Rozdział 52

Zajeżdżały limuzyny, trzaskały drzwiczki, wysiadali kolejni goście, Jak na pogrzebie Johna Pawlaka, smokingi przemieszane były z marynarkami w kratkę, długie suknie z kolorowymi bluzkami, na których nadruk obwieszczał: I am proud that I am Polish. W powietrzu zderzały się pełne zachwytu okrzyki powitań: „Heello! Hej… How are you!”. Rozwarte w uśmiechu usta odsłaniały zęby, a równocześnie oczy bystro podliczały wartość samochodów i biżuterii poszczególnych gości. Na szczycie viodących do domu Johna Pawlaka schodów stał mister September. W jednej ręce trzymał nieodłączną fajkę, drugą poklepywał przyjacielsko po ramieniu co ważniejsze osoby, jakby tym dotknięciem potwierdzał wartość ich kont bankowych. Obok Septembra stał Mike Kuper w kraciastej marynarce, jak ktoś, kto wybrał się nie na otwarcie klubu imienia Ignacego Paderewskiego, lecz na mecz baseballowy. Każdemu miał coś do powiedzenia na powitanie. Niektórym szeptał coś konfidencjonalnie do ucha i Ania miała podejrzenia że informuje słuchaczy „Chicagowskiego Kogutka”, że doktor Michaelis obniżył cenę ziół na niemoc płciową… Odkąd Mike ogłosił tysiącom swoich słuchaczy, że jeśli przyjdą na uroczystość otwarcia nowego klubu, usłyszą na żywo Bobby'ego Vintona – czuł się współtwórcą nadchodzącego nieuchronnie sukcesu. Podał tę informacjęjako hit: -Jeśli chcecie się popłakać ze wzruszenia kiedy wspaniały Bobby,zaśpiewa po polsku i po angielsku „Melody of Love”, przybądźciejutro na otwarcie nowego klubu, ale nie zapomnijcie zakupić chusteczki jednorazowego użytku w drogerii Stanisława Fabjana, sto sztuk za jedne 50 centów! Bez nich łzy wzruszenia zaleją wam nie tylko dusze i serca lecz także koszule, a wówczas trzeba pomyśleć o pralni, a jak już prać, to tylko w firmie „Czystość” na Milwaukee Avenue…

– Jeśli gwiazdor przybędzie, Mike zaliczy to jako swój sukces, jeśli zaś nawali – będzie to wina córki fundatora klubu, missis Shirley-Glynesse Wright-Pawlak, która zapowiedziała udział Vintona. -

Wiceburmistrz! – szepnął w upojeniu do ucha Septembra, widząc zajeżdżającą w asyście policyjnych motocykli czarną limuzynę. -Cały wielki świat Chicago! – To nasz sukces – przytaknął

September, witając uśmiechem kwadratowego mężczyznę o siwej czuprynie.

– Nawet nasz przeciwnik z senatu! – To jest hit! -delektował się Mike, licząc wzrokiem potencjalnych klientów „commerciali” swojego radia. Za jego plecami stał Steve Fay, sprawdzając czujnym spojrzeniem, czy przedstawiciele środowiska Podhalan nie są aby zdominowani przez delegatów Stowarzyszenia Rzeźników Polskich. Weterani wypinali ozdobione medalami piersi, wysuwając się przed posiwiałych Skautów II Rzeczypospolitej. I tym, którzy witali, i tym, którzy byli witani, zależało na tym, by być zauważonym. Shirley stała na podeście schodów razem z Anią i szeptem przekazywała jej do ucha wartość gości w dolarach: -50 milionów – powiedziała na widok mężczyzny w białym smokingu.

