W epoce rewolucji naukowo-technicznej, z towarzyszącymi jej skomplikowanymi wzajemnymi związkami pomiędzy jednostką i ogółem, człowiekiem i techniką, człowiekiem i przyrodą, nieustannie wzrasta znaczenie zagadnień moralnych. Zdolność fantastyki do przyglądania się tendencjom życia jak gdyby przez czarodziejskie szkiełka, przyspieszające bieg czasu, nie zaciera pryncypiów „człowiekoznawstwa”, właściwego jej, jak i każdemu rodzajowi sztuki. Właściwość ta, być może, polega na tym, że przesuwając granice czasu i przestrzeni, znajdując w kosmicznym odczuwaniu świata nie spotykaną przedtem skalę doznań, fantastyka jest zdolna — w swojej lepszej cząstce — podnieść wiedzę o człowieku do wiedzy o ludzkości.
Charakter dzisiejszej fantastyki naukowej określają kryteria społeczno-moralne: umiejętność korzystania z posiadanej wiedzy, zachowanie Ziemi dla przyszłych pokoleń, wzbogacenie człowieka o nowe wartości i nauczenie go być lepszym, niż jest, zobaczenie i utrwalenie w literackiej postaci modelu przyszłego doskonałego społeczeństwa.
Fantastyka radziecka w ciągu ponad sześćdziesięciu lat przeszła kilka etapów rozwoju, przeżywała swoje wzloty i upadki, okresy stagnacji i rozkwitu, dopóki nie potrafiła wywalczyć sobie dostatecznie trwałej pozycji w ogólnym procesie kształtowania się literatury. W okresie ostatnich lat coraz bardziej odchodzi od popularyzowania konkretnych idei techniki i uzbraja się w nauki humanistyczne: filozofię, socjologię, pedagogikę, etykę. We współczesnej fantastyce nie szukamy granic dzielących ją od pozostałej literatury, a przeciwnie, szukamy w niej tych problemów i konfliktów, które aktualna rzeczywistość podsuwa wszystkim poważnym pisarzom, niezależnie od tego, jakie gatunki literackie uprawiają.
Jeśli na początku lat sześćdziesiątych, zapowiadających nadejście nowego periodu w historii radzieckiej literatury fantastycznej głównymi jej ośrodkami były Moskwa, Leningrad, Baku i Kijów, to dziś, na progu lat osiemdziesiątych, stały się nimi także przemysłowe i naukowe centra Uralu, Syberii, stolice republik związkowych i niektórych autonomicznych, gdzie fantaści piszą w swoich rodzimych językach lub w rosyjskim. W Związku Radzieckim tworzy dziś około czterystu pisarzy— fantastów. I choć wskaźniki mówią tu za siebie, najbardziej istotne i nie mniej godne uwagi niż priorytet problematyki moralnej — jest sam fakt kształtowania się na naszych oczach i rozwijania w przyspieszonym tempie literatury fantastycznej narodów Związku Radzieckiego.
Omówienie radzieckiej fantastyki z pominięciem tego dynamicznego procesu byłoby oczywiście niepełne i mało obiektywne. Wybór opowiadań jednak, zawartych w poznańskim zbiorze, każe mi ograniczyć temat i zająć się fantastyką rosyjską. Retrospektywny zaś układ książki skłania do spojrzenia w przeszłość.
Fantastów radzieckich wiąże z poprzednikami podwójne dziedzictwo. Z jednej strony — w ogóle twórczość klasyków, koryfeuszy realizmu rosyjskiego, bynajmniej nie stroniących od umowności, groteski, hiperboli, alegorii, symboliki, słowem — wszystkich tych środków, bez których fantastyka nie istnieje (Gogol, Turgieniew, Leskow, Dostojewski, Sałtykow-Szczedrin), a z drugiej — dzieła tych pisarzy, którzy stworzyli rodzimą tradycję prozy fantastycznej. Tradycję może niezbyt bogatą, lecz na tyle żywą, że dziedzictwo jej daje się zauważyć także w radzieckiej literaturze.
