Gdy porucznik Dodds zjawił się przy włazie, lalka Keet już na niego czekała i szybko zaprowadziła go do Prilicli i Fletchera. Mimo uszkodzeń manipulatorów nadal była pomocna i wspierała niekiedy ekipę podczas długiego i żmudnego procesu odłączania Keet od całej aparatury. Prilicla i kapitan byli równie przejęci jak pacjentka, na dodatek wszyscy martwili się nieustannie o Jasama, którego musieli z przyczyn technicznych odciąć chwilowo od sieci komunikacyjnej.
Empata próbował uspokoić atmosferę, podpytując o lalki. Keet jednak nie chciała podejmować tego tematu.
— Nie wiem, co takiego w nich widzisz — powiedziała z zakłopotaniem. — To zabawki, którymi bawią się dzieci oraz niektórzy dorośli, próbujący przypomnieć sobie, jacy byliśmy kiedyś, gdy mogliśmy się swobodnie poruszać, pływać, wspinać się i biegać razem, i dotykać się bez ciężkich i niewygodnych skafandrów ochronnych. Lalki przypominają żywe istoty, są naturalnych rozmiarów i modelowane na wzór właścicieli. Dziecięce są o wiele prostsze, te dla dorosłych wyposaża się w lepsze mózgi i więcej funkcji, tak że mogą podejmować cały szereg złożonych czynności niedostępnych już właścicielom. W wielu wypadkach zbawiennie wpływają na naszą psychikę. Jasam i ja mieliśmy z powodów technicznych pozostawać cały czas w skafandrze, bez możliwości nawiązania fizycznego kontaktu aż po kres naszych dni.
Stąd psychologowie projektu postanowili, że przydana nam zostanie załoga złożona z dwóch wyspecjalizowanych lalek, najdoskonalszych spośród dotąd zbudowanych, aby obsługiwały naszą powłokę i pomagały nam walczyć z poczuciem straty, samotnością i szaleństwem.
Prilicla przemieścił się do niewielkiej wolnej przestrzeni, którą kapitan i robot przygotowali dla niego w gęstej masie przewodów, i nałożył małą klamrę zaciskową na gruby wąż dostarczający mieszankę odżywczą z prawie pustego już zbiornika. Drugi jego koniec ginął w ciele Keet w okolicy żołądka. Trochę to przypomina operację mózgu, pomyślał, starając się w tej ciasnocie nie wykonywać żadnych zbędnych ruchów. Pracował przez kilka minut, aż poczuł zadowolenie z wyniku i odsunął się od pacjentki.
— I pomagały? — spytał.
— Tak, aż do czasu, gdy znaleźliśmy ten wspaniały i nietknięty zniszczeniem świat i nasze urządzenie sygnałowe wybuchło, a potem zaatakował nas wasz statek ratowniczy. Ale teraz nie uważam już, abyście nas atakowali — dodała po chwili.
— Dziękuję — odparł empata, wiedząc, że Keet mówi całkiem szczerze. — Teraz jednak musimy przenieść cię na nosze i opatrzyć rany spowodowane ekstrakcją. To będzie prosta sprawa, starczy kilka szwów i nałożenie leczącej maści, której skład został dopasowany do twojego metabolizmu. Na pewno nie wywoła niepożądanej reakcji, ponieważ jest wzorowana na środkach z zestawu medycznego twojej lalki. Jak pamiętasz, poddaliśmy je analizie na potrzeby reprodukcji. Wszyscy gotowi?
Dalsze manewry kapitan nazwał przenoszeniem na wpół przyrządzonego naleśnika przez labirynt drutu kolczastego. Prilicla nie wiedział, co to naleśnik. Z ludzkiego pożywienia znał dobrze tylko spaghetti. Ostatecznie jednak wydobyli Keet z kokonu i ułożyli wygodnie na noszach.
— I co teraz? — spytała.
