Tennyson miał taką minę, jakby chciał rzucić w nią talerzem. Ciężko oddychał.
Sherlock spokojnie zjadła to, co miała na widelcu, zanim zaczęła mówić.
– Zastanowiło mnie też rozplanowanie tej całej sprawy w czasie. Zadzwoniłeś, żeby Lily zawiozła twoje slajdy do Ferndale, wiedząc, że znajdzie się na szosie 211 już po zmierzchu. Potem hamulce odmówiły posłuszeństwa. To dziwny zbieg okoliczności, prawda?
– Niech was szlag, spiskujecie za moimi plecami i robicie to, czemu jestem przeciwny! Lily nie potrzebuje już waszej pomocy. Jestem jej mężem i sam się nią zajmę. A jeśli chodzi o wasze śmieszne, zakamuflowane oskarżenia, to nie zniżę się nawet do odpowiedzi.
– Sądzę, Tennyson, że powinieneś się jednak zniżyć – zauważyła Sherlock.
Frasier miał mord w oczach. Savich odczekał, aż szwagier się uspokoi.
– Do niczego się teraz nie zniżajmy, tylko idźmy do przodu. Załóżmy, że Lily dokładnie pamięta to, co się wydarzyło. W związku z tym powstają pytania. Dlaczego hamulce zawiodły? Czy mógł to być problem techniczny? Przecież nie zadziałał również hamulec ręczny. Nie uważasz, że trudno sobie wyobrazić, by pojawił się też drugi problem techniczny? To oznacza, że ktoś zepsuł je celowo. Kto to zrobił, Tennyson? Komu mogłoby zależeć na śmierci Lily? Weź również pod uwagę fakt, że gdyby zginęła, to wszyscy uznaliby to za samobójstwo. Komu mogłoby na tym zależeć, Tennyson?
Frasier wolno podniósł się z krzesła. Sherlock zauważyła pulsującą żyłę na jego karku. Był wściekły, a może również przerażony? Nie potrafiła tego ocenić. W każdym razie doskonale potrafił panować nad emocjami.
– Jesteś policjantem – powiedział Tennyson – masz do czynienia ze złymi ludźmi i ich złymi uczynkami. To, co się wydarzyło, nie zostało przez nikogo spowodowane. Nikt nie chciał zabić Lily. Ona jest ciężko chora. Wszyscy o tym wiedzą. Lily też o tym wie i akceptuje ten fakt. Jedynym logicznym wytłumaczeniem jest to, iż ona nie pamięta, co się wydarzyło, ponieważ nie chce sama przed sobą przyznać, że powtórnie usiłowała popełnić samobójstwo. Wszystko się do tego sprowadza. Nie mam zamiaru wysłuchiwać już waszych oskarżeń. To jest mój dom. Chcę, żebyście go opuścili i przestali się wtrącać w nasze życie.
– W porządku, Tennyson – powiedział Savich. – Sherlock i ja z przyjemnością opuścimy twój dom. Jednak nie mam ochoty rezygnować z kolacji, którą pani Scruggins specjalnie dla mnie przygotowała. Aha i jeszcze jedno, mówiłem ci, ze już wszystko wiemy o Lindzie? Pamiętasz ją, prawda? To twoja pierwsza żona, która zabiła się trzynaście miesięcy po ślubie.
Lily zamarła z wrażenia. Savich nic jej nie mówił o Lindzie. Pozbyła się ostatnich złudzeń. Kiedy jej mąż tak spokojnie i rozsądnie przedstawiał swoje racje, zaczynała się już zastanawiać, czy nie było możliwe, że fałszywie zinterpretowała swój wypadek. Może nie powinna sobie dowierzać? Teraz jednak nabrała przekonania, że tak nie jest. Och, Boże, pomyślała, on zabił swoją pierwszą żonę? To było potworne, nie do uwierzenia.
