ROZDZIAŁ XXX

— Opodziewałem się po tobie czegoś lepszego, Edwardzie — oznajmił z dezaprobatą Michael Janvier, baron High Ridge i premier Gwiezdnego Królestwa Manticore, spoglądając wyniośle na Pierwszego Lorda Admiralicji.

Ściana bunkra została przeprogramowana i ukazywała zalany blaskiem księżyca las nad brzegiem niewielkiego jeziorka, ale ignorował ten sielski obrazek całkowicie.

— Nawet nie siedem miesięcy temu zapewniałeś mnie, że Republika Haven nie ma rakietowych superdreadnoughtów — dodał, nie kryjąc potępienia i lekceważenia. — Teraz informujesz nas, że ma co najmniej sześćdziesiąt gotowych do służby. Czyli zaledwie cztery mniej, niż my mamy. I że zdołali opracować, przetestować, zbudować i zgrać je w taki sposób, że nawet nie podejrzewaliśmy, iż zamierzają coś podobnego.

Przerwał i spojrzał na Janaceka z rozczarowaniem, co miał doskonale opanowane.

Sir Edward z trudem powstrzymał się przed znacznie mniej miłym spojrzeniem. W końcu czego innego mógł się spodziewać, jak nie próby zwalenia całej winy na siebie. Było to zachowanie typowe dla High Ridge’a — odruchowo szukał zawsze kozła ofiarnego. Tego jednak nie mógł głośno powiedzieć, ponieważ z racji zajmowanego stanowiska był wręcz idealnym kandydatem do tej roli. Dlatego musiał postępować bardziej niż delikatnie podczas tego zebrania.

— Ja natomiast przede wszystkim chciałabym wiedzieć, jak zła naprawdę jest sytuacja — oznajmiła lady Elaine Descroix, korzystając z przedłużającego się milczenia premiera.

— Właśnie — zgodziła się hrabina New Kiev. — I to nie tylko sytuacja militarna.

Posłała przy tym Descroix nieprzychylne spojrzenie, które ta zignorowała.

— Myślę, że Elaine dobrze to ujęła, Edwardzie — oznajmił tym samym co poprzednio tonem High Ridge.

Janacek zgrzytnął zębami. Raz.

— Ponieważ zdarzyła nam się wpadka wywiadowcza na taką skalę, oczywiście trudno jest dokładnie ocenić, jak sytuacja wygląda naprawdę — zaczął, gdy był już pewien, że głos go nie zdradzi. — Naturalnie przedyskutowałem powody i rozmiary tej wpadki z admirałem Jurgensenem i mogę zapewnić, że użyje wszystkich możliwych środków, by to naprawić.

— To on się nadaje do naprawiania czegokolwiek? — spytała Descroix, a widząc minę Janaceka, dodała: — Niezależnie od tego, co jeszcze się wydarzy, jedno jest pewne, Edwardzie: mówiąc brutalnie, nasz wywiad floty dał się całkowicie zaskoczyć i niczego nie podejrzewał przez parę lat, gdy wróg opracowywał i budował te okręty. A przez cały ten czas jego szefem był właśnie admirał Jurgensen. Uważam, że w sposób oczywisty nie wywiązał się ze swych obowiązków.

— Francis Jurgensen jest oddanym i dobrym oficerem — odparł Janacek rzeczowo i ze stosowną emfazą, jak przystało na dowódcę broniącego podkomendnego, choć w duchu odetchnął z ulgą, że Descroix uczepiła się Jurgensena, nie jego. — Oczywiście w tej chwili ponownie oceniamy pracę wywiadu i sądzę, że już znaleźliśmy kilka słabych ogniw, głównie pozostałości po rządach Mourncreek, ale przyznaję, że część to ludzie przyjęci już za mojej kadencji. Problem z wywiadem jest taki, że oficerowie o doskonałym przebiegu służby mogą w praktyce okazać się nieprzydatni do tego rodzaju pracy, co wychodzi na jaw dopiero po pewnym czsie. Takie rzeczy zdarzają się często, ale tym razem zdarzyła się nam wpadka na znacznie poważniejszą skalę. Tym niemniej uważam, że Jurgensen zasłużył na to, by dać mu szansę naprawienia problemu, który dopiero co odkrył, a nie na to, by zrobić z niego kozła ofiarnego. Do tej klęski przyczyniło się wielu. Poza tym według mnie zmiana szefa wywiadu w tym momencie to poważny błąd. Nowy będzie musiał zaczynać od zera, czyli zapoznania z sytuacją, ludźmi i problemem. Nim nauczy się, na tym polegają jego obowiązki, nastąpi nieunikniony okres zamieszania i zmniejszonej aktywności. Admirał Jurgenen, mając dowody popełnionych błędów i znając zasady działania wywiadu oraz ludzi, z którymi pracuje, zapewni szybsze naprawienie szkód, i to w sposób znacznie skuteczniejszy i płynniejszy niż ewentualny następca, kimkolwiek by on był.

