Dziennikarze czekający na lotnisku w Los Angeles robili zakłady.
– Dalej twierdzę, że się jej pozbył – mówił wysłannik „National Enquirer” – i teraz leży sobie biedaczka w grobie.
Dziennikarz z „People” prychnął pogardliwie.
– Po co w takim razie zadawał sobie trud, żeby zawiadamiać nas o przylocie do Los Angeles?
– Moim zdaniem, wracają razem, ale ona nie będzie miała szczęśliwej miny – rzekł jeden z operatorów. – Uważam, że jej zapłacił. Jakie znaczenie ma parę milionów, jeśli Rivers dzięki temu znowu wróci na szczyt listy najbardziej popularnych aktorów?
Dziennikarka z działu rozrywkowego NBC zerknęła w lustrzane szkło obiektywu, by sprawdzić, czy szminka jej się nie rozmazała.
– Zapamiętajcie moje słowa – oświadczyła z emfazą – Alex Rivers jest skończony. – Odwróciła się ku kolegom, którzy podrygiwali jak psy gończe, słysząc z mikrofonów informację o lądowaniu samolotu z Denver. – Choćby stanął na głowie, nie skłoni kobiet, żeby znowu śliniły się na jego widok. Tak czy owak, żona go zostawiła, co tylko dowodzi, że nie jest takim symbolem seksu, za jaki wszyscy go braliśmy.
W poczekalni pierwszej klasy Cassie skończyła przewijać Connora. Alex siedział w fotelu z nogą założoną na nogę. W dłoniach trzymał kubek z kawą.
– Mam zamiar się nauczyć, jak to się robi – powiedział.
Cassie spojrzała na niego. Za skarby świata nie potrafiła wyobrazić sobie dłoni Alexa wykonujących tak przyziemną czynność jak przewijanie ich syna.
– O, to by dopiero była cudowna konferencja prasowa.
Alex poprawił się na siedzeniu i odstawił kubek.
– Nie masz nic przeciwko temu, prawda?
Mówił o dziennikarzach, którzy jak sępy czekali na ochłap padliny. Gdzieś nad Górami Skalistymi Alex uprzedził Cassie o przecieku do mediów. Naturalnie odparła, że rozumie – jakby pośrednio z jej winy spadła popularność Alexa w Hollywood i dlatego teraz powinna dołożyć wszelkich starań, by poprawić jego wizerunek. Mimo woli przypomniała sobie tamto pierwsze lądowanie z Alexem w Los Angeles niemal cztery lata temu, ten pierwszy raz, gdy posmakowała życia wyzbytego prywatności. Po miesiącach spędzonych w Pine Ridge trudno jej było na nowo się do tego przyzwyczaić.
– Nie mam – powiedziała na głos i podała synka Alexowi. – Wolałabym tylko, żeby Connora nie wykorzystywano jako zastawu.
– Dopilnuję, żeby nie oślepiły go flesze, i nie pozwolę zadawać im zbyt wielu pytań, obiecuję. – Alex się uśmiechnął. – Myśl o tym jako o jego pierwszych zdjęciach próbnych.
Drzwi do poczekalni otworzyły się i w progu stanęła potężna Michaela Snow. Obdarzyła Alexa olśniewającym uśmiechem, po czym zmierzyła Cassie spojrzeniem od stóp do głów.
– Dobrze znowu cię widzieć – powiedziała chłodno.
Cassie znieruchomiała, ściskając w dłoni wilgotną ściereczkę, którą zamierzała schować do torby.
– Cześć, Michaelo. – Rozjaśniła twarz szczerym, ciepłym uśmiechem.
Michaela wpatrywała się w nią na tyle długo, by Cassie z zakłopotaniem pomyślała o swojej bezkształtnej brązowej koszuli i znoszonych tenisówkach – stroju, którego nikt by się nie spodziewał u żony Alexa Riversa.
– Jesteś gotowy? – zapytała Michaela.