– Pamiętam, Tennyson – powiedziała Lily, ściskając nóż tak silnie, aż zbielały jej nadgarstki – jak mówiłeś mi, że byłeś przez krótki czas żonaty, dawno temu.
– Dawno temu? – powtórzyła Sherlock, unosząc brew. – To brzmi jak historia sprzed dziesięciu lub więcej lat. Jakby uciekł z osiemnastoletnią dziewczyną. W rzeczywistości, Lily, żona Tennysona, Linda, popełniła samobójstwo dwa lata temu – na osiem miesięcy przed twoim przyjazdem do Hemlock Bay, gdzie go poznałaś. – Popatrzyła na Tennysona i dodała: – Nie wspomniałeś nawet, że twoja żona się zabiła? Dlaczego?
– To była wielka tragedia. – Tennyson był zupełnie opanowany. – Jest to nadal bolesne przeżycie. Dlaczego miałbym o tym mówić? To nie tajemnica, Lily mogła się tego dowiedzieć od każdego w tym mieście, nawet od mojej rodziny.
Sherlock wychyliła się do przodu, zapominając o jedzeniu. Rękawica została rzucona i ta walka ją fascynowała. Uśmiechnęła się do Tennysona Frasiera.
– Nie uważasz, że byłoby właściwe, żeby Lily o tym wiedziała, szczególnie że siedem miesięcy temu też próbowała się zabić? Czy nie powinieneś był pomyśleć: „Może coś ze mną jest nie tak”? Dwie żony próbują pozbawić się życia zaledwie kilkanaście miesięcy po ślubie? Na co to wskazuje, jak myślisz? Dwie zmarłe żony, jeden żywy mąż?
– To śmieszne. Lily jest zupełnie niepodobna do Lindy. Ona straciła równowagę psychiczną z powodu śmierci swojego dziecka, z powodu swojego współudziału w śmierci własnego dziecka.
– Nie miałam żadnego współudziału w śmierci Beth – powiedziała Lily. – Teraz już zdaję sobie z tego sprawę.
– Naprawdę w to wierzysz, Lily? Zastanów się nad tym, dobrze? A jeśli chodzi o Lindę, to ona miała guza mózgu i była umierająca.
To prawdziwy majstersztyk, pomyślał Savich.
– Guz mózgu? – powtórzył.
– Tak, Savich, zdiagnozowano nieoperacyjnego guza mózgu. Linda wiedziała, że umrze. Nie chciała się pogodzić z bólem, powolną degradacją fizyczną i psychiczną. Chciała sama o sobie decydować i zrobiła to. Wstrzyknęła sobie chlorek potasu. To bardzo szybko działa. Nie widziałem też potrzeby, żeby rozgłaszać, że miała guza mózgu. – Zamilkł, przeniósł wzrok z Savicha na Sherlock. – Są wyniki badań. Możecie je sprawdzić. Ja nie kłamię.
– Hm – mruknęła Sherlock. – Uważasz, że wolałaby być uznana za samobójczynię bez żadnego istotnego powodu? – Sherlock rozparła się na krześle i skrzyżowała ręce na piersi.!,: – Taką wtedy podjąłem decyzję.
– Trzynaście miesięcy – powiedział Savich. – Byłeś po raz pierwszy żonaty tylko przez trzynaście miesięcy. Gdyby Lily zginęła w tym wypadku, to o dwa miesiące pobiłaby rekord Lindy w wyścigu do grobu. A gdyby umarła przy pierwszej próbie, po pogrzebie Beth, pobiłaby wszelkie rekordy.
– Savich, nie uważam tego, co mówisz, za zabawne. – Tennyson Frasier nie odrywał oczu od żony. – Osądziłeś mnie na podstawie domysłów, zwykłego zbiegu okoliczności, bez najmniejszego dowodu, policjant nie powinien tego robić. Lily, dzięki Bogu, nie umarła. Gdyby zginęła w tym wypadku, to nie wiem, czy sam bym to przeżył. Bardzo ją kocham. Chcę, żeby wyzdrowiała.
