60. UPOŚLEDZONY NARÓD

Wyspa oglądana z lotu ptaka przedstawiała zadziwiająco regularny prostokąt. Z morza wokół niej sterczały okrutne kamienne igły.

Na południowym krańcu wyspy znajdowało się portowe miasto Bolivar.

Było to jedyne miasto wyspy.

Była to stolica wyspy.

Miasto Bolivar zostało zbudowane na bagnistej równinie. Pasy startowe lotniska Monzano dochodziły do samego brzegu morza.

Na północ od miasta gwałtownie wyrastały góry, wypełniając resztę wyspy swymi brutalnymi garbami. Nazywały się one Sangre de Cristo, ale mnie przypominały stado świń przy korycie.

Miasto Bolivar miało już wiele nazw: Caz-ma-caz-ma, Santa Maria, Saint Louis, Saint George, Port Glory i inne. Jego obecną nazwę nadali mu Johnson i McCabe w roku 1922 na cześć Simona Bolivara, wielkiego południowoamerykańskiego idealisty i bohatera.

Kiedy Johnson i McCabe zjawili się w mieście, było ono zbudowane z patyków, blachy, skrzynek i błota, wznosząc się na cmentarzu tryliona szczęśliwych śmieciarzy, na grubej warstwie przemacerowanych odchodów, pomyj i błocka.

Niewiele zmieniło się od tamtego czasu, jeśli nie liczyć pokazowej fasady nowych budowli wzdłuż nadmorskiego bulwaru.

Johnson i McCabe nie potrafili wyciągnąć swego ludu z nędzy i błota.

“Papie” Monzano nie udało się to również.

Nikomu nie mogło się to udać, gdyż wyspa San Lorenzo była równie jałowa jak odpowiadająca jej powierzchnią połać Sahary lub Antarktydy.

Jednocześnie pod względem gęstości zaludnienia mogła iść o lepsze z najgęściej zaludnionymi krajami na świecie, nie wyłączając Chin i Indii. Na każdą nie nadającą się do zamieszkania milę kwadratową przypadało czterystu pięćdziesięciu mieszkańców.

“W pierwszym, idealistycznym okresie reformatorskich rządów Johnsona i McCabe’a ogłoszono, że cała suma dochodu narodowego zostanie rozdzielona równo pomiędzy wszystkich dorosłych mieszkańców wyspy — pisze Filip Castle. — Za pierwszym i ostatnim razem, kiedy zastosowano ten system, udział ten wyniósł niecałe siedem dolarów.”

Загрузка...