Cassie poczuła na kręgosłupie lodowaty dreszcz, kiedy sobie uświadomiła, że nastawienie Michaeli jest przedsmakiem przyjęcia, jakie spotka ją w Los Angeles, gdzie większość jej znajomych to przyjaciele i koledzy z branży Alexa. Z ich punktu widzenia Cassie go opuściła, więc wina leży po jej stronie. Oczywiście nie znali całej historii, ale w tej kwestii Cassie ręce miała związane. Gdyby próbowała się bronić, ujawniając fakt, iż Alex ją bił, wywołałaby skandal i naraziła reputację męża na jeszcze większy szwank. Nawet gdyby wspomniała o tym w związku z jego obietnicą zwrócenia się o pomoc do specjalisty, zraniłaby go, a to była jedyna rzecz, której nie chciała zrobić ponownie.
Alex wziął wahanie Cassie za tremę i czule pomógł jej wstać.
– Z pewnością kobieta, która urodziła dziecko gdzieś na pustkowiu, nie da się zastraszyć łapczywej bandzie dziennikarzy – powiedział łagodnie.
– Nie byłam sama – odparła Cassie obronnym tonem. Wzięła Connora i zaczęła przywiązywać go do kołyski.
Alex zwrócił się do Michaeli:
– Spotkamy się z tobą za dziesięć minut. – Po wyjściu rzeczniczki powiedział: – Daj mi to, a sama weź dziecko.
Cassie zerknęła na drzwi, za którymi zniknęła Michaela, i splotła ręce na piersi. Czy Alex wstydzi się jej bezkształtnego, wygodnego stroju? Nie chce, by jego dziecko widziano na lotnisku w indiańskiej kołysce?
– Connor lubi być w kołysce – odparła wolno, czepiając się tego, co stało się dla niej znajome.
– Connor kocha swoją mamę – odparł Alex. Spojrzał na Cassie; w jego oczach malowało się błaganie, którego nie ujął w słowa: Chcę, żeby wszyscy widzieli go z tobą. Poczekał, aż Cassie się zgodzi, po czym głośno westchnął. Wiedział, że stąpa po śliskim gruncie, ale Cassie na pewno potrafi zrozumieć, jak ważne jest pierwsze wrażenie tłumu.
Pozbierał torby i przewiesił je sobie przez ramię. Przed wyjściem przystanął.
– Dziękuję – powiedział cicho.
– Za co?
– Za to, co za chwilę dla mnie zrobisz. Za to, że wróciłaś.
Wyraz jego oczu sprawił, że Cassie odłożyła obawy na bok.
Wzięła Alexa za rękę i nabrała powietrza głęboko w płuca.
Przed oczyma pływały jej rzędy czarnych plamek, ale mimo błysków fleszy i szumu przewijanych taśm z uśmiechem przyklejonym do twarzy wpatrywała się w Alexa, jakby od nowa się w nim zakochała.
– Zdaję sobie sprawę, że zniknięcie mojej żony wywołało mnóstwo plotek i domysłów – mówił Alex swobodnie, obejmując Cassie w talii. – Jak widzicie, jest cała i zdrowa, co wyklucza jedną niesmaczną historię na mój temat. Co więcej, widzicie też, że była zajęta. Nasz syn Connor urodził się osiemnastego sierpnia.
Dziennikarz z „Enquirera” pomachał długopisem.
– Czy to pański syn?
Alex zacisnął szczęki.
– Nie będę się zniżał do odpowiedzi na takie pytania.
– W takim razie dlaczego pańska żona uciekła? – zapytała korespondentka „Variety”.
– Ona nie uciekła, ja ją odesłałem. Chcieliśmy, żeby dziecko urodziło się w spokoju, tak by cały świat nie zaglądał nam przez ramię. – Głos Alexa niebezpiecznie się obniżył. – Wy, dziennikarze, czaicie się jak hieny i produkujecie nieprzyjemne plotki, które w końcu przysłaniają prawdę. Czy kiedykolwiek zastanawialiście się nad ludźmi, których życie rujnujecie? Czy myślicie o wyrządzanych przez siebie szkodach, kiedy doprowadzacie do rozłączania się rodzin, bo to jedyny sposób na zapewnienie sobie prywatności? Moja kariera sprawia, że jestem człowiekiem publicznym. Wy nie musicie dokładać swojej cegiełki. – Alex zrobił krok w kierunku milczących dziennikarzy. – Zanim powołacie się na pierwszą poprawkę, pomyślcie o nas, którzy powołujemy się na piątą.
