Wróciłam do swojego pokoju – jedynego zajętego pokoju dla pacjentów w skrzydle A Instytutu Neurologii i Neurochirurgii – i z powrotem włożyłam szpitalną koszulę. Doktor Holcombe i jego zespół chcieli mi zrobić kolejną serię badań. Jeśli dobrze wypadną, wkrótce wrócę do domu – a właściwie na poddasze Nikki Howard, bo tam będzie mój dom, kiedy zostanę wypuszczona ze szpitala. Muszę wywiązać się z umów podpisanych przez Nikki.
Mama i tata zapewnili (kiedy ten prawniczy orzeł Starka, pan Phillips, już sobie poszedł), że wcale nie muszę brać tego wszystkiego na siebie, bo znajdą jakiś sposób, żeby spłacić te dwa miliony oraz koszty sądowe i odszkodowania – jeśli uważam, że sobie z tym wszystkim nie poradzę.
– Zawsze możemy ogłosić bankructwo – oświadczyła mama.
Taa. Bo ja na pewno chcę, żeby rodzice coś takiego musieli dla mnie zrobić.
Powiedziałam im, że się nie przejmuję. To znaczy zobowiązaniami wynikającymi z kontraktów podpisanych przez Nikki Howard.
Bo się nie przejmowałam. No bo dajcie spokój. Jak trudna może być praca modelki? Wystarczy stanąć przed aparatem fotograficznym i wciągnąć brzuch, prawda? Popatrzcie tylko na te wszystkie modelki, o których Frida wiecznie czyta w tych swoich pisemkach. Raczej nie są fizykami jądrowymi.
Ale już miałam okazję na tyle się przekonać, jak wygląda życie osobiste Nikki Howard, żeby wiedzieć, że nie będzie łatwo. Już samo jej życie uczuciowe było… skomplikowane. Delikatnie mówiąc.
Od tego żołądek mi się ściskał (chociaż to mogła być ta zgaga, przed którą przestrzegała mnie Lulu).
Wiadomo było, że będę musiała przez cały czas zachowywać się jak Nikki. Tylko moja najbliższa rodzina miała wiedzieć, kim naprawdę jestem. Według pana Phillipsa do wiadomości publicznej miano podać, że Nikki uległa urazowi głowy, kiedy zemdlała wskutek wyczerpania i hipoglikemii, i że ten uraz spowodował amnezję. Żeby dało się jakoś rozsądnie wyjaśnić sytuację, kiedy Nikki nie będzie poznawała na sesjach zdjęciowych makijażystów i stylistów, z którymi wcześniej pracowała.
Chociaż jeśli w Stark Enterprises myślą, że amnezja to sensowne wyjaśnienie, to chyba sami stracili kontakt z rzeczywistością.
Z miejsca powiedziałam panu Phillipsowi, że będzie jeden problem – już wspomniałam Lulu Collins i Brandonowi Starkowi, że nie jestem Nikki Howard.
Ale on się nie przejął:
– Ta historyjka z amnezją wyjaśni wszystko – powiedział.
Zrozumiałam, że właściwie ma rację. Lulu i Brandon uwierzą, że straciłam pamięć. Skoro byli gotowi uwierzyć, że padłam ofiarą prania mózgu przez Al – Kaidę czy że zamieniłam się z kimś duszami, to uwierzą we wszystko.
Nie tym zresztą martwiłam się tak naprawdę. Bo naprawdę martwiłam się… No cóż, Stark Enterprises. Już mieli na moich rodziców potężnego haka, przed którym mama i tata nijak się nie mogli obronić bo niby gdzie dwójka profesorów uniwersyteckich miała zdobyć dwa miliony dolarów (oraz kasę na odszkodowania)?
A poza tym ktoś rejestrował uderzenia w klawisze tego wyprodukowanego przez Stark komputera Nikki Howard. Ktoś, kto nie wpadł na pomysł, że Nikki to zauważy. Nie chciałam wpadać w paranoję ani nic, ale domyślałam się, kto to mógł być.
Mianowicie jej pracodawcy ze Stark Enterprises.
No właśnie. Nie chciałam nic mówić, ale to mnie niepokoiło Stark Enterprises i ich wszechobecność w naszym życiu.