Jest dobry, pomyślał Savich. Nawet bardzo dobry. Przytacza logiczne argumenty, jak również odwołuje się do emocji. I miał niewątpliwą rację: po pierwsze, nie mieli dowodów, a po drugie, Savich uznał go z góry za winnego. Muszą znaleźć dowody. MAX musi się czegoś dogrzebać. Na pewno coś się znajdzie, zawsze tak jest.
Sherlock zjadła kawałek domowej bułeczki i dopiero wtedy zadała pytanie.
– Skąd Linda wzięła chlorek potasu?
– Dostała od swojego lekarza, tego, który pierwszy postawił diagnozę guza mózgu. Był w niej nieprzytomnie zakochany, więc pewnie dlatego chciał jej pomóc. Nie wiedziałem o niczym, dopiero po jej śmierci przyznał mi się, że to zrobił. Nie złożyłem na niego skargi, bo wiedziałem, że ona chciała umrzeć z własnego wyboru. Niedługo po niej umarł doktor Cord. To był koszmar.
– Jakaś kobieta w supermarkecie powiedziała mi o śmierci doktora Corda – wtrąciła Lily. – Mówiła, że zastrzelił się, kiedy czyścił strzelbę, że to był okropny wypadek. Nie wspominała o twojej żonie.
– Myślę, że mieszkańcy naszego miasta nie chcieli mi już przysparzać więcej cierpień. Miałem nową żonę, więc tamtą sprawo utrzymywali w tajemnicy. – Obrócił się do Lily i wyciągnął do niej rękę. – Lily, kiedy pojawiłaś się w tym mieście, nie miałem już nadziei, że kiedykolwiek mógłbym być szczęśliwy, a ty dałaś mi szczęście – mówił błagalnym tonem. – Małą Beth kochałem równie mocno jak ciebie. Brakuje mi jej, Lily. Każdego dnia odczuwam jej brak. Może masz już za sobą wszystkie swoje problemy. Może ten wypadek tobą wstrząsnął i przywrócił ci właściwe rozeznanie. Uwierz mi, najdroższa, że pragnę tylko tego, żebyś była zdrowa. Chcę cię zabrać na Hawaje i leżeć z tobą na plaży. Nie słuchaj brata. On jest policjantem. Policjanci zawsze podejrzewają złe zamiary. Kocham cię i chcę, żebyś była ze mną szczęśliwa.
Savich, który kończył jeść lasagne, nie wykazywał zbytniego zainteresowania tą egzaltowaną przemową.
– Tennyson, jak długo twój ojciec jest w zarządzie Muzeum Sztuki w Eureka? – spytał, odkładając sztućce.
– Co? Nie wiem, myślę, że od wielu lat. Nigdy na to nie zwracałem specjalnej uwagi. A co to, u diabla, ma do rzeczy?
– Początkowo nie mogliśmy zrozumieć, po co ożeniłeś się z Lily, żeby zaraz ją zabić. Potem zdaliśmy sobie sprawę z tego, że wiedziałeś o obrazach naszej babki. Lily jest właścicielką ośmiu obrazów Sarah Elliott, które, co dobrze wiesz, są warte mnóstwo pieniędzy.
Po raz pierwszy Savich odczuł lekki niepokój. Na wszelki wypadek przygotował się na atak ze strony wściekłego Tennysona. Ale ten rąbnął tylko trzonkiem noża o stół.
– Ty łajdaku! Nie ożeniłem się z Lily, żeby dostać cholerne obrazy jej babki! To absurd! Wynoś się z mojego domu!
Lily zaczęła powoli podnosić się z krzesła.