U początków rosyjskiej fantastyki naukowej, rozwijającej się, tak jak na Zachodzie, w symbiozie z utopią, spotkamy dwu znaczących pisarzy: współczesnego Puszkinowi, wszechstronnie wykształconego Władimira Odojewskiego i rewolucyjnego demokratę — krzewiciela oświaty, Mikołaja Czernyszewskiego. I jeden, i drugi różnie co prawda kreślili oblicze tego, co nastąpi, lecz obaj łączyli przyszłość Rosji z rozwojem oświaty i z postępem naukowym.
Od dalekowzrocznych prognoz Odojewskiego, zawartych w nie dokończonej powieści utopijnej 4338 god. Pietierburgskije pisma (1840) można przeprowadzić linię ku technicznym fantazjom rosyjskich uczonych (K. Ciołkowski, W. Czukolew i inni), a więc i do „czystej” fantastyki naukowej, a od powieści Czernyszewskiego Co robić? (1863) z ostrymi wizerunkami „nowych ludzi”, usiłujących w miarę możliwości przybliżyć swoim czasom przeobrażoną, wolną, socjalistyczną Rosję — do wspaniałej w swoim rodzaju marsjańskiej utopii Krasnaja Zwiezda (1908) Aleksandra Bogdanowa (rewolucjonisty z otoczenia Lenina), odkrywającej nowy rozdział w historii rosyjskiej fantastyki. I podobnie jak idee Ciołkowskiego, „ojca astronautyki”, oraz jego opowiadania fantastyczne i szkice (Na Łunie, Griozy o ziemie i niebie, Wnie Ziemli) utorowały drogę tematyce kosmicznej w radzieckiej fantastyce naukowej, tak powieść Bogdanowa — fantastyce społeczno-prognostycznej. Oba te zresztą tematy przeplatają się.
Marzenia Ciołkowskiego kierowały się w nieskończoną dal. U schyłku swego życia, w 1929 roku, wypowiedział przedziwnie śmiałą myśl, która zyskała potem artystyczne wcielenie w powieści Iwana Jefremowa Mgławica Andromedy: „Każda planeta — pisał Ciołkowski — z biegiem czasu integruje się, usuwa wszystko, co niedoskonałe, dąży do szczytu potęgi i wspaniałej organizacji społeczeństwa. Jednoczą się także bliższe grupy słońc, mleczne drogi, eteryczne wyspy…”.
W latach przed rewolucją fantastyka utrwalała swoją obecność w literaturze rosyjskiej w szerokim zakresie tematycznym i gatunkowym, począwszy od tradycyjnych powieści przygodowych na motywach inżynierskich hipotez po mistyczną beletrystykę brukową z pogłębionym „studium” problemów z tamtego świata.
Obosieczność zdobyczy postępu naukowo-technicznego stała się problematyką wielu utworów literackich, zwłaszcza w okresie poprzedzającym pierwszą wojnę światową. Charakterystyczna dla twórczości Herberta G. Wellsa i późniejszych powieści Juliusza Verne a antynomia — wiedza może być wykorzystana w przeciwnych sobie celach, może służyć dobru i złu — wyraźnie występuje w powieści wielkiego prozaika Aleksandra Kuprina Żidkoje sołnce (1913), która nie pozostała bez wpływu na radziecką fantastykę naukową.
Znany poeta Walery Briusow w 1907 roku opublikował swój pierwszy prozatorski zbiór Ziemnaja os który oprócz opowiadań fantastycznych zawiera dramat Ziemia — swoiste filozoficzno-fantastyczne misterium na temat pozbawionej radości przyszłej cywilizacji maszyn. Nie przeszkodziło to jednak poecie opiewać dalszych potomków ludzkości, którzy nawiążą łączność z mieszkańcami gwiezdnych światów i nawet nauczą się kierować ruchem planet:
Czekam, aż w końcu kulę zobaczę błyszczącą,
Niczym mały punkcik w ogniach zagubioną
Drogą wyznaczoną ku innej ziemi lecącą,
By braterstwo wrócić w światach rozproszonych.
Fragment wiersza W. Briusowa Pri elektriczestwie (1912).
W latach późniejszych, porewolucyjnych, składając dań fantastyce w poezji i prozie, Briusow napisał w 1918 roku satyryczne opowiadanie Nie wskrzeszajcie mnie, wymierzone przeciwko dehumanizacji badań naukowych, przewidując niejako aktualny dziś problem granic ingerencji w bardziej złożone zespoły psychofizjologiczne, składające się na niepowtarzalną osobowość człowieka.