Odwrócił się ku Cassie; zdążyła już otrząsnąć się z szoku, w jaki wprawił ją jego zacięty ton, i uśmiechem dodała mu pewności. Objęła go w pasie, gdy szli do wyjścia przy akompaniamencie odległego szumu kamer.
Dawno już zniknęli dziennikarzom z oczu, ale oni wciąż tłoczyli się zbici w gromadkę, oszołomieni i przetrawiający surowe słowa Alexa. Zamiast rozbijać aparaty albo wyciągać kasety z kamer, Alex Rivers zdołał zawstydzić ich w sposób subtelny i głęboki. Nie ulegało wątpliwości, że w żaden sposób nie skrzywdził żony, podobnie jak nie ulegało wątpliwości, że żona wciąż za nim szaleje. Istniał na to dowód: śliczny chłopczyk, który po Aleksie Riversie odziedziczył srebrne oczy.
Dziennikarka NBC gestem przywołała operatora, znalazłszy sobie cichy kącik do wygłoszenia komentarza. Wyjęła z kieszeni kosmetyczkę, poprawiła włosy, po czym do wysłannika UPI, który wciąż gorliwie notował, powiedziała:
– Niech mnie szlag. Znowu zrobił z siebie bohatera. Sto milionów ludzi w nas zobaczy wstrętnych, wpychających nosy w nie swoje sprawy dziennikarzy, podczas gdy Alex Rivers i jego najbliżsi wyjdą na bohaterów, którzy dokładają wszelkich starań, by wieść normalne, zwykłe życie.
Pokręciła głową, niejaką ulgę znajdując w tym, że dzisiaj każda sieć telewizyjna będzie musiała przełknąć upokorzenie, po czym spojrzała w obiektyw, dając znać operatorowi, że jest gotowa. Wyprostowała ramiona.
– Dzisiaj wieczorem na lotnisku LAX sławny Alex Rivers odsłonił tajemnicę zniknięcia swojej żony kilka miesięcy temu. Mimo obiegających media plotek, które fatalnie wpłynęły na jego karierę w Hollywood, Rivers nie zdradził miejsca pobytu żony, choć najwyraźniej przez cały czas dobrze je znał. Cassandra Barrett Rivers wróciła dzisiaj wieczorem do Los Angeles razem z mężem i ich nowo narodzonym synkiem. – Dziennikarka zrobiła znaczącą przerwę. – Smutne to, że w dzisiejszych czasach gwiazdor w rodzaju Alexa Riversa musi stać się bohaterem fałszywego skandalu po to tylko, by zapewnić swojej rodzinie prywatność – powiedziała, siebie samą rozgrzeszając z winy. – Można tylko mieć nadzieję, że jeśli mały Connor Rivers zdecyduje się pójść w ślady swego znakomitego ojca, sytuacja ulegnie zmianie. Mówiła Marisa Thompson, NBC News.
Cassie stała przed lustrem w łazience, przesuwając palcami po blacie z zielonego marmuru i złotych kranach. Mimo woli zastanawiała się, jaki w tym sens. To, co przedtem wydawało się luksusem, teraz okazywało się zwykłą przesadą.
Wróciła do sypialni i włączyła głos na przenośnym monitorze, który został podłączony do pokoju Connora. Cassie była zdumiona: w ciągu godzin spędzonych przez Alexa w Pine Ridge jeden z pokoi gościnnych zdążono wyłożyć tapetą w tłuste owieczki i krówki, parapety i framugi pomalować na błękitno, a w oknach zawiesić firanki w chmurki. Connor spał w białej jak śnieg kołysce.
Nasłuchiwała równego oddechu swego dziecka. Nie powinna się dziwić, Alex zawsze zdolny był do organizowania rzeczy niemożliwych.
