Dzień dobry. Na żywo wita się z państwem Maureen Haverill prosto ze Stanowego Zakładu Karnego w Cranston. Dzisiaj dotarły do nas bulwersujące informacje na temat dokonanego ostatniej nocy brutalnego gwałtu na studentce College’u Browna Sylvii Blaire. Czy dwudziestoośmioletni Eddie Como, zastrzelony w poniedziałek przed gmachem sądu, był prawdziwym Gwałcicielem z Miasteczka Uniwersyteckiego, jak utrzymywała policja? Czy też raczej był on tylko jeszcze jedną ofiarą sadystycznej gry? Jestem tu w towarzystwie odbywającego wyrok za morderstwo Davida Price’a, który twierdzi, iż zna prawdziwego Gwałciciela z Miasteczka Uniwersyteckiego, lecz mimo wielokrotnie ponawianych przez niego propozycji współpracy policja stanowa odrzuca jego pomoc. Panie Price, co może nam pan powiedzieć o gwałcie na Sylvii Blaire?
– Dzień dobry, Maureen. Mogę tak do pani mówić? – zapytał przyjaznym głosem Price, posyłając dziennikarce jeden ze swych najbardziej czarujących uśmiechów.
– Proszę bardzo. A teraz, panie Price…
– Proszę mi mówić: David.
– Davidzie, twierdzisz, że posiadasz informacje, które wydają się kluczowe dla prowadzonego obecnie poważnego śledztwa. Jak to się stało, że poznałeś prawdziwego Gwałciciela z Miasteczka Uniwersyteckiego?
– Cóż, poznaliśmy się korespondencyjnie.
– Korespondencyjnie?
– Tak. Widzisz, Maureen, ten człowiek pisał do mnie listy.
– Listy? A zatem było ich więcej niż jeden?
– Zgadza się.
– Interesujące. Ile listów dostał pan od człowieka podającego się za Gwałciciela z Miasteczka Uniwersyteckiego?
– Sześć albo siedem.
– A kiedy dotarł do pana pierwszy list?
– Ponad rok temu. Wkrótce potem, jak zostałem skazany. Oczywiście na początku nie traktowałem całej sprawy poważnie. W końcu po co miałby do mnie pisać jakiś gwałciciel? Dopiero kilka dni temu zacząłem podejrzewać, że pisze do mnie prawdziwy przestępca.
– Moglibyśmy zobaczyć te listy, Davidzie? Masz je przy sobie? Mógłbyś je pokazać telewidzom?
– Obawiam się, że ich nie mam, Maureen…
– Jak to?
– Cóż, te listy stanowią materiał dowodowy, prawda? Listy od gwałciciela. Powinienem je bezpiecznie przechować i przekazać policji stanowej. To ważne śledztwo. Nie chciałbym go w żaden sposób utrudnić – wyjaśnił, po czym znowu się uśmiechnął.
Maureen zmarszczyła brwi.
– Ale powiedziałeś, że policja nie traktuje twoich rewelacji poważnie, prawda?
– Policja stanowa niespecjalnie mnie lubi.
– Czemuż to?
– Cóż, detektyw prowadzący obecne śledztwo, sierżant Griffin, był kiedyś moim sąsiadem. Sierżant Griffin nigdy za mną nie przepadał. Był ciągle zajęty. Wiesz, jak poważnie detektywi z policji stanowej traktują swoją pracę, Maureen. Ale niestety, oznaczało to również, że jego żona często zostawała sama w domu. Zaprzyjaźniliśmy się z Cindy i myślę, że… no cóż, sierżant Griffin mógł być odrobinę zazdrosny. Nie mam rodziny, a ona była na tyle miła, że dotrzymywała mi towarzystwa. Była naprawdę wspaniałą, piękną, uroczą kobietą.
– Davidzie, czy nie jest również prawdą, że sierżant Griffin był jednym z funkcjonariuszy, którzy cię aresztowali?