Jednocześnie trwał proces rozwoju baśni fantastycznej. Według przyjętych wzorów poetyki romantycznej, która uwzględnia współistnienie dwu przeciwstawnych sobie światów — świata marzeń i świata rzeczywistego, Aleksander Grin napisał w 1913 roku opowiadanie Zdarzenie na ulicy Psa, interesujące raczej jako punkt wyjściowy do odczytania twórczej ewolucji przyszłego autora powieści: Krisołow, Blestajuszczij mir, Biegnąca po falach. „Purpurowe żagle” poetyckiej fantazji Grina rozwinęły się pod naporem silnych wiatrów porewolucyjnego dziesięciolecia. Rozkwit bowiem jego twórczości przypadł na lata dwudzieste.
Okres ten jest znamienny pojawieniem się pierwszych klasycznych utworów radzieckiej fantastyk. Wśród nich „awanturniczo-fantastycznych” (określenie samego autora) powieści Aleksego Tołstoja: Aelita i
Wynalazek inżyniera Garina, i napisanych według starych, klasycznych tradycji — powieści geograficznych akademika W. Obruczowa: Płutonija, Ziemia Sannikowa, oraz licznych utworów Aleksandra Bielajewa.
W Wynalazku inżyniera Garina i w bliskim mu treścią opowiadaniu Związek pięciu, będącym jak gdyby szkicem powieści, pisarz demaskuje w sposób satyryczny wielkich amerykańskich finansistów, dążących do wykorzystania osiągnięć nauki w celu przechwycenia władzy nad całym światem. Postacie są nakreślone groteskowo, karykaturalnie, co odpowiada umownym literackim chwytom rozpowszechnionej w owych latach społeczno-fantastycznej powieści-pametu z jej postrzępioną kompozycją, szybko rozwijającą się akcją, z gęstym przeplataniem się wątków urywających się — w momencie najwyższego napięcia emocjonalnego. W Związku pięciu nowi dyktatorzy, nie zadowalając się zburzeniem Księżyca, szantażują ludzkość grozą mającego nastąpić zderzenia Ziemi z kometą Bielą. Ciekawe, że kometa o tej samej nazwie zapowiada kieskę żywiołową także we wspomnianej przedtem powieści Odojewskiego, która jak widać, była A. Tołstojowi znana.
Pierwszym z radzieckich pisarzy, którzy całkowicie poświęcili się fantastyce, był Aleksander Bielajew. W latach 1925–1941 opublikował on ponad pięćdziesiąt utworów (w tym przeszło dwadzieścia powieści i opowieści), które ukazują w różnych aspektach otwierające się drogi i możliwości najbardziej obiecujących nauk (biologia, medycyna, genetyka, kosmonautyka). Wyjątkowa popularność Bielajewa (zważywszy, że nie był on wielkim artystą), tłumaczy się umiejętnością wizjonerskiego niemal wyprzedzania faktów i mistrzowskiego budowania dynamicznej akcji. W cyklu opowiadać Izobrietienija profiesora Wagnera na temat odważnych eksperymentów rosyjskiego biologa, który nauczył się przezwyciężać ograniczenia, jakie ludzkiemu organizmowi stworzyła przyroda, Bielajew łączy niezwykłe przygody z oryginalnie umotywowanymi hipotezami. Do tego cyklu należy również opowiadanie Człowiek, który nie śpi, ukazujące wszystkie najszlachetniejsze wartości naukowych marzeń Bielajewa i swoisty dla niego sposób przedstawiania charakterów i konfliktów zmagających się sił.
W następnych latach radziecka fantastyka realizowała pragnienia Maksyma Gorkiego: „dawać nie tylko ostateczny rezultat ludzkiej myśli i doświadczenia, lecz wprowadzać czytelnika w tok procesu pracy badawczej, stopniowo pokazując pokonywanie trudności i poszukiwanie prawidłowej metody” (artykuł O tiemach 1933). Te postulaty wielkiego pisarza były wprawdzie adresowane do autorów książek popularnonaukowych, lecz stały się również orężem dla fantastów. Dążenia do przedstawiania nauki i techniki „nie jako magazynu gotowych odkryć i wynalazków, lecz jako areny walk, gdzie konkretny człowiek przezwycięża napór materii i tradycji” (z tegoż artykułu) — odpowiadało potrzebom czasu.
