Hemlock Bay, Kalifornia
Okay, MAX, co znalazłeś?
Sherlock podeszła do męża i spojrzała na ekran laptopa.
– Przecież on nic nie robi. Czy myślisz, że znowu przeobraził się w MAXINE? Jest w złym humorze?
– Nie. MAX jest nadal MAXEM, tylko się teraz zastanawia. Zaraz nam coś pokaże.
– Mhm, bardzo byś chciał…
– Zadrżał z lekka, a to oznacza, że stara się do czegoś dogrzebać. Czy Lily śpi?
– Tak. Niedawno do niej zaglądałam. Stwierdziła, że nie potrzebuje środków przeciwbólowych. Czy to nie zadziwiające?
– Powiedziała, że lekarz, który potrafi ja podnieść na duchu, nie sprawiając jej bólu, jest o niebo lepszy od męża, który tego nie potrafi.
– Niestety, doktor Chu nie trzymała nas za ręce, więc będziemy musieli pozbyć się stresu na siłowni. – Sherlock roześmiała się nagle.
– Pamiętasz, jak Lily prosiła doktor Chu, żeby ta ją poślubiła? To było doskonałe. Dillon, twoja siostra chce się wreszcie wyrwać na wolność. Pani Scruggins sądzi, że Tennyson wróci do domu za jakieś dwie godziny. Powiedziała mi też, że specjalnie dla ciebie przygotowuje wegetariańską kolację, swoją specjalność: lasagne z cukinią oraz potrawę z jabłek i cebuli, która ma ci zapewnić utrzymanie doskonałej hmm… formy. Wydaje mi się, że ona ma na ciebie ochotę, Dillon. Co o tym myślisz?
Roześmiał się i poklepał MAXA.
– Ona ma do ciebie słabość. Kiedy wymawia twoje nazwisko, w jej oczach widać pożądanie. Wpadłeś jej w oko, kiedy zobaczyła cię w samym podkoszulku i w niedopiętych spodniach.
– Przestań, Sherlock. To mnie przeraża.
Pomyślała o tym, co sama czuje, kiedy widzi go w podkoszulku, albo i bez, więc potrafiła zrozumieć fascynację pani Scruggins. Pocałowała go w kark.
MAX zabuczał.
– Jest zazdrosny.
– Nie, on tylko mruknął. Może chce mi powiedzieć, że to go rozprasza, kiedy kładziesz mi się na plecy.
Sherlock zaczęła się przeciągać, żeby rozluźnić mięśnie.
– Najwyższy czas, żeby iść na siłownię. Myślisz, że znajdziemy jakąś w Hemlock Bay?
– Na pewno. Jeśli Lily będzie się dobrze czuła, pójdziemy tam jutro rano.
– Uważasz, że Tennyson dawał, jej tabletki. żeby wpadła w depresję, prawda? Zamienił je, zanim pojawił się Wielki Federalny Brat?
– Na to wygląda. Doktor Chu nie uzyskała potwierdzenia informacji, że Lily usiłowała popełnić samobójstwo po pogrzebie Beth. Wydaje mi się więc, że ona nigdy nie próbowała się zabić.
– To było dziwne. Lily niby sobie coś przypominała, ale nie do końca. Jeśli ona tego nie zrobiła, to znaczy, że to sprawka tego łajdaka Tennysona, jego pierwsza próba. Pomyśl tylko, Dillon, oni byli wtedy dopiero cztery miesiące po ślubie. Udowodnijmy to i zabierzmy się za niego.
– Spróbujemy, Sherlock. Już coś mamy. Dobra robota, MAX.
Kiedy przeczytali tekst, który ukazał się na ekranie, Savich podniósł wzrok na żonę.
– Niezbyt wielka niespodzianka, prawda? Nasz Tennyson był już żonaty i powiedział o tym Lily. Zapomniał tylko wspomnieć, że jego pierwsza żona popełniła samobójstwo trzynaście miesięcy po ślubie.
– Sherlock, jestem idiotą. – Savich uderzył się w czoło. – Nie powinienem był kierować się zasadą domniemania niewinności, nie powinienem był szanować jego prywatności. Jaki ze mnie brat, szczególnie po doświadczeniach z tym łobuzem, jej pierwszym mężem. Po historii z Jackiem Crane'em powinienem był przejrzeć wszystkie szafy w domu Tennysona i sprawdzić jego konto z ostatnich dwudziestu lat. Wiesz, co jeszcze powinienem był zrobić? Spytać, na co zmarła jego żona.
