Mirek Obarski PRZEDMOWA

Najnowszy almanach fantastyki Kroki w nieznane prezentuje szesnaście różnorodnych opowiadań autorów z Australii, Argentyny, Rosji, Stanów Zjednoczonych, Ukrainy i Wielkiej Brytanii. Wśród nich nowa krew, niedawne debiutantki (McCarron, Swirsky) oraz autorzy rozwijający skrzydła (Bacigalupi, Kosmatka, Ostapenko). Są też stare wygi, z niemałym dorobkiem, których tekstów nie było nam dane posmakować dotychczas (Brown, Kaługin) lub spotykaliśmy się z ich twórczością okazjonalnie (Kessel, szczególnie Waldrop). Oczywiście są także wielkie nazwiska (Egan, Kress, Silverberg, czy Willis), a oprócz tego pisarze wyjątkowi, za sprawą wyobraźni (Ballantyne), poetyckiego stylu (McDonald), czy prozy o niesamowitym klimacie (Nielsen).

Najmłodszym autorkom w zbiorze można zarzucać, że w gruncie rzeczy napisały opowiadania psychologiczne. Bez kostiumu fantasy „Dom Maga” Meghan McCarron to freudowska, kontrowersyjna historia wchodzenia w dorosłość. Pozbawiając mitologii „Zaślubiny ze Słońcem” Rachel Swirsky otrzymamy obraz wzajemnej fascynacji, ale i niedopasowania kobiety i mężczyzny. Ale z drugiej strony osiągnięcie wrażeń, które oferują te pełne wdzięku teksty byłoby zupełnie niemożliwe bez fantastyki. Sekunduje im Tony Ballantyne, bo „Nowy rozdział” to przewrotna historia o uzależnieniu, toksycznym związku i zdradzie.

Autorzy zza wschodniej granicy, jeśli nie chcą nas śmieszyć, to chwytają się natychmiast poważnych zagadnień. Julia Ostapenko zajmuje się w „Stygmatach” problemem wolności, zaś Aleksiej Kaługin w „Syndromie Łazarza” przekleństwem nieśmiertelności. Rosjanin opowiada historię wskrzeszenia w ujęciu materialistycznym, co w efekcie daje tekst bulwersujący. Fantastyka na serio to także domena Teda Kosmatki, rewelacji poprzedniego almanachu. Jego „Prorok z wyspy Flores” rozgrywa się w alternatywnej rzeczywistości, w której kreacjonizm awansował do rangi ideologii. Paolo Bacigalupi, naczelny pesymista amerykańskiej fantastyki i zarazem jej objawienie, serwuje w „Ludziach piasku i popiołu” pozornie militarystyczną sf. W istocie ten przytłaczający tekst mówi o utracie człowieczeństwa.

Kanwą kilku opowiadań są odwiedziny z kosmosu, modne ostatnio za sprawą filmu „Dystrykt 9”. Connie Willis sugeruje w „Usiądźcie wszyscy wraz…” że może to być wydarzenie zabawne. Inaczej widzi rzecz Eric Brown w „Przyjęciu pożegnalnym”, tekście opartym na niedopowiedzeniu i niepewności. Początek „Zbawiciela” Nancy Kress nawiązuje do klasyki sf, ale wyłącznie po to, żeby uśpić naszą czujność. Blisko tematyki obcologicznej są dwie odmienne próby reaktywacji space opery. W „Glorii”, Greg Egan poszerza formułę gatunku refleksją nad rozwojem cywilizacji kosmicznej i trzyma się twardo praw fizyki. Robert Silverberg akcentuje w „Imperatorze i Mauli” wartość opowieści, tego na czym dotąd bazował ten odłam fantastyki.

Dopełnieniem tomu jest kilka świetnych opowiadań balansujących na krawędzi gatunku. „Duma i Prometeusz” Johna Kessela to gratka dla miłośników gier literackich i twórczości Jane Austin. „Szkaradne kuraki” Howarda Waldropa, które powstały blisko trzydzieści lat temu nic nie straciły ze swej wartości. Gustavo Nielsen sięga po fantastykę chętnie i z powodzeniem. Jak w „Marvinie”, wyciszonej historii o niesamowitej aurze, będącej jego znakiem wywoławczym. Autor „Małej bogini”, Ian McDonald, bywa coraz częściej doceniany poza kręgiem miłośników fantastyki. Brytyjczyk porównywany jest do Raya Bradbury’ego, poety science-fiction.

Загрузка...