– Tak. I to też go denerwuje. Złapanie mnie zajęło mu ponad rok, Maureen, a przecież mieszkałem dosłownie za płotem. Myślę, że jak się jest detektywem, taki fakt musi się wydawać wstydliwy.
– Mówimy tu o sławnej sprawie Cukiereczka, zgadza się?
– Tak. Słyszałem, że tak mnie nazywali.
– Zostałeś uznany za winnego popełnienia dziesięciu morderstw na małych dzieciach, zgadza się, Davidzie? – Popatrzyła na niego surowo. – Ciała dzieci zostały znalezione w twojej piwnicy, a teraz odbywasz karę dożywotniego więzienia bez możliwości wcześniejszego zwolnienia. Zgadza się?
David spuścił głowę ze skruchą.
– Muszę z wielkim wstydem przyznać, że masz rację, Maureen. W swoim czasie zrobiłem wiele złego. Ale z drugiej strony wydaje mi się, że właśnie dlatego Gwałciciel z Miasteczka Uniwersyteckiego do mnie napisał. Chyba traktuje mnie jak swego rodzaju bohatera.
– Gwałciciel z Miasteczka Uniwersyteckiego jest pod wrażeniem twoich czynów? – zapytała z niedowierzaniem, a może nawet obrzydzeniem.
– Tak mi się wydaje, Maureen. Napisał to w pierwszym liście. Dał mi do zrozumienia, że zamierza zrobić coś, co tylko ja jestem w stanie zrozumieć.
– Opisał swoje gwałty?
– W ostatnim liście. List zawiera wiele opisów, w których nie brak szczegółów, jakie mógł znać wyłącznie prawdziwy gwałciciel. Właśnie to starałem się powiedzieć policji.
– Możesz nam podać jakiś przykład, Davidzie?
Price spojrzał na dziennikarkę z zakłopotaniem.
– Nie wiem, Maureen… Toczy się oficjalne śledztwo. Nie powinienem ujawniać takich rzeczy bez zgody policji. Czasami opinia publiczna nie może wszystkiego wiedzieć, gdyż to mogłoby poważnie utrudnić dochodzenie. Nie chciałbym, żeby do czegoś takiego doszło…
Maureen połknęła przynętę.
– Powinieneś to zrobić ze względu na wiarygodność, Davidzie – odrzekła. – Gdybyś podał tylko jeden szczegół, coś, co mógł wiedzieć tylko prawdziwy gwałciciel, dowiódłbyś autentyczności listów. A to byłoby wielkim przełomem w śledztwie. Wszyscy byliby ci wdzięczni.
– Naprawdę tak uważasz, Maureen?
– Podaj tylko jeden szczegół, Davidzie. Tylko jeden.
– Cóż, przychodzi mi taki do głowy. Ale jest dość drastyczny…
Maureen przysunęła mu bliżej mikrofon.
– Mówimy o poważnym przestępstwie, Davidzie. Kobiety w Providence się boją. Musimy usłyszeć, co masz nam do powiedzenia.
– No cóż, dobrze. Gwałciciel… używa płynu do higieny intymnej. Używał go po popełnieniu każdego gwałtu. Policja uważa, że stosował go po to, by usunąć… no, wiesz. Nie mogę tego powiedzieć w towarzystwie kobiety.
– Nasienie, Davidzie?
No cóż, tak. – David spuścił wstydliwie głowę, a potem spojrzał prosto w kamerę i zarumienił się uroczo. – Więc używa płynu do higieny intymnej przy każdej ofierze. Ale policja się myli, Maureen. Bo on nie robi tego, żeby pozbyć się… nasienia, tylko po to, żeby zostawić na miejscu zbrodni spermę innego mężczyzny, Eddiego Como. I dlatego policja nie może go złapać. Spójrzmy prawdzie w oczy, Maureen, po czterech napaściach policja wciąż nie ma zielonego pojęcia, kim jest prawdziwy Gwałciciel z Miasteczka Uniwersyteckiego. Maureen aż zatkało z wrażenia.