W domu panowała cisza, służba wróciła do siebie na noc. Pracowników było mniej, a ci, których znała, jak John i sekretarz Alexa, traktowali ją z chłodną uprzejmością, bo tego wymagała jej pozycja, ale bez cienia serdeczności. Cassie wciąż czekała, aż pokojówka powie: „Cieszę się, że pani wróciła”, albo kucharz położy jej dłoń na ramieniu i oznajmi, że mu jej brakowało, ale na próżno. Pojęła, że jeśli chce ich wszystkich do siebie przekonać, najpierw musi zaprzyjaźnić się na nowo z Alexem.
Znalazła go w gabinecie na parterze, siedział we wspaniałym skórzanym fotelu i przeglądał dokumenty finansowe. Na biurku stały trzy Oscary, które zdobył podczas jej pobytu w Pine Ridge. Weszła do pokoju, zamykając za sobą drzwi.
Alex uniósł głowę.
– Zasnął?
– Miejmy nadzieję, że na kilka godzin.
Wzięła w ręce Oscara, gładząc jego proste plecy i splecione ręce. Statuetka była cięższa, niż się spodziewała.
– Taka byłam z ciebie dumna – powiedziała cicho. – Pragnęłam być przy tobie.
– Ja też chciałem, żebyś tu była.
Długą chwilę patrzyli sobie w oczy, potem Alex wyjął jej z rąk statuetkę i postawił ją na biurku. Pociągnął Cassie ku sobie. Ogarnięta nagłym zdenerwowaniem, wskazała papiery.
– Ile jesteś wart? – zapytała żartobliwie.
Alex odwrócił wzrok.
– O wiele mniej niż w dniu, gdy wyjechałaś. Pewnie zauważyłaś, że ograniczyłem liczbę personelu, powinienem ci też powiedzieć, że dom w Malibu od kilku miesięcy wystawiony jest na sprzedaż. Wiesz… produkcja „Makbeta” przyniosła wielkie straty.
Po raz kolejny Cassie poczuła skurcz żołądka na myśl o bólu, który sprawiło Alexowi jej zniknięcie. Uśmiechając się z wysiłkiem, ujęła jego twarz w dłonie.
– Dobra nowina jest taka, że nauczyłam się mnóstwo o korzonkach i jagodach. Nie umrzemy z głodu.
Twarz Alexa się rozjaśniła.
– Jeszcze nie stoimy na krawędzi bankructwa, ale sprawisz mi wielką przyjemność, jeśli będziesz szukać korzonków w BelAir.
Cassie zarzuciła mu ręce na szyję i przycisnęła twarz do jego serca.
– Naprawdę za tobą tęskniłam. – Pragnęła, by odłożył dokumenty i wziął ją na piętro. Pragnęła, by przynajmniej ją pocałował.
– Muszę cię prosić o przysługę – powiedział Alex.
Cassie spojrzała na niego z radością, uświadomiła sobie bowiem, że Alex daje jej wybór. Przecież obiecał, że będą spali w oddzielnych sypialniach, jeśli tego zechce. Najwyraźniej czekał na znak, aluzję, pieszczotę.
– Wiem, że chcesz, żebym chodził na… sesje. Do psychiatry albo kogoś w tym rodzaju. Mam nadzieję, że nikomu o tym nie wspomnisz. No wiesz, chodzi mi o osoby w rodzaju Ophelii czy tego twojego przyjaciela gliniarza z Dakoty Południowej. – Alex spuścił wzrok. – To wszystko.
Jego słowa dotkliwie ją zabolały. Czy on naprawdę myśli, że mimo tego wszystkiego, co gotów był znieść, byle tylko do niego wróciła, mogłaby świadomie go zranić?
– Alex – szepnęła – nic o tym nikomu nie mówiłam. Teraz też nie powiem. – Pogładziła go po karku. – Ja też chcę cię prosić o przysługę. – Alex spojrzał na nią błyszczącymi oczyma. – Zastanawiałam się, czy nie moglibyśmy pójść do łóżka.
Wypuścił głośno powietrze, przytulając ją mocno.
– Już myślałem, że o to nie zapytasz.
Był zdenerwowany jak nastolatek. Krążąc nago przed lustrem w łazience, myślał o Cassie leżącej w pościeli kilka kroków dalej.