— Hmm… — mrunął High Ridge i po chwili kiwnął głową na znak zgody — Nie jestem pewien, czy w całości zgadzam się z twoją argumentacją, ale to ty kierujesz Admiralicją. Mogę tylko powiedzieć, że twoja lojalność wobec podkomendnych jest godna podziwu, ale chciałbym, by nie przesłoniło ci to rzeczywistości. Albo też stworzyło sytuację, w której czyjaś niekompetencja zniszczy twoją karierę. Natomiast w tej chwili nie będę sprzeciwiał się twojej decyzji dotycącej Jurgensena.

— Dziękuję, Michaelu. Doceniam to — powiedział poważnie Janacek. I była to szczera prawda.

Głównie dlatego, że zatrzymując Jurgensena na stanowisku, miał gotowgo kozła ofiarnego, którego w każdej chwili i naturalnie z prawdziwym żalem mógł posłać na rzeź, gdyby doszło do jeszcze jakiejś katastrofy.

— Oprócz przyznania, że przydarzyła nam się naprawdę poważna wpadka Wywiadowcza, chciałbym zwrócić uwagę na dwie rzeczy — podjął Janacek. — Po pierwsze: jak na razie jedynym źródłem informacji o liczbie i możliwościach nowych okrętów są słowa Theismana na konferencji prasowej. Po drugie, fakt posiadania przez Marynarkę Republiki superdreadnoughtów rakietowych nie musi oznaczać, że mają one zbliżoną do naszych wartość bojową.

— Sugerujesz, że tak naprawdę nie mają okrętów, które mówią, że mają?! — W głosie New Kiev słychać było zarówno niewiarę, jak i niesmak.

— Niczego takiego nie sugeruję — oznajmił Janacek z błyskiem w oczach. — Zwracam jedynie uwagę, że dane pochodzą od samego Theismana: mógł zawyżyć liczbę posiadanych okrętów, mógł ją także zaniżyć.

— A dlaczego miałby robić coś takiego? — spytała Descroix.

— Nie powiedziałem, że to zrobił — Janacek odetchnął głęboko i zaczął tłumaczyć, próbując nie stracić cierpliwości. — Powiedziałem, że mógł to zrobić i że nie mamy chwilowo sposobu, aby to sprawdzić. A dlaczego miałby podać niewłaściwą liczbę okrętów, jest aż nadto jasne. Jeśli to pierwszy krok do powrotu do agresywnej polityki, lepiej było ją zawyżyć, bo przecenienie sił Republiki przez potencjalnych wrogów działa na jej korzyść. Taka dezinformacja byłaby także celowa, jeśli obawiają się, że wykonamy atak uprzedzający. Z drugiej strony zaniżenie liczby okrętów byłoby celowe, jeśli chcieliby uśpić naszą czujność i nie alarmować nas. Mogą też być przekonani, że zaniżenie jej spowoduje, że nie zdecydujemy się na atak uprzedzający. Nasz problem polega na tym, że nie wiemy, czy którakolwiek, a jeśli tak, to która z tych możliwości jest prawdziwa. Dlatego właśnie zwróciłem na to waszą uwagę. Musimy zdawać sobie sprawę… wszyscy musimy zdawać sobie sprawę, jak ograniczonymi informacjami obecnie dysponujemy. I to nie tylko w kwestii liczby i jakości ich nowych okrętów, ale ich intencji również. Przerwał i rozejrzał się po obecnych — miny mieli zdecydowanie mniej wrogie, a bardziej zamyślone.

Najwyraźniej spokojny i rozsądny ton jego wypowiedzi zaczynał przynosić zamierzone skutki.

