20

W oczekiwaniu na pojawienie się najnowszego wynalazku Madragów Marco wrócił myślą do rozmowy, którą odbył z Talorninem tego samego dnia rano.

Obcy prosił go o czuwanie nad Ramem i Indrą oraz nad tym, by ich przyjaźń nie przerodziła się w coś więcej,

– Talorninie – zaczął Marco ostrożnie. – Uważam się za twojego przyjaciela…

– Przyjaciela i równego mnie – krótko odrzekł Talornin. – Rzadko tak traktujemy ludzi.

– Lemurów także?

– Ależ skąd! Chociaż Lemurowie stoją w połowie hierarchii.

Najpierw Obcy, potem Lemurowie, a na samym dole ludzie, pomyślał Marco. Wielkie dzięki! Zgadzał się jednak, że Lemurowie to istoty o wyższej kulturze i szlachetniejszym charakterze niż obecni mieszkańcy Ziemi.

– Jeśli więc ośmielę się spytać o coś, nie przyjmiesz tego źle?

– Pytaj.

– Twój sprzeciw wobec związku Rama i Indry wprost rzuca się w oczy. Co się za tym kryje?

Talornin rozpoczął długi wykład o niebezpieczeństwie grożącym łączeniu się dwóch różnych gatunków, ale Marco mu przerwał.

– To niczego nie tłumaczy. Wcześniej godziłeś się na podobne związki. Młodziutka Berengaria wypowiedziała pewną słuszną uwagę: nie wszystkie związki małżeńskie między ludźmi układają się szczęśliwie i nie wszystkie dzieci rodzą się idealne. Dlaczego tak protestujesz przeciwko Indrze? Pytam, ponieważ to dobra dziewczyna, moja daleka krewna, i dystans, z jakim ją traktujesz, wprost mnie rani. Nie mówiąc już o jej ojcu Gabrielu i siostrze Mirandzie. No i przede wszystkim o samej Indrze. Twoje zachowanie bardzo ją boli.

Szlachetny Obcy westchnął.

– Przypuszczam, że masz prawo żądać wyjaśnień, lecz rozdrapywanie starych ran nie przychodzi mi z łatwością. Nie mam nic przeciwko Indrze jako osobie, jest obdarzona wspaniałym poczuciem humoru, które potrafi rozwiać najbardziej ponury nastrój, i właściwie sprawdza się we wszystkich sytuacjach. Czy to ci nie wystarczy?

– Przykro mi, ale nie.

Po kolejnym westchnieniu i chwili przerwy Talornin wyznał:

– Chodzi mi o Rama. Mam wobec niego inne plany.

– Nie można sterować cudzym życiem!

– Wiem, Ram jednak jest dla mnie szczególną osobą.

Marco już zaczął się zastanawiać, czy Talornin nie jest przypadkiem prywatnie zainteresowany swym najbliższym współpracownikiem, ale tak wcale nie było.

– Jestem związany pewną obietnicą – wyznał Obcy. – Przede wszystkim musisz się dowiedzieć, że Ram jest w połowie Obcym.

– Nie wiedziałem o tym, wcale tego po nim nie widać.

– A jednak to prawda. Mało wiesz o nas, Obcych, Marco.

– To akurat nie moja wina, nie udzielacie zbyt wyczerpujących informacji o samych sobie.

Talornin uśmiechnął się półgębkiem.

– Tajemniczość to zawsze dobra broń obronna. No cóż, Ram dorastał u swego ojca w naszym zewnętrznym sektorze, tam gdzie teraz mieszka Armas. Nie będąc czystej krwi Obcymi, nie mają dostępu do naszego wewnętrznego regionu. Wcześniej jasne się stało, że Ram będzie doskonałym przywódcą korpusu Strażników…

– To prawda – kiwnął głową Marco.

– Wiązaliśmy z nim wielkie plany i wciąż tak jest. – Talornin zawahał się chwilę, zanim podjął: – My, Obcy, jesteśmy mniej więcej tacy jak wy, ludzie, jeśli chodzi o cieplejsze uczucia do osób płci przeciwnej. Ja sam…

Marco czekał. Wyraźnie było widać, że Talorninowi trudno o tym mówić. Wreszcie wysoki mężczyzna odetchnął głęboko i wyznał:

– Pokochałem kobietę, która niestety nie była już wolna.

Ach, tak, a więc na tyle jesteś ludzki, pomyślał Marco.

– Naturalnie nie pozwoliłem, by ktokolwiek się domyślił moich uczuć, ona także widziała we mnie jedynie bliskiego przyjaciela rodziny. Miała dziecko…

– Rama – dopowiedział Marco.

– Nie, nie, córkę. A potem stało się tak, że utraciłem swą jedyną miłość, która tak naprawdę nigdy nie była moja.

– A więc i wy możecie umrzeć?

– Oczywiście! Nie stało się to tutaj, nie chcę zagłębiać się, w jaki sposób i gdzie do tego doszło, lecz została śmiertelnie ranna. Wtedy nareszcie mogłem ją trzymać w ramionach i właśnie wówczas zażądała, bym złożył jej tę obietnicę. Marco, niczego nie mogłem dla niej zrobić za jej życia, musiałem stać obok i być jedynie przyjacielem, jej i jej niewielkiej rodziny. Mąż mojej ukochanej nigdy się nie domyślił, że żywię wobec niej głębokie, szczere uczucia. Wiedziałem, że bardzo wysoko ceni Rama, działo się to już po tym, jak dorósł i zaczął pełnić służbę Strażnika. Jej córka także była już dojrzała, mieli zostać małżeństwem. Niestety, fatalny traf chciał, że dziewczyna zakochała się w innym.

