55

BEZPIECZNY DOM CIA, LOS ANGELES

Samotny jastrząb, szybujący w ciszy nad Hollywood – ponad Kodak Theatre oplecionym kablami i otoczonym telewizyjnymi wozami transmisyjnymi; ponad Sunset rozbrzmiewającym rykiem klaksonów; ponad poprzedzającymi ceremonię rozdania Oscarów przyjęciami odbywającymi się wokół podświetlonych turkusowo basenów w hotelach Standard, Mondrian, Chateau Marmont – ku ciemności i żałosnym nawoływaniom kojotów na wzgórzach, być może wysoko na wzniesieniu wypatrzyłby jedno oświetlone okno. W pokoju, wypełnionym jedynie blaskiem płonącego na kominku ognia i poświatą z ekranu telewizora ustawionego na CNN, w zmiętej i skotłowanej pościeli leżeli spleceni w objęciach szczupła jasnowłosa dziewczyna i krótko ostrzyżony mężczyzna.

– Ciii – powiedział Scott Rich, zasłaniając dłonią usta Olivii i sięgając po pilota. Nie uszło jego uwadze, że za jej przytłumionymi odgłosami protestu kryło się rozbawienie. Ustawił telewizor głośniej.

– Te śmiertelnie niebezpieczne, trzymane w najgłębszej tajemnicy zamierzenia sparaliżowałyby cały świat. W dniu dzisiejszym Biały Dom ujawnił plany ataków Al-Kaidy – recytowała spikerka o wyglądzie modelki prezentującej kostiumy kąpielowe. – CIA natrafiła na ślad planowanych operacji i uniemożliwiła je.

Olivia usiadła na łóżku.

– To nie była żadna CIA. To byłam ja! – wykrzyknęła z oburzeniem.

Na ekranie pojawił się rzecznik Białego Domu, pokazujący coś na mapie niewielkim wskaźnikiem.

– Były to daleko zaawansowane plany jednoczesnych ataków na kluczowe mosty na Manhattanie, w Waszyngtonie, San Francisco, Londynie, Sydney, Madrycie i Barcelonie. W chwili, gdy wysadzenie w powietrze mostów wywołałoby panikę w głównych miastach cywilizowanego świata, miały nastąpić kolejne zamachy w najważniejszych węzłach komunikacyjnych.

Miejsce człowieka z mapą zajął zdenerwowany naukowiec – napis na dole ekranu wyjaśnił, iż był to KIEROWNIK DZIAŁU BADAŃ NAD TERRORYZMEM Z UNIVERSITY OF MARYLAND.

– Plany były bardzo proste w zamyśle, o tendencjach lewicujących, co nieomylnie świadczy, iż stało za nimi najwyższe dowództwo Al-Kaidy. Gdy tylko międzynarodowe serwisy prasowe doniosłyby o ich zrealizowaniu, wybuchłaby panika i kierowcy w i tak już całkowicie zakorkowanych miastach zaczęliby porzucać swoje samochody i uciekać z ulic oraz z dróg, doprowadzając do niespotykanej dotąd blokady na skalę globalną: blokady z porzuconych pojazdów, z logistycznego punktu widzenia właściwie niemożliwej do zlikwidowania.

Pojawił się prezydent.

– Godzina po godzinie, minuta po minucie, kobiety i mężczyźni z naszych służb wywiadowczych krok po kroku wygrywają wojnę z terrorem. Niechaj mają się na baczności…

Tu przerwał z tym dziwacznym błyskiem w oku, który Olivii niezmiennie przywodził na myśl zdenerwowanego komika, czekającego na wybuch śmiechu widzów.

– …siły zła, które w swoich norach knują przeciwko potężnemu cywilizowanemu światu – albowiem ich klęska jest nieunikniona.

– Och, zamknij się, do ciężkiej cholery! – wrzasnęła Olivia do ekranu.

– Hej, dziecinko, po co te nerwy? – uspokajał ją Scott. – Oni wiedzą, że to twoja zasługa. Ale gdyby pokazali w Wiadomościach twoje zdjęcie, mielibyśmy dżihad przeciwko Olivii Joules. I co by nam to dało?

