* * *

sioj viyek

beremiany matczynoju ślozoju

syple nepokuoj u żorna moho dnia

u t’miye buduczoho ne baczu svojich okon

vony po toj buok czasu

a ja okutany u dym

peresypaju pamet’ czornych dyr

odkuol hłuchi wspomin

szczymit u zakutkach duszy

hasnuwszym

zvonom

zabytoji

lubvi

u horodi bez sadu

zaćviła ludźkaja nendza

zapluszczu oczy na jye zapach

u domi bez okon

szto odpłyve u czowni mhły

odsiuol do nikoli

ja pokinu

kudel zbrentanoho losu

Загрузка...