– Nie, Lily, nie ty. Proszę cię, usiądź. Musisz mnie wysłuchać. Mój ojciec i ja dobrze znamy Muzeum Sztuki w Eureka. Ono ma doskonałą opinię. Kiedy mi powiedziałaś, że Sarah Elliott była twoją babką…
– Ale ty już wiedziałeś o tym przedtem, Tennyson. Wiedziałeś, zanim jeszcze mnie poznałeś. Udałeś ogromne zdziwienie, kiedy ci o tym powiedziałam. Byłeś taki zadowolony, że odziedziczyłam po niej cząstkę jej wspaniałego talentu. Koniecznie chciałeś, żeby jej obrazy znalazły się tutaj, w północnej Kalifornii, by mieć je pod kontrolą, a kiedy umrę, z łatwością przejąć je w posiadanie. A może to twój ojciec chciał mieć tutaj te obrazy? Tennyson, jak to było?
– Lily, uspokój się. To nieprawda. To są wspaniałe płótna. Dlaczego miałyby wisieć w Instytucie Sztuki w Chicago, kiedy ty mieszkasz tutaj? Poza tym o wiele łatwiej jest nimi zarządzać, kiedy są w pobliżu.
– O jakim zarządzaniu ty mówisz?
– Są bezustanne telefony, pytania o możliwość wypożyczenia obrazów, sprzedaży kolekcjonerom. – Tennyson wzruszył ramionami. – Trzeba ustalać zakres drobnych zabiegów konserwatorskich, wydać zgodę na zmianę ram. I mnóstwo innych rzeczy.
– Przed naszym ślubem niczego takiego nie mówiłeś, Tennyson. Trzeba było raz do roku podpisywać kontrakt z muzeum i nic więcej. Dlaczego nic nie mówiłeś o jakimś zarządzaniu? Przedstawiasz to teraz tak, jakby to była ogromnie wyczerpująca praca.
Czy w słowach Lily pobrzmiewała nuta ironii? Savich miał nadzieję, że tak.
– Nie byłaś zdrowa, Lily. Nie miałem zamiaru cię tym wszystkim obarczać.
Lily zorientowała się nagle, że jej mąż jest tylko niewyraźnym cieniem, że to, co mówi, nie ma żadnego znaczenia. Ten mężczyzna stał się cieniem, a cień nie może nikomu zrobić krzywdy.
– Jak mówił Dillon, jestem bardzo bogata, Tennyson – zauważyła z uśmiechem.
Savich widział, że jego szwagier czyni desperackie wysiłki, żeby zachować spokój, żeby się bronić, szermować logicznymi argumentami, nie odsłaniać przed Lily swojej prawdziwej twarzy. To było fascynujące widowisko. Czy można być tak doskonałym kłamcą, tak przekonującym aktorem? Savich był zdumiony.
– Byłem przekonany, że sprawujesz tylko pieczę nad tymi obrazami. Ze one nie są twoją własnością i że po śmierci masz je przekazać swoim dzieciom – tłumaczył Tennyson.
– Przecież zarządzałeś nimi przez tyle miesięcy – powiedziała Lily. – Jak mogłeś nie wiedzieć, że one są moją własnością?
– Byłem tego pewny. Nawet kurator, pan Monk, podzielał moje przekonanie. Poznałaś go, Lily, był bardzo szczęśliwy, że te obrazy znalazły się w jego muzeum.
– Każde z nas, wnuków, którym Sarah Elliott zapisała obrazy w testamencie, ma je na wyłączną, nieograniczoną niczym własność – powiedział Savich, pijąc gorącą herbatę, którą podała mu pani Scruggins.
Wiedział, że gosposia słucha ich rozmowy i wyrabia sobie własne zdanie. Nie miał nic przeciwko temu. Może jeszcze się czegoś od niej dowiedzą, kiedy ta urocza kolacja dobiegnie końca.
– Jeśli Lily zechce, to może je sprzedać. Jeden, dwa albo wszystkie. Każdy jest wart około miliona dolarów. Może nawet więcej.
. Wydawało się, ze Tennyson jest zdumiony.
– Ja… ja sobie nie zdawałem z tego sprawy – powiedział.