— Niezależnie od tego, co planują, druga kwestia, na którą zwróciłem waszą uwagę, jest prawdopodobnie ważniejsza — podjął Janacek. — Ujmując najprościej: okręt liniowy jest platformą dla broni, którą przenosi, i ta broń jest najważniejsza. W tej chwili nic nie wskazuje na to, by Republika zdołała przeskoczyć techniczną przepaść, jaka ją od nas zawsze dzieliła. To, że Theisman i Pritchart zdołali w tajemnicy zbudować stocznię, o której nie wiedzieliśmy, a w niej okręty, których zasada konstrukcyjna nie jest żadną tajemnicą, to jedno. A możliwości badawcze i technologiczne to drugie. Uzyskanie takich informacji zajmie nam sporo czasu, ale specjaliści od spraw uzbrojenia naszego wywiadu cały czas aktualizują oceny poziomu technologicznego osiągniętego przez Republikę. Zgodnie z najbardziej pesymistycznymi ocenami jest on nadal lata w tyle za naszym. Potwierdzałoby to choćby to, że Theisman słowem nie wspomniał o lotniskowcach. Zbudowanie lotniskowca wcale nie jest trudne, ale podobnie jak okręt liniowy jest to tylko platforma do przenoszenia broni, którą są kutry. To nie lotniskowiec jest groźny, ale bazujące na nim kutry. Fakt, że nie mają lotniskowców, może oznaczać, że nadal nie są w stanie opracować kutrów nowej generacji i na tyle dobrych, by uzasadniało to budowę lotniskowców do ich przewozu. Oczywiście w tej chwili to jedynie hipoteza, jako że nie sposób jej potwierdzić lub jej zaprzeczyć na podstawie posiadanych dowodów, ale jeśli jest prawdziwa, byłby to koronny dowód, że nasze i ich możliwości technologiczne nadal dzieli przepaść. Jest to o tyle istotne, że jak długo nie będą dysponowali rakietami o parametrach zbliżonych do naszych, i co równie ważne, równie skutecznymi systemami elektronicznymi, by się skutecznie przed nimi i przed kutrami bronić, tak długo liczba okrętów liniowych, jakimi dysponują, jest względnie nieistotna.

— Nieistotna? — powtórzyła całkowicie beznamiętnie New Kiev.

Zabrzmiało to wyraziściej, niż gdyby wykrzyczała to słowo z niedowierzaniem.

— Względnie nieistotna — poprawił ją chłodno Janacek. — Nie mówię, że to nieważne, ale Ósma Flota udowodniła w czasie operacji „Buttercup”, że przewaga liczebna nie liczy się, jeśli druga strona dysponuje systemami uzbrojenia, przed którymi nie ma obrony. Mówiąc prosto: jeśli jesteśmy w stanie niszczyć ich okręty z dwukrotnie większej odległości, to nie ma znaczenia, ile ich będą mieli, poza takim, że nasze kontrole ogniowe będą miały więcej celów.

— Rozumiem, o co ci chodzi — powiedział High Ridge tonem zauważalnie cieplejszym niż na początku posiedzenia.

Głównie dlatego, że chciał wierzyć w te zapewnienia, o czym Janacek dobrze wiedział.

— Ja też — dodała Descroix.

— Ja również rozumiem logikę tego wywodu — przyznała New Kiev, choć znacznie chłodniej od pozostałych.

Janacek wstrzymał oddech, zastanawiając się, czy zauważyła w jego wywodzie jedyną, ale za to solidną lukę.

— Rozumiem logikę wywodu — powtórzyła. — Ale nawet zakładając, że to prawda, sam fakt ogłoszenia, że mają nowe okręty, bardzo mnie niepokoi. Skoro tak długo utrzymywali w tajemnicy ich budowę, dlaczego nagle to ogłosili? Dlaczego akurat teraz?

Janacek odetchnął z ulgą, starając się jej nie okazać. Luka w całym jego wywodzie aż kłuła w oczy — to ten sam wywiad tego samego Jurgensena, który jeszcze trzydzieści sześć godzin temu twierdził, że RMN ma monopol na superdreadnoughty rakietowe, teraz uważał, że Królewska Marynarka nadal ma technologiczną przewagę. Skoro całkowicie pomylił się w tamtej sprawie, skąd wiadomo, że nie myli się w tej?

— Muszę przyznać, że także mnie to zastanawia, bo nic mi nie wiadomo o powodach natury militarnej, które mogłyby skłonić do tego Theismana — przyznał Janacek. — A to sugeruje, że są jakieś inne powody, i to poważne, przynajmniej w odczuciu jego i Pritchart. Czy twoi ludzie, Elaine, przypuszczają, co by to mogło być?