– Pewnie by skłamał.
– To bez znaczenia. Dobrze wiem, kiedy ktoś kłamie. Powinienem był zrobić to wszystko, co robię teraz. Lily mogła stracić życie przez to, że nie chciałem się wtrącać i szanowałem jej decyzję.
Sherlock owijała wokół palca pasmo swoich rudych, kręconych włosów, co było oznaką przygnębienia.
– Dillon, ja też się czuję winna – powiedziała. – Myślisz, że Lily wyszłaby za niego, gdyby wiedziała, że jego pierwsza żona popełniła samobójstwo?
– Teraz oczy się jej otworzyły, ale jedenaście miesięcy temu wierzyła, że go kocha i że znalazła wspaniałego ojca dla Beth. Pewnie i tak by za niego wyszła.
– Wiesz co, Dillon, my, kobiety, myślimy przeważnie sercem, kiedy wy, mężczyźni, myślicie… chyba lepiej będzie tego nie precyzować.
– Chyba tak – uśmiechnął się do niej.
– A to wszystko okazało się iluzją. Zwróć uwagę, że jego pierwsza żona, Linda, była bardzo bogata. Dziadek zostawił jej mnóstwo pieniędzy. O mój Boże, ona miała dopiero dwadzieścia pięć lat.
– Sherlock, popatrz teraz na to. To łajdak bez skrupułów. Jak zwykle chodzi o pieniądze. Tatuś wpadł w tarapaty, a synek stara się mu pomóc. Może obaj wpadli w bagno? To też jest możliwe.
Savich skończył czytać informacje, które odnalazł MAX.
– Wydaje mi się bardzo prawdopodobne, że Tennyson zabił swoją pierwszą żonę, a teraz próbował zabić Lily. Czy tatuś też brał w tym udział? Być może. Ale to nieważne. Nie chcę już ryzykować. Lily musi się stąd wynieść. Chcę, żebyś ją zabrała do tego miłego pensjonatu w Eureka, w którym się kiedyś zatrzymaliśmy. Jak on się nazywał?
– To była „Rusałka”, w pobliżu Calistoga Street. Jest późna jesień, sezon turystyczny już się skończył, więc na pewno będą wolne miejsca. Co teraz zrobisz?
– Zjem razem i Tennysonem dobry, wegetariański obiad.; Uwielbiam lasagne. Może uda mi się coś wydusić z tego faceta. Chcę go przyprzeć do muru. Przyjadę do was później.
– Zabierz ze sobą MAXA. – Wstał i przytulił ją do siebie. – Zobacz, co uda mu się znaleźć na temat papy Frasiera i jego planów budowy ośrodka wypoczynkowego na wybrzeżu. Stara się też o to, żeby Wybudowano tam szosę dojazdową. Jeśli nie zatwierdzą tego władze stanowe, jego projekt upadnie. Ma kłopoty. Może nie starcza mu już pieniędzy na łapówki.
– Nie zapominaj, że chce też wybudować osiedle mieszkaniowe.
– Tak, z tego też miałby duży zysk. Elcott Frasier już zainwestował masę pieniędzy. Może znowu są w tarapatach finansowych i dlatego chcieli pozbyć się Lily. Pakujcie się, dziewczyny, i wynoście z tego domu.
Ale Lily nie chciała się na to zgodzić. Była wypoczęta, prawie nic jej nie bolało i miała wyjątkowo jasny umysł.
– Popatrzcie na mnie. W ogóle nie jestem przygnębiona. Nawet sobie nie wyobrażam, że mogłabym być przygnębiona.
Rozmawiali w holu, przed jej sypialnią. Lily była w dżinsach, w zbyt obszernym swetrze, miała włosy ściągnięte w kucyk i ręce oparte na biodrach. Przypominała Savichowi tę buntowniczą szesnastolatkę, która odpierała ataki rodziców na swoje bukmacherskie wyczyny.
– Nie, Dillon, nie wyjdę stąd z podkulonym ogonem. Chcę przeczytać wszystko, co do tej pory odkrył MAX, i porozmawiać na ten temat z Tennysonem. Mam prawo wiedzieć, czy człowiek, który od jedenastu miesięcy jest moim mężem, ożenił się ze mną tylko po to, żeby mnie zabić. Jest tylko jeden problem. I po co miałby to robić? Przecież ja nie mam pieniędzy.
– Niestety, kochanie – powiedział cicho Savich – jesteś bardzo bogata. My wszyscy stale zapominamy o tym, co nam zostawiła babcia.
