— Mogłeś się mnie zapytać — powiedziała Grażyna, kiedy wyszli z messy.
— Nie zdążyłem. Zobaczyłem ciebie i pomyślałem, że nie będziesz się złościć.
— To jakieś przedszkole. Zatrzymali się pod jej drzwiami.
Grażyna stanęła na palcach i pocałowała Pawłysza w kącik ust.
— Spałeś w nocy? — zapytała.
— Jeszcze jak!
— Szkoda. Ja nie spałam. Idź.
Kiedy Pawłysz zbliżył się do centrum przedziału kabinowego, zebrali się tam już wszyscy jego koledzy. Swoi. Oni mogli o wszystkim gadać.
— Możemy mieć do czynienia z najdziwniejszym małżeństwem we Wszechświecie — oświadczył Wargezi. — Skutek stresu psychologicznego.
— Nic dziwnego — powiedział Johnson. — To się zdarza również na Ziemi.
— Ale urządzimy weselisko — powiedział Stanzo. — Dawno już nie bawiłem się na prawdziwym weselu.
A wtedy zapłonął sygnał gotowości na pulpicie odbioru.
Najpierw mrugnął. Zapłonął ponownie i najpierw nikt nie pojął, co się właściwie dzieje.
W ciągu ostatnich dni wszyscy przywykli już do braku sygnału gotowości.
Sygnał jarzył się wyraźnie i pewnie.
Stanzo wstał, główny pulpit zaczął działać. Johnson powiadomił mostek, że łączność z Ziemią została przywrócona.
Po dwudziestu minutach nadszedł grawigram z Ziemi. Krótki: „Czekajcie na przerzut”. Do tego niezbędne dane — dokładny czas, masa, specyfikacja.