Descroix pozostała nieporuszona, choć doskonale zdawała sobie sprawę, że Janacek gorączkowo szuka tematu lub osoby, na której mógłby skupić uwagę pozostałych, bo wtedy jemu daliby spokój. Niestety, nic na to nie mogła poradzić.

— Nie bardzo mieliśmy czas zastanowić się nad tym. Oświadczenie Theismana było kompletnym zaskoczeniem — odparła spokojnie. — Żaden z moich analityków nie brał takiej możliwości pod uwagę w ocenie stanowiska negocjacyjnego Republiki, bo jak mógł wziąć, skoro nikt ich nie uprzedził, że istnieje choćby możliwość posiadania przez Republikę takich jednostek.

I uśmiechnęła się słodko.

Uśmiech maskował złośliwość i Janacek skrzywił się w duchu, świadom, że błyskawiczna riposta trafiła go punktowo.

— Mimo to po otrzymaniu wiadomości odbyłam kilku godzinną naradę z moimi zastępcami — dodała Descroix tonem sugerującym, że to coś oczywistego. — Jak na razie doszliśmy do dwóch możliwych powodów polityczno-dyplomatycznej natury. Pierwszy i najprostszy: Pritchart już od jakiegoś czasu nie jest zachwycona naszą odmową zgody na niedorzeczne ustępstwa, jakich żądają jej negocjatorzy. — New Kiev poruszyła się, ale nie odezwała, toteż Descroix mówiła gładko dalej: — Nasze analizy wskazują, że jeszcze mniej zadowolony od niej jest sekretarz stanu Giancola. W istniejących warunkach można ich nawet zrozumieć, bo w prawie każdych negocjacjach pokojowych jedna strona jest na słabszej pozycji. Skoro to Saint-Just wystąpił z propozycją rozejmu, tą słabszą stroną jest Republika, a Pritchart i jej rząd oczywiście chcieliby to zmienić. Skoro nie dało się tego osiągnąć przy stole, mogą próbować w ten sposób. Gdyby posiadali te okręty lub choćby stworzyli wiarygodne wrażenie, że tak jest, układ sił uległby poważnym zmianom. I w tym kontekście to, co powiedział Edward o pierwszym kroku w stronę agresywniejszej polityki zagranicznej, byłoby jak najbardziej logiczne.

— Rozumiem. — High Ridge wydął usta, zamyślił się i spytał: — A drugi powód?

— Drugi to taki, że to oświadczenie oznacza eskalację w wewnętrznych rozgrywkach politycznych nie mającą nic wspólnego z polityką zagraniczną.

— W jaki sposób? — spytała New Kiev, a widząc ostre spojrzenie Descroix, dodała: — Nie wykluczam tej możliwości, po prostu jestem ciekawa, w jaki sposób ogłoszenie o zwiększeniu potencjału militarnego może wpłynąć na wewnętrzne rozgrywki polityczne.

Ponieważ pytanie zostało zadane zupełnie normalnym, prawie uprzejmym tonem, Descroix wyraźnie się odprężyła.

— Wewnętrzny układ sił i zakulisowe rozgrywki polityczne w Republice nie są tak jasne i zrozumiałe, jak byśmy chcieli, głównie dlatego że cały system jeszcze nie okrzepł — przyznała. — W wielu dziedzinach nadal wypracowują standardy i dają się zaskoczyć precedensom, a ponieważ sami nie znają dokładnie przebiegu granic kompetencji poszczególnych władz, nam tym trudniej jest je poznać. Ale oczywiste jest, że Pritchart i Giancola to rywale, mimo że on jest ministrem w jej rządzie. Ma za sobą całkiem zgrabną kampanię prezydencką i wiele wskazuje na to, że traktuje politykę zagraniczną jako odskocznię do znacznie lepszych wyników w następnych wyborach prezydenckich. Nie posiadamy ambasady na Haven, ale mamy przez ambasady i konsulaty innych państw rozległe kontakty z rządem Republiki. Z tych kontaktów jasno wynika, że Giancola naciska na bardziej zdecydowane stanowisko w negocjacjach i tworzy własne frakcje w Kongresie i rządzie, wykorzystując niezadowolenie z uległości Pritchart w tej sprawie.

— Skoro my to wiemy, Pritchart też musi to wiedzieć. — New Kiev bardziej spytała, niż stwierdziła, co podkreślały uniesione brwi.

— Jestem pewna, że wie.

— To dlaczego go po prostu nie zwolni?