– Nie w tym rzecz. Chodzi o to, że ilekroć on mówi „cywilizowany świat”, kolejne pięć tysięcy ludzi przyłącza się do dżihadu przeciwko arogancji. Nie rozumiesz, jakie to niebezpieczne? Jeśli…

– Wiem, kochanie, wiem. Gdyby tylko chcieli cię wysłuchać. Gdyby więcej kobiet stało na czele zachodnich i arabskich nacji, do czegoś podobnego w ogóle by nie dochodziło, a na świecie panowałby pokój, wolność i radość. Trzeba było pojmać Bin Ladena w tej jaskini. Dostałabyś dwadzieścia pięć milionów i mogłabyś rozpocząć własnąkampa nię prezydencką.

– Wiem, że mi nie wierzysz – powiedziała Olivia ponuro. – Ale Osama Bin Laden naprawdę był w tej jaskini. Przekonasz się sam, jak tylko osuszą aparat.

– Na pewno dostaniesz coś za Feramo i resztę. Nie będzie to cała działka, bo pracowałaś jako agentka. Ale myślę, że będziesz mogła sobie kupić tyle niewyobrażalnie niewygodnych butów, ile tylko będziesz chciała.

Olivia naciągnęła na siebie prześcieradło i zapatrzyła się na połyskujące w dole światła miasta.

– Scott?

– Słucham cię, mój sokole, moja ty pustynna żabko.

– Zamknij się. Wciąż nie daje mi spokoju, że oni planowali coś jeszcze. Mam przeczucie, że zrobią coś w Los Angeles. I to niedługo.

– Wiem, ale na pewno nie dowiesz się tego, gapiąc się bezmyślnie w przestrzeń. Musisz się przespać. Oprzyj tu swoją główkę, a do całej sprawy wrócimy jutro. Co ty na to?

– Ale… – zaczęła, on jednak przyciągnął ją do swojej silnej, wspaniale umięśnionej męskiej piersi.

„Mężczyźni nie są mi do niczego potrzebni…”, przypomniała sobie, gdy zamknął ją mocniej w uścisku, dając poczucie ciepła i bezpieczeństwa. „A tam, chrzanię to…”, doszła do wniosku, kiedy położył się na niej i ponownie zaczął całować.

Salę operacyjną bezpiecznego domu wypełniały komputery, systemy łączności oraz plątanina kabli i przewodów. Pomiędzy tym wszystkim kręcili się mężczyźni bez marynarek, usilnie starając się sprawiać wrażenie, że są na kompletnym luzie, a ten głupi świat tylko nuży ich i męczy. Pośrodku całego tego zamieszania Olivia Joules siedziała bez ruchu, w skupieniu wpatrując się w duży monitor komputera. Kimberley, Michael Monteroso, Melissa od PR, nauczycielka wymowy Carol, bezrobotny aktor łamane przez pisarz Travis Brancato, reżyser bez kwalifikacji Nicholas Kronkheit, boski czarnoskóry instruktor nurkowania Winston plus wszyscy ci członkowie „aktorskiej” świty Feramo, których udało się namierzyć, zostali zgarnięci i przewiezieni do miejscowej siedziby CIA, gdzie ich przesłuchano i gdzie wciąż jeszcze przebywali w areszcie. Olivia przez dobre kilka godzin przeglądała taśmy wideo z ich przesłuchaniami, tnąc, sklejając i robiąc notatki. W końcu nabrała przekonania, że odpowiedź jest już blisko, i znieruchomiała, myśląc intensywnie.

– Wiem już, jak to było z Surayą.

Psiakrew. Zirytowana podniosła wzrok i miejsce irytacji zajęło pożądanie. Scott Rich, z odpiętym guzikiem pod szyją i poluzowanym krawatem, stał oparty o framugę drzwi. Ogarnęło ją przemożne pragnienie, by podejść do niego i zedrzeć z niego całe ubranie.

– Co? – spytała.

Napotkawszy jego spojrzenie, szybk odwróciła wzrok.

Znajdowali się w tym wspaniałym wczesnym stadium miłosnego upojenia, kiedy nikt poza nimi nie miał jeszcze o niczym pojęcia. Co prawda, w bezpiecznym domu CIA trudno było mieć co do tego absolutną pewność, ale czyż oboje nie byli uznanymi mistrzami podstępu?

