Ciemra, jakaja nasunułasia z Mižziemnaha mora, nakryła nienavisny prakurataru horad. Znikli visiačyja masty, jakija złučali chram sa strašnaju Antonijevaj viežaju, abrynułasia z nieba prorva i zaliła kryłatych bahoŭ nad hipadromam, Chasmaniejski pałac z bajnicami, bazary, karavan-sarai, zavułki, sažałki… Znik Jeršałaim — vialiki horad, byccam i nie isnavaŭ na sviecie. Usio prahłynuła ciemra, jakaja napałochała ŭsio žyvoje ŭ Jeršałaimie i navakołli. Dziŭnuju chmaru pryhnała z mora pad kaniec čatyrnaccataha dnia viasnovaha miesiaca nisana.
Jana ŭžo nasunułasia, navaliłasia svaim čeravam na Łysuju Haru, dzie katy spiecham zabivali pakaranych, jana navaliłasia na Jeršałaimski chram i jaho navakołle, spaŭzła dymnaju łavinaju z hary i zatapiła Nižni Horad. Jana ciakła praz akiency i zahaniała z kryvych vulic ludziej u damy. Jana nie spiašałasia addavać svaju vilhać i addavała tolki sviatło. Jak tolki dymnaje čornaje varyva rasporvaŭ ahoń, z nieprahladnaha moraku ŭzlatała ŭhoru vializnaja hłyba chrama z zichatlivym łuskavinistym dacham. Ahoń patuchaŭ imhnienna, i chram patanaŭ u čornaj prorvie. Niekalki razoŭ jon paŭstavaŭ z jaje, potym znoŭ pravalvaŭsia, i kožny raz hety praval supravadžaŭsia katastrafičnym hrukatam.
Nastupnyja mihatlivyja vodsviety vychoplivali z prorvy supraćlehły chramu na zachodnim uzhorku pałac Irada Vialikaha, i strašnyja slepavokija statui ŭzlatali pad čornaje nieba i praciahvali da jaho ruki. Ale niabiesny ahoń znoŭ znikaŭ, i ciažkija hramavyja ŭdary zahaniali załatych idałaŭ u ciemru.
Livień chłynuŭ raptoŭna, i tady navalnica pierarasła va ŭrahan. Na tym samym miescy, dzie apoŭdni kala marmurovaje łaŭki ŭ sadzie hutaryli prakuratar i pieršasviatar, udaram, padobnym na harmatny strel, jak pałačku, złamała kiparys. Razam z vadzianym pyłam i hradam na bałkon pad kałony hnała sarvanyja ružy, liscie mahnolij, maleńkija halinki i piasok. Urahan katavaŭ sad.
U hety čas pad kałonami znachodziŭsia tolki adzin čałaviek, i čałaviek hety byŭ prakuratar.
Ciapier jon nie siadzieŭ u kresle, a lažaŭ na łožy la nizieńkaha maleńkaha stała, na jakim stajali strava i vino ŭ zbanach. Druhoje łoža pustavała z druhoha boku stała. La prakurataravych noh stajała nieprybranaja čyrvonaja, byccam kryvavaja, łužyna i valalisia čarapki.
Słuha, jaki pierad navalnicaju padavaŭ na stol prakurataru, čamuści razhubiŭsia ad jaho pozirku, raschvalavaŭsia z-za taho, što niečym nie dahadziŭ, i prakuratar razzłavaŭsia na jaho, pabiŭ zban ab mazaičnuju padłohu sa słovami:
— Čamu ŭ vočy nie hladziš, kali padaješ? Chiba ty što-niebudź ukraŭ?
Čorny tvar afrykanca ažno pašareŭ, u vačach zjaviŭsia smiarotny žach, jon uvieś zatrymcieŭ i ledź nie pabiŭ druhi zban, ale prakurataraŭ hnieŭ znik hetak ža chutka, jak i ŭspychnuŭ. Afrykaniec kinuŭsia prybirać askołki i vycirać łužynu, ale prakuratar machnuŭ rukoj, i rab znik. A łužyna zastałasia.