– Ach tak, moje obrazy Sarah Elliott. Masz rację, zapominam o nich, bo są oddane w depozyt do muzeum.
– Tak, ale ty jesteś prawną właścicielką tych ośmiu obrazów, dostałaś je w spadku. Właśnie wysłałem e – mail do Nowego Jorku, do Simona Russa. Chyba go pamiętasz? Spotykałaś go, kiedy byliśmy w jednym college'u.
– Tak, ale to było strasznie dawno, w tych ponurych czasach, kiedy jeszcze nie zdążyłam rozwinąć skrzydeł.
– Już wtedy próbowałaś je rozwijać – roześmiał się Savich. – Pamiętasz, ile kiedyś zarobiłaś na zakładach meczu bokserskiego? A ojciec dowiedział się, że nasz sąsiad, pan Hodges, przegrał na tym dwadzieścia dolarów.
– Schowałam się pod twoim łóżkiem i nie wychodziłam, dopóki nie przestał się wściekać.
Roześmieli się. Lily ma depresję? Patrząc na nią, Sherlock pomyślała, że trudno uwierzyć, by kiedykolwiek ją miała.
– Tak, pamiętam Simona Russa – przyznała Lily. – Był z niego niezły nudziarz, ale ty mówiłeś, że to nie ma znaczenia, ponieważ jest genialnym bramkarzem.
– Simon zajmuje się teraz handlem dziełami sztuki. Natychmiast zareagował na mojego maila i poinformował mnie, że osiem obrazów Sarah Elliott ma teraz wartość rynkową pomiędzy ośmioma a dziesięcioma milionami dolarów.
Lily patrzyła na niego oniemiała.
– Nie do wiary. Ty żartujesz, prawda, Dillon?
– Nie. Te obrazy od siedmiu lat, czyli od śmierci babci, stale zyskiwały na wartości. Każdy z czworga wnuków dostał osiem obrazów, a każdy obraz jest teraz wart, według tego, co mówi Simon, około miliona dolarów.
– Dillon, to nakłada na nas wielką odpowiedzialność.
– Wydaje mi się, że podobnie jak ty, wszyscy spadkobiercy babci uważają za swój obowiązek udostępnianie obrazów szerokiej publiczności. Pamiętam, że twoje były wypożyczone Instytutowi Sztuki w Chicago. Są tam jeszcze?
– Nie – powiedziała z namysłem Lily. – Kiedy wyszłam za Tennysona, uznał, że obrazy powinny być tu, w miejscowym muzeum. Przeniosłam je więc do Muzeum Sztuki w Eureka.
– Czy Tennyson zna kogoś, kto pracuje w tym muzeum? – spytał szybko Savich.
– Elcott Frasier jest w zarządzie.
– Bingo! – zawołała Sherlock.
Kiedy Tennyson Frasier wrócił wieczorem do domu, Lily stała przy schodach. Zauważyła, że w jego oczach pojawił się wyraz czułości i troski. Szybko się jednak zorientował, że coś złego wisi w powietrzu, więc zwolnił kroku. Podszedł do Lily i ujął jej dłonie.
– Lily, moja droga, jesteś bardzo blada – powiedział łagodnie. – Proszę cię, kochanie, połóż się do łóżka. Musisz odpocząć.
– Zupełnie dobrze się czuję, Tennyson. Nie musisz się mną martwić. Pani Scruggins przygotowała wspaniałą kolację. Jesteś głodny?
– Jeśli chcesz usiąść ze wszystkimi przy stole, to ja się chętnie przyłączę. – Rzucił nieufne spojrzenie Savichowi i Sherlock, którzy właśnie wchodzili do holu. – Cześć, Sherlock, witaj, Savich.
Savich skinął tylko głową.
– Mam nadzieję, Tennyson, że miałeś dobry dzień – powiedziała Sherlock z promiennym uśmiechem. Miała również nadzieję, że on się jeszcze nie domyśla, że chętnie udusiłaby go jego własnym krawatem.
– Nie, nie miałem dobrego dnia. – Tennyson odsunął się od Lily i włożył ręce do kieszeni. – Moje leki przestały już pomagać staremu panu Daily'emu. Powiedział mi, że chyba włoży sobie do ust lufę strzelby. Przypomina mi ciebie, Lily, w tej swojej beznadziei. Miałem okropny dzień. Nie zdążyłem nawet cię odwiedzić, zanim wyszłaś ze szpitala. Przykro mi.
– To się zdarza, prawda, Tennyson? – Sherlock poklepała go po ramieniu.
