21

Detektywi Letitia Gordon i Hector Morales z Komendy Policji Miasta Nowy Jork obrzucili wzrokiem młodą kobietę, leżącą na szpitalnym łóżku. Detektyw Gordon odchrząknęła i pomachała swoją odznaką.

– Przepraszam, ale musimy porozmawiać z panną Matlock. Lekarz nam pozwolił. Proszę, żeby wszyscy wyszli.

Thomas otaksował przybyszów wzrokiem. Wysunął się do przodu, zasłaniając im widok Becky.

– Jestem jej ojcem. Nazywam się Thomas Matlock. W czym mogę pomóc?

– Musimy porozmawiać z nią teraz, panie Matlock – powiedziała Letitia Gordon – zanim przyjdą tu federalni, którzy będą próbowali nas wykiwać i odsunąć od sprawy.

– Ja jestem jednym z federalnych, pani Gordon – odrzekł Thomas.

– Niech to szlag, hmmm, miło mi pana poznać, sir. -Detektyw Gordon znowu odchrząknęła. – To bardzo ważne. W Nowym Jorku, czyli na naszym terenie, zostało popełnione morderstwo. To jest nasza sprawa, a nie wasza, a pana córka jest w to zamieszana. – Detektyw Gordon stłumiła gniew. Dlaczego ona tak mu się tłumaczy? Dlatego, że on jest ważniakiem z FBI i musi się przed nim usprawiedliwiać? Co on teraz zrobi?

Detektyw Morales z uśmiechem potrząsnął podaną mu rękę.

– Jestem Hector Morales, panie Matlock. A to jest detektyw Gordon. Nie wiedzieliśmy, że ona, poza matką, ma jeszcze innych krewnych.

– Tak, ma ojca. Jest jeszcze po wpływem narkotyku, ale możecie porozmawiać z nią przez parę minut. Tylko proszę to robić delikatnie, żeby jej nie zdenerwować.

– Proszę posłuchać, sir. – Detektyw Gordon była już mocno wzburzona. To ona, a nie jakiś obcy facet z FBI, miała tu rozkazywać. – Panna Matlock uciekła. Wszyscy jej szukali. Jest ważnym świadkiem w sprawie o postrzelenie gubernatora Bledsoe'a.

Thomas Matlock obrzucił ją ironicznym spojrzeniem.

– To ciekawe – powiedział. – Nie rozumiem, dlaczego wyjechała z Nowego Jorku, skoro tutaj była pod waszą ochroną.

– Przepraszam, sir, ale… – zaczęła detektyw Gordon, starając się strącić z ramienia rękę Hectora Moralesa.

Czując coraz mocniej zaciskające się palce partnera, jeszcze raz spojrzała w twarz tego obcego człowieka i zamilkła. Wszystko się w niej gotowało, ale on był Wielkim Federalnym, a w jego oczach dojrzała władzę, o jakiej nie miała nawet wyobrażenia.

– Jest wiele rzeczy, których nie potrafimy zrozumieć, panie Matlock – powiedział detektyw Morales z lekkim obcym akcentem. – Czy moglibyśmy jednak porozmawiać z pana córką? Zadać jej kilka pytań? Wygląda na bardzo chorą, więc nie będziemy jej długo męczyć.

Najgorsze jest to, pomyślała Letitia Gordon, podchodząc do łóżka dziewczyny, która patrzyła na nią z przerażeniem, że bez wahania stanęłabym na baczność przed tym mężczyzną i wykonała wszystkie jego rozkazy. A Hector traktował go z takim szacunkiem, jakby on był prezydentem albo komisarzem policji. Kimkolwiek był, ten człowiek roztaczał wokół siebie aurę władzy.

– Panno Matlock, jeśli pani nie pamięta, to ja jestem detektyw Gordon, a to jest detektyw Morales.

– Bardzo dobrze was pamiętam – stwierdziła Becky.

Wiedziała, że oni już nie mogą zrobić jej krzywdy, bo ojciec do tego nie dopuści. Poza tym przeżyła już tyle koszmarnych sytuacji, że nie da się zastraszyć tym tępym gliniarzom.

– To dobrze. – Detektyw Gordon zerknęła na Matlocka, jakby szukając u niego aprobaty. – Pani ojciec powiedział, że możemy zadać kilka pytań.

