Nazajutrz rano zadzwoniłem z biura do Upka.
– Wciąż chcesz się rozwieść z Cindy, Al?
– Nie wiem. Nakryłeś ją?
– Ujmijmy to nieco inaczej. Dwaj osobnicy, z którymi utrzymywała kontakty, nie żyją.
– Kontakty? Co, do cholery, masz na myśli?
– Al, nie denerwuj się, obaj już nie żyją. Jeden był Francuzem, drugi kosmitą.
– Kosmitą? Co za bzdury mi wciskasz?
– To nie bzdury, Al. Na Ziemi wylądowała potajemnie grupa kosmitów z planety Zaroś. Cindy poznała jednego z nich w barze.
Ale miał lagę!
– I już nie żyje?
– Zgadza się. I on, i ten Francuz, tak jak mówiłem.
– Zabijasz ludzi?
– Nie żyją, Al, tylko to jest istotne. Cindy nie będzie się więcej puszczać. Możesz być spokojny.
– Skąd wiesz, że nie będzie?
– Wiem. Mam coś na nią. Będzie grzeczna.
– Sfilmowałeś ją i grozisz jej, że dasz mi kasetę? O to chodzi?
– Może. Może nie. Powiedzmy, że mogę ją tak załatwić, że się nie pozbiera, jeśli znów wytnie ci jakiś numer.
– Ale ja chcę, żeby była mi wierna, bo mnie kocha, a nie dlatego, że jest szantażowana.
– Szantaż, śmantaż, Al, przestanie się puszczać, a przecież o to chodzi. Faceci, z którymi utrzymywała kontakty, nie żyją, toteż nie będzie więcej wyskakiwać z majtek. Czego jeszcze chcesz?
Może w końcu nawet cię polubi. Daj jej szansę. Jest młoda, musiała się wyszumieć, jasna sprawa.
– Z kosmitą?
– Powinieneś się cieszyć. Facet nie będzie się przechwalał, więc nikt się o tym nie dowie. To zupełnie tak, jakby nic między nimi nie zaszło.
– Ale zaszło. Mówiłeś, że miał dużą lagę? Jak dużą?
– Trudno ocenić. Z początku widziałem tylko jego tyłek.
– Obserwowałeś ich?
– Przerwałem im.
– A ten Francuz? Też miał dużą lagę?
– Al, obaj ci goście nie żyją. Daj sobie spokój. Za dzień czy dwa dostaniesz pocztą mój rachunek.
– Coś mi się w tym wszystkim nie podoba.
– Cindy nie będzie się więcej puszczać, Al.
– A jak będzie?
– Nie będzie, bo wie, że dobiorę się jej wtedy do tyłka.
– Znów zaczynasz. Chyba jej nie rypałeś, co?
– Al, Al, uspokój się! Jestem zawodowcem.
– Tych dwóch gości naprawdę nie żyje? Dlaczego mam ci wierzyć?
– Poznasz po zachowaniu Cindy, że cię nie nabieram. No już, przestań się dręczyć. Masz może jeszcze jakąś sprawę, którą chcesz, żebym rozwiązał? Rozmawiasz z najlepszym detektywem w całym Los Angeles.
– Na razie nie mam.
– No to trzymaj się, Al.
– Jasne, jasne…
Rozłączyłem się. Otworzyłem szufladę i wyjąłem wódkę, napiłem się. Wszystko się układało. Teraz musiałem tylko znaleźć Czerwonego Wróbla. I trzymać się jak najdalej od kosmitów. I od Pani Śmierć.
Pociągnąłem jeszcze łyk wódki. Poczułem się lepiej. Przez chwilę.