22

Dziewiąta wieczorem.

Myron zadzwonił do Jessiki i zdał jej relację, co odkrył w związku z dziekanem.

– Naprawdę myślisz, że Kathy miała z nim romans? – spytała.

– Nie wiem. Chociaż po tym, jak zobaczyłem jego wątpię.

– Ładna?

– Bardzo. I zna się na koszykówce. A do tego popłakała się na wieść o mojej kontuzji.

Jessica mruknęła.

– Ideał kobiety.

– Czyżbyś była zazdrosna?

– Śnij dalej. Posiadanie pięknej żony nie wyklucza romansów z ładnymi studentkami.

– Owszem. Dlatego pytanie brzmi: dlaczego dziekan Gordon trafił na niesławną listę osób, do których wysłano Cyce?

– Nie mam pojęcia. Ja również odkryłam dziś coś ciekawego. Rano w dniu swojej śmierci mój ojciec odwiedził Nancy Serat, koleżankę, z którą mieszkała Kathy.

– W jakim celu?

– Jeszcze nie wiem. Nancy zostawiła mi wiadomość na sekretarce. Spotkam się z nią za godzinę.

– Dobrze. Zadzwoń, jak dowiesz się czegoś więcej.

– Gdzie będziesz?

– Wieczorami pracuję w Chippendale’s. Pod pseudonimem scenicznym Zorro.

– Bardziej pasowałby Maciupek.

– Auć! Kto mnie pocieszy?

Zapadło niezręczne milczenie, które przerwała Jessica.

– Nie wpadłbyś dziś do mnie? – spytała, starając się zapanować nad głosem.

– Dobrze, ale późno – odparł z bijącym sercem.

– Nie szkodzi. Mam lekki sen. Zapukaj w okno sypialni, Zorro.

Odłożyła słuchawkę. Następne pięć minut siedział nieruchomo, myśląc o Jessice. Zaczęli się spotykać na miesiąc przed końcem jego sportowej kariery. Została z nim. Opiekowała się nim. Kochała go. Próbował ją odepchnąć, udając silnego mężczyznę, który chce ją przed sobą ochronić. Ale nie odeszła. W każdym razie, nie wtedy.

– Skończ z tym! – ofuknęła go Esperanza, która bez pukania otworzyła drzwi.

– Z czym?

– Znów masz taką minę.

– Jaką? Pokazała mu jaką.

– Okropną. Minę nieszczęśliwie zakochanego szczeniaka.

– Nie robiłem żadnej miny.

– Akurat. Słabo mi się robi na twój widok.

– Dziękuję.

– Wiesz, co myślę? Bardziej zależy ci na dobraniu się znów do Jessiki niż na znalezieniu jej siostry.

– Chryste, co w ciebie wstąpiło?

– Dobrze pamiętam, jak od ciebie odeszła.

– Ej, jestem dorosły. Potrafię zadbać o siebie.

– I znowu deja vu. Esperanza pokręciła głową.

– Jakie deja vu?

– „Potrafię zadbać o siebie”. Bzdury. Gadasz jak Chaz Landreaux. Obaj jesteście głupi i ślepi.

Jej śniada twarz przypomniała mu hiszpańskie noce, złoty piasek, pełnie księżyca pod niebem bez gwiazd. Były chwile, że ciągnęło ich ku sobie, ale gdy do niej lub do niego docierało, czym może to się skończyć, opierali się pokusie. Takie ciągoty należały jednak do przeszłości. Esperanza była jego najbliższą przyjaciółką. Bliżej przyjaźnił się tylko z Winem. Wiedział, że jej troska o niego jest prawdziwa.

Zmienił temat.

– Miałaś powód, żeby wejść bez pukania? – spytał.

– Coś znalazłam.

– Co?

Zajrzała do notatnika dla stenografek. Nie wiedział, po co jej on, bo przecież nie umiała stenografować ani pisać na maszynie.

– Wreszcie odkryłam, pod jaki numer dzwonił Gary Grady twojej wizycie. Należy do studia fotograficznego Global Globes Photos, które mieści przy Tenth Avenue, blisko tunelu.

– Podła dzielnica.

– Najpodlejsza. To studio na pewno specjalizuje się w porno.

– Grunt to specjalizacja. – Myron sprawdził godzinę. Win się odezwał?

– Jeszcze nie.

– Zostaw mu w poczcie głosowej adres tego fotografa Może zdąży tam dojechać.

– Wybierzesz się tam?

– Tak.

Esperanza zatrzasnęła notatnik.

– Pozwolisz, że pojadę z tobą?

– Do tego studia?

– Tak.

– Nie masz dzisiaj zajęć?

Esperanza wieczorami studiowała prawo na Uniwersytecie Nowojorskim.

– Nie, a poza tym odrobiłam wszystkie lekcje, tato. Na prawdę.

– Zamknij się i chodź.

Загрузка...