— Prawdopodobnie nie może. Musi brać pod uwagę rozkład sił, jak my, a może nawet bardziej, biorąc pod uwagę, jak wyglądała tam polityka wewnętrzna przez ostatnie pół wieku. Nie ulega wątpliwości, że Giancola ma silną pozycję i spore poparcie, więc skoro go nie ruszyła, to widocznie uznała, że nie może sobie pozwolić na otwarty konflikt wewnątrz rządu.

— No dobrze, to mogę zrozumieć. Ale jeśli on jest zwolennikiem bardziej konfrontacyjnej polityki zagranicznej, to czy przyjęcie takowej przez nią nie zostanie uznane za poddanie się jego żądaniom?

— Przez część obserwatorów i opinii publicznej na pewno — zgodziła się Descroix. — Ale może to też być najlepszy sposób, by znacznie osłabić jego siły i poparcie, jakim się cieszy, ponieważ w ten sposób pozbawi go najskuteczniejszego argumentu. I dlatego powiedziałam, że powodem mogą być napięcia wewnętrzne, a nie międzynarodowe. Naturalnie możliwe jest, przyjęcie przez Pritchart w negocjacjach agresywniejszej postawy, przynajmniej pozornie. W takiej sytuacji oświadczenie Theismana to kij na nas, ale jeśli tak jest, byłabym nadzwyczaj zaskoczona, gdyby Pritchart naprawdę chciała wywrzeć na nas poważny nacisk.

— Dlaczego? — spytał High Ridge i dodał, widząc jej spojrzenie: — Nie mówię, że się z tobą nie zgadzam, tylko jestem ciekaw, dlaczego tak uważasz.

— Jak już Edward powiedział, sam fakt posiadania przez nich większej liczby okrętów, niż sądziliśmy, nie powoduje osiągnięcia równowagi sił. Prawdę mówiąc to, że Pritchart jeszcze nie przyjęła bardziej zdecydowanego stanowiska, wskazuje, że tak nie jest, bo w przeciwieństwie do nas ona doskonale wie, czym dysponuje. Skoro więc te okręty liniowe rzeczywiście wyrównywałyby układ sił, dlaczego tyle czasu zwlekałaby z usztywnieniem stanowiska w negocjacjach. Zwłaszcza że ta zwłoka pozwoliła Giancoli na stworzenie frakcji w rządzie. Dlatego skłonna jestem sądzić, że zobaczymy kilka not utrzymanych w ostrym tonie i informacji wypuszczonych oficjalnie do prasy przez departament stanu, ale będzie to bardziej na pokaz i użytek domowy niż nasz. Jeśli Pritchart chciałaby zając, twarde stanowisko, mielibyśmy już jakieś tego oznaki przed oświadczeniem Theismana.

— Przyznaję, że to ma sens — ocenił Janacek. — Gdyby mieli ochotę podjąć jakieś działania przeciwko nam, ogłaszanie istnienia tych okrętów byłoby błędem, bo pozbawiłoby ich elementu zaskoczenia i znacznie osłabiło skuteczność nowej broni.

High Ridge pokiwał głową, nie uznając za potrzebne dodawać, że Janacek zgodzi się ze wszystkim, co tylko zmniejszy katastrofalną wymowę klapy wywiadu floty, bo było to oczywiste.

— Więc uważasz, Elaine, że możemy spodziewać się ruchów pozorowanych, natomiast podstawowe założenia dyplomatyczne pozostaną bez zmian? — upewnił się.

— Może nie ujęłabym tego tak zdecydowanie, ale w tej chwili tak sądzę. Natomiast uprzedzam, że mogę zmienić zdanie, jeśli okaże się, że istotnie wyrównali różnice potencjałów militarnych albo są przekonani, że to zrobili.

— To sensowne — ocenił High Ridge i spojrzał na Pierwszego Lorda Admiralicji. — Zakładając, że liczba okrętów podana przez Theismana jest prawdziwa i że Republika przyjmie bardziej konfrontacyjne stanowisko, należy rozważyć nasze dotychczasowe podejście do kwestii uzbrojenia. Jak szybko będziesz w stanie zarekomendować stosowne zmiany, Edwardzie?

— W tej chwili nie mogę powiedzieć. Zweryfikowanie oświadczenia Theismana wymaga czasu, a ocena zmian w ich uzbrojeniu jeszcze dłuższego. Przykro mi, ale taka jest prawda.

— A czy nie możemy zastanowić się nad tym, co możemy zrobić, gdy ty będziesz weryfikował te informacje? — tym razem w głosie New Kiev nie było śladu zwyczajowej niechęci do wojska.