Rozpowszechniła się także, oparta na realistycznych, przesłankach, naukowo-fantastyczna powieść wybiegająca w przyszłość o kilka dziesięcioleci, poświecona wykorzystaniu odkryć, wielkiej budowie w warunkach nowego ustroju społecznego, przekształcaniu przyrody i klimatu na ogromnych obszarach Syberii, Arktyki czy pustyń środkowo— azjatyckich. Niestety, woluntarystyczne podejście do bardziej skomplikowanych problemów (z pominięciem czynników ekologicznych) dyskredytowało w późniejszym okresie koncepcje niektórych uznanych i nawet cenionych utworów. Tak samo zresztą w świecie badań kosmicznych zestarzały się pod względem problematyki moralnej przygodowo-poznawcze powieści na temat opanowania planet Wenus i Marsa.
Niezmiernie skomplikowana mapa świata, ogromne osiągnięcia w dziedzinie fizyki, biologii, cybernetyki, narodziny nowych gałęzi wiedzy z pogranicza poszczególnych nauk, przesłoniły fantastykę „realną”, uwzględniająca „granice możliwości”. Ocalały dla potomnych tylko lepsze książki, wolne od ciasnego praktycyzmu. Wśród nich — wydane w latach czterdziestych Rasskazy o nieobyknowiennom znanego paleontologa i geologa Iwana Jefremowa (1907–1972), który zwykłe przygody zastąpił „przygodami myśli”, co nawiasem mówiąc odpowiadało postulatom Gorkiego. Z wielkim przekonaniem i zapałem Jefremow potwierdza materialistyczne widzenia świata, odkrywa plastycznie, z artyzmem subtelną dialektyczną współzależność nie poznanych zjawisk przyrody, zdobyczy nauki i kultury w ich historycznej kolejności następstw. Bohaterowie opowiadań, zetknąwszy się z niewiadomym, nieoczekiwanie znajdują rozwiązanie zagadki dzięki zestawieniu kilku współdziałających czynników. Tak na przykład w Jeziorze Ducha Gór legenda ludowa działa na wyobraźnię artysty-malarza, który utrwala dziwne odcienie pejzażu, a obraz jego z kolei zdumiewa geologa niezwykłą grą barw i skłania do poszukiwań, te zaś prowadzą do odkrycia złóż rtęci. W rezultacie bohaterowie otrzymują wiarygodne wyjaśnienie i pochodzenia legendy, i kolorytu pejzażu, i klimatycznych objawów zatrucia parą rtęci, i martwej strefy wokół jeziora, zagubionego gdzieś w górnym Ałtaju. W sposób paradoksalny zostały tu wplecione w wątek fabularny zupełnie sprzeczne, zdawałoby się, komponenty: folklor, medycyna, mineralogia. Realność założenia w tym opowiadaniu Jefremow sam podkreślił w przedmowie do późniejszego zbioru swoich utworów:,Po opublikowaniu Jeziora Ducha Gór, w Ałtaju rzeczywiście odkryto złoża rtęciowe w innych, nie związanych z obozem G. I. Gurkina, okolicznościach. To traf, nie proroctwo, znając bowiem geologię Ałtaju, byłem przekonany, że zostanie tam wykryte niejedno jeszcze złoże rtęci. Wśród ałtajskich geologów jednakże rodziła się legenda odpowiadająca treści opowiadania”.
Jedno ze szczytowych osiągnięć twórczości Jefremowa — uderzająco bogata, obfitująca w nowatorskie idee, społeczno-prognostyczna powieść Mgławicca Andromedy, której opublikowanie symptomatycznie się zbiegło z początkiem ery kosmicznej, mianowicie z wysłaniem pierwszego sztucznego satelity Ziemi — oznaczyło przełom także w historii radzieckiej fantastyki naukowej. Jej gwałtowny wzlot na początku lat sześćdziesiątych i nieprzerwany dopływ obiecujących autorów — to są zjawiska wzajemnie uwarunkowane.
