108. FRANK MÓWI, CO TRZEBA ZROBIĆ

I wtedy wszystkim nam zrobiło się niedobrze. Newt niewątpliwie znalazł odpowiednią formę wypowiedzi.

— Zgadzam się z panem całkowicie — powiedziałem do Newta i warknąłem do Franka i Angeli: — Zdanie Newta już znamy, chciałbym teraz usłyszeć, co wy macie do powiedzenia.

Angela stała zgięta wpół, zielona, z wywieszonym językiem. — Uck — to była jej jedyna odpowiedź.

— Czy pan jest również tego zdania? — zwróciłem się do Franka. — Generale, czy podpisuje się pan pod tym “Uck”?

Frank wyszczerzył zaciśnięte zęby i kurczowo, ze świstem wciągał powietrze.

— Jak tamten pies — wyjąkał mały Newt, patrząc na Koenigswalda.

— Jaki pies?

Newt odpowiedział prawie bezgłośnym szeptem, ale kamienne ściany dawały taką akustykę, że jego szept rozległ się niczym dźwięk kryształowych dzwonków.

— W Wigilię, kiedy umarł ojciec.

Newt mówił sam do siebie i kiedy poprosiłem go, żeby opowiedział tę historię z psem w dniu śmierci jego ojca, spojrzał na mnie tak, jakbym wdarł się do jego snu. Zignorował mnie całkowicie.

Jednak widocznie brat i siostra występowali w jego koszmarnym śnie, bo powiedział do Franka:

— To ty mu to dałeś. Dlatego dostałeś tę wspaniałą posadę, prawda? Co mu powiedziałeś? Że masz coś lepszego niż bomba wodorowa?

Frank puścił pytanie mimo uszu. Rozglądał się uważnie po pokoju, starając się przemyśleć to, co się zdarzyło. Szczęknął kilkakrotnie zębami, mrugając za każdym razem. Krew wróciła mu do twarzy i powiedział:

— Słuchajcie, musimy uprzątnąć ten bałagan.

Загрузка...