— Oczywiście, że jest to możliwe, Mariso — odparł, zmuszając się do uśmiechu. — Moi ludzie opracują scenariusz optymistyczny i pesymistyczny w miarę szybko i jestem pewien, że do każdego dołączą stosowne propozycje. Problem w tym, że zaakceptowane propozycje zaczynają żyć własnym życiem, i dlatego sądzę, że ważne jest wybranie właściwej reakcji na nową sytuację. Nie należy bowiem obierać radykalnie nowej polityki, nim nie będziemy mieli pewności, że jest ona usprawiedliwiona.

— Całkowicie się zgadzam, że musimy unikać paniki — oświadczył High Ridge. — Ale też nie możemy czekać bezczynnie. Choćby dlatego, że White Haven, Alexander i reszta natychmiast zaczną głośno dowodzić, że to oświadczenie jest najlepszym dowodem słuszności ich ciągłego krytykowania naszej polityki zbrojeniowej i wojskowej.

— Wiem. — Janacek prawie warknął, bo premier trafił w najdrażliwszy punkt całej wpadki.

— Więc zdajesz sobie sprawę, że musimy być gotowi odeprzeć ten zarzut i zademonstrować, że nie tylko jesteśmy w stanie radykalnie dostosować naszą politykę do nowych informacji, ale także że nasza dotychczasowa była sensowna. Bo tak oczywiście było. — High Ridge rozejrzał się po zebranych, ale nikt nie zakwestionował ostatniego zdania.

— Rozumiem — westchnął Janacek. — W takim razie należy zacząć od zmian w budżecie. Nie chcę tego, zwłaszcza po problemach, jakie mieliśmy z opozycją, by go uchwalić, i nie jestem pewien, czy taka decyzja jest usprawiedliwiona tym, co w tej chwili wiemy, ale możemy być pewni, że White Haven wykorzysta to, by zażądać takich zmian. Lepiej więc będzie zrobić to samemu i wcześniej, bo wtedy będziemy nad tym mieli lepszą kontrolę. Jeśli przedstawimy nasze propozycje rozsądnie i spokojnie, może uda się przedstawić go jako starego histeryka, którym zresztą jest.

— O jakich zmianach myślisz? — spytała New Kiev, jeżąc się odruchowo w obronie ukochanych „budujących pokój” inicjatyw.

— Musimy zwiększyć nakłady na flotę, to nie ulega żadnej wątpliwości. Będzie bardzo silna presja na rozpoczęcie budowy nowych okrętów w trybie awaryjnym i na poważne zmiany w całej naszej polityce militarnej. Tacy jak White Haven nie martwią się faktami, bo są zbyt zajęci przekręcaniem ich dla własnych potrzeb. Jeśli chcemy im przeszkodzić, musimy przedstawić racjonalniejsze propozycje, i to kilka, a nie jedną, które uspokoją opinię publiczną. Nie podoba mi się takie rozwiązanie podobnie jak tobie, ale nie mamy innego wyjścia.

— Jeśli sytuacja nie jest diametralnie gorsza, niż oceniają to ludzie admirała Jurgensena, możemy spokojnie odrzucić najbardziej panikarskie żądania. Będziemy jednakże musieli wznowić budowę przynajmniej większej części niedokończonych lotniskowców i superdreadnoughtów rakietowych. To niezbędne minimum, tym bardziej uzasadnione, że wymagające najmniejszych nakładów sił i pieniędzy. Poza tym nie zaszkodzi przypomnieć, że z myślą o podobnej sytuacji ich budowa została jedynie wstrzymana. To powinno zapobiec objawom nieuzasadnionej paniki. Nawet zakładając, że Republika ma tch sześćdziesiąt okrętów, dokończenie budowy naszych rozpoczętych skutecznie zniweluje tę przewagę. Prawdę mówiąc, wystarczyłoby dokończyć te, które czekają w Grendelsbane.

Obecni wyraźnie się odprężyli, co przyniosło mu dużą ulgę. Był jednak zbyt doświadczonym politykiem, by zapomnieć o zabezpieczeniu tyłów.

— Należy jednak pamiętać, że między wydaniem decyzji o wznowieniu budowy a ukończeniem prac w stoczni minie pewien czas. Nie znam w tej chwili szczegółów, ale z tego co pamiętam, przynajmniej sześciu standardowych miesięcy, a prawdopodobnie ośmiu, potrzeba na wznowienie budowy i zebranie załóg stoczniowych. Poza tym musimy z admirał Draskovic sprawdzić stan personelu floty i prawdopodobnie poważnie go zwiększyć, bo okręty bez załóg na nic nam się nie przydadzą.