Ciapier afrykaniec u čas urahanu schavaŭsia ŭ nišy, dzie razmiaščałasia statuja biełaje hołaje žančyny sa schilenaj hałavoj. Jon bajaŭsia pakazvacca na vočy i adnačasna praziavać toj momant, kali prakuratar moža paklikać jaho.
Prakuratar, jaki lažaŭ u pryciemku, sam naliŭ sabie vina ŭ čašu, piŭ doŭhimi hłytkami, čas ad času braŭ chleb, kryšyŭ jaho, kaŭtaŭ maleńkija kavałački, zjadaŭ vustrycy, žavaŭ limon i znoŭ piŭ.
Kali b nie šum vady, nie hramavyja ŭdary, jakija, zdavałasia, hatovy razbić dach pałaca, kali b nie hrukat hradu, jaki małaciŭ pa prystupkach bałkona, tady možna było b pačuć, što prakuratar niešta marmyča, razmaŭlaje sam z saboju. I kali b hareła pastajannaje sviatło, a nie hetaje navalničnaje, naziralnik ubačyŭ by, što na prakurataravym tvary z pačyrvaniełymi ad biassonnia i ad vina vačyma vidać nieciarplivasć, što prakuratar nie tolki hladzić na dzvie biełyja ružy, jakija patanuli ŭ čyrvonaj łužynie, ale i ŭvieś čas pavaročvaje tvar u sad nasustrač vadzianomu pyłu i piasku, što jon kahości čakaje, vielmi čakaje.
Prajšło krychu času, i vadzianaja sciana pierad prakurataravymi vačyma pasviatleła. Jak nie lutavaŭ urahan, i jon pačaŭ słabieć. Hałlo bolej nie traščała i nie padała dołu. Hrukat hromu i ŭsploski małanki zacichali. Nad Jeršałaimam płyła ŭžo nie fijaletavaja z biełaju ablamoŭkaju koŭdra, a zvyčajnaja šeraja arjerhardnaja chmara. Navalnicu adhaniała da Miortvaha mora.
Ciapier asobna čuŭsia i daždžavy pošum, i šum vady ŭ žałabach i pa prystupkach taje lesvicy, pa jakoj prakuratar išoŭ udzień abjaŭlać prysud na płoščy. Narešcie pačuŭsia i zahłušany dasiul fantan. Sviatleła. U šeraj zasłonie, jakaja adstupała na ŭschod, zjavilisia sinija vokny.
I ŭ hety čas zdalok, praryvajučysia skroź pošum słabieńkaha daždžu, danieslisia da prakurataravaha słychu huk trub i strakatannie socień konskich kapytoŭ. Prakuratar pačuŭ heta, varuchnuŭsia, i tvar jaho ažyŭ. Ała viartałasia z Łysaje Hary. Kali mierkavać pa huku, jana prajazdžała pa toj samaj płoščy, dzie byŭ abjaŭleny prysud.
Narešcie pačuŭ prakuratar i doŭhačakanyja kroki, i šlopannie pa lesvicy, jakaja viała na vierchniuju placoŭku sadu pierad bałkonam. Prakuratar vyciahnuŭ šyju, vočy jaho radasna zabliščali.
Pamiž marmurovych ilvoŭ pakazałasia spačatku hałava ŭ bašłyku, a potym i ŭščent mokry čałaviek u prylipłym da cieła płaščy. Heta byŭ toj samy čałaviek, što pierad prysudam šaptaŭsia z prakurataram u ciomnym pakoi pałaca i jaki siadzieŭ na trochnohaj taburetcy ŭ čas pakarannia i zabaŭlaŭsia z dubčykam.
Čałaviek, nie zvažajučy na łužyny, pierajšoŭ sadovuju placoŭku, stupiŭ na mazaičny bałkon i, padniaŭšy ruku, skazaŭ zyčnym hołasam:
— Prakurataru zdaroŭia i radasci! — Pryšelec havaryŭ pa-łatyni.
— Bahi! — uskliknuŭ prakuratar Piłat. — Na vas niama suchoj nitki! Jaki ŭrahan! Prašu vas da mianie. Zmianicie adziennie, zrabicie łasku.