No i jeszcze coś. Co się stało ze mną? Tą dziewczyną, o której już Christopher powiedział, że fajnie wygląda?
– A więc… gdzie jest moje ciało? – zapytałam rodziców, kiedy czekaliśmy, aż doktor Holcombe przyjdzie i zabierze mnie do laboratorium na badania. – To znaczy… to, w którym się urodziłam?
Zobaczyłam, że wymieniają spojrzenia. A potem mama powie działa ostrożnie:
– No cóż, kochanie… Zostało skremowane. Wytrzeszczyłam na nią oczy z przerażeniem.
– Musieliśmy – dodała szybko, widząc wyraz mojej twarzy. Musieliśmy zorganizować pogrzeb. Nie mogliśmy trzymać w sekrecie tego, co się z tobą stało. W Stark Megastore byli paparazzi, wszędzie chodzą za Nikki Howard. Mieli to wszystko na filmie – trafił do CNN zaraz po wypadku. Wszyscy widzieli, jak ten ekran plazmowy na ciebie spadł. Przez parę dni w telewizji nie leciało dosłownie nic innego – to był taki tydzień sezonu ogórkowego. Musieliśmy załatwić pogrzeb. Nie mieliśmy innego wyjścia.
– Na pewno się ucieszysz, wiedząc, że przyszło bardzo wiele osób – powiedział tata, jakby taka nowina miała mi poprawić humor. – Stark Enterprises zapłaciło za przelot babci z Florydy…
Nagle oczy napełniły mi się łzami.
– Babcia myśli, że umarłam? – spytałam. Więc nie będzie już tiszertek z napisem „Najlepsza wnuczka świata” na Gwiazdkę. Nie będzie już kartek urodzinowych z wetkniętymi do środka dwunastoma dolarami.
– No cóż, kochanie – odparła mama, przygryzając wargę. – Tak. Przykro mi, ale wiesz, jak ona lubi plotkować przy basenie obok swojego mieszkaniu. Naprawdę nie mogliśmy powiedzieć jej prawdy.
W głowie mi się to nie mieściło. Okazuje się, że plotki o mojej śmierci wcale nie były przesadzone.
Umarłam. Z punktu widzenia prawa. Medycyny. Technicznie rzecz biorąc. Z jakiego punktu by patrzeć, umarłam, poza jedynym, który naprawdę się liczył: dosłownym.
Umarłam i nawet nie byłam na własnym pogrzebie.
– Przyszedł ktoś ze szkoły? – zapytałam. – To znaczy na pogrzeb?
– Oczywiście – powiedział tata. – Christopher z ojcem…
I wtedy, po raz pierwszy odkąd znalazłam się w ciele Nikki Howard, naprawdę straciłam panowanie nad sobą.
– Christopher? – Aż mnie zatchnęło. – O mój Boże. Znaczy, wy mu nie powiedzieliście? Christopher myśli, że umarłam?
Mama i tata wymienili szybkie spojrzenia. A ja nagle rozpłakałam się tak okropnie, że prawie przestałam ich widzieć. Trudno się dziwić, że pomyśleli, że mi odbiło. Mama dała tacie znak, że ma wyjść z pokoju – na pewno po to, żeby poszukać doktora Holcombe'a i poprosić go o któryś z tych usypiających leków, żeby mnie uspokoić.
– Kochanie, wiesz, że nie mogliśmy powiedzieć mu prawdy powiedziała, podchodząc i siadając na łóżku, żeby mnie objąć.
Cosabella, która pracowicie drapała się w nogach łóżka, podbiegła, żeby mnie parę razy polizać. – Czuliśmy się okropnie z tego powodu, ale… No cóż, słyszałaś, co powiedział pan Phillips.
Och, jasne, że słyszałam, co powiedział pan Phillips. Dzięki panu Phillipsowi wyjaśniła się tajemnica uratowania życia Emerson Watts, licealistki z trzeciej klasy, za pomocą niezwykle rzadkiej i drogiej operacji przeszczepu całego organizmu.
Nie ratowali Emerson Watts. Stark Enterprises sfinansowało operację, żeby uratować Nikki Howard.
Nie mnie.
– Wiem, że to zabrzmi okropnie – ciągnęła mama, przytulając mnie – ale… Christopher jakoś się po tym pozbiera. Z czasem. Naprawdę się pozbiera.