– Suraya Steele pracowała dla Al-Kaidy od dziesięciu lat.

– Nie! – wykrzyknęła Olivia. – Dziesięć l a t?

– Al-Kaida zwerbowała ją, kiedy miała dziewiętnaście lat. Kręciła się po Paryżu, szukając pracy modelki i/lub bogatych mężczyzn. Nie wiemy dokładnie, kto się z nią skontaktował, ale na pewno ktoś z wysoko postawionych. Dawali jej mnóstwo pieniędzy, podkreślam m n ó s t w o, i to z góry.

– Co by tłumaczyło Gucciego i Pradę.

– Słucham? Studiowała dramat i środki masowego przekazu na Lampeter University. Układ polegał na tym, że miała przenieść się na arabistykę, a potem spróbować dostać się do Foreign Office, a docelowo do MI6. Brzmi to jak naiwna bzdura, ale najwyraźniej się udało. Dam sobie głowę uciąć, że będzie z tego grubsza afera w waszych służbach bezpieczeństwa. Każda agentka poniżej siedemdziesiątego piątego roku życia najbliższe trzy miesiące spędzi na intensywnych przesłuchaniach.

– Mój Boże. Polecą głowy. Jak to możliwe, że jej nie namierzyli?

– Al-Kaida jest bystra, żadnej elektroniki, tylko szepty, mrugnięcia okiem, pióro i papier – staromodne sposoby kontaktowania się, tak ulubione przez Widgetta.

– Jak on to przyjął?

– Całkiem dobrze. Przez prawie wszystkie te lata, kiedy ona działała, był na emeryturze. Namierzyli ją kilka miesięcy po jego powrocie.

– To znaczy, tak czy owak wyszłaby na swoje?

– Gdyby naprawdę dobrze przysłużyła się Al-Kaidzie, dostałaby nową tożsamość i fortunę wartą wiele milionów. A gdyby kogoś z Al-Kaidy wystawiła MI6, spotkałyby ją zaszczyty i awans. Wszystkie agencje błagały o ludzi znających arabski. Jak już znalazła się w MI6, komórki Al-Kaidy przekazywały jej takie informacje, że w oczach waszych była asem szpiegostwa. Wiedziała na tyle dużo, że dostała sprawę Feramo.

– Czy Feramo wiedział, że pracuje dla Al-Kaidy?

– Jasne. Dlatego tak jej nienawidził.

– Nienawidził?

– Napuścili ją na niego, bo bali się, że z czymś wyskoczy. W ten sposób donosiła na niego dwóm stronom.

– To znaczy, że Suraya założyła mi podsłuch w pokoju.

– Mówiłem ci, że to nie byłem ja.

– Nic dziwnego, że tak mnie nie znosiła.

– Cóż, nie wspominając już o twoim wyglądzie.

– Z takich powodów dziewczyny nie pałają do siebie nienawiścią.

– A także o tym, że Feramo wolał ciebie od niej. Gdybyś to ty wydała Feramo MI6, ona wyszłaby na niekompetentną. Gdybyś zanadto się do niego zbliżyła, mógłby ją wydać tobie. A kiedy ostatecznie pomieszałaś jej szyki, wchodząc w układ z Widgettem, nie mogła się wprost doczekać, żeby wysłali cię do Sudanu, gdyż wtedy ona mogła cię zdradzić i pozbyć się ciebie na dobre.

– Co z nią teraz będzie? – spytała Olivia, z miną ucieleśnionej niewinności przechylając na bok głowę. – Tylko błagam, nie mów mi, że skażają na pięćdziesiąt lat więzienia, gdzie każą jej obciąć włosy i nosić fatalnie skrojony pomarańczowy kombinezon.

– Prawdopodobnie dostanie w sumie jakieś sto pięćdziesiąt lat, pod warunkiem, że jej się poszczęści i nie wyślą jej na Kubę, żeby skosztowała tamtejszych cygar. Och, a tak przy okazji, to masz pozdrowienia od Kate.

– Kate? Ktoś się z nią widział?

– Owszem, Widgett. Wszystko jej wytłumaczył. Kazała ci powiedzieć, że jest pod wrażeniem, i pytała, kim jest ten drugi.

