28

– Okej, już czas. Uspokójcie się i zaczynajmy! – Kelly waśnie pochłonęła czwartą dietetyczną colę i zamówiła piątą, gdy usadowiliśmy się, żeby odbyć ostatnie zebranie przed imprezą „Playboya”. Siedzieliśmy przy prywatnym, wydzielonym stoliku w Balthazarze, ulubionym obiadowym miejscu Kelly, gdzie najchętniej urządzała spotkania robocze przed wielkimi imprezami. Właśnie przyniesiono jedzenie. Kelly odsunęła na bok swoją sałatkę nicejską i stała przy stole, drżąc lekko od nadmiaru kofeiny.

– Jak wszyscy wiecie, jutro dzień rozpoczęcia działań. Razem przejrzymy listę zadań, ale to czysta formalność. A czemu, możecie zapytać, jest to czysta formalność? Ponieważ wszystko – wszystko – zostanie przeprowadzone bez przeszkód. Jeżeli jest jakiś moment wymagający perfekcji, to jutrzejsza noc. I na wypadek, gdyby ktoś z was miał choćby najmniejszą wątpliwość, to będzie, kurwa, perfekcyjne, ponieważ niczego innego nie zaakceptuję.

Wszyscy kiwaliśmy głowami, przyzwyczajeni do zagrzewających do boju mów Kelly, wygłaszanych przed imprezami, kiedy przy drzwiach powstało pewne zamieszanie. Cały nasz stolik się odwrócił, żeby popatrzeć, razem ze wszystkimi pozostałymi gośćmi restauracji. Pierwszy odezwał się Leo.

– Ashlee i Jessica Simpson z… – Wyciągnął szyję, żeby dojrzeć towarzyszącą im grupę-z tym dzieciakiem, jak on się nazywa? Ten, z którym Ashlee się umawia i zrywa? Ryan? I ojciec dziewczyn.

– Kto to bierze? – warknęła Kelly.

– Załatwione – rzuciła Elisa.

Wyciągnęła komórkę ze swojej ogromnej turkusowej torby „Stella” od Marca Jacobsa i zaczęła przewijać listę numerów. Znalazła to, czego szukała i nacisnęła „połączenie”. Dziesięć sekund później mówiła pospiesznie, a my się przyglądaliśmy.

– Cześć, tu Elisa z Kelly & Company. No właśnie. W każdym razie doszło do mnie, że dziewczyny są w mieście i bylibyśmy zachwyceni, goszcząc je na naszej jutrzejszej imprezie dla „Playboya”. – Oczywiście założyła, że osoba, z którą rozmawia, wie wszystko o imprezie. Zresztą, kto nie wiedział?

Elisa się uśmiechnęła i rzuciła Kelly porozumiewawcze spojrzenie, wskazując telefon.

– Tak, oczywiście. Nie, jak najbardziej rozumiem. Bardzo chętnie zapewnimy im całkowicie prywatne piętnastominutowe okienko na wejście, żeby nie musiały z nikim dzielić chodnika, i oczywiście zostaną odprowadzone do własnego stolika w sekcji dla VIP-ów. – Zrobiła pauzę, żeby posłuchać, i powiedziała: – Dziewczyny będą miały przez całą noc osobistego asystenta, więc wszystko, czego sobie zażyczą, zostanie z miejsca załatwione. Mogę zagwarantować, że nie będą proszone o absolutnie żadne wywiady, jeśli jednak byłyby tak miłe, żeby popozować kilku wybranym fotografom, z przyjemnością pokryjemy koszty ich apartamentów hotelowych, fryzur i makijażu, przejazdu i, w razie potrzeby, także wyboru garderoby.

Kolejna pauza, a potem zmarszczenie brwi.

– Tak, oczywiście będą tam oboje. Uhm, z przyjemnością to zorganizuję. – Jej podniecenie się ulotniło i teraz najwyraźniej tylko udawała. – Wspaniale! Skontaktuję się jutro rano i możemy wtedy omówić wszystkie szczegóły. Nie mogę się doczekać, żeby je jutro zobaczyć. Cudownie! Ciao!

– Dobra robota! – stwierdziła Kelly, podczas gdy nasza grupa urządziła nieduży aplauz, co przypomniało mi, że jako szef Kelly jest wspaniała. – Jaka była ich finalna prośba, którą obiecałaś spełnić?

Elisa zacisnęła zęby.

– Och, rzeczniczka wspomniała, że obie dziewczyny mają słabość do Philipa Westona. Chciała wiedzieć, czy mógłby osobiście wyjść je powitać.

Kelly zaśmiała się przenikliwym śmiechem.

– Oczywiście! To proste! Bette, ty i Philip powitacie je w chwili, kiedy wejdą, i zaprowadzicie na miejsce. Powiedz Philipowi, że ma flirtować, flirtować, flirtować! Eliso, niech Bette zadzwoni jutro do rzeczniczki i dopnie sprawę, okej? A skoro już o tobie mowa, Bette, jak sobie radzisz ze swoim zadaniem?

Widziałam, że Elisa się we mnie wpatruje, i wyczułam, że nic jest to spojrzenie pełne miłości.