– P – pozbiera się? – jęknęłam. – Mój najlepszy przyjaciel m – myśli, że umarłam, ja nadal żyję i n – nie mogę mu nawet o tym powiedzieć, a ty uważasz, że on się tak po prostu p – pozbiera?
W tym momencie do mojego pokoju weszła Frida. Jej oczy praktycznie tryskały gniewem, a brodę wysunęła wojowniczo – pewny znak, że chce się ze mną o coś pokłócić.
Ale stanęła jak wryta, kiedy zobaczyła, że płaczę.
– Co się z nią dzieje? – spytała.
– Właśnie dowiedziała się o Christopherze – powiedziała mama, łagodnie mnie kołysząc. – Wiesz, on myśli, że umarła.
– Aha. – Frida spojrzała na mnie. – Czym się przejmujesz? Widziałam go wczoraj w szkole i wyglądał normalnie.
Od tego rozpłakałam się jeszcze bardziej. A mama rzuciła ostro:
– Frida!
– No co? – Frida podeszła, wzdęła pilota ze stolika przy moim łóżku, włączyła telewizor i zaczęła zmieniać kanały. – To prawda. Z początku trochę się zmartwiła ale już do siebie doszedł. Nie wiem, czemu tak ryczysz. Mówiłaś, że z nim nie chodzisz ani nic. Pamiętasz?
Mama puściła mnie, wstała i jednym płynnym ruchem wyrwała Fridzie pilota.
– Zechcesz wyjść ze mną na korytarz, młoda damo, mam z tobą do pomówienia – powiedziała.
Wyszły obie z pokoju, a ja próbowałam jakoś wziąć się w garść. W głowie mi się nie mieściło, że byłam taka samolubna i wcale się nie zastanawiałam nad Christopherem, odkąd odzyskałam przytomność. To znaczy pomijając te chwile, kiedy żałowałam, że to nie on się ze mną całuje zamiast Justina czy Brandona.
Co musiał przez ten cały czas przechodzić, przekonany, że umarłam? Jak się trzymał? Jak zniósł ten moment, kiedy na jego oczach spadł na mnie ekran telewizyjny? Na pewno strasznie się zdenerwował. Z kim teraz jada lunch, skoro ja już nie chodzę do szkoły? Nie miał nikogo, z kim mógłby nabijać się z Żywych Trupów, grać w Journeyquest albo oglądać seriale medyczne na Discovery. Biedny Christopher!
Chyba że… Chyba że jakaś inna dziewczyna zgarnęła go dla siebie. Tylko która? Która dziewczyna z LAT (poza mną) miała dość wrażliwości, by zignorować za długie włosy i dostrzec pod nimi potencjalnego przystojniaka? Która dziewczyna była na tyle fajna?
Och, jakaś musiała się znaleźć. Może siedzi właśnie obok niego w stołówce i gratuluje mu rozsądku, z jakim zrezygnował z sałatki z tuńczykiem…
Frida wróciła, tym razem sama. Minę miała ponurą.
– Mam cię przeprosić – powiedziała. Spoglądała na Cosabellę, na zgaszony telewizor, na okna za moimi plecami – wszędzie, tylko nie na mnie. – A więc… przepraszam, jeśli sprawiłam ci przykrość tym, co powiedziałam. Bo to wszystko nieprawda. Christopher wcale sobie świetnie nie radzi. Chyba. No, ale… Zawsze był taki dziwny, że trochę ciężko się zorientować.
Już wytarłam łzy – czy raczej łzy Nikki, chociaż doktor Holcombe powiedział, żebym przestała w taki sposób myśleć o swoim nowym ciele. „To twoje ciało, Emerson, powiedział. Nie jej. Już nie”.
Właśnie. Dostało mi się jej nazwisko. Jej twarz. Jej poddasze. Jej chłopak(- i). Chcesz i masz.
– Nie rozumiem cię – powiedziałam do Fridy. Nadal zbierało mi się na płacz na myśl o Christopherze i jakiejś nowej dziewczynie, która może nawet w tej chwili gra z nim w Journeyquest albo siedzi z nim i ogląda seriale medyczne na Discovery. Chociaż, prawdę mówiąc, seriale medyczne straciły dla mnie ostatnio sporo uroku. Ale próbowałam jakoś się trzymać. Jak powiedział doktor Holcombe, przynajmniej żyję. – Co cię gryzie?