Olivia uśmiechnęła się do siebie. Kate chodziło o tego drugiego, z którym się obściskiwała.

– Przepraszam, sir. – W drzwiach pojawił się drobny, schludnie ubrany mężczyzna.

Szacunek, z jakim pracownicy wywiadu odnosili się do Scotta Richa, działał na Olivię niezmiernie podniecająco.

– Pan Miller prosi, żeby natychmiast spotkał się pan z nim w laboratorium, wraz z agentką Joules.

Olivia skoczyła na równe nogi.

– Musieli wywołać zdjęcia! – wykrzyknęła. – Chodźmy!

Ruszyła pędem wzdłuż korytarza w kierunku laboratorium. Idący za nią Scott upominał ją:

– W porządku, kochanie. Natychmiast się uspokój. Zawsze, bez względu na okoliczności, musisz zachowywać spokój.

Olivia wpadła do laboratorium i zastała w nim same ważne osoby. Każdy wyższy stopniem członek agencji, który akurat był w okolicy, stawił się, by naocznie się przekonać, że Osama Bin Laden ukrywał się w jaskiniach Suakin. Ze zniszczonej i zalanej wodą sieci jaskiń wydobyto ciała kilku ważniejszych działaczy Al-Kaidy, ale Osamy Bin Ladena między nimi nie było.

– Gratuluję, że udało wam się wywołać zdjęcia z przemoczonego aparatu – powiedziała Olivia. – Nie wiem, co prawda, kto to zrobił, ale i tak jestem pod wrażeniem.

Siedząca z tyłu drobna dziewuszka o rudych kręconych włosach uśmiechnęła się szeroko.

– To ja – odezwała się.

– Dzięki, i w ogóle – powiedziała Olivia. – Naprawdę, dobra robota.

– W porządku, możemy to sobie obejrzeć – przerwał tę wymianę uprzejmości Scott Rich. – Pozwolisz? – Wślizgnął się na krzesło przed komputerem. Technik z szacunkiem wskazał mu kilka linków i Scott wyświetlił pierwsze zdjęcie.

– Co my tu mamy? – Zdjęcie było kompletnie szare. – Zbliżenie wieloryba? – mruknął Scott.

– Lampa mi się nie włączyła.

Przeszedł do następnego ujęcia. Połowa była zupełnie biała, prześwietlona, ale można było dojrzeć zarys mostu w Sydney. Olivia usilnie starała się przypomnieć sobie kolejność zdarzeń w jaskini. Zrobiła zdjęcia fotografiom, potem miało być piękne ujęcie grupowe. Następnie przeszła do Bin Ladena, po czym odpaliła gaz i dała nogę.

Bossowie CIA skupili się wokół zdjęcia grupowego. Trudno było na nim cokolwiek odróżnić. Tak naprawdę widać było jedynie zamazane brody i turbany.

Scott spojrzał na Olivię.

– Na pewno jakoś sobie z tym poradzą – pocieszył ją. – Zrobiłaś zbliżenie Bin Ladena?

– Tak. – Kiwnęła głową. – Jestem pewna, że to następne zdjęcie.

Rozmowy umilkły. Wszystkie spojrzenia zwróciły się na ekran. Olivia wbiła paznokcie w dłoń. Mimo całego zamieszania w jaskini i strachu, była całkowicie pewna, że ma przed sobą Bin Ladena. Głównie z powodu jego zachowania – pozornego spokoju, za którym kryło się napięcie, i emanującej z niego ukrytej, złowrogiej siły. No tak, ale z drugiej strony – o czym Kate zapewne nie omieszkałaby jej przypomnieć – z tych samych powodów poprzednio była przekonana, że Bin Ladenem był Pierre Feramo.

Scott Rich nachylił się do przodu. Olivia zmusiła się, by oddychać, gdy spierzchnięta ręka Scotta sięgnęła po myszkę i kliknęła. W pierwszej chwili nie było nic widać. Zaraz jednak zdjęcie nabrało ostrości. Ukazywało czyjeś kolana przesłonięte grubą białą tkaniną.

– Tak – powiedział Scott Rich. – Najwyraźniej mamy tu ujęcie krocza Osamy Bin Ladena.

Загрузка...