Pryšelec zniaŭ bašłyk z mokraje, z prylipłymi da łba vałasami, hałavy, usmieška zjaviłasia na jaho paholenym tvary, i jon pačaŭ admaŭlacca ad pieraadziavannia, pierakonvaŭ, što doždžyk jamu nie paškodzić.
— Nie chaču i słuchać navat, — adkazaŭ Piłat i plasnuŭ u ładki.
Heta jon vyklikaŭ słuhu i zahadaŭ jamu pakłapacicca ab pryšelcu, a potym padavać haračuju stravu. Kab pieraapranucca, vysušyć vałasy, pieraabucca, pryšelcu spatrebiłasia niašmat času, i chutka jon zjaviŭsia na bałkonie ŭ suchich sandalach, u suchim barvovym vajskovym płaščy i z rasčesanymi vałasami.
U hety čas sonca viarnułasia ŭ Jeršałaim i, pierš čym nyrnuć u Mižziemnaje mora, słała apošnija promni na ziamlu nienavisnaha prakurataru horada i załaciła prystupki bałkona. Fantan kančatkova ažyŭ i zaspiavaŭ na poŭnuju moc, hałuby vylecieli na piasok, hulkali, pieraskokvali cieraz abłamanyja halinki, niešta klavali ŭ mokrym piasku. Čyrvonuju łužynu prybrali, sabrali čarapki, na stale dymiłasia miasa.
— Ja słuchaju zahad prakuratara, — skazaŭ pryšelec, kali padychodziŭ da stała.
— Zahadu nie budzie, pakul vy nie siadziecie za stol i nie vypjecie vina, — zyčliva skazaŭ prakuratar Piłat i pakazaŭ na druhoje łoža.
Pryšelec pryloh, słuha naliŭ jamu ŭ čašu hustoha čyrvonaha vina. Druhi słuha asciarožna nachiliŭsia nad Piłatavym plačom, naliŭ vina jamu. Pasla hetaha prakuratar machnuŭ rukoju, kab słuhi znikli.
Pakul pryšelec piŭ i jeŭ, prakuratar paciahvaŭ pakrysie vino i prypluščana hladzieŭ na hoscia. Čałaviek, jaki pryjšoŭ da Piłata, byŭ siaredniaha vieku, z pryjemnym, kruhłym, dahledžanym tvaram, miasistym nosam. Vałasy nieviadoma jakoha koleru. Jany vysychali i sviatleli. Nacyjanalnasć pryšelca było ciažka vyznačyć. Asnoŭnaj prykmietaj tvaru było chutčej za ŭsio dabradušša, jakoje, miž inšym, parušali vočy, navat nie sami vočy, a toje, jak hladzieŭ pryšelec na subiasiednika. Zvyčajna maleńkija svaje vočy pryšelec chavaŭ pad prypluščanymi, krychu niezvyčajnymi, niby prypuchłymi, paviekami. I ŭ ščylinkach hetych vačej sviaciłasia niazłosnaja chitrynka. Treba dumać, što prakurataraŭ hosć razumieŭ humar. Ale časam hety humar znikaŭ z prypluščanych vačej, prakurataraŭ hosć raspluščvaŭ vočy i hladzieŭ na svajho subiasiednika niečakana prosta ŭ tvar, nibyta chacieŭ lepiej razhledzieć niejkuju nieprykmietnuju plamku na nosie ŭ subiasiednika. Heta zajmała adno imhniennie, potym pavieki apuskalisia, i z-pad ich znoŭ sviaciłasia dabradušša i dascipny rozum.
Pryšelec nie admoviŭsia ad druhoje čašy vina, z zadavalnienniem zjeŭ niekalki vustryc, varanaj harodniny, kavałak miasa.
Pasla taho jak padjeŭ, jon pachvaliŭ vino:
— Cudoŭnaja łaza, prakuratar, ale heta nie „Falerna”.
— „Cekuba”, tryccacihadovaje, — vietliva adazvaŭsia prakuratar.
