O pierwszej służąca Lili Thatcher wróciła z zakupów. Lila siedziała u siebie w gabinecie i pracowała nad odczytem, który miała wygłosić w przyszłym tygodniu na Uniwersytecie Maryland. Temat brzmiał: „Wykorzystaj swoje parapsychiczne uzdolnienia”. Pochyliła się nad maszyną do pisania i splotła dłonie.
Służąca zapukała do drzwi.
– Źle pani wygląda. – Odzywała się ze swobodą pracownika, który stał się zaufanym przyjacielem.
– Bo nie jestem w dobrej formie, Ouido. Mam uczyć innych, jak wykorzystywać swoje parapsychiczne uzdolnienia, podczas gdy moje własne są dziś w kiepskim stanie.
– Przyniosłam „Tribune”. Chce ją pani teraz przejrzeć?
– Tak.
Pięć minut później pani Thatcher czytała ze złością i niedowierzaniem artykuł Giny Butterfield. Piętnaście minut potem dzwoniła do drzwi Patricii. Z przerażeniem spostrzegła łzy na twarzy młodej kobiety.
– Muszę ci coś pokazać – oświadczyła.
Poszły do biblioteki. Lila położyła gazetę na stole i otworzyła ją. Pat rzuciła okiem na nagłówek i pobladła ze zdenerwowania. Zrezygnowana, przejrzała gazetę, popatrzyła na zdjęcia.
– Mój Boże, to wygląda tak, jakbym rozpowiadała o włamaniu, o Abigail Jennings, o tym domu, o wszystkim. Lila, nie potrafię ci powiedzieć, jak bardzo oni wszyscy będą wściekli. Pelham wyciął ze starych filmów wszystkie kadry z moim ojcem i matką. Nie chciał wspominać o jakichkolwiek powiązaniach pani senator z „brudami Adamsów”, jak się wyraził. Zupełnie jakby działo się coś, czego nie mogę powstrzymać. Nie wiem, czy mam to wyjaśniać, zrezygnować, nie wiem, co robić.
Próbowała powstrzymać łzy bezradnej złości.
Lila złożyła gazetę.
– Co do twojej pracy, to nie potrafię ci nic poradzić. Mogę tylko powiedzieć, że nie wolno ci znowu tego oglądać, Kerry. Musiałam ci to pokazać, ale teraz zabieram tę gazetę do domu. Nie powinnaś wiedzieć, że wyglądałaś tamtego dnia jak połamana lalka.
Pat złapała ją za rękę.
– Dlaczego tak powiedziałaś?
– Co powiedziałam? Chodzi ci o to, że nazwałam cię Kerry? Wymknęło mi się.
– Nie, chciałabym wiedzieć, dlaczego porównałaś mnie do połamanej lalki.
Lila popatrzyła na nią i zerknęła na gazetę.
– Znalazłam to tutaj – powiedziała. – Właśnie to przeczytałam. Spójrz.
Gina Butterfield zamieściła fragment relacji, która ukazała się w „Tribune” po morderstwie i samobójstwie Adamsów.
Opisując ten przerażający widok, szef policji Collins powiedział:
– To najgorsza sprawa, jaka mi się kiedykolwiek przytrafiła. Kiedy zobaczyłem tę biedną, małą dziewczynkę, która wyglądała jak połamana lalka, dziwiłem się, dlaczego jej także nie zastrzelił. Byłoby dla niej lepiej.
– Połamana lalka – wyszeptała Pat. – Ktokolwiek ją zostawił, znał mnie wtedy.
– Co zostawił? Usiądź, moja kochana. Wyglądasz, jakbyś miała za chwilę zemdleć. Przyniosę ci szklankę wody.
Lila pośpiesznie wyszła z pokoju.
Pat położyła głowę na oparciu kanapy i zamknęła oczy. Kiedy wcześniej czytała w gazetach o tej tragedii, widziała zdjęcia ukazujące wynoszenie ciał; na jednym zobaczyła też siebie – cała w bandażach i zakrwawiona leżała na noszach. Ale gorszy był widok tych zdjęć tuż obok fotografii uśmiechniętych i wyraźnie beztroskich młodych małżeństw. Nie przypominała też sobie, żeby czytała wypowiedź szefa policji. Może nie widziała numeru, w którym się pojawiła. Wszystko to jednak dowodziło, że grożący jej teraz człowiek wiedział, kim jest Pat, i znał ją wtedy.
Lila wróciła do pokoju ze szklanką wody.
– Czuję się dobrze – powiedziała Pat. – Tamtej nocy, kiedy ktoś się tu włamał, znalazłam coś więcej niż list.
Szarpnęła za pudło, starając się je wyciągnąć spod stołu. Zaklinowało się jednak i ani drgnęło. Nie wierzę, że tak je tam wcisnęłam, pomyślała Pat. Mocując się z nim, powiedziała Lili, że szuka lalki.