– Słucham.

– Dlaczego pani uciekła, panno Matlock?

– Po śmierci matki nie miałam powodu, żeby tu zostać. Ukryłam się w hotelu, ale on mnie tam odnalazł. Wiedziałam, że w końcu mnie dopadnie. Żadne z was nie chciało mi uwierzyć, więc nie miałam wyboru. Uciekłam.

– Panno Matlock. – Detektyw Gordon podeszła bliżej do łóżka. – Nadal nie mamy pewności, czy jakiś mężczyzna rzeczywiście do pani dzwonił i czy on pani zagrażał.

– Kto więc wyrzucił ją z samochodu na One Police Plaża? -wtrącił Adam. – Duch?

– Może to był jej wspólnik – zastanawiała się głośno detektyw Gordon. – Ten, który strzelał do gubernatora Bledsoe'a.

– Przecież nasz psychiatra stwierdził, że ma pani wiele problemów, panno Matlock, mnóstwo nierozwiązanych wątków.

– Nierozwiązane wątki? – Adam uniósł brew. – Uwielbiam żargon psycholi. Proszę nam powiedzieć, co to może znaczyć.

– Psychiatra uważa, że ona ma obsesję na punkcie gubernatora Bledsoe'a, że za wszelką cenę chciała zwrócić na siebie jego uwagę i dlatego wymyśliła tę historyjkę, że jakiś facet ją prześladuje i grozi, że zabije gubernatora, jeśli ona nie przestanie z nim sypiać.

Adam roześmiał się głośno.

– Jezu! – wykrztusił. – To niesłychane!

– Jestem pewna, że ta stara kobieta, która zginęła przed Metropolitan Museum, nie uznałaby tego za śmieszne. – Detektyw Gordon nie ustępowała ani na krok.

– Wyjaśnijmy to sobie. – Adam spoważniał. – Pani uważa, że ona zabiła tę bezdomną kobietę, żeby zwrócić na siebie uwagę gubernatora?

– Powiedziałam wam całą prawdę – wtrąciła szybko Becky. – Mówiłam, że zadzwonił do mnie i powiedział, żebym wyszła na balkon. Miałam stamtąd widok na park i na muzeum. Zabił tę biedną kobietę, a wy nie kiwnęliście nawet palcem.

– Zajęliśmy się tym – dorzucił detektyw Morales polubownym tonem. – Niestety, mieliśmy zbyt wiele sprzecznych informacji.

– Właśnie – odezwała się Becky. – Na przykład to, co Dick McCallum powiedział gliniarzom z Albany. Wtedy przestaliście traktować mnie poważnie. Ten facet pewnie zapłacił Dickowi za te kłamstwa, a potem go zamordował. Nie pojmuję, jak możecie jeszcze tego nie widzieć?

– Ponieważ pani uciekła, panno Matlock. Nie chciała pani już więcej z nami rozmawiać, zadzwoniła pani tylko do detektywa Moralesa ze swojej kryjówki. Pani jest w samym centrum tej sprawy. Nikt inny, tylko pani. Proszę nam powiedzieć, o co tu chodzi, panno Matlock.

– Sądzę, że czas już zakończyć tę rozmowę – odezwał się Thomas, stając pomiędzy córką a dwójką nowojorskich detektywów. – Sprawiliście mi zawód. Nie słuchacie tego, co się do was mówi. Nie umiecie wyciągać wniosków. Postawmy sprawę jasno: ponieważ macie trudności z logicznym powiązaniem faktów, chcę, żebyście zajęli się poszukiwaniem człowieka, który porwał moją córkę i wyrzucił ją z samochodu tuż przed waszą komendą. Chyba staraliście się znaleźć świadków? Przepytywaliście ich? Macie jakieś pojęcie o tym facecie?

– Tak, sir, oczywiście – powiedział detektyw Morales.

Detektyw Gordon miała ochotę poradzić temu mężczyźnie, żeby znalazł dobrego adwokata dla swojej córeczki, która również mogła maczać palce w zabójstwie Dicka McCalluma.

Była tak rozsierdzona, że już otwierała usta, ale Thomas Matlock ją ubiegł:

– Jeśli chodzi o ścisłość, jestem dyrektorem w CIA. Uważam rozmowę za skończoną. Możecie odejść.

