118. ŻELAZNA DZIEWICA I LOCH

Rozdział Szósty Księgi Bokonona poświęcony jest cierpieniu, a w szczególności torturom zadawanym ludziom przez ludzi. “Jeżeli mnie kiedyś nadzieją na hak — uprzedza Bokonon — możecie się po mnie spodziewać bardzo ludzkiego zachowania.”

Następnie Bokonon mówi o łamaniu kołem, hiszpańskim bucie, żelaznej dziewicy i wreszcie o lochu.

Jak bądź się to odbędzie, bez płaczu się nie obędzie,

Lecz tylko w lochu dość czasu, by przedtem pomyśleć, mieć będziesz.

I tak też było w naszym lochu. Mieliśmy czas na rozmyślania. Między innymi przyszło mi do głowy, że cały komfort naszego więzienia nie zmienia podstawowego faktu — że byliśmy uwięzieni.

W czasie pierwszego dnia i pierwszej nocy spędzonej pod ziemią huragany bez przerwy potrząsały pokrywą włazu. Ciśnienie w naszej kryjówce ulegało gwałtownym zmianom, powodując zaleganie w uszach i zawroty głowy.

Co zaś do radia, to słychać w nim było tylko trzaski i zakłócenia atmosferyczne, i to było wszystko. Na całej skali ani jednego słowa, ani jednego sygnału Morse’a. Jeśli ludzie gdzieś jeszcze istnieli, to nie znajdowało to żadnego odbicia w eterze.

I nie znajduje do dzisiaj.

Moje przypuszczenia były następujące: huragany, roznoszące po świecie błękitnobiałą truciznę lodu-9, rozerwały na strzępy wszystko, co było na powierzchni. Ci, co przeżyli, wkrótce umrą z pragnienia, z głodu, z wściekłości albo z nudów.

Sięgnąłem więc do Księgi Bokonona. Nie znałem jej jeszcze dostatecznie i dlatego wierzyłem, że mogę w niej znaleźć pociechę duchową. Zlekceważyłem ostrzeżenie widniejące na stronie tytułowej:

“Nie bądź głupi! Natychmiast zamknij tę księgę! Nie znajdziesz w niej nic prócz fomy!”

Foma to, oczywiście, łgarstwa.

I czytałem dalej.

“Na początku Bóg stworzył Ziemię i oglądał ją z wyżyn swojej kosmicznej samotności.

I rzekł Pan: Ulepmy z gliny żywe stworzenia, aby glina mogła zobaczyć, co uczyniliśmy. I ulepił Bóg wszelkie zwierzęta, jakie żyją na Ziemi, a pośród nich i człowieka. Jedynie glina w postaci człowieka potrafiła mówić. Bóg pochylił się nisko, kiedy glina w postaci człowieka powstała, rozejrzała się dokoła i przemówiła. Człowiek zamrugał i grzecznie spytał: Jaki jest sens tego wszystkiego?

— Czy wszystko musi mieć jakiś sens? — spytał Bóg.

— Oczywiście — odpowiedział człowiek.

— W takim razie pozostawiam tobie znalezienie sensu tego wszystkiego — powiedział Bóg.

I odszedł.”

Pomyślałem sobie, że to bzdura.


“Oczywiście, jest to bzdura” — powiada Bokonon.

Wówczas zwróciłem się do mojej boskiej Mony, aby poszukać ukojenia w jej przepastnych tajemnicach.

Wpatrzony w nią przez szerokość naszego podwójnego łoża, wyobrażałem sobie, że w jej cudownych oczach dostrzegam odblask tajemnic wiecznej Ewy.

Pozwolę sobie pominąć nieciekawą scenę seksualną, jaka się następnie rozegrała. Wystarczy powiedzieć, że po jej zakończeniu oboje czuliśmy do siebie odrazę.

Ta dziewczyna zupełnie nie interesowała się tymi rzeczami. Kiedy nasza kotłowanina dobiegła końca, poczułem się tak, jakbym to ja wymyślił ten cudaczny, przebiegający wśród stękania i potu sposób produkowania nowych ludzi.

Zgrzytając zębami wróciłem na swoje łóżko z przeświadczeniem, że Mona nie ma pojęcia, po co ludzie to robią. Ona jednak powiedziała cicho:

— Czy nie sądzisz, że byłoby bardzo smutno mieć teraz małe dziecko?

— To prawda — zgodziłem się ponuro.

— Może nie wiesz, ale właśnie w ten sposób robi się małe dzieci.

Загрузка...