Przyswojenie sobie przez pisarzy współczesnego myślenia naukowego z właściwymi mu śmiałymi hipotezami, przezwyciężenie ograniczających twórcę wymagań, z wyjątkiem oczywiście ideowo— artystycznych, odejście od problematyki technicznej na rzecz etycznej — wszystko to niezmiernie rozszerzyło tematykę i doprowadziło do późniejszej dyferencji gatunków: fantastyka społeczna, filozoficzna, polityczna, psychologiczna, techniczna, przygodowa, humorystyczna, baśniowa itp.
Szeroki jest wachlarz jej zadań i możliwości. Niektórzy teoretycy, idąc za myślą Jefremowa, uważają, że fantastyka powinna być naukowa, to znaczy opierać swoje założenia na istniejących naukowych ideach i dających się przewidzieć możliwościach techniki. Inni, na przykład bracia Strugaccy, sądzą, że nie ma i nie może być zasadniczych różnic między fantastyką naukową a nienaukową, gdyż każda z nich jest przede wszystkim literaturą i jako taka powinna mieć walory artystyczne.
Tymczasem wielu spośród pisarzy widzi w fantastyce po prostu współczesną baśń. Utalentowany poeta Wadim Szefner, mający również osiągnięcia w prozie fantastycznej, tak mówi: „Bajeczność, niezwykłość, możliwość tworzenia cudów, stawiania bohaterów w niespotykanych sytuacjach — oto co mnie przyciąga”.
Jakkolwiek różnorodna jest fantastyka, coraz wyraźniej daje się odczuwać dążenie do zwalczenia granicy dzielącej ją od tak zwanej wielkiej literatury.
Pod tym względem godne są uwagi przełożone na wiele języków powieści Arkadego i Borysa Strugackich. Nie bojąc się okrutnej prawdy, bracia współautorzy analizują skostniałe, zrutynizowane formy bytu społecznego i świadomości, hamujące ogólnoludzki postęp, a także zmuszają do zastanowienia się nad trudnymi i niebezpiecznymi zagadnieniami rozwoju cywilizacji (Trudno być bogiem, Miliard lat do końca świata, Chiszcznyje wieszczi wielka i inne).
Dobrze znany w fantastyce temat „kontaktów” służy Strugackim jako „napęd” fabularny, umożliwiający obnażenie prawdziwej wartości człowieka znajdującego się w wyjątkowych warunkach, twarzą w twarz z Niewiadomym, podobnie jak Redryk, bohater Pikniku na skraju drogi. Żywo i plastycznie jest tu pokazany wprost niepojęty poziom techniki przybyszów z kosmosu, którzy wyprzedzili, mówiąc językiem matematycznym, o wiele porządków ziemską cywilizację. Skutki „pikniku” na poboczu galaktycznych tras (poboczem, „skrajem drogi”, okazała się tu nasza planeta) zostały ujawnione niezwykle przekonywająco. A jednak nie ów „pierwszy kontakt” jest najważniejsza sprawą w powieści. Jedyna w swoim rodzaju sytuacja, jaka się wytworzyła na skutek odwiedzin, odsłania zakamarki duszy tuzinkowego, zdawałoby się, młodzieńca, którego świadomość brutalnie determinowały stosunki panujące w świecie wielkiej finansjery, a postępowanie — okoliczności, dzięki którym przekształcił się on w stalkera, stał się jednym z tych śmiałków, którzy zajmują się „pustakami” — odrzutami techniki w zatrutej strefie. I jeśli opustoszały wewnętrznie, zatwardziały Red, znający takie koszmary i potworności, przed którymi bledną męki grzeszników w najniższych kręgach Dantejskiego Pieklą, nie tylko dotarł do złotej kuli, zdolnej według legendy stalkerów spełnić każde życzenie, ale znalazł w sobie dość siły, by zawołać: „Szczęście jest darem dla wszystkich i niech nikt nie odejdzie skrzywdzony!” — to znaczy, że nie zgubił w sobie człowieka.
Poznanie jest procesem nieodwracalnym. Kryzysowe, lecz wcale nie bez wyjścia sytuacje, powstające w trakcie poznawania, pobudzają człowieka do spojrzenia im śmiało w twarz, nastrajają do walki, a nie do siedzenia z założonymi rękami i czekania, aż Przyroda sama pomści siebie lub wyzwane przez człowieka siły niszczycielskie wyrwą się jak dźin z butelki. Korelacja nauki z wysokim poziomem moralności — to jedno z ważniejszych zagadnień fantastyki, nieodłączne od problemu odpowiedzialności uczonego za skutki jego zbyt daleko idących eksperymentów.