Detektywi już po trzech sekundach byli za drzwiami. Detektyw Gordon wyszła pierwsza, za nią szedł Morales. Byli wyraźnie przestraszeni.

– Nie próbowali się niczego o nim dowiedzieć – zauważyła Becky. – Czy nie powinni mi teraz uwierzyć, że Dick McCallum też został zamordowany?

– Tak by się wydawało – odparł Adam. – No cóż, nowojorska elita nie pokazała się ze swojej najlepszej strony. A ty nie masz się czym martwić, Becky.

– Uważam, że należy odsunąć detektyw Gordon od tej sprawy – stwierdził Thomas. – Z jakiegoś powodu wyrobiła sobie od początku własne zdanie i nie jest obiektywna. Zaraz to załatwię.

– Chcę stąd wyjechać, Adamie. Wyjechać na zawsze.

– Przykro mi, Becky, ale jeszcze nie możemy niczego zrobić „na zawsze” – powiedział Thomas. – Krimakow osiągnął swój cel. Namierzył nas oboje. Matlock wyjął z kieszeni komórkę i wyszedł z pokoju, pogrążony w myślach.

Po upływie czterdziestu pięciu minut pojawili się federalni.

Pierwszy mężczyzna, który ukazał się w drzwiach, nagle zatrzymał się w miejscu. Odchrząknął i poprawił granatowy krawat.

– Panie Matlock, sir, nie wiedzieliśmy, że pan jest osobiście zaangażowany w tę sprawę. Nie mieliśmy pojęcia, że jest z panem spokrewniona…

– Oczywiście, panie Hawley. Proszę, wejdźcie panowie i poznajcie moją córkę.

Pochylił się nad łóżkiem i lekko dotknął jej policzka.

– Becky, jest tu dwóch ludzi, którzy chcą z tobą porozmawiać. Nie będą cię gnębić, jak detektywi z nowojorskiej komendy, ale chcą trochę pogadać. Powiesz im, kiedy się poczujesz zmęczona, okay?

– Tak – odparła słabym głosem.

Adam widział, że Becky niknie w oczach. Gdyby nie to, że był tym tak bardzo zmartwiony, zapewne czerpałby dużą satysfakcję z faktu, że stanowisko Thomasa wywiera piorunujące wrażenie na facetach z FBI. Zastanawiał się, skąd Thomas zna Telliego Hawleya, długoletniego agenta FBI, o którym mówiono, że zjada przestępców na śniadanie.

– Cześć, Adam – powiedział Hawley. – Pewnie zaraz się dowiem, dlaczego tu jesteś. A gdzie Savich?

– Przyjdą z Sherlock trochę później.

Adam skinął głową Scratchowi Cobbowi, groźnie wyglądającemu niewielkiemu mężczyźnie, który w butach na wysokich platformach ledwie sięgał mu do brody.

– Scratch, miło cię widzieć. Jak leci?

– W porządku. A u ciebie, chłopcze?

– Jakoś się trzymam.

Adam nachylił się nad Becky i wziął ją za rękę.

– Ten facet po lewej stronie – szepnął jej do ucha – ma przezwisko Scratch. A ten wielki, o zimnym wzroku, to Hawley, który chętnie by cię przycisnął, lecz nie ośmieli się zrobić tego przy twoim tacie. Ma pięć psów i one rządzą jego domem. Rzuć się na nich, tygrysku.

Jestem bardzo żałosnym tygryskiem, pomyślała, ale uśmiechnęła się ciepło.

– Witam, panów -powiedziała silniejszym głosem. – Chcecie ze mną rozmawiać?

– Tak. – Hawley wysunął się do przodu.

Adam nie ruszył się z miejsca, spojrzał tylko na niego ostrzegawczym wzrokiem.

– Adamie, przecież jej nie ugryzę. Jestem porządnym facetem, który pracuje dla rządu Stanów Zjednoczonych. Nie musisz tu stać na straży.

– Tellie, powierzono mi opiekę nad nią, a ja schrzaniłem sprawę. Ten świr ją porwał, podał jej narkotyk i wyrzucił z samochodu na One Police Płaza.

– Ten facet, który panią porwał – zaczął Hawley – kto to jest?