— Teraz zahermetyzujemy nosze i przeniesiemy się do sekcji Jasama, gdzie podłączymy tymczasowo do sieci łączności, abyś mogła przekazywać mu, co się dzieje, podczas gdy przyjaciel Fletcher i ja będziemy informować naszych ludzi, aby przygotowali się na przyjęcie dwojga nowych pacjentów. Potem zaś… Przepraszam, ale znowu muszę się zdrzemnąć.
Podczas transportu noszy Prilicla szybko wyjaśnił sytuację patolog Murchison, uzupełniając ją obrazami z obcego statku przesyłanymi na dół za pośrednictwem Rhabwara.
Szpital polowy był bardziej przestronny niż Rhabwar i przebywała tam cała reszta ekipy medycznej wraz z podopiecznymi. Keet i Jasam pogrążeni byli w rozmowie, a kapitan brał się właśnie do złożenia raportu sytuacyjnego, który jak wszystko, co dotyczyło akcji, także miał zostać zarejestrowany, gdy Prilicla stracił raptownie kontakt z rzeczywistością.
Fletcher spojrzał na śpiącego empatę i ściszył głos.
— Kurier Jeden — powiedział na kanale, który był wykorzystywany także przez dwoje obcych. — Mogę już zameldować, że statek, który uległ awarii, nie był agresorem, a do zniszczenia Terragara doszło przypadkiem na skutek nieświadomego uruchomienia przez załogę statku zwiadowczego automatycznego systemu obronnego bliskiego zasięgu, który niszczy urządzenia elektroniczne, nie zagrażając żywym formom życia. Nie można go wyłączyć i nadal jest groźny dla każdej jednostki, która podeszłaby do obcego statku. Tym samym zakaz wchodzenia do układu zostaje utrzymany do czasu znalezienia środków zaradczych. Obcy statek pochodzi z układu Trolann, którego położenie pozostaje nieznane.
Toczy się tam od wieków wojna Trolannów z innymi inteligentnymi istotami, zwanymi druulami. Nie udaje się nawiązać z nimi pokojowych kontaktów, obecnie zaś są w tej wojnie po stronie wygranych. Fizycznie zdradzają podobieństwo do typu DBDG, co znacznie utrudniło realizację procedur kontaktowych, ponieważ załoga Terragara, podobnie jak i ziemska część personelu Rhabwara, zostały początkowo zidentyfikowane przez obcych jako druule. Obecnie sądzę, że zyskaliśmy ich zaufanie…
— Ograniczone zaufanie — wtrąciła się Keet. — Ufam Prilicli, wam zaś tylko o tyle, o ile wykonujecie jego polecenia i wyglądacie na skłonnych, aby nam pomagać. Jasam nadal się was obawia. Nie ufam także innym wyglądającym jak druule.
— Nie widziałaś ich przy pracy — powiedział kapitan. — Oni też mają swoje zadania i działają na waszą rzecz, tyle że nie na pierwszym planie. Nie byli, nie są i nie będą druulami, nie przypominają ich też zachowaniem. Czy mogę kontynuować?
— Trolannie należą do typu fizjologicznego CHLI — powiedział, gdy Keet nie zareagowała. — Są ciepłokrwistymi tlenodysznymi, chociaż w zanieczyszczonej atmosferze ich planety nie zostało już wiele tlenu. Mówią o sobie jako o mniejszości żyjącej w stanie oblężenia. Keet, ilu was zostało na Trolannie?
— Mniej niż sto tysięcy — odparła obca.
— Tak mało? — zdumiał się kapitan, blednąc lekko. — W tej sytuacji, a także dlatego, że Trolannie nie dysponują liczącą się flotą ani rozwiniętą techniką kosmiczną, zalecam zdecydowanie przygotowanie federacyjnej akcji ratunkowej mającej na celu ewakuację całej rasy z nienadającej się praktycznie do życia planety do świata, nad którym się znajdujemy.