— Jaki to konkretnie okres wchodzi w grę, Edwardzie? — spytała Descrobt.

— Jak już powiedziałem, pół roku na wznowienie budowy, a potem sześć, dwanaście miesięcy na ukończenie wszystkich, w zależności od stopnia zaawansowania prac w chwili ich przerwania. Należy więc przyjąć, że okres ten to dwanaście do osiemnastu miesięcy standardowych. Zapadła prawie absolutna cisza. Z liczbami trudno się było spierać i Janacek spodziewał się podobnej reakcji, choć to, co powiedział, nie powinno było nikogo zdziwić. O takich właśnie opóźnieniach mówił, gdy padła propozycja wstrzymania budowy nieukończonych jednostek, a nie było to wcale tak dawno temu. Tyle że wtedy nikt z polityków nie zwrócił na to uwagi, bo wszyscy uważali, że te okręty nigdy nie będą potrzebne. A to, że nie czytali dokładnie wstępnych analiz skutków, jakie to będzie miało dla floty, to już nie była jego wina — dopilnował by zostały tam umieszczone.

— To dłuższy okres niżbym chciał — odezwał się w końcu High Ridge.

Nie spytał, ile okrętów mogą w tym czasie zbudować stocznie w Republice, a Janacek, choć sam się nad tym poprzedniego dnia zastanawiał, także nie miał zamiaru tego tematu poruszać.

— Mnie też się to nie podoba — przyznał. — Niestety nie bardzo możemy go skrócić. Przynajmniej nie poprzez samo tylko zwiększenie naszych sił.

— Co przez to sugerujesz? — spytała Descroix.

— Nic… na razie. Ale należy być świadomym wszystkich istniejących alternatyw.

— A o jakiej alternatywie teraz mówisz? — spytała rzeczowo.

— O prewencyjnym ataku, który zniszczyłby ich nowe okręty.

— Przecież to byłaby wojna! — pisnęła New Kiev.

Janacek z trudem zachował spokój.

— Chciałbym ci przypomnieć, że cały czas trwa wojna, tylko walki się nie toczą. Gdybyś zadała sobie trud przeczytania tego, co powiedział Theisman, wiedziałabyś, że także użył tego argumentu, odpowiadając na pytania dziennikarzy, dlaczego utrzymywano budowę i finanse z tym związane w takiej tajemnicy. I miał rację. Nie ma żadnego prawnego powodu, dla którego w dowolnej chwili nie moglibyśmy podjąć działań zbrojnych. Byłoby to w najgorszym razie zerwanie rozejmu i nic więcej.

— Przecież jesteśmy w połowie negocjacji pokojowych! — wtrąciła ostro New Kiev, patrząc na niego groźnie i nieżyczliwie: najwyraźniej nadal chciała być matką pokoju.

— Wiem o tym. I to niczego nie zmienia. Bądź łaskawa zwrócić uwagę, że nie proponuję żadnego ataku… na razie. Po prostu przypominam, jakie mamy możliwości. Prywatnie uważam, że wznowienie walk nie byłoby rozsądne, ale to nie powód, byśmy mieli zapomnieć o takiej możliwości.

— Tym bardziej, że to Republika, a nie my, uznała za stosowne zdestabilizować istniejącą sytuację — dodała uprzejmie Descroix. — Chyba nie spodziewają się, że będziemy negocjowali w dobrej wierze, znajdując się w sytuacji przymusowej.

— Powinniśmy zachowywać uzgodnione warunki rozejmu! — upierała się New Kiev.

— Zgadza się, ale jako rząd Jej Królewskiej Mości mamy przede wszystkim obowiązek rozważyć wszystkie opcje i alternatywy, nieprawdaż? — wtrącił łagodząco High Ridge.

New Kiev otworzyła usta, zastanowiła się i zamknęła je bez słowa, po czym nadal z groźną miną, ale kiwnęła głową.

— Prawdę mówiąc, nie ma najprawdopodobniej żadnego konfliktu między warunkami rozejmu a przeprowadzeniem takiego ataku uprzedzającego — dodał Janacek.