Hosć prytuliŭ ruku da serca, admoviŭsia bolej jesci. Tady Piłat naliŭ u svaju čašu, hosć zrabiŭ toje samaje. Abodva adlili sa svaich čaš u misu z miasam, i prakuratar pramoviŭ hučna z padniataju čašaju:
— Za ciabie, kiesar, baćka rymlan, sama darahi i najlepšy z usich ludziej!
Pasla hetaha dapili vino, i afrykancy prybrali sa stała stravu, pakinuŭšy tolki sadavinu i zbany. Znoŭ uzmacham ruki prakuratar adpraviŭ słuh i zastaŭsia sa svaim hosciem adzin pad kałanadaj.
— Nu, — zahavaryŭ Piłat cicha, — što vy možacie skazać pra nastroj u hetym horadzie?
Ion mižvoli zirnuŭ tudy, dzie za sadovymi terasami, unizie, daharali i kałanady, i plaskatyja dachi, pazałočanyja apošnimi soniečnymi promniami.
— Ja dumaju, prakuratar, — adkazaŭ hosć, — što nastroj ludziej u Jeršałaimie zaraz zdavalniajučy.
— Možna ručacca, što buntaŭ bolej nie budzie?
— Ručacca možna, — adkazaŭ hosć, łaskava pazirajučy na prakuratara, — za adno tolki ŭ sviecie — za mahutnasć vialikaha kiesara.
— Niachaj bahi darujuć jamu doŭhaje žyccio, — adrazu ž padchapiŭ Piłat, — i ahulny mir. — Jon pamaŭčaŭ i praciahvaŭ: — Vy miarkujecie, što ciapier možna vyviesci vojska?
— Dumaju, što kahorta Małankavaha moža pajsci, — adkazaŭ hosć i dadaŭ: — Dobra było b, kab pierad vychadam jana prajšła pa horadzie.
— Słušnaja dumka, — adobryŭ prakuratar, — paslazaŭtra ja jaje adpušču i sam pajedu, i — klanusia vam piram dvanaccaci bahoŭ, łarami klanusia — ja mnoha addaŭ by, kab moh zrabić heta sionnia!
— Prakuratar nie lubić Jeršałaim? — dabradušna spytaŭsia hosć.
— Zlitujciesia, — usmichajučysia, uskliknuŭ prakuratar, — niama horšaha miesca na ziamli. Ja nie kažu navat pra pryrodu! Ja kožny raz chvareju, kali mnie davodzicca siudy pryjazdžać. Dy heta paŭbiady. Ale hetyja sviaty — mahi, čaraŭniki, cudatvorcy, hetyja čarody bahamolcaŭ… Fanatyki, fanatyki! Čaho varty adzin hety miesija, jakoha jany pačali raptam čakać u hetym hodzie! Kožnuju chvilinu dumaješ, što stanieš sviedkam niepryjemnaha krovapraliccia. Uvieś čas pieramiaščać vojski, čytać danosy i paklopy, pałavina jakich napisana na ciabie samoha! Pahadziciesia, što heta sumnaja rabota. O, kali b nie słužba impierataru!..
— Sapraŭdy, sviaty tut ciažkija, — pahadziŭsia hosć.
— Usioj dušoju žadaju, kab jany jak maha chutčej skončylisia, — enierhična dadaŭ Piłat. — Tady ja zmahu, narešcie, viarnucca ŭ Kiesaryju. Paviercie, hetaje varjackaje Iradava zbudavannie, — prakuratar machnuŭ rukoj uzdoŭž kałanady, i stała zrazumieła, što jon havoryć pra pałac, — kančatkova zrobić mianie varjatam. Ja nie mahu načavać u im. Sviet nie viedaŭ hetakaje niedarečnaje architektury! Ale vierniemsia da spravy. Pieršaje, hety praklaty Var-ravan vas nie turbuje?
Voś u hety čas hosć i zirnuŭ svaim niezvyčajnym pozirkam na prakurataravu ščaku. Ale toj sumnymi vačyma hladzieŭ udalečyniu, pahardliva morščyŭsia, ahladaŭ častku horada, jakaja prascirałasia ŭ jaho pad nahami i patanała ŭ nadviačorku. Patuch i hoscieŭ pozirk, i pavieki jaho zapluščylisia.
