Nie zwij mnie kłamcą, kochana
Gdy, od twej piersi zabrany
Co ledwie mi była znana
W innych spoczywam ramiony
Odwieczna ta bowiem pani
Co w zimne objęcia ją wziąłem
Przy moim boku już była
Zanim twarz twoją ujrzałem
Więc żyjcie, co życie was lecz
Co koi pamięci cierpienie
I dajcie nam trwać w owej rzecz
Co imię jej: wieczne istnienie.