Rozdział 4

Koła zablokowały się i pociąg ze zgrzytem zatrzymał się na stacji: pasażerowie, straciwszy równowagę, lądowali na podłodze lub na kolanach tych, którzy siedzieli przed nimi. W ciągu kilku chwil w otwartych mocnymi szarpnięciami oknach ukazały się głowy; ludzie rozglądali się w lewo i w prawo, szukając przyczyn nagłego zahamowania. Cristina Merli otworzyła okno na korytarzu, z ulgą odetchnęła mroźnym, zimowym powietrzem i wystawiwszy głowę, patrzyła, kto podejdzie do pociągu. Na peron wbiegli dwaj umundurowani funkcjonariusze polizia ferrovia. Konduktorka wychyliła się i pomachała do nich.

– Tutaj, tutaj! – zawołała. Ponieważ nie chciała, żeby ktokolwiek poza policją słyszał, co ma do zakomunikowania, nie powiedziała nic więcej, dopóki nie znaleźli się pod jej oknem.

Kiedy wyjawiła im, co się stało, jeden z funkcjonariuszy ruszył biegiem w kierunku budynku stacji, drugi natomiast udał się na początek składu, żeby powiadomić maszynistę. Pociąg szarpnął raz i drugi i zaczął wolno sunąć do przodu, centymetr po centymetrze, aż w końcu zatrzymał się na swoim zwykłym miejscu na torze piątym. Po peronie spacerowało kilka osób; jedne przyszły kogoś odebrać, inne zamierzały jechać do Triestu. Drzwi pozostawały zamknięte, czekający zbili się w ciasną gromadkę, dyskutując, co się mogło stać. Pewna kobieta, przekonana, że chodzi o kolejny strajk, cisnęła walizkę na ziemię, po czym wyrzuciła w powietrze obie ręce. Podczas gdy tak stali, rozmawiając i irytując się coraz bardziej z powodu nie wyjaśnionej zwłoki, którą uważali za jeszcze jeden przejaw nieudolności kolei, na peron weszło sześciu funkcjonariuszy policji uzbrojonych w pistolety maszynowe. Ustawili się wzdłuż składu, przy co drugim wagonie. W oknach pociągu pojawiło się więcej głów; niektórzy pasażerowie zaczęli gniewnie wykrzykiwać, ale nikt ich nie słuchał. Drzwi wciąż były zamknięte.

Trwało to przez dłuższy czas, aż wreszcie ktoś poinformował sierżanta dowodzącego policjantami, że pociąg jest zradiofonizowany. Sierżant wspiął się po stopniach do elektrowozu i wyjaśnił przez radiowęzeł, że w jednym z wagonów popełniono przestępstwo, toteż podróżni muszą pozostać na miejscu, dopóki policja nie spisze ich personaliów.

Kiedy skończył mówić, maszynista odblokował drzwi i funkcjonariusze weszli do wagonów. Niestety nikt o niczym nie poinformował pasażerów czekających na peronie, więc ci również wsiedli do pociągu i szybko przemieszali się z tymi, którzy byli w środku. W drugim wagonie dwóch mężczyzn usiłowało się przepchnąć obok policjanta, twierdząc, że nic nie widzieli i nic nie wiedzą, a są już mocno spóźnieni. Zablokował im drogę pistoletem maszynowym uniesionym w poprzek na wysokość piersi, po czym zmusił ich do wejścia do przedziału; zaczęli narzekać na arogancję policji i nierespektowanie przez nią praw obywatelskich.

Ostatecznie stwierdzono, że w pociągu znajduje się tylko trzydziestu czterech pasażerów, nie licząc tych, którzy wsiedli przed chwilą, za funkcjonariuszami. W ciągu półgodziny policjanci zdążyli spisać nazwiska i adresy podróżnych oraz zapytać ich. czy nie zauważyli nic podejrzanego. Dwie osoby przypomniały sobie czarnego handlarza, który wysiadł w Vicenzie: ktoś widział długowłosego, brodatego mężczyznę wychodzącego z toalety przed Weroną; ktoś inny wspomniał, że w Mestre wysiadła kobieta w futrzanej czapie, ale poza tym mc niezwykłego nie rzuciło się nikomu w oczy.

Wszystko wskazywało na to, że pociąg pozostanie na stacji przez całą noc. Część pasażerów wysiadła, aby zadzwonić do krewnych w Trieście i uprzedzić ich o spóźnieniu, kiedy na torze za pociągiem pojawił się elektrowóz. Połączono go z ostatnim wagonem, kiery tym samym przemieniono w początek składu. Następnie trzej mechanicy w niebieskich kombinezonach zeszli z peronu na szyny i odłączyli dotychczasowy pierwszy wagon, w którym wciąż znajdowały się zwłoki. Wzdłuż wagonów przebiegł konduktor, wołając: In partenza, in partenza, siamo in partenza, i pasażerowie na peronie zaczęli pośpiesznie wskakiwać do środka. Konduktor zatrzasnął jedne drzwi, drugie, po czym wsiadł, akurat kiedy pociąg wolno ruszył z miejsca. W tym czasie, w gabinecie naczelnika stacji, Cristina Merli starała się wytłumaczyć, dlaczego powinno się ja zwolnić z zapłacenia kary w wysokości miliona lirów za pociągnięcie hamulca bezpieczeństwa.

Загрузка...