– Ten mężczyzna myśli, że udało mu się popełnić zbrodnię doskonałą, prawda, Davidzie?
– O, jak najbardziej. Jest dumny z tego, co zrobił. I nie ma zamiaru przestać. Jego listy nie pozostawiają co do tego żadnych wątpliwości. Ten człowiek lubi krzywdzić kobiety. Naprawdę lubi. I będzie to robił tak długo…
– Powiedziałeś o tym policji stanowej?
– Staram się to powiedzieć policji od momentu, kiedy usłyszałem o zastrzeleniu Eddiego Como, pokój jego duszy. Widzisz, Maureen, ten człowiek najpierw wrobił Eddiego, a później go zabił, żeby wyglądało na to, że kobiety są gwałcone przez nieżyjącego mężczyznę. Facet jest przebiegły. Naprawdę przebiegły. Właśnie to próbowałem cały czas powiedzieć policji.
– Doszło do rozmowy między tobą a policją?
– Sierżant Griffin spotkał się w końcu ze mną dziś rano. Ale spotkanie nie przebiegło najlepiej, Maureen. Pan Griffin najpierw zagroził, że postara się o zaostrzenie mojego więziennego reżimu za to, że utrudniam śledztwo. Potem się zdenerwował i zaczął coś wygadywać o swojej żonie. A przecież byliśmy tylko przyjaciółmi, Maureen!
– Czy pokazałeś sierżantowi Griffinowi listy, które dostałeś?
– Nie dał mi nawet takiej sposobności. Od początku było jasne, że uważa, że kłamię.
Maureen pochyliła się do przodu.
– A kłamiesz, Davidzie?
David spojrzał prosto w obiektyw.
– Nie, Maureen. A fakt, że wiem o płynie do higieny intymnej, dobitnie tego dowodzi. Zadzwoń do koronera. Zadzwoń do policji miejskiej. Powiedzą ci, że sprawca używał płynu do higieny intymnej o zapachu polnych kwiatów firmy Berkely and Johnson we wszystkich przypadkach, włącznie z ostatnim. Skąd mógłbym o tym wiedzieć, gdyby nie wyjawił mi tego prawdziwy Gwałciciel z Miasteczka Uniwersyteckiego?
Maureen odwróciła się do kamery i ze śmiertelną powagą oznajmiła:
– W rzeczy samej, dzisiaj rano dobrze poinformowane źródła ujawniły, że wspomniany płyn jest uważany za jeden ze znaków rozpoznawczych gwałciciela. Fakt ten nie został nigdy podany do publicznej wiadomości.
Butelkę po tym samym płynie znaleziono na miejscu morderstwa dokonanego ostatniej nocy na Sylvii Blaire, co potwierdza, iż padła ona ofiarą Gwałciciela z Miasteczka Uniwersyteckiego. – Odwróciła się z powrotem do Price’a i powiedziała: – Davidzie, uważam, że mówisz prawdę. Widzowie uważają, że mówisz prawdę. Wyjaw nam więc nazwisko prawdziwego gwałciciela.
A David Price, skruszony przestępca roku, odrzekł:
– Przykro mi, Maureen, ale chyba nie powinienem tego robić.
– Nie zatrzymuj się teraz, Davidzie. Pragniesz odkupić swoją winę. Pragniesz pomóc społeczeństwu. To twoja jedyna okazja. Nie zaprzepaszczaj jej.
– Mogę to powiedzieć policji i tylko policji.
– Ale sam stwierdziłeś, że policja ci nie wierzy.
– Tak. To smutne, bardzo smutne, Maureen. Zwłaszcza że dzisiaj rano otrzymałem kolejny list. Gwałciciel z Miasteczka Uniwersyteckiego powstrzymywał się od ataków przez cały rok, ponieważ chciał najpierw zabić Eddiego. Teraz ma to już za sobą. Teraz pragnie odrobić stracony czas. Obawiam się… Nie, jestem całkowicie przekonany, że dziś wieczorem zaatakuje kolejną dziewczynę.