Nie wiemy, w jaki sposób genialnemu uczonemu Fiedlerowi udało się stworzyć „otarków”, zdolnych do logicznego myślenia, przyswajania sobie wiadomości, lecz pozbawionych, jak i sam ich twórca, wszelkich bodźców moralnych. Amerykański uczony zaspokoił swoją żądzę wiedzy, nie zastanawiając się, jaki będzie tego skutek, i oto stworzone przez niego otarki przekształciły się w groźną siłę. W opowiadaniu Dzień gniewu, o którym właśnie mowa, Sewer Gansowski ostro sformułował wcale nie czcze zagadnienie: „Co rzeczywiście czyni nas tym, czym jesteśmy? Zdolność do osądu, analizowania, czynienia logicznych obliczeń czy też coś takiego, co w nas wpoiło społeczeństwo, co ma związek ze stosunkiem jednej osoby do drugiej i ze stosunkiem indywiduum do kolektywu?” Jednoznaczna odpowiedź wypływa z dramatycznego konfliktu zawartego w opowiadaniu, jakże bliskiego pod względem problematyki społeczno— etycznej wymownemu utworowi Aleksandra Szalimowa Okno w nieskończoność, w którym uczony-maniak dokonuje w celach egoistycznych wiwisekcji świadomości człowieka. Wideo-zapis ukrytej w mózgu informacji, sprzężonej z pamięcią przodków, pozbawia „pacjenta” jego najskrytszego „ja”, naturalnego prawa jednostki do własnego świata wewnętrznego. I oto nasuwa się pytanie, czym tenże uczony różni się od Człekopodobnych otarków?
Podobne tematy poruszał także w swojej twórczości mistrz krótkich form prozy fantastycznej, z zaskakująco paradoksalną pointą, Ilia Warszawski (1909–1974), zaprezentowany w tym wyborze smutną, liryczną nowelą W” atolu: ludzie ofiarowują swoje szczęście i życie dla dobra innych.
Kosmos jest pełen zagadek. W ekstremalnych warunkach, wymagających błyskawicznej oceny sytuacji, dokonania wyboru jedynej słusznej decyzji, człowiek jest poddany próbie, udowadnia czynem, ile jest wart i na co go stać.
W opowiadaniu Andrieja Bałabuchy Grabarz nieoczekiwany rozkaz szefa-pilota „kosmoskafu” wydaje się wielu spośród załogi kontrowersyjny lub nawet występny. Lecz został on podyktowany nie tchórzostwem ani nawet zbytnią ostrożnością, tylko wzmożonym poczuciem odpowiedzialności.
Mężny postępek w wyjątkowych warunkach staje się nieświadomym wielkim czynem; wielki czyn jako norma postępowania — heroizmem. „Powinno istnieć coś takiego, co wyróżnia bohaterów już na pierwszy rzut oka. Ludzie dokonali wielkiego czynu. W ich oczach pojawia się niezwykły blask i szybciej biją serca, kiedy zaczynają rozumieć wielkość tego, czego sami dokonali. I oto człowiek staje się inny…”. Tak rozmyśla Siwer, dziennikarz, przygotowujący się do przekazania z Japety na Ziemię efektownego telereportażu o powrocie do systemu słonecznego ocalałych uczestników gwiezdnej ekspedycji. Pseudoromantyczne wyobrażenia Siwera, obalone przez surowa, realną rzeczywistość — to temat jednego z lepszych opowiadań Władimira Michajłowa Strumień na Japecie.
Nie myślą również o wielkim czynie bohaterowie Olgi Łarionowej, kiedy w czasie ostatnich minut przed nieuchronną zgubą udaje im się zapobiec potwornemu wybuchowi pozbawionego steru transgalaktycznego liniowca, niosącego ładunek energii równy kilku bombom wodorowym (Dotianuf do okieana).
Fantastyka stara się nie tylko wyjaśnić, ale po swojemu interpretować wszechświat. Nowy typ „czystej” SF charakteryzuje się wysunięciem paradoksalnych idei, poprawnych z punktu widzenia współczesnej logiki relatywistycznej, zadziwiających wyobraźnię niewiadomych prawidłowości czasoprzestrzennego kontinuum gdzieś w centrum galaktyki, w metagalaktyce czy w innych wymiarach.
