Rozdział Ii: Konferencja

Tego samego wieczora, kiedy rozegrały się opisywane przez nas powyżej wypadki, w pewnym szarym gmachu londyńskiego City, miała miejsce konferencja zwołana przez otyłego, starszego pana, który siedział teraz za stołem otoczony kłębami dymu z olbrzymiego, hawańskiego cygara.

– A więc, generale – zwrócił się do łysego mężczyzny w średnim wieku, ubranego w mundur Armii Stanów Zjednoczonych – wydaje mi się, że omówiliśmy wszystko.

Amerykanin zajrzał do notatnika.

– Jest jeszcze jedna sprawa, Mr. Churchill, którą chciałbym poruszyć. Chodzi mi mianowicie o kwestię pracy naszego wywiadu. Jeżeli mam być szczery to muszę powiedzieć, że chociaż podczas konferencji „SEXTANT“ w Kairze, zostałem mianowany głównodowodzącym sił zbrojnych przeznaczonych do wykonania „Operacji Overlord“, ciągle nie jestem jeszcze w posiadaniu wszystkich danych naszego wywiadu związanych z niemieckimi przygotowaniami obronnymi we Francji. Wczoraj, na posiedzeniu z szefami „Połączonych Sztabów“, podczas planowania akcji początkowej naszych spadochroniarzy, natknąłem się na poważne trudności. Wydaje mi się, że warto by poświęcić kilka godzin na dokładne omówienie tego problemu. Może spotkalibyśmy się jutro lub pojutrze i porozmawiali sobie o tym.

– Jeżeli sądzi pan, że rozmowa ta jest panu potrzebna w najbliższej przyszłości, nie mam nic przeciwko przedłużeniu dzisiejszej konferencji. Czy mógłby mi pan sprecyzować o jakie działy naszej akcji wywiadowczej panu chodzi?

– Zależy mi przede wszystkim na tym, aby szefowie „Połączonych Sztabów“ mieli codzienny obraz zmian zachodzących na terenie umocnień niemieckich we Francji i zmian w lokacji wojsk. Ja sam pragnę być o każdej godzinie dnia i nocy dokładnie poinformowany o wszystkim, co się dzieje po tamtej stronie Kanału. Dla kierownictwa „Overlord“ jest to niezbędne. Ciekaw jestem, czy akcja wszystkich resortów wywiadu jest tak zsynchronizowana, że natychmiast można wykorzystać każdą nową wiadomość w ramach całokształtu wiadomości?

– Mam dość ścisłe raporty w tej mierze. Przyznać muszę, że dotychczas praca niektórych wydziałów była nieco rozstrzelona. Sądzę, że szefowie amerykańskiego i brytyjskiego wydziału informacji mogliby w najbliższej przyszłości spotkać się i omówić te sprawy szczegółowo. Ja sam, uważając postępy w tej dziedzinie za niedostateczne, wywarłem wpływ na połączone sztaby, aby przyspieszyć rekrutację do kadr oficerskich naszego wywiadu. Wczoraj otrzymałem meldunek, stwierdzający, że akcja ta dała dość dobre wyniki. Luki w niektórych resortach zostały w stu procentach zapełnione.

Eisenhower myślał przez chwilę, wreszcie powiedział:

– Najważniejszą sprawą wydaje mi się ścisły i szybki kontakt pomiędzy nami, a ludźmi pracującymi we Francji. Każda, najbłahsza nawet wiadomość winna być włączona natychmiast po sprawdzeniu, do ogólnego obrazu. Obecnie, o ile mogę się zorientować, sytuacja wygląda w ten sposób, że posiadamy cały szereg najrozmaitszych, bardzo pracowitych biur, które pracują doskonale, lecz są nie połączone z sobą. Dlatego też trzeba czasem czekać bardzo długo nim otrzyma się żądaną wiadomość. Sądzę, że musimy doprowadzić do zupełnej synchronizacji wszystkich instytucji wywiadowczych tak, jak to uczyniliśmy już z wojskiem. Trzeba utworzyć w jak najkrótszym czasie centralne dowództwo wywiadu przy kierownictwie „Overlord“. Krótko mówiąc chciałbym, tak normalnie i po ludzku wiedzieć każdego ranka, jak idą sprawy we Francji. Poza tym, uważam, że w związku ze zbliżającym się terminem inwazji, ludzie nasi mogliby udać się do Francji i na miejscu omówić z poszczególnymi kierownikami prac na tamtym terenie sytuację. Wie pan przecież równie dobrze jak ja, że powodzenie „OVERLORD“ zależy przede wszystkim od elementu zaskoczenia, i dokładnej znajomości sił przeciwnika na atakowanym przez nas obszarze.

– A więc – premier Wielkiej Brytanii wyjął z kieszonki pióro – chodzi nam o 1) Skontrolowanie przez ludzi wysłanych na miejsce, poziomu i jakości informacji przez nas posiadanych i 2) Przekazanie tych informacji, jako całości do kierownictwa operacji „OVERLORD“.

– Tak, gdyż w tym, co mam do tej chwili, są jeszcze pewne braki, które chciałbym zapełnić w jak najkrótszym czasie.

– Ma pan prawo tego wymagać, generale. Postaram się, aby jutro o tej porze, wszelkie przygotowania do realizacji pańskiego żądania były już w toku. Jeżeli pan będzie chciał się ze mną skomunikować w tej sprawie, proszę zatelefonować. Jak zwykle, jestem do dyspozycji przez całą dobę.

Wstał. Amerykanin serdecznie uścisnął jego dłoń.

– Nigdy jeszcze nie spotkałem męża stanu, który tak szybko potrafiłby załatwić jakąkolwiek sprawę bez uciekania się do kilometrowych rozmów z doradcami technicznymi.

– No cóż! Nauczyły mnie tego niepowodzenia. Przez pierwsze dwa lata wojny robiliśmy wszystko za późno. Prócz tego, działam w tym wypadku mając świadomość, że przez cały czas naszej współpracy nie zwrócił się pan do mnie jeszcze nigdy z nieprzemyślanym żądaniem. Co zaś do naszej dzisiejszej rozmowy, to muszę się panu przyznać, że ja sam miałem nieco zastrzeżeń, jeżeli chodzi o sposób gromadzenia i przekazywania wiadomości. Chciałbym, abyśmy czas, jaki nam pozostaje do rozpoczęcia operacji, zużytkowali na przesianie przez dokładne sito, wszystkich już otrzymanych informacji.

– Widzę, że rozumie mnie pan doskonale.

Raz jeszcze uścisnęli sobie ręce i Amerykanin wyszedł z pokoju.

Загрузка...