– King of polish sausages, you see? Tak, król kiełbasy! A na tej szyi wisi w tej chwili sto tysięcy dolarów! Patrzyła na kolię, która ozdabiała zwiędłą szyję damy w długiej sukni. Po schodach wspinały się wciąż nowe miliony, entuzjastycznie witane przez Septembra i Mike'a. Wszyscy dopytywali się właściciela

Chicagowskiego Kogutka”, czy Bobby Vinton już jest i czy na pewno będzie. Mike zapewniał, że gwiazdor już jest w drodze, ale co chwila zerkał niespokojnie w stronę Shirley: gdyby jego słowa okazały się kłamstwem, mogłoby to podważyć wiarygodność jego radiostacji! Shirley odpowiadała mu pewnym siebie uśmiechem. Taki sam uśmiech miała na twarzy, gdy na torze roller-skatingu powaliła rywalkę; z takim zwycięskim uśmiechem patrzyła w oczy zdumionego Septembra-Juniora jeszcze wczoraj, kiedy na jej ręce chciał złożyć czek za pracę trzech czarnoskórych chłopców, których ona ściągnęła w trybie awaryjnym do pracy; gdyby nie tych trzech Murzynów, dzisiejsze otwarcie nie doszłoby do skutku; strajkowali śmieciarze i stosy czarnych worków z gnijącymi odpadkami otaczały dom Johna Pawlaka niczym barykada; nie było gdzie parkować samochodów; nie było czym oddychać; September już chciał odwołać uroczystość, a wówczas Shirley poprosiła Juniora o kluczyki od mustanga; wsiadła w czerwony kabriolet, a po godzinie wróciła z trzema Murzynami i ciężarówką; kiedy ciężarówka była załadowana workami i śmieciami – September-Junior wydobył książeczkę czekową i spytał, ile jest winien tym robotnikom.

– Nothing – odparła Shirley, jakby była to rzecz oczywista, że nie za wszystko trzeba w życiu płacić i są okoliczności, kiedy robi się coś dla wyższych celów. Tę okoliczność wyjaśniła Ani: ponieważ w Polsce nie ma kapitalizmu, panuje równość ekonomiczna i polityczna, dlatego ona i jej przyjaciele chcą wesprzeć tych, którzy już zwyciężyli ustrój wyzysku…

– Ot, kłopot serdeczny – zaniepokoił się wówczas Kaźmierz.

– A jak ona do Polski przyjedzie i zobaczy, że u nas też są równi i równiejsi? – A po jaką zarazę ją z tych marzeń wybijać? – zareagował Kargul.

– Lepiej niech sobie ta polityczna ciemnota dalej tu siedzi i w durnoty wierzy! Mało ci kłopotów z partyjnymi, to jeszcze chcesz te: black power” u nas jak zarazę rozplenić, a?! – Ano zacichnijmy – nakazał mu wówczas Kaźmierz.

– Bos jeszcze zrozumie i poważanie dla nas straci! Tak więc Shirley dwukrotnie zaznaczyła swą przewagę nad Septembrem-Juniorem: raz, gdy nie przyjęła wynagrodzenia za pracę swych znajomych, a dwa, gdy jednym telefonem załatwiła występ Bobby Vintona. Od tej chwili Junior patrzył na tę dziewczynę zupełnie inaczej niż wówczas, gdy po raz pierwszy ujrzał ją w hotelu „Columbus” ze sforą psów na smyczy. Wówczas szukał „cioci Shirley”, licząc na nagrodę ze strony Ani. Teraz zastanawiał się, czy samo odkrycie Shirley nie jest wystarczającą nagrodą… Zajechała następna limuzyna. Na widok kobiety w wydekoltowanej sukni Shirley szepnęła do ucha Ani, że to właścicielka domu mody „Top”: ma tyle pieniędzy, ile waży! – Szkoda, że jest taka chuda – zauważył z uśmiechem Junior.

– Ja jestem dwa razy chudsza -rzuciła nie bez zalotności Shirley, na co Junior odparł bez wahania, że za to dwa razy młodsza i trzy razy ładniejsza… Mister September zszedł o dwa schodki niżej, by powitać dom mody, a Mike Kuper, wskazując tłumy gości, zapewnił ją, że to dzięki reklamom w jego radiu większość przybyłych ubrana jest w stroje z domu mody „Top”! Wszyscy pytali o Bobby'ego Vintona. Nikt nie spytał o Pawlaka.

Загрузка...