– Nic – mruknęła. – Gabriel wyszedł.
Przez chwilę nie mogłam pojąć, o czym ona mówi. A potem sobie przypomniałam, że przecież schodziła na dół z Gabrielem, który mnie tutaj przywiózł.
– Och – powiedziałam. I to ja gryzło? Była zazdrosna o Gabriela Lunę? – Rozumiem.
– Musiał. – Frida opadła na krzesło stojące obok mojego łóżka. – Nie chcieli go wpuścić z powrotem na to piętro.
– No cóż. Jestem pewna, że jakoś się upora z tym rozczarowaniem.
– Boże! – Frida spiorunowała mnie wzrokiem. – On ciebie nawet nie obchodzi, prawda?
– A dlaczego miałby mnie obchodzić? Przecież prawie go nie znam. A poza tym… – Poczułam, że się rumienię, bo chciałam dodać:,,podoba mi się Christopher”. Ale nie przyznałabym się do tego nawet własnej siostrze. Nawet teraz, kiedy Christopher myślał, że umarłam, i kiedy znalazłam się w ciele Nikki Howard, więc straciłam jakąkolwiek szansę, żeby mnie kiedyś polubił. Więc w ostatniej chwili zmieniłam zdanie i powiedziałam: – On uważa, że ja jestem Nikki Howard.
– Co z tego? – Frida wzruszyła ramionami. – Nie powinnaś go tak źle traktować. To bardzo miły facet. I uważa, że jesteś świetna.
– A skąd to wiesz? – spytałam z niedowierzaniem, bo przecież z jego własnych ust usłyszałam, że uważa mnie za ćpunkę.
– Powiedział mi – stwierdziła Frida. – Na dole, w kafeterii. Podzieliliśmy się bułeczką z cynamonem. No wiesz, jedną z tych wielkich jak moja głowa. Strasznie tuczące, ale totalnie zaniedbałam dietę od twojego wypadku. Trudno odmawiać sobie cukru, kiedy twojej siostrze robią transplantację całego organizmu. Ale przed czym on cię uratował?
Zagapiłam się na nią.
– Co, proszę?
– Powiedziałaś tam na korytarzu, że Gabriel cię przed czymś uratował. Przed czym?
– Lulu Collins i Brandon Stark porwali runie wczoraj w nocy i zawieźli na poddasze Nikki – wyjaśniłam. – Ale nie mów o tym nikomu, dobrze? Bo nie chcę, żeby mieli jakieś kło…
– Lulu Collins? – Frida poderwała się na równe nogi. – Poznałaś Lulu Collins? I Brandona Starka? Zalewasz! Byłaś z nimi? Dokąd pojechaliście? Zabrali cię do Cave? O mój Boże, i widziałaś może Justina Baya?
– Hej, spokojnie. Po pierwsze, przestań się drzeć. Po drugie, nie, to było zupełnie inaczej…
– O mój Boże. – Frida spojrzała na mnie szeroko otwartymi oczami. – Brandon Stark i Nikki Howard ze sobą chodzą. Czy chodzili. Jeżeli on wziął cię za Nikki, to musiał… Próbował cię całować?
Pokręciłam głową. Nie zamierzałam mówić swojej młodszej siostrze o wyczynach języka Brandona, a tym bardziej o tym, co zaszło z Justinem – ani jak bardzo mi się to spodobało.
– Oczywiście, że nie – powiedziałam. – On i Lulu po prostu martwili się o swoją przyjaciółkę. Free, to naprawdę beznadzieja. Znaczy to, że ludzie biorą mnie za Nikki.
Frida przewróciła oczami.
– Taa, jasne – powiedziała ironicznie. – Biorą cię za najsławniejszą nastoletnią modelkę świata. Oczywiście, że to beznadzieja.
– Hm. W sumie owszem. I dzięki, że mi powiedziałaś, co jest grane, kiedy się ocknęłam.
– Co ci powiedziałam, kiedy się ocknęłaś? – spytała, przekrzywiając głowę.
