47

Nabożeństwo żałobne.

Spóźniony Myron wśliznął się do kościoła i skrył za filarem. Jego wygląd zdradzał, że powinien wziąć prysznic, ogolić się i przespać.

W pierwszej ławce dostrzegł Jessicę. Między nią a Edwardem siedziała matka. Wszyscy troje płakali.

Ksiądz odklepał standardową mowę pogrzebową niczym aktor, który zna swoją rolę lepiej niż na pamięć. Nie powiedział nic nowego ani oryginalnego. Nie było trumny ani odświętnie ubranych zwłok w pozie wiecznego spoczynku. Księdza wyraźnie peszył ów brak tradycyjnego rekwizytu. Wciąż wskazywał ręką w dół i zaraz ją cofał, reflektując się, że nic przed nim nie stoi.

Myron pozostał w ukryciu. Kościół był pełny. Siedzący w drugim rzędzie ławek, tuż za Carol, Paul Duncan co jakiś czas kładł rękę na jej ramieniu, ale na krótko. Pozory obowiązywały. Tuż obok niego modlił się z opuszczoną głową Christian Steele. Kilka ławek za nimi siedzieli Otto Burke i Lany Hanson. Dobry chwyt reklamowy. Media nie mogły przeoczyć tak serdecznego wsparcia przez Ottona – znów pozory! – swoich graczy w trudnych chwilach.

Win trzymał się z tyłu. Na prawo od niego siedziała Sally Li. Twarz miała tak ściągniętą, jakby tęskniła za papierosem. Myron skontaktował się z nią wczoraj późnym wieczorem. Wykonała badanie, o które prosił. Potwierdziło jego podejrzenia.

Na lewo dostrzegł ponurego dziekana Gordona z żoną. Madelaine dobrze było w czerni. Myron rozpoznał w tłumie jeszcze kilka twarzy, ale nie pamiętał nazwisk. Nieważne.

Po wygłoszeniu przez księdza końcowych uwag o życiu przyszłym, woli Bożej i połączeniu się w niebie z najbliższymi ciałem Jessiki wstrząsnął szloch. Nikt nie otoczył jej ramieniem. Nikt jej nie pocieszył. Myronowi wydała się mała i krucha. Ścisnęło go w gardle.

Do dzieła!

Zaraz po zakończeniu nabożeństwa stanowczym krokiem ruszył nawą. Jessica bez wahania podbiegła do niego. Objęli się, zamykając oczy. Żałobnicy odwrócili się od ołtarza i skierowali do wyjścia. Win trzymał się blisko Ottona Burke’a, Larry’ego Hansona i dziekana Gordona.

Jessica rozluźniła uścisk.

– Gdzie byłeś? – spytała.

Myron skinął – głową Paulowi Duncanowi, uścisnął dłonie Edwardowi i Christianowi i cmoknął Carol w policzek.

– Nie wiem, jak to powiedzieć – rzekł.

– O co chodzi? Spojrzał jej prosto w oczy.

– Znalazłem Kathy. Żyje.

Cała grupa zamilkła.

Jessica otworzyła i po chwili zamknęła usta.

– Dziś wieczorem się z nią spotkam.

– Nie rozumiem – wyznała, odzyskując głos.

– To długa historia. Kathy żyje. Dziś wieczorem przywiozę ją do domu.

Jessica spojrzała na matkę. Carol na nią. Wszyscy wymienili spojrzenia.

– Pojadę z tobą – powiedziała Jessica.

– Nie możesz.

– Właśnie że mogę!

– Obiecałem jej, że przyjadę sam. Ona się boi.

– Czego?

– Osoby, która chciała ją zabić.

– Kogo?

Myron potrząsnął głową.

– Nie chciała mi powiedzieć przez telefon. – Ujął rękę Jessiki. Była sztywna i chłodna. – Przywiozę ją prosto do domu. Przyrzekam. Wtedy porozmawiamy. Nie wolno nam jej wystraszyć.

Jessica wyglądała na zagubioną.

– Gdzie się z nią spotkasz? – spytała.

– W lesie.

– W jakim lesie? – Cofnęła się. – Co ty wygadujesz?

– Nie mogę ci powiedzieć, Jess. Obiecałem jej. Spotkamy się w miejscu, gdzie pozostawiono ją na śmierć. Chce mi pokazać, gdzie to się stało.

Zapadła cisza.

– Dobry Boże – przemówił Paul Duncan. Carol osunęła się w jego ramiona.

– Gdzie się podziewała? – spytała Jessica.

– Znam tylko niektóre szczegóły. Większość czasu spędziła, liżąc się z ran. Przebywała też jakiś czas na Karaibach. Na wyspie Curacao. Wpadłem na jej trop w szpitalu Saint Mary, sprawdzając, kogo wtedy przyjęli. Tamtej nocy, kiedy zniknęła, na środku drogi znaleziono nieprzytomną dziewczynę. Powiedziała, że nazywa się Katherine Pierce.

– Pierce? – Carol głęboko westchnęła. – To moje panieńskie nazwisko.

– Nie wiem jeszcze wszystkiego – ciągnął Myron. – Uderzono ją w głowę. Od ciosu pękła jej czaszka. Napastnik myślał, że ją zabił. Ale nie. Pochował ją w lesie. Ocknęła się i zdołała się jakoś odkopać. To cud, że przeżyła.

Oczy Jessiki wypełniły się łzami.

– Ona żyje?!

– Tak.

– Na pewno?

– Tak.

Jessica przytuliła matkę. Dołączył do nich Edward. Christian i Paul przyglądali się im, oniemiali. Myron odwrócił się ku drzwiom. Stojący w nich Win ledwo dostrzegalnie skinął głową.

Загрузка...