Został on odkryty przez Keet i Jasama, zanim ich statek uległ awarii podczas próby uruchomienia urządzenia sygnałowego. Zalecam też przedsięwzięcie akcji policyjnej wobec druuli, aby powstrzymać ich od wszelkich działań zbrojnych do czasu zakończenia ewakuacji Trolannów. W późniejszym terminie wskazane będzie przygotowanie dla nich ewentualnego programu reedukacyjnego, a w razie jego powodzenia — ustalenie zakresu prac potrzebnych do umożliwienia im przetrwania…
Keet aż się zwinęła pod przezroczystą kopułą.
— Nie zamierzacie zabić ich wszystkich? — spytała ze złością. — Albo przynajmniej odizolować, aby sami się wymordowali? To właśnie zrobią, jeśli zabraknie im innego wroga.
A może nie chcecie ich zabijać? Może chcecie ich oszczędzić, bo są do was podobni? Przykro mi, ale wydaje mi się, że od początku mieliśmy rację. Nawet pomocny z pozoru druul pozostaje druulem. Rozczarowujesz mnie, Fletcher.
Kapitan pokręcił głową.
— Nasze fizyczne podobieństwo nie ma nic do rzeczy. Na Ziemi też są istoty przypominające ludzi. Ale podczas gdy my rozwinęliśmy inteligencję i ostatecznie zbudowaliśmy cywilizację, one pozostały zwierzętami. Nie są złe, chociaż czasem instynkt skłania je do agresywnych działań i z tego powodu pozostają pod kontrolą. Żyją pod naszą opieką na wydzielonych obszarach, gdzie nie mogą zrobić nam krzywdy. Jeśli druule są specyficznymi myślącymi zwierzętami, które nie umieją opanować instynktu, potraktujemy ich podobnie. Zarządzimy izolację ich świata bez prawa kontaktu z jakąkolwiek inną rasą. Nie podejmiemy się jednak eksterminacji całego gatunku tylko dlatego, że jego wielowiekowy wróg uważa to za konieczność. Możliwe, że ani wy, ani oni nie jesteście zdolni spojrzeć na sprawę obiektywnie. A teraz, jeśli można, chciałbym dokończyć składanie meldunku.
Kapitan opisał obecną sytuację i planowany przebieg akcji ratunkowej, przygotowując na to tym samym rozbitków i uprzedzając ich, czego jeszcze mogą się spodziewać. Keet ponownie nie udało się zachować milczenia.
— Dobrze, Prilicla i ty jesteście chyba w porządku. Ale ci wszyscy obcy, którzy mają się nami zajmować? To nas przeraża. Jasam może jeszcze bardziej się poranić, bo pewnie będzie próbował się bronić. Wolelibyśmy, aby Prilicla wszystkim się zajął. Lubimy go.
— Wszyscy lubią Priliclę — powiedział Fletcher, zerkając na śpiącego empatę. — Jest on jednak fizycznie zbyt słaby, aby samodzielnie wykonać wszystko, co trzeba. Dlatego będzie potrzebował pomocy Doddsa i Chena, dwóch takich samych Ziemian jak ja, którzy zjawią się wyposażeni w narzędzia tnące i przygotują miejsce do wstawienia powłoki ciśnieniowej, pod której osłoną Prilicla będzie mógł uwolnić Jasama i rozpocząć jego leczenie. Chociaż wyglądamy inaczej, przyświecają nam te same cele co Prilicli. Wszyscy chcemy was wyleczyć. W trakcie kuracji poznasz nas lepiej i sama się o tym przekonasz. Chętnie też wysłuchamy twojego zdania, jak możemy pomóc twoim pobratymcom.
Zapanowała długa cisza. Fletcher przeciskał się przez otaczające Jasama rumowisko i zaznaczał, co i gdzie trzeba będzie usunąć, komentując cicho swoje poczynania. Wszystko, co zostało dotąd powiedziane, w tym i rozmowy z Keet, miało się znaleźć w raporcie na temat wypadku Terragara oraz przebiegu pierwszego kontaktu.