Starsza kobieta z przerażeniem słuchała tego, co mówiła Pat. Intruz podrzucił przed kominek zakrwawioną lalkę? Pat nie jest tu bezpieczna, Lila bardzo wyraźnie to czuła, ciągle groziło jej niebezpieczeństwo.
Wreszcie dziennikarka wyciągnęła pudło spod stołu. Otworzyła je i szybko przeszukała. Zaskoczenie na jej twarzy zmieniło się w trwogę.
– Pat, co się dzieje?
– Lalka zniknęła.
– Jesteś pewna?
– Sama ją tu włożyłam. Później jeszcze tu zaglądałam. Zdjęłam jej fartuszek. Przyprawiał mnie o mdłości. Wrzuciłam go głęboko do pudła. Może nadal tam leży. – Pat zaczęła go szukać. – Zobacz, jest tu.
Lila przyglądała się pogniecionemu kawałkowi białej, bawełnianej szmatki, pokrytej rdzawo-brązowymi plamami, i zwisającym tasiemkom.
– Kiedy ostatnio widziałaś tę lalkę?
– W sobotę po południu. Położyłam ją na stole. Tego dnia kierowca senator Jennings przywiózł albumy ze zdjęciami. Schowałam lalkę z powrotem do pudła. Nie chciałam, żeby ją zobaczył. – Pat zamilkła. – Zaraz, zaraz. Pamiętam, że kiedy Toby tu wszedł, zachowywał się obcesowo i dokładnie obejrzał cały pokój. Nie od razu otworzyłam mu drzwi i sądzę, że zastanawiał się, czym byłam zajęta. Niedługo potem wyszedł. Kiedy usłyszałam trzaśniecie drzwiami, poszłam je zaryglować, ale zaczęły się otwierać. Toby trzymał w ręku coś, co wyglądało jak karta kredytowa. Próbował to schować, udając, że właśnie sprawdzał mój zamek i że powinnam dobrze zamykać drzwi. Znał mnie, kiedy byłam dzieckiem – ciągnęła Pat. – Może to on jest autorem tych wszystkich pogróżek. Tylko dlaczego?
Było wczesne popołudnie, ale dzień stał się już szary i pochmurny. Ciemna boazeria i zapadający zmierzch sprawiały, że poczuła się bezbronna i zagrożona.
– Musimy natychmiast zadzwonić na policję – oświadczyła Lila. – Oni przesłuchają kierowcę.
– Nie mogę tego zrobić. Czy wyobrażasz sobie, co by pomyślała senator Jennings? To są tylko moje przypuszczenia. Znam jednak kogoś, kto mógłby bez problemu przesłuchać Toby'ego.
Na twarzy starszej pani malowała się troska.
– Wszystko będzie dobrze – zapewniła ją Pat. – Będę zamykać drzwi i zasuwę, zresztą jeśli to wszystko, co się dzieje, ma na celu wstrzymanie realizacji programu, to już naprawdę za późno. Dziś wieczorem nagrywamy powrót pani senator do domu. Jutro zrealizujemy kilka scen w studiu, a wieczorem cały program zostanie nadany w telewizji. Potem straszenie mnie nie będzie miało sensu. Zaczynam się zastanawiać, po co to wszystko – chyba po prostu po to, żeby mnie zniechęcić.
Lila po kilku minutach wyszła. Pat miała się zjawić w studiu o czwartej. Obiecała, że zadzwoni do swojego przyjaciela z Kongresu – do Sama Kingsleya – i poprosi go o przesłuchanie kierowcy. Ku przerażeniu Lili dziennikarka koniecznie chciała zatrzymać gazetę.
– Muszę to uważnie przeczytać i dokładnie przestudiować, o czym tu piszą. Jeśli nie dasz mi tego egzemplarza, to wyjdę i sama sobie kupię.
Służąca otworzyła drzwi, gdy pani Thatcher weszła na schody.
– Czekałam na panią, pani Lilo – wyjaśniła. – Nie skończyła pani lunchu i wychodząc sprawiała wrażenie bardzo zdenerwowanej.
– Czekałaś na mnie, Ouido?
Lila weszła do jadalni i podeszła do okien wychodzących na ulicę. Widziała stąd cały front oraz prawą stronę domu i posesji Adamsów.
– Nic z tego – mruknęła pod nosem. – Włamał się od strony tarasu, ja go stąd nie widzę.
– Co pani powiedziała, pani Lilo?
– Nic takiego. Zamierzam pełnić cichą straż i pomyślałam sobie, że mogłabym postawić maszynę do pisania na stole pod tymi oknami.
– Cichą straż?
– Tak, to znaczy, że cały czas obserwuje się miejsce, w którym dzieje się coś złego.
– Czy myśli pani, że coś grozi pannie Traymore? Sądzi pani, że ten złoczyńca może tu wrócić?
Lila wpatrywała się w nienaturalną ciemność otaczającą dom naprzeciwko. Ogarnęło ją silne przeczucie, że stanie się coś złego.
– Właśnie tak sądzę – odrzekła ponuro.