Wiadomość dla mediów została wypuszczona po południu.
Nie mogłam zajrzeć do Internetu, żeby ją przeczytać, bo nadal nie miałam komputera (Chociaż, biorąc pod uwagę rodzaj komputera, jakim dysponowała Nikki, niewielka strata), ale widziałam to na pasku z wiadomościami w CNN, a potem usłyszałam w wieczornym dzienniku.
Zanim się połapałam, historia trafiła jako główny temat do wszystkich show.
Okazało się, że Kelly, rzeczniczka prasowa Nikki, gdy chodziło o jej najbardziej popularną klientkę, od razu ruszała do boju.
– Świat mody odetchnął z ulgą dziś wieczorem, kiedy przedstawiciele Nikki Howard wydali oświadczenie dla prasy – mówił prezenter Entertainment Tonight, podczas gdy na ekranie pojawiały się zdjęcia Nikki – zapewniając jej fanów, że nastoletnia supermodelka w tym tygodniu wraca do pracy po miesięcznej nieobecności na wybiegach. Wszyscy niepokoili się komunikatami, że Nikki boryka się z wyczerpaniem i hipoglikemią, które doprowadziły do jej słynnego upadku na wielkim otwarciu Stark Megastore miesiąc temu, w wyniku którego doznała wstrząsu mózgu i dość poważnej amnezji…
Przy następnym zdjęciu, jakie się ukazało na ekranie, o mało nie zakrztusiłam się groszkiem wasabi z paczki, którą przeszmuglowała na górę Frida i z której teraz sobie podjadałam (taa, wiem, kiedyś nienawidziłam wasabi, ale teraz je uwielbiam; doktor Holcombe twierdzi, że to normalne, że pacjenci zauważają upodobania całkiem inne od tych, jakie mieli w swoich poprzednich ciałach).
Była to dość nieostra fotografia przedstawiająca mnie (to znaczy Nikki Howard) na zielonej vespie Gabriela Luny. Oboje spoglądaliśmy w obiektyw z zaniepokojonymi minami – chociaż nie przypominam sobie nikogo, kto by tego dnia robił nam zdjęcie.
Zaniepokojone miny były, rzecz jasna, związane z tym, że goniło nas stadko rozjuszonych czwartoklasistek.
Ale wyglądało to tak, jakbyśmy martwili się tym, że ktoś nas razem sfotografuje. Fakt, który dziennikarze nader skwapliwie podkreślili.
– Być może amnezja to wymówka – ciągnął prezenter – którą posłuży się Nikki wobec swojego raz aktualnego, a raz byłego chłopaka, Brandona Starka, żeby wytłumaczyć to zdjęcie zrobione wczoraj, kiedy modelka wybrała się na przyjemną przejażdżkę motorem należącym do popularnego brytyjskiego piosenkarza Gabriela Luny. Para poznała się na tym samym otwarciu Stark Megastore w SoHo, na którym Nikki zemdlała i doznała urazu głowy, a jedna z młodych fanek Luny została zabita w trakcie zamieszania wywołanego przez protestujących członków FWŚN.
Z przerażeniem czekałam, aż pokażą moje zdjęcie – zdjęcie dawnej mnie.
Ale powinnam była się domyślić, że tego nie zrobią. To w końcu żadna wiadomość… Po co opowiadać o dziewczynie, którą zabił spadający telewizor, skoro można pokazywać zdjęcia Nikki Howard na czerwonym dywanie, w sukience rozciętej z przodu aż po pępek?
– Przedstawiciele zarówno Howard, jak i Luny nie chcieli komentować tego zdjęcia. Ale może Nikki zdoła wmówić Brandonowi, że po prostu „zapomniała”, że już ma chłopaka…
O mój Boże. To niesamowite. Ledwie łapałam oddech. Ale ta historia jeszcze się nie skończyła.
– Założyciel i dyrektor zarządzający Stark Enterprises, Robert Stark, wydał oświadczenie – kontynuował reporter – w którym życzy Nikki Howard, znanej jako Twarz Starka, szybkiego powrotu do zdrowia.
Kamera pokazała starszą i pomarszczoną wersję twarzy Brandona Starka – jego ojca, który powiedział do mikrofonu: – Mamy serdeczną prośbę do mediów, aby w czasie, kiedy Nikki będzie dochodziła do zdrowia, nie zakłócać jej prywatności, której tak bardzo potrzebuje. Przynajmniej przez kilka najbliższych tygodni Nikki będzie spędzała w świetle reflektorów nieco mniej czasu. Wspomniała nawet, że rozważa powrót do szkoły średniej – uśmiechnął się, a dziennikarze zaczęli chichotać, jakby sam pomysł, że Nikki Howard będzie próbowała zrobić maturę, był najśmieszniejszą rzeczą pod słońcem. Decyzję tę my, przedstawiciele Stark Enterprises, w pełni popieramy.