– Trudno byłoby o tym nie wiedzieć – stwierdziła Lily. – Nie jesteś głupcem., Tennyson. Niewątpliwie pan Monk poinformował cię o rynkowej wartości obrazów. Kiedy dowiedziałeś się, że jestem wnuczką Sarah Elliott, łatwo mogłeś sprawdzić, że zapisała mi w testamencie swoje obrazy. Zorientowałeś się od razu, że droga do nich prowadzi przeze mnie. Nalegałeś, żebym zapisała wszystko w testamencie Beth, a ja wyznaczyłam cię na wykonawcę testamentu.
– Okazało się – wtrącił Savich – że Beth wyprzedziła Lily. Kto dziedziczy?
– Tennyson. Mój mąż. – W głosie Lily brzmiała gorycz. – Wszystko ci ułatwiłam. Co się stało? Nagłe kłopoty finansowe? Musiałeś szybko usunąć mnie z drogi?
Tennyson był juz u kresu wytrzymałości.
– Nie, nie, posłuchaj tylko. Widziałem w tych obrazach tylko dzieła twojej babki i nic więcej. Wartościowe przedmioty, które należało otoczyć ocieką. Chętnie się tego podjąłem. Uwierz mi, Lily, proszę. Kiedy powiedziałaś mi, że Sarah Elliott była twoją babką, byłem mile zaskoczony, ale już więcej o tym nie myślałem. Przysięgam ci, że nie ożeniłem się z tobą dla obrazów twojej babki. Ożeniłem się z tobą, bo cię kocham, kochałem Beth. I to wszystko. Co do mojego ojca – nie, nie wierzę, żeby on mógł mieć jakieś zamysły. Uwierz mi.
– Tennyson – powiedziała Lily łagodnym tonem – czy wiesz, że dopóki nie wyszłam za ciebie za mąż, nigdy nie wpadałam w przygnębienie?
– Do diabła, przed śmiercią Beth nie miałaś do tego żadnych powodów!
– Może jednak miałam. Opowiadałam ci trochę o moim pierwszym mężu.
– Wiem, że był okropny, jednak wyszłaś z tego związku obronną ręką. Ale, Lily, przecież to było zupełnie naturalne, że po śmierci córki ogarnęła cię rozpacz i wpadłaś w depresję.
– Która trwała aż siedem miesięcy?
– Nasze reakcje są często nieprzewidywalne. Modliłem się stale, żebyś wyzdrowiała. Długo dochodziłaś do siebie, ale teraz wiem, że szybko wyzdrowiejesz.
– Tak, wiem, że wyzdrowieję – powiedziała, odsuwając krzesło. Poczuła, że ją ciągną szwy, ale nie pochyliła się, chociaż odczułaby wtedy ulgę. I dodała: – Tak, Tennyson, postanowiłam, że całkowicie wyzdrowieję. – Oparła się o stół. – Nigdy nie przestanę kochać Beth i będę ją opłakiwać aż do śmierci, ale potrafię znieść ten ból. Będę się modlić, żeby nie wpaść w depresję. Teraz potrafię zmierzyć się z życiem. Tak, Tennyson, wyzdrowieję, bo odchodzę od ciebie. Natychmiast.
Zerwał się z miejsca tak gwałtownie, aż krzesło upadło na podłogę.
– Nie, do diabła, nie możesz mnie opuścić… Lily, nie! To wszystko przez twojego brata. Ojciec nie powinien był do niego telefonować. Savich przyjechał tylko po to, żeby wszystko zepsuć. Naopowiadał ci kłamstw i dlatego obróciłaś się przeciwko mnie. Nie ma żadnych dowodów, sam to musi przyznać. To fałszywe oskarżenia. Proszę cię, Lily, nie opuszczaj mnie.
– Tennyson – spytała Lily, patrząc mu prosto w oczy – jakimi lekami karmiłeś mnie przez ostatnie siedem miesięcy?
Z jego gardła wydarł się krzyk protestu i rozpaczy. Ciężko oddychał.