– Nie mam pojęcia, panie Hawley. Gdybym wiedziała, to ogłosiłabym to poprzez CNN. Wie pan o tym, że zgłosiłam policji, że on mnie prześladuje, stale do mnie dzwoni, grożąc, że zabije gubernatora. To wszystko zaczęło się w Albany, potem przyjechał za mną do Nowego Jorku i zabił tę bezdomną kobietę przed Metropolitan Museum.

– Tak – powiedział Tellie Hawley. – My chcemy jednak wiedzieć, kim jest ten człowiek i dlaczego próbował zabić gubernatora. Musimy wiedzieć, w jaki sposób jest pani w to wszystko zamieszana…

– Gubernator został zraniony – wtrącił Adam – więc ten facet spełnił swoją groźbę. Okazało się też, że sekretarz gubernatora Bledsoe'a powiedział gliniarzom, że Becky jest patologiczną kłamczucha. Potem został zamordowany. Wiedziałeś o tym, Tellie? Czy wiedziałeś, że ten szaleniec przejechał go samochodem, który ukradł w Ithaca, zamordowawszy najpierw jego właścicielkę? Czy wiesz, że gliniarze mają już ten samochód z przyciemnionymi szybami, którym zabił Dicka McCalluma? Czy nie powinniście się tym zająć?

– Okay, my to wszystko wiemy.

– To dlaczego udajecie, że tego nie było?

– Nie udajemy, że tego nie było. – Hawley był już wściekły. – Chodzi o to, że on nie miał żadnego powodu, żeby tak ni z tego, ni z owego wybrać sobie pannę Matlock i prześladować kogoś takiego jak ona. Samo się nasuwa, że ona wie, kim on jest i dlaczego to robi. To jest paskudna sprawa, Adamie, a ona jest w niej umoczona. Wiem, że coś w związku z tym robi CIA, ale nie wiem co. Nikt mi nie chce tego powiedzieć, nawet szef. Szlag mnie trafia, że trzymają mnie na uboczu.

– Chciałem tego uniknąć, ale widzę, że nie mam wyboru – wtrącił Thomas. – Nadszedł czas na przeprowadzenie oficjalnych rozmów. Nie zostaliście wprowadzeni w tę sprawę, więc ja to muszę zrobić. Panie Hawley i panie Cobb, możecie przyjechać do Waszyngtonu. Mam nadzieję, że uda mi się zorganizować spotkanie szefa FBI z szefem CIA i że obejdzie się bez rozlewu krwi.

– CIA i FBI? – Hawley nie krył zdumienia. – Dlaczego? Nie rozumiem, panie Matlock.

– Wszystko się wyjaśni – zapewnił Thomas. – Jeśli wasi szefowie chcą, żebyście dalej prowadzili tę sprawę, przygotujcie się do konferencji w Waszyngtonie.

– My jesteśmy nowojorskim FBI, panie Matlock – powiedział Tellie Hawley. – Oczywiście, że nadal będziemy prowadzić tę sprawę. Gramy tu pierwsze skrzypce. Słyszałem, że to jakaś większa afera. Nie chcemy się z tego wycofywać.

– Zatelefonujcie do sekretariatu dyrektora, to się dowiecie o miejscu i czasie spotkania.

Kiedy agenci FBI wyszli z pokoju, Thomas zwrócił się do córki:

– Nie ma mowy, żeby pozwolono im przyjechać do Waszyngtonu, ale udało nam się ich pozbyć. Teraz będziemy rozgrywać naszą partię z dwoma wielkimi szefami, nie tylko z Gaylanem Woodhouse'em. Mam nadzieję, że wykaże się zdrowym rozsądkiem i zaprosi do współpracy Bushmana. FBI też powinno wiedzieć, o co toczy się gra.

– Savich musi teraz znaleźć mieszkanie, które wynajmował Krimakow – powiedział Adam. – Poślemy wtedy ludzi na Kretę, żeby je przeszukali.

– Masz rację. Zrobimy to – zgodził się Thomas. – Słuchaj Becky: Tommy Fajczarz, Chuck i Dave będą cię tu chronić, dopóki nie wrócimy.

– Nie – zaprotestowała Becky, unosząc się na łóżku. – Jadę z wami.

– Jesteś bardzo słaba -przypomniał jej Adam. – Leż spokojnie. Ci ludzie na pewno nikogo tu nie wpuszczą.