Zastanawiał się, czy jej ciało zmieniło się po narodzinach Connora, w co i czy w ogóle jest ubrana, i pomyślał, że powinien chyba owinąć ręcznik wokół bioder. Może Cassie najpierw będzie chciała porozmawiać. Do diabła, nie wiedział nawet, czy można to robić w tak krótki czas po porodzie.
Oparł się o umywalkę i nachylił ku lustru.
– Panuj nad sobą – nakazał sobie głośno. Zamknął oczy, myśląc o licznych scenach miłosnych, w których brał udział przez wszystkie te lata, o swoich dłoniach na piersiach pięknych kobiet i ustach błądzących po pokrytej pudrem skórze. Potrafił zachowywać się naturalnie w obecności operatorów, reżyserów, oświetleniowców i dźwiękowców, ale z własną żoną nie miał pod ręką ekipy i bał się, że coś zrobi źle. Prawda jest taka, że żadna kobieta nie potrafiła wzbudzić w nim takich doznań jak Cassie. Pieściła go bez ukrytych motywów, dawała mu całą siebie, kochała go po prostu za to, że był sobą.
Odetchnął głęboko i otworzył drzwi łazienki. Cassie siedziała na łóżku z pościelą naciągniętą do gołych ramion. Kołdra marszczyła się, poruszana palcami jej stóp.
– Och, więc jednak jesteś.
Alex z uśmiechem przysiadł na łóżku.
– Czym sobie na ciebie zasłużyłem?
Uśmiechnęła się do niego zadziornie.
– Miałeś niesamowite szczęście. – Wyciągnęła rękę, by go do siebie przytulić, i pościel odsłoniła jej piersi.
Alex rzucił spojrzenie na mleczną skórę i ciemne sutki, po czym przywarł do Cassie całym ciałem.
– Boże, cudownie znowu cię czuć – szepnął z ustami przy jej ustach. Wsunął palce w jej włosy i całował ją, mówiąc sobie, że nie może się śpieszyć, bo za wcześnie skończy. Cassie jednak zsunęła mu z bioder ręcznik i zanim zdążył się powstrzymać, z głośnym okrzykiem wszedł w nią.
Upokorzony oparł głowę o jej piersi.
– Przepraszam – powiedział. – Czuję się tak, jakbym znowu miał piętnaście lat.
Cassie gładziła go po włosach.
– Miło wiedzieć, że byłeś bardziej zdenerwowany niż ja. – Kiedy poruszyła bodrami, Alex ułożył ją na boku, żeby nie musiała znosić jego ciężaru.
Spoglądał na jej ciało, wciąż noszące ślady po ciąży, na wałeczki w talii i na brzuchu.
– Jestem gruba – oznajmiła Cassie.
– Jesteś piękna – odparł Alex. Przesunął palcami po rozstępach na udzie. – Czy… mogliśmy?
– Trochę za późno na to pytanie, nie sądzisz? – Cassie się roześmiała.
Alex pokręcił głową.
– Nie, chodziło mi o… czy zrobiłem ci krzywdę?
Cassie spojrzała mu w oczy i Alex pojął, że przez taki dobór słów pytanie zyskało głębsze znaczenie, niż to było jego zamiarem.
– Nie – szepnęła. – I nigdy nie zrobisz.
Poczuła, jak Alex porusza się przy jej boku, i wyciągnęła ku niemu ręce, on jednak delikatnie przytrzymał je nad jej głową.
– Nie – powiedział. – Pozwól mnie to zrobić.
Tym razem kochał się z nią powoli, a ona czuła, jak skóra jej płonie. Kiedy wszedł w nią, Cassie przelotnie ujrzała zarys swojego życia. Nie było domu, Oscarów, Connora. Nie było starych tajemnic i zadawnionego bólu. Byli tylko Cassie i Alex. Przypomniała sobie, że Alex Rivers obudził w niej doznania, z których istnienia wcześniej nie zdawała sobie sprawy, że zawsze będzie go kochała. To była najważniejsza, najbardziej podstawowa prawda i Cassie nie mogła pojąć, że przez tyle miesięcy nie poświęciła jej ani jednej myśli.