– Ma zamiar zaatakować dziś w nocy?
– Tak, Maureen. Jestem tego pewien.
Błękitne oczy dziennikarki błyszczały. Dłoń zaciskała się na mikrofonie tak mocno, że palce stały się białe. Była oszołomiona. Kamerzysta był oszołomiony. David bawił się, wyobrażając sobie, że oboje nie żyją.
– Davidzie, wyjaw nam jego nazwisko. Dopuściłeś się kiedyś okropnych zbrodni. Porywałeś i zabijałeś małe dzieci, skrzywdziłeś całe rodziny. Ludzie to pamiętają. Widzowie przed telewizorami patrzą na ciebie na pewno i zastanawiają się, dlaczego mieliby wierzyć takiemu potworowi jak ty. Powiedz im, jak się nazywa prawdziwy Gwałciciel z Miasteczka Uniwersyteckiego. Pokaż im, że stałeś się innym człowiekiem.
– Nie mogę.
– Jak to nie możesz? – Maureen ledwo powstrzymywała się od krzyku. – To w końcu znasz jego nazwisko czy nie? Mów, Davidzie. Pomóż nam! Sam powiedziałeś, że kolejna niewinna studentka dzisiaj zginie!
– Znam jego nazwisko! Chcę pomóc! – jęknął skruszony grzesznik. – Ale… ale popatrz na mnie! Siedzę w więzieniu o zaostrzonym rygorze, Maureen. Żyję wśród najgorszych z najgorszych. Spójrz na mnie! Mam tylko metr siedemdziesiąt wzrostu! Ważę tylko sześćdziesiąt kilogramów. Na litość boską, Maureen, czy wiesz, co znaczy pobyt w tym miejscu dla człowieka mojej postury? Masz pojęcie?
– Co chcesz przez to powiedzieć, Davidzie?
– Informacja to władza, Maureen. Zarówno w więzieniu, jak i w życiu. A to jedyna informacja, jaką posiadam. To jedyna władza, jaką mam. Wybacz mi, Boże, ale nie mogę się jej ot tak wyrzec. Muszę mieć coś w zamian.
Po raz pierwszy od rozpoczęcia wywiadu Maureen wyglądała na autentycznie zawiedzioną.
– Nie podasz nazwiska Gwałciciela z Miasteczka Uniwersyteckiego, jeżeli nic na tym nie zyskasz? Chodzi ci o własny interes, Davidzie?
Nadeszła najtrudniejsza część przedstawienia. David spuścił głowę, zerknął wstydliwie w kamerę.
– Bardzo mi przykro, Maureen. Naprawdę strasznie mi przykro. Wiem, że nie powinno się postępować w ten sposób. Ale nie ja wymyśliłem ten system. Siedzę w więzieniu i muszę postępować według więziennych reguł.
– Czyżbyś liczył na to, że wyjdziesz z więzienia? Zgwałciłeś i zamordowałeś dziesięcioro dzieci, Davidzie. Pogrzebałeś ich ciała we własnej piwnicy. Bez względu na to, co teraz wiesz, ludzie poczują się zagrożeni, jeśli znajdziesz się na wolności.
– Wiem.
– Jesteś mordercą, Davidzie. Bądźmy szczerzy. Siedzisz w więzieniu o zaostrzonym rygorze nie bez powodu. I większość społeczeństwa jest wdzięczna za to, że się tu znalazłeś.
David wziął głęboki oddech.
– Jestem ojcem – wyznał.
– Jesteś ojcem?! – Maureen była tak zszokowana, że zatrzepotała rzęsami. Był to pewnie pierwszy i jedyny raz, gdy okazała przed kamerą prawdziwe emocje.
– Tak. Jestem ojcem. Mam pięcioletnią córeczkę, Maureen. A jeszcze nigdy nie pozwolono mi jej nawet zobaczyć…
Maureen opanowała się, zrobiła śmiertelnie poważną minę i zapytała:
– Czego chcesz, Davidzie?