– Że wsadzili mój mózg w ciało Nikki Howard – odparłam z całym sarkazmem, na jaki było mnie stać.
Obawiałam się, że głos Nikki jest za wysoki i za dziecinny na sarkazm, ale niepotrzebnie. Fridzie natychmiast zrobiło się głupio.
– No wiesz – odparła. – Właściwie to chciałam. Ale oni mi zakazali. Powiedzieli… no, że to ci może zaszkodzić. Chcieli dać ci trochę czasu na dojście do siebie.
– Super – mruknęłam, wciąż wykorzystując ten trik z sarkazmem. – Fajnie, że stoisz po mojej stronie, siostrzyczko.
Tym razem posunęłam się za daleko, bo jej oczy wypełniły się łzami i powiedziała:
– Em… Ja się naprawdę wystraszyłam. Myślałam… myślałam, że kiedy się ockniesz, nie będziesz wiedziała, kim jestem. Mówili mi, że będziesz… no wiesz, sobą. Ale kiedy tak patrzyłam, jak tu leżałaś, widziałam tylko… Nikki Howard. I pomyślałam sobie, znaczy, że się obudzisz i będziesz taka jak zawsze, i będziesz się na mnie wściekać za ten czirliding…
– Startowałaś w eliminacjach do czirliderek?! – wrzasnęłam. – Czyś ty oszalała?! Wiesz, co ci zrobi mama, kiedy się dowie? Bo zakładam, że jej nie powiedziałaś, skoro jeszcze żyjesz.
Ale Frida, zamiast się obrazić, wybuchnęła śmiechem.
– Widzisz? – powiedziała. – Strasznie się cieszę, że to słyszę… No, w sumie super, bo nadal mnie to wkurza. Tylko to takie dziwne, słyszeć podobne rzeczy z ust Nikki Howard. Chyba lepiej ich nie słyszeć, ale…
– Nie słyszeć czego? – spytała mama, wracając do pokoju.
– Hm. Nic takiego – szybko powiedziała Frida. – Gadamy sobie o… ciuchach.
Tata, który wszedł za mamą, miał rozbawioną minę.
– Podoba mi się to. Kiedy one znów się sprzeczają, wszystko zaczyna wyglądać jak dawniej. Ale żeby Em rozmawiała o ciuchach?
– No cóż – powiedziała Frida z lekką paniką. – Niezupełnie…
– Rozmawiałyśmy o szkole – powiedziałam szybko. – I o tym, co się będzie działo teraz. No wiecie, że będę musiała zacząć pracować, i że będę mieszkała na poddaszu Nikki Howard, i tak dalej. Chyba będę za bardzo zajęta, żeby chodzić do szkoły…
– Nic podobnego, młoda damo – powiedziała mama, a w jej oczach pojawiło się coś w rodzaju znajomej iskierki. Dokładnie czegoś takiego oczekiwałam wspominając, że może rzucę szkołę. – W żadnym wypadku nie zaniedbasz wykształcenia.
– Absolutnie wykluczone – dodał tata. Miał zaszokowaną minę. Nie możesz zrezygnować ze studiów, a już na pewno nie ze szkoły średniej. Modeling nie zapewnia długoterminowego zabezpieczenia finansowego, takiego jakie daje nauczanie albo prawo, albo medycyna.
– Oczywiście – powiedziała mama, przygryzając dolną wargę przy twoim rozkładzie zajęć może być trochę trudno normalnie uczęszczać do szkoły. Może pomyślimy o zapisaniu cię do jednego z tych liceów dla młodych pracujących artystów. A może załatwimy ci prywatnych nauczycieli. Może Stark Enterprises nam w tym pomogą…
Chociaż nie bardzo mi się uśmiechała myśl o tym, żeby Stark Enterprises zyskało jeszcze większy wpływ na nasze życie, rzuciłam Fridzie triumfujące spojrzenie.
– Kurczę – powiedziałam. – Ale ja tak strasznie lubię moje liceum. Naprawdę chciałabym chodzić tam dalej, jeśli się uda.
Mama i tata zdziwili się na te słowa. Ale ich zdziwienie to było jeszcze nic w porównaniu z nachmurzoną miną Fridy. Chyba sobie myślała, że skoro się mnie stamtąd pozbyła, będzie mogła to bić, co jej się żywnie spodoba – stać się członkiem gangu Żywych Trupów, startować do drużyny czirliderek, a może nawet zacząć chodzie z chłopakiem ze starszej klasy.
