ARTUR SCHATZMANN

Wszyscy byli zaniepokojeni chorobą doktora Löwe. Zapalenie płuc w jego wieku było bardzo niebezpieczne. Raz zjawiła się u niego pani Eltzner i usiłowała go przekonać do leczenia szpitalnego, ale doktor nie chciał o tym mówić. Codziennie przychodziła Teresa Frommer, gotowała mu rosół i parzyła zioła. Tylko jej pozwalał się pielęgnować. Zmieniała mu przepoconą pościel, poprawiała poduszki. Po południu wpadał Artur, siadał przy łóżku i mówił. Zbyt dużo i zbyt głośno. Któregoś dnia zakomunikował:

– Matka wraca pojutrze. Zmartwi się, że pan choruje, doktorze, zamiast nieść pomoc potrzebującym. A tymczasem na świecie dzieje się bardzo wiele. Pewien młody człowiek przeleciał aeroplanem kanał La Manche. Czy nie jest to początek nowej ery?

Doktor dyszał ciężko, nie mógł skupić wzroku na ruchliwej postaci Artura.

– Byłeś u Eltznerów? – zapytał cicho.

– Nie, jakoś nie było okazji.

– Co z twoją pracą?

– Jest w zarysach gotowa… Ale to, co się ostatnio zdarzyło, trochę zmienia mi koncepcję. Moim obowiązkiem jest szczegółowo to wszystko opisać i znaleźć naukowe wyjaśnienie. W gruncie rzeczy – rozważał dalej Artur – dobrze się stało. Nie mam pokusy uciekania się do wyrafinowanych interpretacji. Wszystko wydaje się dość proste.

– Proste… – powtórzył doktor.

– Piszę o nieświadomych osobowościach istniejących w bezpośredniej bliskości mózgowych ośrodków mowy. U osobowości histerycznych pobudzenie kory mózgu jest zbyt duże i impulsy interferują się. – Artur wyciągnął przed siebie nogi i sięgnął do teczki. – Tu mam wyniki testów. Chce pan zobaczyć?

Doktor zaprzeczył słabym ruchem głowy, ale widać było, że słuchał uważnie.

– Z drugiej jednak strony, czy nie czuje pan tu zgrzytu? – ciągnął Artur. – Coś tak mało konkretnego, jak osobowość, sąsiaduje z czymś tak bardzo namacalnym, jak ośrodek mózgowy, fizyczny kawałek mózgu. Należałoby raczej odpowiedzieć na pytanie, co to jest osobowość i co to jest ten ośrodek mózgowy. Ale to pieśń przyszłości. Widzi pan, jest wiele do zrobienia.

Doktor uśmiechnął się do Artura.

– Cieszę się, że jesteś taki pełen życia i że nie przejąłeś się… – zakaszlał gwałtownie.

– Oszukiwała, bardzo dobrze. Histeria jest cała swego rodzaju nieświadomym oszustwem. Wie pan, nie sądzę, że ona oszukiwała świadomie. Napędzał ją Frommer i jej matka, potem chciały jej pomóc siostry. Dla mnie byłoby gorzej, gdyby ona nie oszukiwała. – Artur roześmiał się i wstał, żeby się pożegnać. – Przyjdę z mamą. Niechże się pan postara wyzdrowieć, przecież nie będzie jej pan przyjmował w łóżku.

Gdy Artur był już przy drzwiach, doktor uniósł się trochę na poduszkach i zatrzymał go.

– Arturze, ja chyba wiem, co ona mówiła tymi pojedynczymi słowami, tymi, wiesz, co je zapisywałeś, i tymi, które wszyscy słyszeli… To z Króla Olch:

Gdy wejdziesz, chłopcze, w ten głuchy las,

Ujrzysz me córki przy blasku gwiazd,

Moje córki nucąc pląsają na mchu,

A każda z mych córek piękniejsza od snu.

Artur zatrzymał się z ręką na klamce.

– To rzeczywiście możliwe, tak, to prawdopodobne – powiedział i poszedł.

Загрузка...