– Wiem o tym, ona jest zatrudniona w ratuszu, prawda?

– Tak, również ona jest w połowie Obcą, ojciec był Lemurem. Jej matka, moja wielka miłość, zrozpaczona na łożu śmierci prosiła, bym przysiągł na mą duszę, że córka poślubi Rama i nikogo innego. Protestowałem, wiedząc, że nie wolno w taki sposób kierować cudzym losem, lecz ona nie znosiła wybranego córki i już uważała Rama za zięcia. Tamten był Lemurem, miał więc mniejszą wartość niż Ram.

– Zdaje mi się, że niedaleko wam do rasizmu – stwierdził Marco po chwili namysłu.

– Nie, mówiąc, że nie był tyle wart, miałem na myśli również przyszłość Rama. On zajdzie wysoko, Marco, wyżej nawet niż sobie wyobrażasz. Jego obecne stanowisko to dopiero początek. – Talornin milczał przez kilka sekund. – Wiedziałem, że moja ukochana umiera. W tym czasie nie mieliśmy ani ciebie, ani Dolga, ani też niebieskiego szafiru. Jak mogłem nie dać jej słowa? A przyrzeczenie złożone na łożu śmierci jest święte, dobrze o tym wiesz.

– Nie wtedy, gdy jest sprzeczne z wszelkim rozsądkiem i wolą danej osoby. Ale ten drugi mężczyzna… On przecież zniknął, wyprawił się w Góry Czarne.

– Tak, i ze wstydem muszę przyznać, że odczułem wtedy ulgę. Teraz droga przed Ramem była otwarta, ale on… Marco, Ram nigdy właściwie nie interesował się tą dziewczyną, a ona pozostawała wierna swemu zaginionemu bohaterowi. Od tamtej pory staram się z całych sił dopełnić obietnicy złożonej mojej ukochanej, lecz jak dotychczas z marnym rezultatem. Błagałem Rama, by od nowa zaczął się do niej zalecać, ale bez skutku. A kiedy pojawiła się Indra… Jak mam teraz dotrzymać przyrzeczenia? Marco, to była jedyna rzecz, jaką mogłem ofiarować ukochanej. Muszę dotrzymać słowa. Ani nie chcę, ani nie mogę go złamać.

– Stawiasz obietnicę złożoną martwej kobiecie przeciwko życiu czworga istot.

– Czworga?

– Nie wiemy, czy człowiek, w którym się zakochała, jeszcze żyje. Co będzie, jeśli powróci?

Talornin wyglądał na bardzo zmęczonego, ale nagle się ożywił.

– Marco, ty i twoi przyjaciele sprowadziliście Filipa, syna Gabriela, z królestwa zmarłych. Czy nie możecie przywrócić mi także mojej ukochanej?

Marco pokręcił głową.

– Po pierwsze, Filip nie znajduje się wśród żywych, przebywa na tym samym poziomie co duchy Ludzi Lodu, może pojawiać się wszędzie, stawać się widzialny i niewidzialny w zależności od tego, jak mu się w danej chwili podoba. Po drugie, nasz eksperyment nie okazał się udany, Gabriel żałuje, że go na nas wymusił, nie jest wcale tak, jak gdyby chłopiec żył. Filip niemal całkiem zerwał kontakt z rodziną, woli przebywać z duchami. Również jego siostry, Indra i Miranda, czują się przy nim nieswojo i rzadko mówią o bracie. Poza tym nawet gdyby twoja ukochana do nas wróciła, to twoja sytuacja i tak chyba się nie zmieni Przecież jej mąż i córka wciąż żyją.

– Ale przynajmniej będę mógł ją znów zobaczyć.

Książę Czarnych Sal, który nie poznał siły miłości, ze współczuciem popatrzył na Talornina.

– Twoje uczucie najwidoczniej nie ma granic, przyjacielu. Bardzo chciałbym ci pomóc, lecz przede wszystkim muszę się troszczyć o Indrę.

Talorninowi ściągnęła się twarz.

– Chcę tylko, żebyś wiedział, że podjąłem kontrprzedsięwzięcie. Ty wymusiłeś na mnie, aby oboje, i Ram, i Indra, wzięli udział w tej ekspedycji, ja zaś nakazałem tej dziewczynie z ratusza, by im towarzyszyła.

Marco, stojąc więc i czekając na Juggernauta, wiedział już o tym. Dostrzegł ją w tłumie, idealną kobietę, o której każdy mógłby marzyć.

Kiedy Talornin wypowiedział ostatnie słowa, Marcowi przyszedł do głowy pewien pomysł:

– Utraciłeś swoją najdroższą, ale jej córka żyje i jest wolna, dlaczego u niej nie spróbujesz swoich sił, Talorninie?

Obcy poczerwieniał z urazy.

– Usiłujesz ingerować w moje życie? Nie wolno się targować o cudze…

Nagle odkrył, że sam przecież właśnie to robi Poprosił o wybaczenie i oświadczył, że ta dyskusja chyba nigdzie już dalej ich nie zaprowadzi. Marco jednak zauważył, że na pięknej twarzy Talornina pojawił się wyraz zadumy.

Загрузка...