– Bóg mi świadkiem, że robiłem wszystko, żeby cię wyleczyć. Ale ty uwierzyłaś temu swojemu cholernemu bratu i jego żonie i postanowiłaś mnie porzucić. Dawałem ci elavil, do jasnej cholery!
– Niewątpliwie – zadrwiła Lily. – Niestety, nie ma dowodów, żeby zainteresować tą sprawą szeryfa. On jest zresztą tylko atrapą. Pamiętam, jak gorliwie poszukiwał zabójcy Beth.
– Robił, co mógł. Gdybyś była wtedy z Beth, pewnie mogłabyś mu dostarczyć więcej informacji, ale ty…
Zignorowała tę uwagę.
– Jeśli znajdziemy dowód, to nawet ten wasz koleś szeryf będzie cię musiał zamknąć, Tennyson, bez względu na to, co ty albo twój ojciec będziecie mieli do powiedzenia, bez względu na pieniądze, które włożyliście mu do kieszeni. Odeszłabym od ciebie, nawet gdybyś nie zabił swojej pierwszej żony i nie próbował zabić mnie, bo okłamywałeś mnie od samego początku. Wykorzystałeś śmierć Beth, żeby pogrążyć mnie w otchłani poczucia winy. Manipulowałeś mną, zresztą nadal to robisz, i prawdopodobnie podawałaś mi środki, które wywołały moją depresję. Chciałeś, żebym czuła się jeszcze bardziej winna. A ja nie byłam winna, Tennyson. Ktoś zabił Beth, ale przecież ja tego nie zrobiłam. Czy planowałeś moją śmierć już wtedy, kiedy wkładałeś mi obrączkę na palec?
Siedział przy stole, nie podnosząc wzroku, z głową opartą na rękach.
– Zastanawiam się, Tennyson, czy to ty zabiłeś Beth.
– Zabiłem Beth? – Poderwał nagle głowę. – Och, Boże! Nie!
– Była moją spadkobierczynią. Po mojej śmierci odziedziczyłaby obrazy. Ale nie, ty nie mógłbyś być aż tak niegodziwy. Twój ojciec, a może nawet twoja matka mogliby to zrobić, ale nie ty. Chociaż z drugiej strony ja nigdy nie potrafiłam wybrać sobie odpowiedniego mężczyzny. Obie próby zakończyły się żałosnym wynikiem. Nie mam w tym kierunku najmniejszych zdolności. Ale nie, ty nie mógłbyś zabić Beth ani zlecić zabójstwa. Może znajdziemy coś na twojego tatę. Zobaczymy. Odchodzę, Tennyson. Nie chcę nawet mówić, co o tobie myślę.
Savich i Sherlock siedzieli w milczeniu. Tennyson był śmiertelnie blady, zaciskał kurczowo palce na krawędzi stołu. Robił wrażenie człowieka, który już niczego nie wie i nic nie rozumie.
Natomiast Lily była całkowicie spokojna i nie wydawała się zakłopotana.
– Dillon i Sherlock spakują jutro moje rzeczy, kiedy ty będziesz poza domem. Dziś wieczór pojedziemy do Eureka. Tennyson, proszę, żebyś nie niszczył moich rysunków i przy borów, bo musiałabym poprosić brata albo szwagierkę, żeby zmasakrowali ci twarz. Bardzo chętnie to zrobią…
Skinęła mężowi głową i obróciła się do brata.
– Dillon, za dziesięć minut będę gotowa do wyjścia.
Wyszła z jadalni z wysoko podniesioną głową, wyprostowana, jakby nie miała żadnych pooperacyjnych szwów. Zobaczyła, że pani Scruggins stoi w drzwiach kuchni i uśmiecha się do niej.
– Zrobiła pani doskonałą kolację, pani Scruggins – powie działa Lily. – Mój brat był zachwycony. Dziękuję, że siedem miesięcy temu uratowała mi pani życie. Będzie mi brakować pani i pani dobroci.