37

Nazajutrz rano zadzwoniłem z biura do Upka.

– Wciąż chcesz się rozwieść z Cindy, Al?

– Nie wiem. Nakryłeś ją?

– Ujmijmy to nieco inaczej. Dwaj osobnicy, z którymi utrzymywała kontakty, nie żyją.

– Kontakty? Co, do cholery, masz na myśli?

– Al, nie denerwuj się, obaj już nie żyją. Jeden był Francuzem, drugi kosmitą.

– Kosmitą? Co za bzdury mi wciskasz?

– To nie bzdury, Al. Na Ziemi wylądowała potajemnie grupa kosmitów z planety Zaroś. Cindy poznała jednego z nich w barze.

Ale miał lagę!

– I już nie żyje?

– Zgadza się. I on, i ten Francuz, tak jak mówiłem.

– Zabijasz ludzi?

– Nie żyją, Al, tylko to jest istotne. Cindy nie będzie się więcej puszczać. Możesz być spokojny.

– Skąd wiesz, że nie będzie?

– Wiem. Mam coś na nią. Będzie grzeczna.

– Sfilmowałeś ją i grozisz jej, że dasz mi kasetę? O to chodzi?

– Może. Może nie. Powiedzmy, że mogę ją tak załatwić, że się nie pozbiera, jeśli znów wytnie ci jakiś numer.

– Ale ja chcę, żeby była mi wierna, bo mnie kocha, a nie dlatego, że jest szantażowana.

– Szantaż, śmantaż, Al, przestanie się puszczać, a przecież o to chodzi. Faceci, z którymi utrzymywała kontakty, nie żyją, toteż nie będzie więcej wyskakiwać z majtek. Czego jeszcze chcesz?

Może w końcu nawet cię polubi. Daj jej szansę. Jest młoda, musiała się wyszumieć, jasna sprawa.

– Z kosmitą?

– Powinieneś się cieszyć. Facet nie będzie się przechwalał, więc nikt się o tym nie dowie. To zupełnie tak, jakby nic między nimi nie zaszło.

– Ale zaszło. Mówiłeś, że miał dużą lagę? Jak dużą?

– Trudno ocenić. Z początku widziałem tylko jego tyłek.

– Obserwowałeś ich?

– Przerwałem im.

– A ten Francuz? Też miał dużą lagę?

– Al, obaj ci goście nie żyją. Daj sobie spokój. Za dzień czy dwa dostaniesz pocztą mój rachunek.

– Coś mi się w tym wszystkim nie podoba.

– Cindy nie będzie się więcej puszczać, Al.

– A jak będzie?

– Nie będzie, bo wie, że dobiorę się jej wtedy do tyłka.

– Znów zaczynasz. Chyba jej nie rypałeś, co?

– Al, Al, uspokój się! Jestem zawodowcem.

– Tych dwóch gości naprawdę nie żyje? Dlaczego mam ci wierzyć?

– Poznasz po zachowaniu Cindy, że cię nie nabieram. No już, przestań się dręczyć. Masz może jeszcze jakąś sprawę, którą chcesz, żebym rozwiązał? Rozmawiasz z najlepszym detektywem w całym Los Angeles.

– Na razie nie mam.

– No to trzymaj się, Al.

– Jasne, jasne…

Rozłączyłem się. Otworzyłem szufladę i wyjąłem wódkę, napiłem się. Wszystko się układało. Teraz musiałem tylko znaleźć Czerwonego Wróbla. I trzymać się jak najdalej od kosmitów. I od Pani Śmierć.

Pociągnąłem jeszcze łyk wódki. Poczułem się lepiej. Przez chwilę.

Загрузка...