Wszyscy obecni spojrzeli na niego z rozmaitymi stopniami zaskoczenia, więc wyjaśnił:

— Z oczywistych przyczyn zwracaliśmy w Admiralicji szczególną uwagę na te warunki w kontekście operacji wojskowych. Warunki wymagają, aby obie strony powstrzymały się od wrogich działań, jak długo trwają negocjacje pokojowe. Potem ten wymóg przestaje obowiązywać.

— Chcesz powiedzieć…? — Descroix nie kryła uznania.

Janacek uśmiechnął się.

— Wystarczy zerwać rozmowy pokojowe, a można to zrobić w każdej chwili. Albo uznać, że zrobiła to Republika — wyjaśnił.

— Jak? — zainteresowała się Descroix.

— Jak to zgrabnie ujęłaś, destabilizując istniejącą sytuację potajmną budową nowej floty. Takie zwiększanie potencjału militarnego, zwłaszcza w czasie, gdy my redukujemy swój w imię zmniejszenia napięcia i ułatwienia zawarcia pokoju, jest wrogim działaniem. W tych warunkach mamy wszelkie prawo podjąć stosowne kroki, by je zneutralizować.

New Kiev przyglądała mu się z szokiem graniczącym wręcz z przerażeniem. Descroix i High Ridge zaś z uznaniem i uśmiechami szerszymi niż jego własny. Żadna z tych reakcji go nie zdziwiła.

Janacek zaś spojrzał na New Kiev i powiedział najspokojniej, jak potrafił:

— Nie proponuję, byśmy coś podobnego zrobili. Po prostu pokazuję, że jeśli nas do tego zmuszą, mamy taką możliwość. Gdybym uważał, że sytuacja tego wymaga, domagałbym się zgody na atak bez żadnego uprzedzenia w stylu zrywania negocjacji. Tak się składa, że nie sądzę, by w tej chwili takie rozwiązanie było konieczne, bo sytuacja nie jest aż tak krytyczna. Ale jak słusznie zauważył Michael, naszym obowiązkiem jest rozważenie wszystkich możliwych dróg postępowania, czy się nam prywatnie podobają czy nie.

— Edward ma rację, Mariso — dodał High Ridge tak samo spokojnym i rozsądnym tonem. — Nikt nie kwestionuje naszej odpowiedzialności za zachowanie właściwych zasad dyplomatycznych, a możesz mi wierzyć, że nie mam ochoty przejść do historii jako pierwszy minister Gwiezdnego Królestwa Manticore, który złamał międzyplanetarne prawo czy międzyplanetarną umowę. To, o czym Edward mówił, nie łamie takich praw czy umów, choć oczywiście nie byłoby miłym rozwiązaniem. Niestety w określonych sytuacjach konieczność militarna staje się ważniejsza od dyplomatycznej.

Widać było, że New Kiev ma ochotę na sprzeciw, ale rozejrzała się po twarzach obecnych i zawahała się. A zaraz potem ochota na sprzeciw zniknęła — widać było, że na zgodę nie potrafi się zdobyć, ale na samotny protest ochotę ma jeszcze mniejszą. Przynajmniej dopóki kwestia pozostaje hipotetyczna.

— Doskonale — podsumował High Ridge. — Edward i Reginald zajmą się projektem niezbędnych poprawek w budżecie. Chcę dostać wariant minimalny i maksymalny tak szybko, jak to tylko będzie możliwe.

— Szacunkowe projekty najprawdopodobniej będę w stanie dostarczyć ci jutro wieczorem. I jak długo nie zweryfikujemy oświadczenia Theismana, szacunkowymi zostaną.

— Rozumiem — High Ridge zastanowił się chwilę i dodał: — A reszta zajmie się przygotowaniem opinii publicznej. Mamy dwanaście do osiemnastu godzin, nim ta informacja trafi do mediów. W tym czasie trzeba zwołać posiedzenie całego rządu i przygotować oficjalne stanowisko i komunikat. Utrzymany w tonie poważnym i uspokajającym. Elaine, przygotuj notę dla Republiki, a ty, Mariso, siądź z Clarence’em do oficjalnego komunikatu rządowego.

New Kiev zdawała się wahać przez moment, ale skinęła głową i obserwujący ją spod oka High Ridge odetchnął z ulgą. Oficjalna odpowiedzialność za komunikat zmniejszała szanse późniejszego wyłamania się New Kiev ze stanowiska rządu przedstawionego w tymże komunikacie.

— W takim razie proponowałbym abyśmy zabrali się do pracy — dodał spokojnie.

Загрузка...