ROZDZIAŁ PIĘĆDZIESIĄTY SZÓSTY

Nick nie od razu poznał głos Maggie, bo teraz brzmiał donośnie, piskliwie i agresywnie. Nie pasował do zrównoważonej kobiety, która była uosobieniem trzeźwego spokoju.

– Chcę natychmiast się widzieć z księdzem Francisem – rzuciła, przepychając się obok księdza Kellera, nie dając mu szansy, żeby cokolwiek wyjaśnił. Wpadła na Nicka i przestraszona odskoczyła. Spotkali się wzrokiem. W jej oczach kryło się coś dzikiego i ponurego. Jakby traciła nad sobą kontrolę. Świadczył o tym również ton jej głosu.

– Nick, co tu robisz?

– Mógłbym ci zadać to samo pytanie. Czy nie powinnaś być teraz w samolocie?

Była taka filigranowa w za dużej zielonej kurtce i niebieskich dżinsach. Bez makijażu, z rozwianymi włosami, mogła uchodzić za studentkę z college’u.

– Przesunęli lot.

– Przepraszam – włączył się gospodarz.

– Maggie, pozwól. Poznaj księdza Michaela Kellera. A to jest agentka specjalna Maggie O’Dell.

– A więc to ksiądz? – Nadal go oskarżała. – Co ksiądz zrobił z księdzem Francisem?

Znów ta napastliwość. Nick nie pojmował, co się stało z chłodną, opanowaną kobietą, przy której czuł się jak nieodpowiedzialny narwaniec.

– Właśnie próbowałem wyjaśnić… – podjął Keller.

– Tak, rzeczywiście powinien ksiądz coś wyjaśnić. Ksiądz Francis umówił się ze mną w szpitalu po czwartej. Nie pojawił się. – Spojrzała na Nicka.

– Dzwoniłam tu całe popołudnie i wieczór.

– Maggie, wejdź, ochłoniesz trochę.

– Nie chcę ochłonąć. Chcę otrzymać odpowiedź. Chcę wiedzieć, co się tu, u diabła, dzieje!

– Rano był wypadek – zaczął tłumaczyć Nick. – Ksiądz Francis spadł ze schodów w piwnicy. Niestety nie żyje.

Umilkła, stała nieporuszona.

– Wypadek? – Podniosła wzrok na Kellera. – Nick, jesteś pewny, że to wypadek?

– Maggie…

– Skąd masz pewność, że ktoś go nie zepchnął? Czy koroner oglądał jego ciało? Jeśli trzeba, sama zajmę się autopsją.

– Autopsją? – powtórzył ksiądz Keller.

– Maggie, to był stary i słaby człowiek.

– No właśnie. Po co schodziłby po tych cholernych schodach?

– Trzymamy tam wino – wyjaśniał ksiądz Keller.

Maggie spojrzała na niego. Nick zobaczył, że zacisnęła pięści. Nie zdziwiłby się, gdyby dołożyła księdzu. Nie pojmował strategii Maggie. Wolałby, żeby mu objaśniła swoją grę.

– Co ksiądz sugeruje? – spytała wreszcie.

– Sugeruję? Nic nie sugeruję.

– Maggie, chyba powinniśmy iść – rzekł Nick, biorąc ją lekko pod ramię. Natychmiast wykręciła się i rzuciła mu takie spojrzenie, że cofnął się o krok. Przeniosła wzrok na księdza Kellera, a potem energicznie minęła ich obu i poszła do wyjścia.

Nick zerknął na księdza, który był równie zmieszany i zażenowany jak on. Bez słowa ruszył za Maggie do drzwi. Dogonił ją na chodniku. Wyciągnął rękę, żeby tak nie biegła, ale w końcu tylko wydłużył krok.

– Co ty, cholera, wyprawiasz? – zdenerwował się.

– On kłamie. Wątpię, że to był wypadek.

– Ksiądz Francis był stary, Maggie.

– Miał mi coś ważnego do powiedzenia. Kiedy rano rozmawialiśmy przez telefon, czułam, że ktoś nas podsłuchuje. Przypuszczam, że to Keller. Nie rozumiesz, Nick? – Przystanęła i odwróciła się do niego. – Ten, kto nas podsłuchiwał, postanowił powstrzymać księdza Francisa, żeby nie mógł mi przekazać tej ważnej informacji. Autopsja może nam pokazać, czy został pchnięty, czy spadł sam. Ja się tym zajmę, jeśli…

– Maggie, chwila. Nie będzie żadnej autopsji. Keller nikogo nie pchnął. Nie sądzę też, żeby miał coś wspólnego z tymi wszystkimi morderstwami. To szaleństwo. Musimy zacząć szukać prawdziwych podejrzanych. Musimy…

Wyglądała fatalnie. Pobladła, opuściła ramiona, miała łzy w oczach.

– Maggie?

Zawróciła i zbiegła z chodnika na śnieg, za budynek plebanii, z dala od ulicznych latarni. Chroniąc się przed wiatrem, przywierając do drzewa, zgięła się wpół i zwymiotowała. Nick skrzywił się. Postanowił trzymać się na dystans. Wreszcie zrozumiał jej napastliwość, głośne oskarżenia, złość. Maggie była pijana.

Zaczekał, aż skończy. Miał nadzieję, że na tyle wytrzeźwieje, by się zawstydzić.

– Nick.

Kiedy się odwrócił, oddalała się od niego, szła za budynkiem plebanii ku drzewom, które odgradzały teren kościoła od Cutty’s Hill.

– Nick, zobacz. – Stanęła i wyciągnęła palec. Wyglądała niesamowicie. Czyżby miała halucynacje?

Potem sam to zobaczył. Jakby dostał obuchem w łeb. Schowany między drzewami stał stary niebieski pickup.

Загрузка...