— Treba dumać, što Var ciapier zrabiŭsia jak jahnia, — zahavaryŭ hosć, i marščynki zjavilisia na kruhłym tvary. — Jamu niajomka ciapier buntavać.
— Zanadta znakamity? — z usmieškaju spytaŭsia Piłat.
— Prakuratar, jak i zaŭsiody, tonka razumieje pytannie!
— Usio roŭna, — zakłapočana skazaŭ prakuratar, i doŭhi palec z čornym kamianiom u piarscionku padniaŭsia ŭhoru, — treba budzie…
— Prakuratar moža być spakojny, pakul ja ŭ Judei, Var nie stupić i kroku, kab za im nie išli pa piatach.
— Ciapier ja spakojny, jak i zaŭsiody spakojny, kali vy tut.
— Prakuratar zanadta dobry!
— A ciapier prašu mnie paviedamić pra pakarannie, — skazaŭ prakuratar.
— Što kankretna cikavić prakuratara?
— Natoŭp nie sprabavaŭ vykazvać aburennie? Heta, viadoma, hałoŭnaje.
— Zusim nie, — adkazaŭ hosć.
— Vielmi dobra. Vy sami pierakanalisia, što jany byli miortvyja?
— Prakuratar moža być upeŭnieny.
— Skažycie… a pitvo im davali pierad tym, jak raspiać na słupach?
— Davali. Ale jon, — tut hosć zapluščyŭ vočy, — admoviŭsia jaho vypić.
— Chto? — spytaŭsia Piłat.
— Darujcie, ihiemon! — uskliknuŭ hosć. — Ja nie skazaŭ? Nocry.
— Varjat! — skazaŭ Piłat i zmorščyŭsia. Pad levym vokam u jaho zatorhałasia žyłka. — Pamirać ad soniečnaje spiakoty? Čamu jon admoviŭsia ad taho, što naležyć pa zakonie? Jak jon admaŭlaŭsia?
— Jon skazaŭ, — hosć znoŭ zapluščyŭ vočy, — što dziakuje i nie vinavacić za toje, što ŭ jaho adabrali žyccio.
— Kaho? — hłuchim hołasam spytaŭsia Piłat.
— Hetaha jon, ihiemon, nie skazaŭ.
— Ci nie sprabavaŭ jon što-niebudź prapaviedavać sałdatam?
— Nie, ihiemon, jon ciapier byŭ maŭklivy. Adzinaje, što jon skazaŭ, što z usich šmatlikich niedachopaŭ čałaviečych ciapier ličyć hałoŭnym bajazlivasć.
— Čamu heta było skazana? — pačuŭ hosć hołas, jaki niespadziavana nadłamaŭsia.
— Hetaha nielha było zrazumieć. Jon naohul pavodziŭ siabie dziŭna, jak, darečy, i zaŭsiody.
— Što dziŭnaje było?
— Jon uvieś čas sprabavaŭ pahladzieć u vočy to adnamu, to druhomu i ŭvieś čas niejak razhublena ŭsmichaŭsia.
— I bolej ničoha? — spytaŭsia achrypły hołas.
Prakuratar hruknuŭ čašaju, naliŭ sabie vina. Jon aparažniŭ jaje da dna i zahavaryŭ:
— Sprava ŭ tym: chacia my i nie možam vyjavić ciapier, prynamsi, jakich-niebudź prychilnikaŭ albo pradaŭžalnikaŭ, ale nielha paručycca, što ich niama zusim, nielha.
Hosć nachiliŭ hałavu i ŭvažliva słuchaŭ.
— I kab nie zdaryłasia jakich-niebudź siurpryzaŭ, — praciahvaŭ prakuratar, — ja prašu vas nieadkładna i cicha prybrać z ziamli cieły ŭsich troch pakaranych i pachavać ich tajemna, kab nie zastałosia ni słychu ni dychu.