– Przestań mi rozkazywać, Adamie. – Becky wyjęła igłę kroplówki z ręki, odrzuciła kołdrę i opuściła nogi na podłogę. -Daj mi jeszcze trochę wody, poproś Sherlock, żeby kupiła mi 1 ubranie i za godzinę będę gotowa do wyjścia.

Waszyngton D.C., Baza Orłów

Nie było żadnych przecieków, czym byli bardzo zdziwieni. Lot do Waszyngtonu i przejazd samochodem do Georgetown, do małej restauracyjki pod nazwą Baza Orłów, nie zwróciły niczyjej uwagi. Przed lokalem nie czekała na nich telewizja ani reporterzy z „Washington Post”.

– Trudno mi w to uwierzyć – powiedział Thomas, wprowadzając Becky do środka. – Żadnych kamer.

– Prawdziwy uśmiech losu – stwierdził Adam.

Andrew Bushman, nowy dyrektor FBI, wysoki, siwowłosy mężczyzna w ekskluzywnym garniturze, czekał już na nich przy okrągłym stoliku w pokoju na zapleczu restauracji, urządzonym w stylu japońskim.

– Pan Matlock, jak się domyślam – powiedział, wstając. -Oderwał mnie pan od bardzo ważnych zajęć. Przyjechałem tu na prośbę Gaylana Woodhouse'a, który powiedział mi, że ta sprawa ma związek z próbą zabójstwa gubernatora stanu Nowy Jork. Moi ludzie są w to bezpośrednio zaangażowani. Ciekawi mnie, w jaki sposób może być w to zamieszana CIA i jakie informacje posiada wasza agencja.

Gaylan Woodhouse wyłonił się nagle zza przesuwanej ścianki. Był drobnym, sześćdziesięciotrzyletnim mężczyzną, który przeszedł wszystkie szczeble kariery w CIA i był niegdyś uznawany za najlepszego szpiega na świecie, ponieważ nikt nie zwracał na niego uwagi. Nie opuściła go obsesja pozostawania w ukryciu, z którego wychodził jedynie wtedy, kiedy było to absolutnie konieczne. Od czterech lat był dyrektorem CIA.

Thomas najpierw uścisnął rękę dyrektora FBI, a następnie szefa CIA.

– To jest moja córka, Becky, która jest ściśle powiązana z tą sprawą, a to mój współpracownik, Adam Carruthers. Gaylan, dziękuję ci, że wstawiłeś się za mną u pana Bushmana.

– Zbyt dobrze cię znam, Thomas. – Gaylan Woodhouse wzruszył ramionami. – Jeśli mówisz, że sytuacja jest krytyczna, to znaczy, że rzeczywiście tak jest. Rozumiem, że chciałeś w to włączyć FBI, żeby śledztwo nabrało rozpędu.

– Tak, najwyższy czas – potwierdził Thomas.

Dyrektorzy popatrzyli na siebie czujnym wzrokiem, zdobyli się jednak na przyjazne uśmiechy i wymienili kurtuazyjne słowa powitania. Andrew Bushman zamówił martini.

– Pan Hawley i pan Cobb nie będą dziś obecni na naszym spotkaniu, jak mógł się pan tego spodziewać. – Bushman zwrócił się do Matlocka. – Gdyby potrzebowali jakichś informacji, to prześlę je do Nowego Jorku, jeśli uznam to za stosowne.

– Thomas, masz jakieś nowe wiadomości o Krimakowie? -spytał Gaylan Woodhouse.

– Czy to ma coś wspólnego z próbą zabójstwa gubernatora? -Andrew Bushman uniósł brwi.

– Niewątpliwie – stwierdził Woodhouse. – A więc jak, Thomas?

Thomas opowiedział mu historię agenta CIA – czyli swoją własną – który w połowie lat siedemdziesiątych prowadził na terenie dzisiejszej Białorusi niebezpieczną rozgrywkę z agentem KGB i przez przypadek zastrzelił jego żonę. Rosyjski agent zaprzysiągł mu zemstę, przy tym postanowił zabić nie tylko jego, ale również jego rodzinę.

Kiedy Thomas mówił, Becky zastanawiała się, jak wyglądałoby jej życie, jak wyglądałoby życie matki, gdyby ojciec nie musiał wtedy stanąć do walki z Krimakowem.