Savich mrugnął do niej porozumiewawczo, kiedy wchodzili do jadalni.
ten pokój. Kiedy się wprowadziła, kazała pomalować ściany na jasnożółty kolor, wyrzuciła ciężkie meble i urządziła całą jadalnię w stylu art deco.
Weszła pani Scruggins z tacą. Zwykle wychodziła wcześniej, zostawiając jedzenie w piekarniku. Dzisiaj była wyjątkowa sytuacja.
– Dobry wieczór, pani Scruggins – powiedział Tennyson. – To miło, że zechciała pani zostać.
– To mnie jest miło, doktorze Frasier.
Sherlock patrzyła, jak gosposia nakłada jedzenie na talerz Lily, i była przekonana, że ona wcale nie ma ochoty iść do domu.
– Jak mogłabym wyjść wcześniej, kiedy pani Frasier wróciła dziś ze szpitala?
Savich z trudnością powstrzymał uśmiech. Pani Scruggins czuła, że coś się wydarzy, i umierała z ciekawości.
Lily ugryzła kawałek domowej bułeczki i. zwróciła się do męża.
– Myślę, że będziesz zadowolony, jeśli ci powiem, że nie próbowałam popełnić samobójstwa, kiedy explorer uderzył w sekwoję. Hamulce nie działały, ręczny też nie. Byłam na krętej szosie 211 i nie miałam żadnych szans. Czy to cię uspokaja?
Tennyson podnosił właśnie do ust kawałek lasagne. Przełknął i ściągnął brwi.
– Przypomniałaś to sobie, Lily?
– Tak, przypomniałam sobie.
– Chcesz powiedzieć, że zmieniłaś zamiar, ale było już na to za późno, bo zawiodły hamulce.
– Właśnie tak było. Zdałam sobie sprawę z tego, że nie chcę się zabić, ale to już nie miało znaczenia, ponieważ ktoś celowo zepsuł hamulce.
– Ktoś? Ależ, Lily, to absurd.
– Niestety, explorer został sprasowany następnego dnia po wypadku. – Savich mówił swobodnym tonem. – W tej sytuacji nie możemy sprawdzić, czy to jest, czy też nie jest absurdem.
– Lily – powiedział łagodnie Tennyson – może po prostu chcesz, żeby tak było? Wolisz w ten sposób pamiętać swoi wypadek?
– Nie wydaje mi się, Tennyson. Przypomniałam to sobie pod hipnozą. A kiedy się obudziłam, przypomniała mi się cała reszta.
Tennyson uniósł brew. Savich nigdy przedtem nie widział, żeby brew potrafiła wykonać tak pionowy skok. Tennyson obrócił się do Savicha i zaczął mówić spokojnie, chociaż było oczywiste, że jest wściekły.
– Zaprowadziliście Lily do hipnotyzera? Jednego z tych szarlatanów, którzy zaśmiecają umysł pacjenta?
– Ależ nie – wtrąciła się Sherlock, ujmując pod stołem zaciśniętą dłoń Lily. – Ta lekarka niczym nie zaśmieciła umysłu Lily. Pomogła jej tylko przypomnieć sobie wydarzenia tamtego wieczoru. Oboje byliśmy przy niej przez cały czas; w naszej pracy stale mamy do czynienia z hipnozą. Ten seans był szalenie profesjonalny. Nie uważasz, że to dziwne, że hamulce odmówiły posłuszeństwa? Opierając się na tym, co powiedziała Lily, czy nie sądzisz, iż jest możliwe, że ktoś je zepsuł?
– Nie. Uważam, że Lily nie zapamiętała, jak było naprawdę. Nie jestem pewny, czy zrobiła to celowo, czy tylko podświadomie pragnie, żeby właśnie tak było. Nie rozumiecie? Wymyśliła awarię hamulców, bo nie chce przyjąć do wiadomości tego, co zrobiła. To przekracza granice zdrowego rozsądku i martwi mnie fakt, że ona się przy tej wersji upiera. Nie chcę, by Lily brała pod uwagę taką możliwość, bo znowu straci grunt pod nogami. Jestem psychiatrą, prawdziwym lekarzem, który nie bawi się w żadne hokus – pokus, żeby dowiedzieć się od pacjenta tego, co sam sobie wymyślił. Savich, to mi się nie podoba. Jestem mężem Lily i ponoszę za nią odpowiedzialność.
– Jakoś nie osiągnąłeś zbyt dobrych wyników, prawda? – spytała Sherlock lodowatym tonem, mierząc w niego widelcem.