Co? Ja wcale tego nie mówiłam temu Robertowi Starkowi. Nawet faceta nie widziałam na oczy. No super. Mój własny szef – szef Nikki, w każdym razie – uważa, że ona jest za głupia, żeby poradzić sobie w liceum. Fajnie. Dzięki za wsparcie. Pewnie tak myśli dlatego, że czytał jej maile.
– Ale wybryki takie jak ten – zakończył reporter, a na ekranie znów błysnęło moje zdjęcie z Gabrielem na skuterze – mogą sprawić. że pilna uczennica Nikki Howard doczeka się zawieszenia w prawach ucznia!
A potem przeszedł do komentowania skandalu rozwodowego jakiejś słynnej pary.
Osłupiałam. W głowie mi się nie mieściło, że któraś z tych małych dziewczynek zdążyła pstryknąć zdjęcie mnie i Gabrielowi… A potem je sprzedała! Czy właśnie takie życie czeka mnie od tej pory? Pogonie ze strony paparazzi, moje najniewinniejsze działania rozkładane na czynniki pierwsze przez brukowce?
Z takim skupieniem gapiłam się w ekran, że nawet nie zauważyłam osoby, która weszła do mojego pokoju.
– Nikki? – Oczy spoglądające na mnie znad maseczki chirurgicznej były wielkie… i to nie tylko dlatego, że zostały obwiedzione czarnym eyelinerem.
Lulu Collins znów się zakradła na moje piętro. Tym razem wzbogaciła swoje przebranie o lekarską podkładkę na dokumenty.
Rany. Mózg się lasuje.
No cóż, była późna pora, więc większość personelu – wśród nich mój tata, na którego wypadła kolej dyżurowania przy moim łóżku – zebrała się w saloniku, gdzie oglądali jakiś mecz. Nawet nie wiedziałam, jaki, bo mnie takie rzeczy nie obchodzą.
Lulu bez trudu przemknęła obok ochroniarzy rozstawionych przy wejściach. Zwłaszcza w tym przebraniu.
– Cześć, Lulu – powiedziałam z niejakim przygnębieniem.
– Pamiętasz mnie? – Opuściła maseczkę, a na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. – Och, Nikki… Kiedy powiedzieli, że masz amnezję, wiedziałam, że kłamią.
– Nie – odparłam szybko. – Przepraszam, Lulu, ale ja naprawdę… No wiesz, pamiętam cię z tego ostatnio. Z tego porwania.
– Jesteś pewna? – spytała, a jej szczupłe ramiona zgarbiły się.
– No bo wiesz… obejrzałam telewizję i pomyślałam sobie, że, rozumiesz, wróciłaś do własnego ciała. Że się zamieniłyście, ty i ta Em. No bo wskoczyłaś na skuter tego faceta… To coś, co zrobiłaby Nikki. Brandon się wścieka.
– Brandon? Wścieka się? Na mnie?
– No jasne – potwierdziła, podchodząc i siadając na brzegu łóżka. – Znaczy, nie wiem, dlaczego sobie ubzdurał, że on może całe noce tańczyć, z kim ma ochotę, a tobie nie wolno przejechać się na skuterze jakiegoś innego faceta. To jest totalna, no, jak to się nazywa…
– Podwójna moralność? – podsunęłam.
– Tak, chyba tak. No w każdym razie, kiedy zobaczyłam to zdjęcie, totalnie się ucieszyłam, bo pomyślałam, że może wróciłaś. Znaczy, że Nikki wróciła. Prawdziwa Nikki. Cosabella też zniknęła, więc pomyślałam, że może zajrzałaś do domu i ją zabrałaś…
– Cosabella jest ze mną. – Odsunęłam kołdrę, pokazując puchaty kłębuszek. – Przepraszam cię, ale wczoraj rano u ciebie w domu strasznie płakała i… no cóż, nie miałam serca jej zostawić.
– Okej – powiedziała Lulu słabym głosem. – Wszystko w porządku, naprawdę. Cosy za tobą tęskniła. To znaczy za Nikki. To znaczy… O Boże, już sama nie wiem, co to znaczy. Więc z tym facetem na skuterze to pewnie byłaś ty? A nie… prawdziwa Nikki?
– Taa – przyznałam. – To byłam ja. Słuchaj, Lulu, co do tej całej zamiany ciał…
– Tak? – Lulu mówiła z trudem. Czyżby płakała?