— Słuchaju, ihiemon, — skazaŭ hosć i ŭstaŭ. — Kali sprava hetakaja składanaja i adkaznaja, dazvolcie mnie jechać terminova.
— Nie, prysiadźcie, — Piłat rucham ruki spyniŭ hoscia, — josć jašče dva pytanni. Druhoje — vašy vialikija zasłuhi na sama ciažkaj pasadzie načalnika sakretnaje słužby pry prakuratary Judei dajuć mnie pryjemnuju mahčymasć dałažyć pra heta ŭ Rymie.
Hoscieŭ tvar u hety čas paružavieŭ, jon ustaŭ i pakłaniŭsia prakurataru.
— Ja tolki vykonvaju svoj abaviazak na impieratarskaj słužbie!
— Ale ja chacieŭ by paprasić, kab vy, kali vam prapanujuć pieravod pa słužbie adsiul z pavyšenniem, admovilisia i zastalisia tut. Mnie nizavošta nie chaciełasia b razłučacca z vami. Niachaj vas niejak inakš uznaharodziać.
— Ja ščaslivy, što słužu pad vašym kiraŭnictvam, ihiemon.
— Mnie pryjemna heta. Ciapier treciaje pytannie. Jano pra hetaha, jak jaho… Judu z Karyjafa.
Hosć strelnuŭ u prakuratara svaim admietnym pozirkam i adrazu patušyŭ jaho.
— Kažuć, što jon, — praciahvaŭ prakuratar cišej, — byccam by atrymaŭ hrošy za toje, što hetak pryjazna častavaŭ zvarjaciełaha fiłosafa.
— Atrymaje, — cicha papraviŭ prakuratara Piłata načalnik sakretnaje słužby.
— Mnoha hrošaj?
— Hetaha nichto nie viedaje, ihiemon.
— Navat vy? — svaim zdziŭlenniem ihiemon pachvaliŭ.
— Navat ja, — spakojna adkazaŭ hosć. — Ale toje, što jon atrymaje hetyja hrošy sionnia viečaram, heta ja viedaju. Sionnia jaho vyklikajuć u pałac da Kaify.
— Ach, prahny stary z Karyjafa, — z usmieškaju skazaŭ prakuratar. — Jon ža stary?
— Prakuratar nikoli nie pamylajecca, ale ciapier jon pamyliŭsia, — vietliva zapiarečyŭ hosć, — čałaviek z Karyjafa małady.
— Praŭda? Acharaktaryzavać jaho možacie? Fanatyk?
— Dy nie, prakuratar.
— Aha. Jašče što-niebudź?
— Vielmi pryhožy.
— Jašče? Mahčyma, maje da niečaha vialikuju schilnasć?
— Ciažka pra heta daviedacca ŭ takim vialikim horadzie, prakuratar…
— E, nie, nie, Afranij! Nie prymianšaj svaich zasłuh.
— Josć u jaho adna schilnasć, prakuratar. — Hosć na dolu siekundy prymoŭk. — Jon prahny da hrošaj.
— Čym jon zajmajecca?
Afranij pahladzieŭ uhoru, padumaŭ i adkazaŭ:
— Jon pracuje mianiałam u łaŭcy ŭ svajho svajaka.
— A, vuń jano što, — prakuratar zamoŭk, azirnuŭsia, ci niama kaho na bałkonie i potym cicha pramoviŭ: — Voś u čym sprava — ja maju zviestki, što jaho sionnia nočču zarežuć.
U hety čas hosć nie tolki kinuŭ svoj pozirk na prakuratara, ale i zatrymaŭ jaho na im, a potym adkazaŭ:
— Vy, prakuratar, zanadta dobraje dumki pra mianie. JA, mabyć, nie zasłuhoŭvaju, kab vy dakładvali pra mianie. Ja nie maju hetakich zviestak.
— Vy zasłuhoŭvajecie sama vysokaje ŭznaharody. Ale zviestki takija josć, — adkazaŭ prakuratar.