– Eee, wszystko wydaje się w porządku. – Moim wkładem miała być niespodzianka o północy. Pracowałam nad nią non stop przez ostatnie miesiące, szlifując szczegóły każdej kolejnej minuty, i wreszcie miałam pewność, że będzie to coś spektakularnego. Kelly zaaprobowała mój plan, ale nalegała, żebyśmy zachowały go dla siebie, ponieważ nie chciała ryzykować, że cokolwiek przecieknie do prasy. W efekcie nikt oprócz nas dwóch i samego Hefa nie wiedział, co się będzie działo o północy. – Show o północy jest gotowy, spodziewam się, że wszystko pójdzie gładko.

Elisa głośno ziewnęła.

Mówiłam dalej:

– Załatwiłam dla całej prasy przepustki, których nie da się skopiować, zmienić czy sfałszować, i wszystkie zostaną przekazane odbiorcom przez posłańca, dokładnie godzinę przed rozpoczęciem. Tu są kopie schematu prasowego… – zrobiłam pauzę, żeby wyjąć stos papierów i rozdać je wszystkim – z uwzględnionym każdym reporterem czy fotografem, który weźmie udział w imprezie, z zaznaczeniem, czy jest coś konkretnego, czego opisaniem są zainteresowani, kogo najchętniej prezentują, ludźmi i miejscami, do których każdy z nich będzie lub nie będzie w stanie dotrzeć i, oczywiście, preferencjami co do drinków.

Kelly skinęła głową i przestudiowała kartkę.

– Czy są tu wymienione osoby towarzyszące?

– Oczywiście. Wszyscy z biura kolejno, według mojego schematu, będą towarzyszyć różnym ludziom z prasy, by mieć pewność, że dotrą do tych, z którymi chcemy ich skontaktować.

– Wczoraj odbyłam ostatnie spotkanie z firmą wykonawczą i jestem spokojna, jeśli chodzi o postępy – wtrąciła Elisa. – Ich plany urządzenia baru, oświetlenia, barmanów, podiów, muzyki, dekoracji i cateringu wydają się odpowiadać naszym instrukcjom i preferencjom klienta. – Przepchnęła sałatę wokół talerza i ostatecznie zmieniła zdanie, wybierając łyk chardonnay.

– Mmm, to dobrze – mruknęła Kelly. – Ale wracając na chwilę do kwestii prasy. Bette, czy skontaktowałaś się ze wszystkimi fotoedytorami, żeby ich zawiadomić, że mogą w każdej kwestii liczyć na naszą pełną współpracę?

– Tak. Poleciłam kilku stażystom dzwonić do nich od początku tygodnia i skontaktowali się ze wszystkimi do środy. Uważam, że jesteśmy w świetnej formie.

Spotkanie ciągnęło się w tym stylu przez kolejną godzinę, po czym Kelly oznajmiła, że resztę popołudnia mamy wolną, żeby pójść do domu, poddać się zabiegom upiększającym, spróbować się odprężyć i przygotować duchowo na następny wieczór. Zaplanowałam już wieczór w domu – z Millington i wielką miską popcornu z dodatkowym masłem do podgrzania w kuchence mikrofalowej – oglądanie samych kiepskich filmów, jednego po drugim, na TNT i Showtime, więc byłam uszczęśliwiona, słysząc, że mam dla siebie także część popołudnia. Chociaż oczywiście mile widziany dodatkowy czas oznaczał dodatkową szansę, żeby myśleć o Sammym. Przez ostatnie;; tygodnie nie stanowiło to specjalnego problemu, bo po uszy tkwiłam w pracy związanej z przygotowaniami, ale drażniła mnie myśl, do czego mogą dojść, dysponując odrobiną wolnego czasu.

Kelly zapłaciła rachunek i wszyscy zaczęli się żegnać, ale Elisa odciągnęła mnie na bok.

– Możemy minutkę porozmawiać? – zapytała.

– Jasne, co się dzieje?

– Słuchaj, wiem, że ostatnio było między nami trochę dziwnie, no wiesz, ale naprawdę uważam, że powinnyśmy jutro wieczorem dać z siebie wszystko. Żadna z nas nie chce spędzić całej nocy w pracy, więc musimy wymyślić system, dzięki któremu jedna z nas może pracować, a druga się zrelaksować. A potem zmiana. Co powiesz?

Byłam zaskoczona jej uznaniem faktu, że istniało między nami napięcie, ale zadowolona, że nie sprawia już wrażenia zirytowanej.

– Jasne, brzmi świetnie. Nie za bardzo sobie wyobrażam, żeby jutro był czas na cokolwiek poza obowiązkami, ale wiesz, możemy spróbować.

Najwyraźniej tylko tyle chciała usłyszeć.

– Świetnie. Brzmi świetnie. Do jutra, Bette!

Przyglądałam się, jak zawiązuje chustkę z frędzlami wokół wychudzonej szyi i wychodzi na zimną ulicę. Dziwna dziewczyna, pomyślałam, patrząc, jak zatrzymuje taksówkę. Zaczekałam, dopóki nie odjedzie, po czym wyszłam. Pierwszy raz, odkąd pamiętałam, miałam całe popołudnie dla siebie i nie chciałam zmarnować ani minuty.

Загрузка...