– Chcę się zobaczyć z moją córeczką, to wszystko. Maureen, wcale nie wypieram się tego, co zrobiłem. Wiem, że nigdy nie opuszczę więziennych murów. Pogodziłem się z tym. Czuję się wręcz wdzięczny, że pozwolono mi żyć. Spotykam się z kapelanem. Czytam Biblię. Nie mogę zmienić tego, co zrobiłem, Maureen, ale staram się być lepszym człowiekiem…
– W takim razie powiedz, jak się nazywa Gwałciciel z Miasteczka Uniwersyteckiego, Davidzie.
– Mam córkę – nie dawał za wygraną – która jest już w takim wieku, że zaczyna zauważać, że nie ma ojca jak inne dzieci. Chcę, żeby wiedziała, że to nie jej wina. Chcę, żeby wiedziała, że ktoś ją kocha. Chcę, żeby wiedziała, że jaja kocham.
– O co w takim razie prosisz?
– O trzy godziny, Maureen. Tylko o to. Pragnę tylko trzygodzinnego spotkania z córką. Poza więzieniem. W cywilnym ubraniu. Pod pełną kontrolą policji. Chcę zobaczyć ją ten jeden jedyny raz. Powiedzieć, że ją kocham. Powiedzieć, że nie mogę być jej ojcem, ale że to nie jej wina.
– Chcesz, żeby władze zgodziły się wypuścić seryjnego mordercę na ulicę? Na trzy godziny?
David uniósł dłoń.
– Pod czujnym okiem policji, Maureen. Władze zezwalają na takie przepustki w szczególnych przypadkach. Na przykład przy pogrzebie bliskiej więźniowi osoby. Będę skuty kajdankami i łańcuchem przez cały czas. Policja może wybrać miejsce spotkania. To i tak lepsze, niż gdyby córka miała przyjść tutaj. Spójrzmy prawdzie w oczy, to nie miejsce dla dziecka.
Maureen marszczyła brwi, ale po raz pierwszy wydawała się skłonna rozważyć jego propozycję. A skoro ona była skłonna ją rozważyć, inni też będą…
– Trzygodzinna przepustka, pod strażą, w kajdanach. A w zamian za to wyjawisz nazwisko Gwałciciela z Miasteczka Uniwersyteckiego.
– Tak.
– Jak się nazywa twoja córka, Davidzie?
– Nie powiem.
– Jak się nazywa dziecko, które tak bardzo kochasz?
– Moja córeczka naprawdę istnieje, Maureen. Możesz zapytać policję. Ale nie powiem w telewizji, jak się nazywa. Nigdy bym jej tego nie zrobił.
Maureen jeszcze raz spróbowała szczęścia.
– W takim razie podaj teraz nazwisko gwałciciela, Davidzie, a ja załatwię z władzami te trzy godziny poza więzieniem, o które prosisz. Jestem pewna, że po wyświadczeniu miastu tak wielkiej przysługi da się to załatwić.
– Jesteś bardzo miła, Maureen.
– Dziękuję, Davidzie.
– Ale ja nie jestem głupi.
– Słucham?
– Najpierw wyjdę z więzienia i zobaczę się z córką. A potem od razu zwrócę się do najbliższego policjanta i wyjawię mu nazwisko Gwałciciela z Miasteczka Uniwersyteckiego. Taka jest moja propozycja. Mam nadzieję, że władze się na nią zgodzą. Dla dobra całego Providence, dla dobra nas wszystkich. Gwałciciel z Miasteczka Uniwersyteckiego jest wygłodniały. Gdy zapadnie zmrok, znowu zaatakuje.
– Davidzie…
– Aha, jeżeli mnie pan słucha, sierżancie Griffin, jeszcze raz to powtórzę. Ja i pańska nieziemsko piękna żona byliśmy tylko przyjaciółmi. Słowo.