— Dazvolcie mnie pra heta nie havaryć, bo jany vypadkovyja, niedakładnyja i nienadziejnyja. Ale mnie treba ŭsio pradbačyć. Hetakaja pasada ŭ mianie, a bolš za ŭsio ja vieru svajmu pradčuvanniu, jano mianie nikoli nie padmanvała. Zviestki takija, što chtości z nieviadomych siabroŭ Ha-Nocry, aburany strašnaju zdradaju hetaha mianiały, zmoviŭsia z siabrami zabić jaho nočču, a hrošy, atrymanyja za zdradu, padkinuć pieršasviataru z zapiskaj: „Viartaju praklatyja hrošy”.
Bolej svaich niečakanych pozirkaŭ načalnik sakretnaje słužby na ihiemona nie nakiroŭvaŭ, słuchaŭ jaho prymružana, a Piłat praciahvaŭ:
— Uiavicie, jak pryjemna budzie pieršasviataru ŭ sviatočnuju noč atrymać hetaki padarunak?
— Vielmi niepryjemna, — usmiešliva adkazaŭ hosć, — ja navat dumaju, prakuratar, što z-za hetaha atrymajecca vialiki skandal.
— I ja hetak dumaju. Tamu i prašu vas zaniacca hetym, značyć, zabiaspiečyć achovu Judy z Karyjafa.
— Zahad ihiemona budzie vykanany, — skazaŭ Afranij, — ale ja pavinien supakoić ihiemona: zładziejskuju zadumu nadzvyčaj ciažka vykanać. Heta ž treba padumać tolki, — hosć azirnuŭsia i praciahvaŭ: — Vysačyć čałavieka, zarezać jaho, dy jašče viedać, kolki atrymaŭ, dy i hrošy viarnuć Kaifu, i ŭsio za adnu noč? Sionniašniuju?
— Jak by tam ni było, jaho zarežuć sionnia, — uparta paŭtaryŭ Piłat, — u mianie pradčuvannie, havaru vam! Nie było vypadku, kab pradčuvannie mianie padmanvała, — sutarha sciała prakurataraŭ tvar, i jon koratka pacior ruki.
— Słuchajusia, — pakorliva adkazaŭ hosć, ustaŭ i raptam spytaŭsia surova: — Značyć, zarežuć, ihiemon?
— Zarežuć, — adkazaŭ Piłat, — i spadziavannie tolki na vašu vyklučnuju zdolnasć.
Hosć papraviŭ papruhu pad płaščom i skazaŭ:
— Honar maju, žadaju zdaroŭia i radasci!
— Pačakajcie, — cicha ŭskliknuŭ Piłat, — ja zusim zabyŭ! Ja vaš daŭžnik!..
Hosć zdziviŭsia:
— Praŭda, prakuratar, vy mnie ničoha nie pavinny.
— Jak heta nie pavinien! Kali ja ŭiazdžaŭ u Jeršałaim, pamiatajecie, natoŭp žabrakoŭ… ja chacieŭ jašče hrošy sypanuć im, a ŭ mianie nie było, i ja ŭziaŭ u vas.
— Prakuratar, heta drobiaź zusim!
— I pra drobiaź treba pamiatać.
Piłat azirnuŭsia, padniaŭ płašč, jaki lažaŭ za im na kresle, uziaŭ z-pad jaho skurany miašok i padaŭ hosciu. Toj uziaŭ, schavaŭ pad płašč i pakłaniŭsia.
— Ja čakaju, — skazaŭ Piłat, — dakłada pra pachavannie, a taksama pra spravu Judy z Karyjafa sionnia nočču, čujecie, Afranij, sionnia. Kanvoj atrymaje kamandu budzić mianie, jak tolki vy zjaviciesia. Ja vas čakaju.
— Honar maju, — skazaŭ načalnik sakretnaje słužby, zaviarnuŭsia i vyjšaŭ z bałkona.
Pačuŭsia chrust mokraha piasku ŭ jaho pad nahami, potym pačuŭsia hrukat botaŭ pa marmury pamiž ilvoŭ, potym znikli jaho nohi, tułava, i, narešcie, znik i bašłyk. I tolki ciapier prakuratar zaŭvažyŭ, što niama sonca i pačałosia zmiarkannie.