Ale nie miałam czasu przejmować się jej łzami. W każdej chwili mój tata albo któraś z pielęgniarek, albo, co gorsza, doktor Holcombe mogli wejść i zobaczyć, z kim rozmawiam.
I jakoś nie wydawało mi się, że zbytnio się ucieszą. Cała ta ich gadanina o odszkodowaniach – no cóż, wyglądało na to, że Stark Enterprises śmiertelnie poważnie traktuje utrzymanie tego wszystkiego w sekrecie. A ja nie chciałam narobić Lulu kłopotów. Mimo że chyba spadła z księżyca, była naprawdę słodka.
– Nie było żadnej zamiany ciał – zaprzeczyłam. – Okazuje się, że ja… hm… uderzyłam się w głowę. I teraz mam amnezję. Dlatego cię nie pamiętałam. Ani Brandona.
Lulu wpatrywała się we mnie oczyma otwartymi tak szeroko jak oczy laleczek Precious Moment, a potem wykrztusiła przez łzy:
– Zalewasz.
– Nie – powiedziałam. – Tak właśnie było. Te wszystkie rzeczy, które mówili w telewizji, to prawda.
– Nie wierzę ci – odparła. – Ani telewizji. Wiem, że teraz Kelly wszędzie to powtarza. Ale to nieprawda.
– Lulu – powiedziałam z rozpaczą. Musiałam ją jakoś przekonać. Nie mogłam ryzykować, że rodzicom każą spłacić dwa miliony dolarów. Albo że będą musieli ogłosić bankructwo, bo przecież nie mają dwóch milionów. – To prawda. Dlaczego mi nie wierzysz?
– Bo nawet gdyby Nikki miała amnezję – wyjaśniła Lulu – nigdy by nie zrobiła czegoś takiego z paznokciami.
Złapała mnie za rękę.
Spojrzałam tam, gdzie ona, i zobaczyłam, o co jej chodziło W czasie tego spotkania z doktorem Holcombe i panem Phillipsem ogryzłam wszystkie swoje starannie pomalowane tipsy, aż końcówki zrobiły się postrzępione… Zupełnie jak moje własne paznokcie kiedyś.
– Nikki nigdy, przenigdy nie zrobiłaby niczego, co by mogło zaszkodzić jej ciału albo sprawiło, że zbrzydnie – ciągnęła Lulu, wy raźnie przekonana, że ma świętą rację. – Nie wiem, kim tak w sumie jesteś, ale na pewno nie jesteś Nikki. Więc nawet nie próbuj wcisnąć mi tego kitu z amnezją. Może ze wszystkimi innymi to przejdzie, ale ja byłam najlepszą przyjaciółką Nikki. Wiem o niej wszystko. I jestem pewna, że tego nigdy, przenigdy by nie zrobiła.
Gapiłam się na jej ponuro zaciśnięte usteczka. Lulu nie wiedziała wszystkiego o swojej rzekomo „najlepszej” przyjaciółce. Nie wiedziała na przykład, że jej najlepsza przyjaciółka puszczała się za jej plecami z jej chłopakiem, Justinem.
Ale nie miałam zamiaru jej o tym mówić. Nawet po moim – do słownie – trupie.
Jeśli jednak ktokolwiek zasługiwał na szczerość, to właśnie Lulu – na taką szczerość, na jaką mogłam sobie pozwolić, nie raniąc jednocześnie jej uczuć.
– No dobra, Lulu – powiedziałam. – Masz rację. Nie jestem Nikki Howard. Prawdę mówiąc, lekarze włożyli mózg Emerson Watts w ciało Nikki Howard. A mnie nie wolno nikomu o tym mówić, bo inaczej moi rodzice będą musieli zwrócić Stark Enterprises dwa miliony dolarów – których nie mają – za tę całą operację. Stark Enterprises zapłaciło za nią, żeby utrzymać przy życiu swoją super modelkę po tym, jak Nikki pękł tętniak tamtego dnia na otwarciu Stark Megastore.
Lulu wytrzeszczyła na mnie oczy. Zamrugała raz, drugi, a potem wybuchnęła śmiechem.
– Tak, jasne! Niezły dowcip.
Ja też patrzyłam na nią i mrugałam oczami.
– Wiem, że to brzmi jak scenariusz kiepskiego filmu – powiedziałam – ale oni uruchamiają teraz tę nową linię kosmetyków i ubrań Nikki Howard i chyba zainwestowali w to kupę kasy, i chcą, żebym udawała, że nią jestem, żeby mogli dalej…
– Akurat! – przerwała mi Lulu. O mało nie spadła z łóżka, tak się śmiała. – Mam uwierzyć, że wybrali na jej miejsce kogoś takiego jak ty, kto o niczym nie ma pojęcia! – Popatrzyła na mnie. – Nie obraź się ani nic. Na pewno jesteś bardzo miła. Ale Nikki wykonuje naprawdę ciężką pracę. No bo czy ty masz w ogóle jakieś doświadczenie w modelingu?