— Jasam bardzo się niepokoi — powiedziała Keet nagle. — Lęka się tych istot, które wyglądają jak ty, pracujących w szpitalu na dole. Nie chce, aby go dotykały. Mówi, że prędzej umrze, niż na to pozwoli. Dlaczego nie zabierzecie nas do tego szpitala, który nam pokazywaliście, gdzie jest wielu różnych uzdrawiaczy nieprzypominających druuli?
Kapitan pamiętał, że podczas pierwszego kontaktu należy albo mówić prawdę, albo milczeć.
— Otrzymałem rozkazy pozostania wraz ze statkiem tutaj w celu utrzymania na dystans wszystkich jednostek, jakie próbowałyby zbliżyć się do planety i tym samym mogłyby zostać uszkodzone albo zniszczone w kontakcie z waszym systemem obronnym. Na Rhabwarze jest czteroosobowa ziemska załoga, włączając w to mnie, oraz czworo uzdrawiaczy. Priliclę już poznaliście, on jest szefem ekipy. Patolog Murchison jest ziemską kobietą i wygląda trochę inaczej niż ja. Pozostała dwójka to Kelgianka, która posiada dwadzieścia nóg i jest cała okryta falującym futrem, oraz Danalta, zmiennokształtny, który może wyglądać, jak zechce, i w razie potrzeby przybierze nawet waszą postać, jeśli poczujecie się dzięki temu lepiej w jego towarzystwie. Jest jeszcze trzech Ziemian, którzy dochodzą powoli do zdrowia po odniesionych obrażeniach. Cały zespół medyczny oprócz Prilicli przebywa na dole, zajmując się pacjentami w zorganizowanym specjalnie do tego celu ośrodku. Nikt z nich nie zamierza was skrzywdzić, co obejmuje także rozbitków z Terragara. Poza tym kwestie czysto medyczne to nie wszystko. Uważamy, że poczujecie się lepiej, jeśli będziecie mogli spędzić ten czas w pięknym świecie, który odkryliście dla Trolannów.
Nie doczekał się odpowiedzi, za to na prywatnym kanale usłyszał nagle głos Prilicli:
— Nie śpię już od kilku minut — powiedział empata. — Słyszałem, co mówiłeś, i sam bym lepiej tego nie wyłożył. Dziękuję, przyjacielu Fletcher. Uspokoiłeś Keet, a Jasam, chociaż ciągle półprzytomny, podziela jej odczucia. To będzie dobra chwila, aby wezwać przyjaciół Doddsa i Chena.
Przez następne trzy godziny, podczas których otoczenie Jasama było izolowane za pomocą namiotu ciśnieniowego oraz oczyszczane z wszelkiego złomu, Prilicla był bardzo zajęty, ponieważ działania Doddsa i Chena niewiele się różniły od precyzyjnej operacji chirurgicznej. Gdy skończyli i Jasam znalazł się na noszach wraz z Keet, empata był już tak zmęczony, że z trudem powstrzymywał się od zaśnięcia, chociaż do planowanej chwili udania się na spoczynek zostały mu jeszcze całe cztery godziny. Kapitan, który nie zmrużył oka od dwóch standardowych ziemskich dni, wydawał się w pełni przytomny i bez zwłoki dokończył składany kurierom raport.
— Udało się nawiązać przyjazny kontakt z dwoma trolańskimi rozbitkami, którzy są już gotowi do przeniesienia na Rhabwara i późniejszego transferu do szpitala polowego na powierzchni planety. Jak stwierdził doktor Prilicla, żeńska istota imieniem Keet nie odniosła poważniejszych obrażeń i jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo, ale w wypadku drugiej istoty, męskiej, imieniem Jasam, istnieje poważne zagrożenie wymagające pilnej operacji.
Tutaj rokowania są niepewne. Otrzymaliście już wszystkie ważne materiały, sugeruję jednak pozostanie na dotychczasowych pozycjach w oczekiwaniu na dobre albo złe wiadomości, które napłyną najpóźniej za kilka godzin. Od tej chwili należy oczekiwać, że cała akcja będzie miała wyłącznie medyczny charakter. I nie przewiduję dalszych niespodzianek.