No cóż, niedoczekanie.
– Naprawdę, kochanie? – Mama wręcz osłupiała. – No cóż, spróbujemy porozmawiać z panem Phillipsem. Jestem pewna, że Stark Enterprises zdoła coś wynegocjować. Nie ma żadnego powodu, żebyś nie mogła chodzić tam na te lekcje, na które pozwoli ci rozkład zawodowych zajęć. Może nie uda ci się skończyć szkoły zgodnie z planem, w przyszłym roku, ale na pewno zrobisz maturę… Z czasem.
– No, byłoby świetnie – powiedziałam z totalnie udawanym entuzjazmem.
– Nikki Howard nigdy by nie poszła do szkoły z tak wyśrubowanym poziomem nauczania – wtrąciła Frida, ekspertka od wszystkich spraw związanych z Nikki Howard. – No bo przecież powinna być w trzeciej klasie, tak samo jak Em. Ale ona rzuciła szkołę w pierwszej licealnej, zaraz po podpisaniu swojego pierwszego dużego kontraktu…
– Jestem przekonany, że Stark Enterprises daje na szkołę wystarczająco duże dotacje, żeby mogli ją jednak przyjąć – powiedział tata. – O ile właśnie tego chcesz, Em. Ale, jak mówiła mama, są jeszcze prywatni nauczyciele… No i inne szkoły, do których można się zgłosić.
Frida pokiwała głową.
– Widzisz, Em? Nie musisz wracać do LAT.
– No co ty – powiedziałam, rzucając jej gniewne spojrzenie. Chcę chodzić właśnie do LAT. I nie mogą udawać, że nie mają dla mnie miejsca. Wszyscy wiemy, że jedno w trzeciej klasie się zwolniło, prawda?
A wracając tam, upiekę dwie pieczenie przy jednym ogniu… będę mogła przypilnować Fridy i jednocześnie sprawdzić, czy z Christopherem wszystko w porządku. No dobra, to nie fair, żebym go powstrzymywała od spotykania się z innymi dziewczynami. Gdybym go naprawdę kochała i tak dalej, powinnam mu dać wolność. Ale właściwie dlaczego, skoro tak naprawdę wcale nie umarłam?
Wiedziałam, że nie będę mogła mu powiedzieć, kim jestem naprawdę.
No ale mimo wszystko. Moglibyśmy się zaprzyjaźnić, tak jak przed wypadkiem. I może… może zostać więcej niż tylko przyjaciółmi. Tak jak Brandon i Nikki nie byli wyłącznie przyjaciółmi.
Miałam tylko nadzieję, że żadne z nas nie będzie się puszczać za plecami drugiego, w przeciwieństwie do tego, co najwyraźniej robiła tamta dwójka.
Kiepsko byłoby, że wiedziałabym o czymś, o czym Christopher nie miałby pojęcia… Że najwyraźniej niektórych ludzi i rzekomo zmarłych – tylko superbogaczy albo osoby takie jak ja, którym za operację zapłaciła jakaś potężna korporacja – stać na przeszczep całego organizmu i żyją sobie nadal, tyle że w innych ciałach.
Nie będę wymieniała nazwisk (głównie dlatego, że nikt ze Stark Enterprises nie chciał mi tu powiedzieć nic pewnego), ale słyszałam plotki, że wielu sławnych ludzi – niektórzy skazani za takie przestępstwa, jak oszustwa giełdowe, paru znanych muzyków czy jeszcze inni, będący członkami europejskich rodzin królewskich – którzy rzekomo zmarli, w gruncie rzeczy cieszy się życiem i zdrowiem i tylko „zamieszkuje” inne ciała pod przybranymi nazwiskami, podczas gdy członkowie ich rodzin do dziś dnia udają smutek spowodowany ich śmiercią.
Tak naprawdę zakpili sobie z nas wszystkich, bo wcale nie umarli.
Innymi słowy, Christopher i ja od początku mieliśmy rację: Żywe Trupy naprawdę istnieją.
Problem w tym, że teraz jestem jednym z nich.