Próbowałam nie parsknąć śmiechem. Z tego, no wiecie, że „Nikki wykonuje naprawdę ciężką pracę”.
– Nie – odparłam sucho. – Ale uważam, że sobie z tym poradzę.
– No jasne – powiedziała Lulu, zaśmiewając się jeszcze głośniej. Czy ty w ogóle wiesz, co to jest czub Manolo?
– No cóż – westchnęłam, myśląc o tych wszystkich numerach „CosmoGIRL!”, które Frida rozrzucała po domu. – Manolo to taki hut, prawda?
Lulu pisnęła radośnie.
– O Boże! – zawołała. – W głowie się nie mieści. Ale będzie ubaw! Nikki pęknie ze śmiechu, kiedy się o tym dowie. Wiesz, że nie przetrwasz tam ani minuty, prawda?
– No cóż – odparłam nieco urażona. – Właśnie po to wymyślili tę historyjkę z amnezją. Jeśli coś schrzanię, będę mogła wszystko zwalić na nią. A co to jest czub Manolo?
Lulu zignorowała pytanie.
– O kurczę, ale będzie ubaw – powtórzyła. – Nie mogę się doczekać, aż powiem Brandonowi…
– Nie! – krzyknęłam, wyciągając rękę i łapiąc ją za cieniutki nadgarstek. – Lulu, nie możesz. Tłumaczyłam ci. To sekret. Ja wrócę i z tobą zamieszkam – na miejsce Nikki. Nadal będziemy współlokatorkami, to znaczy, nie z pokoju, tylko poddasza, czy jak tam chcesz. Ale serio, nie możesz nikomu powiedzieć, bo moi rodzice będą mieli straszne kłopoty.
Popatrzyła na mnie i nagle spoważniała.
– Okej – zgodziła się łagodnie. – Okej, Nik, czy jak tam masz na imię. Posłuchaj… – Wymachiwała nad podłogą, maleńkimi stópkami w szpilkach na dziesięciocentymetrowych obcasach. – Chcesz, żebym zadzwoniła do Bliss? Bo totalnie mogłabym ci zamówić wizytę manikiurzystki i zrobienie ekspresowych poprawek.
– Nie – odparłam. – Nie trzeba. Posłuchaj, Lulu. Kiedy byłam u ciebie, u nas, w domu, zauważyłam coś w komputerze Nikki.
Z miejsca zaczęła się nudzić. Przyglądała się skórkom przy swoich paznokciach.
– Tak? Co?
– Ktoś szpieguje pocztę Nikki – wyjaśniłam. – Sprawdza wszystko, co ona napisze albo gdzie zajrzy. W realnym czasie, zdalnie, na odległość. Czy masz jakieś pojęcie, kto to może być?
– Nie – odpowiedziała Lulu. – To nowy komputer. Pan Stark jej go dał. Mnie też taki dał. Oba są różowe.
– Tak, wiem, że są różowe. Więc tobie pan Stark też taki dał?
– Yhm. To najnowsze modele Stark Enterprises. Coś takiego. Lulu wydmuchała balon z gumy do żucia, a potem z wprawą wciągnęła go do środka. – Ale o co chodzi z tym szpiegowaniem poczty Nikki?
W tym momencie do pokoju weszła pielęgniarka, trzymając moją kartę.
– Ee… dzień dobry – odezwała się na widok Lulu. – Znamy się?
– Raczej nie – odparła Lulu, zeskakując z łóżka i zerkając z ważną miną na swoją (kradzioną) podkładkę na dokumenty. – Wie pani, jestem na obchodzie.
Pielęgniarka, która nie zaliczała się do idiotek – a może po prostu wiedziała, że większość personelu nosi klapki Crocs, nie szpilki – zmrużyła oczy.
– Przepraszam – powiedziała – ale chciałabym zobaczyć twoją przepustkę na to piętro?
– Ups, pager mi piszczy. Muszę znikać, pa.
Lulu wypadła z pokoju, a pielęgniarka rzuciła się za nią z krzykiem:
– Zaraz! Stój!
Naprawdę mam nadzieję, że Lulu zdążyła uciec.
Dziwne to wszystko. Gdyby miesiąc temu ktoś mnie spytał, co sądzę o Lulu Collins, odpowiedziałabym, że to kolejna płytka celebrytka z obsesją na punkcie ciuchów i imprez.
I nadal tak o niej myślałam.
Ale… chyba zaczynałam ją lubić.
Więc jak to świadczy o mnie?