– Oczywiście – Gaylan zna tę historię, ciągnął Thomas. Zaangażowanie FBI w tę sprawę jest o tyle konieczne, że staramy się dociec, czy Krimakow żyje i czy to on próbował zamordować gubernatora stanu Nowy Jork. Teraz jesteśmy już pewni, że to on.

Dyrektor FBI, Bushman, rozparł się wygodnie w fotelu, trzymając w ręce kieliszek martini.

– Przecież ten facet chce dopaść pana, dlaczego miałby strzelać do gubernatora stanu Nowy Jork? Czegoś tu nie rozumiem. O, mój Boże, Matlock – pani jest Rebeccą Matlock, tą młodą kobietą, która ukrywała się przed policją?

– Tak, sir, to ja.

Andrew Bushman wyprostował się na krześle i odstawił kieliszek.

– A teraz, Thomas, niech pan mi wszystko powie, nawet to, o czym nie wie Gaylan.

– Krimakow chciał mnie wypłoszyć z ukrycia. Dowiedział się, że mam córkę. Nie wiemy, jak zdobył tę informację, aleją zdobył i zaczął terroryzować Becky. Prześladował dziewczynę, a w końcu wyrzucił z samochodu na One Police Plaża w Nowym Jorku.

– Chciał, żeby pan wyszedł z ukrycia.

– Właśnie o to mu chodziło. Ta sprawa staje się prosta, kiedy się zna motywy jego działania. On chce zabić mnie i moją córkę. Reszta to sztafaż, scenografia do rozgrywanej przez niego sztuki. On pragnie stać w światłach rampy i pokazać całemu światu, że może robić, co tylko zechce.

– Dowiedzieliśmy się – wtrącił Adam – że zwłoki Krimakowa zostały poddane kremacji, co wzbudza podejrzenie, czy rzeczywiście zginął w wypadku samochodowym. A ten mężczyzna, który porwał pannę Matlock, szepnął jej do ucha…

– „Pozdrów ode mnie swojego tatę” – przerwała mu Becky.

– Zatem teraz nie ma już wątpliwości – podsumował Thomas – że mężczyzna, którego zwłoki poddano kremacji, to nie był Krimakow.

– Spędziliśmy nad tym setki godzin – wtrącił Gaylan -ponieważ istniała możliwość, że prześladowcą panny Matlock mógł być Wasilij Krimakow.

Andrew, teraz kiedy już zyskaliśmy pewność, że to on, potrzebna jest twoja pomoc. Niech twoi utalentowani ludzie ruszą na poszukiwanie tego maniaka.

– Mam człowieka – powiedział Thomas – który próbuje trafić na ślad mieszkania Krimakowa na Krecie, bo jego dom już został sprawdzony. Kiedy je znajdziemy, musi zostać dokładnie przeszukane.

– A ja – powiedział Gaylan – znam kobietę w Atenach, która może się podjąć tego zadania. Jest w tym dobra, poza tym ma powiązania z greckimi gliniarzami. Nie będą jej robić żadnych trudności.

– Dillon Savich szuka tego mieszkania – wyjaśnił Thomas.

– Dlaczego mnie to nie dziwi? – Andrew Bushman uniósł brew. – Savich należy do czołówki fachowców. Rozumiem, że chce mi pan powiedzieć, żebym trochę ochłonął, zanim dobiorę mu się do skóry.

– No właśnie – przytaknął Thomas. – Znałem Bucka Savicha. Poprosiłem o pomoc jego syna. Dillon i Sherlock byli w środku tego całego bałaganu.

– Niech tak będzie. – Andrew Bushman westchnął. -Widzę, że będę miał teraz wiele rzeczy do załatwienia: trzeba będzie zwołać kilka zebrań, powyznaczać ludzi do zadań i nadać temu odpowiedni bieg. A co z Komendą Policji w Nowym Jorku?

– Dlaczego nie mielibyśmy nagłośnić tej sprawy? – spytał Thomas. – Hawley mógłby się zająć nowojorskimi gliniarzami.

– Hawley jest świetny – przyznał Bushman. – Jest twardy, a kiedy trzeba, potrafi być jak stal. Dobrze więc, panowie, niczego nie trzymamy już w tajemnicy.

– To znaczy, że możemy teraz zamówić lunch – stwierdził Gaylan.

Загрузка...