Scott Rich stał za plecami Olivii, z rękami na jej dłoniach, w których ściskała pistolet, pokazując, jak powinna się ustawić.
– Musisz zamortyzować odrzut ramionami i nawet nie drgnąć. A teraz, baaardzo łagodnie – umieścił jej palec na cynglu – bez szarpania – delikatnie położył swój palec na jej – pociągniesz za cyngiel. Gotowa?
Drzwi otworzyły się gwałtownie i stanął w nich Dodd.
– Proszę wybaczyć, że przeszkadzam.
Scott westchnął ciężko.
– Co jest?
– Ktoś bez przerwy dzwoni na telefon komórkowy panny Joules i profesor Widgett uważa, że powinna natychmiast oddzwonić. Nie chce, żeby ktoś zgłosił jej zaginięcie.
Scott gestem nakazał Olivii wziąć telefon.
– Odtworzę ostatnią wiadomość. Panno Joules, obawiam się, że muszę puścić ją przez głośnik. Nie przeszkadza to pani?
Olivia skinieniem głowy wyraziła zgodę. Scott założył ręce na piersiach i oparł się o ścianę.
– Olivio, to znowu ja, Kate. Gdzie ty się, kurwa, podziewasz?! Jeżeli wciąż uganiasz się po Hondurasie, żeby „trochę zaszaleć” z tym kretyńskim playboyem w stylu Dodiego al-Fayeda, jak mi Bóg miły, flaki ci wypruję. Dzwoniłam do ciebie chyba z tysiąc razy. Masz do mnie oddzwonić do końca dnia albo zgłoszę twoje zaginięcie.
– Wybiorę pani numer – powiedział technik.
– Ee… OK – zgodziła się Olivia. – Tylko proszę nie puszczać tego przez głośnik, dobrze?
– Jasne.
– Kate, cześć – powiedziała z zakłopotaniem. – Mówi Olivia.
Ze słuchawki trysnął potok świętego oburzenia.
– No dobrze – rzekła Kate, gdy w końcu sobie ulżyła. – A teraz mów. Spałaś z nim?
– Nie – odparła Olivia, rzucając nerwowe spojrzenie na obu mężczyzn.
– Obściskiwałaś się?
Olivia musiała wytężyć pamięć. Obściskiwała się w Hondurasie?
– Tak! – wykrzyknęła. – Było super, tylko że, eee… nie z nim… – dokończyła już znacznie ciszej, z zakłopotaniem zerkając na Scotta.
– Co takiego?! Pojechałaś za tamtym na koniec świata, a potem zabawiałaś się z innym? Jesteś niesamowita, słowo daję, wierzyć się nie chce.
– Ciii – zasyczała Olivia. – Posłuchaj, w zasadzie to nie mogę teraz rozmawiać.
– Gdzie jesteś?
– Nie mogę…
– Olivio, wszystko w porządku? Jeżeli nie, powiedz tylko „nie”, a natychmiast dzwonię na policję.
– Nie! To znaczy tak, wszystko w porządku.
Scott nachylił się i podał jej karteczkę.
– Zaczekaj chwilkę.
Na karteczce było napisane:
„Powiedz jej, że masz miłosną schadzkę – nic ci nie grozi, ale właśnie jesteś w trakcie i zadzwonisz do niej jutro. My się z nią skontaktujemy i wszystko jej wyjaśnimy”.
Spojrzała na Scotta, który uniósł uwodzicielsko brwi i zachęcająco pokiwał głową.
– Widzisz, chodzi o to, że mam miłosną schadzkę. Nic mi nie grozi, ale jestem właśnie w trakcie. Jutro do ciebie zadzwonię i wszystko ci opowiem.
– Jesteś po prostu okropna. A co z Osamą Bin Feramo?
– Powiem ci jutro.
– Dobra. Pod warunkiem, że nic ci nie grozi. – Podstęp najwyraźniej się udał. – Na pewno?
– Na pewno. Kocham cię. – Głos Olivii zadrżał odrobinę. W tej chwili oddałaby wszystko, byle tylko móc usiąść z Kate i wypić z nią kilka martini.
– Ja też cię kocham, ty niepoprawna zdziro.
Olivia spojrzała na karteczkę i parsknęła śmiechem. Na samym dole Scott dopisał:
„Cały twój – S.R.”