Estetyczna zabawa umysłu to najbardziej fantastyczna hipoteza, którą bohaterowie tylko głoszą, pełniąc rolę tuby dla idei autora, prawdziwymi bowiem „bohaterami” są same idee. Jednym z przykładów na takie umysłowe eksperymenty jest Dotknięcie prawdy Władimira Sawczenki. Wątek detektywistyczny — poszukiwania zaginionego bez wieści Kałużnikowa, pracownika naukowego z Instytutu Fizyki Teoretycznej — splata się tu z nieodłącznym od akcji wyłożeniem przedziwnej teorii rezonansu, dającego „na poziomie atomowo— molekularnym… prawie niewyczerpany strumień energii, nie mniejszej niż w wyniku syntezy termojądrowej”. I żeby dowieść prawdy, fizyk, skupiwszy całą swoją wolę, każe sobie samemu wejść w rezonans… Plusk oswobodzonej materii zamkniętej w jego własnym ciele, i… oto jeszcze jeden legendarny meteoryt, zdaniem uczonych — z antymaterii, nazwany tym razem meteorytem tobolskim!
Poetyka twórczości fantastycznej wymaga potwierdzenia „zwariowanych” idei. Filozofia naturalna Kałużnikowa, wyłożona wprawdzie trochę z ironią, jest w istocie swej mniej dowolna niż jej sprawdzenie w praktyce. Na zdumiewającym przejściu od rozumowania do działania polega właśnie ów starannie przygotowany efekt.
Inny, bardziej rozpowszechniony rodzaj „czystej” SF reprezentują opowiadania i powieści, w których łączą się w jedno psychologia i logika, gdzie postępowanie bohaterów jest uwarunkowane niezwykłymi okolicznościami wypływającymi z samych założeń utworu. Tu niełatwo jest autorowi uniknąć jawnej ilustracyjności. Nie występuje ona jednak w powściągliwych pod względem stylu, intelektualnych nie powierzchownie, lecz koncepcyjnie — nowelach Dymitra Bilenkina, włączonych do autorskich zbiorów: Marsjanskij priboj (1967), Prowierka na razumnost (1974) i innych. Opowiadanie tytułowe pierwszego zbioru, Marsjański przybój, jest jednym z wcześniejszych utworów tego znanego dziś pisarza— fantasty.
Igor Rosochowatski jest autorem cyklu opowiadań o sygomach (sygom — człowiek powstały drogą syntezy), przewyższających i wyprzedzających o wiele porządków najdoskonalsze roboty. Logiczne naukowe uzasadnienie powstania sygoma i wzajemnych stosunków pomiędzy nim a jego twórcą-człowiekiem jest głównym tematem opowiadań Rosochowatskiego. W czasie tworzenia się tego cyklu, który, nawiasem mówiąc, wywołał niemało sporów, pojawiły się opowiadania o przewidywanych możliwościach biologii w dziedzinie przeróbki i ulepszania ludzkiego organizmu, jak to kiedyś robił u Bielajewa znakomity profesor Wagner. W opowiadaniu Tor I pisarz demonstruje w działaniu nowe, nabyte cechy uczonego, który potrafi zmienić swoją tkankę nerwową, przyspieszyć wielokrotnie przebieg impulsów i tym samym podnieść jakby do entego stopnia wydajność, produktywność swego nieprzeciętnego intelektu.
W literaturze, tak jak i w życiu, nic nie występuje w absolutnie czystej postaci, zachodzi bowiem nieprzerwana dyfuzja gatunków. Nierzadko zatem w twórczości jednego pisarza przeplatają się różne kierunki SF, czasem nawet w tym samym utworze. Rezygnacja z logicznych uzasadnień naukowego czy quasi-naukowego założenia zbliża fantastykę naukową do współczesnej baśni literackiej. Ciekawe jest spojrzeć, jak na siebie współ-oddziałują i jak się wzajemnie wzbogacają.
„Legendy i apokryfy” — posłużyłem się tu trafnym określeniem Bielajewa — znajdują wyraz w pięknej, być możne zbyt pięknej fantazji Michaiła Griesznowa: kwiaty jako urządzenia odbierające muzykę sfer niebieskich, l nie tylko muzykę, lecz także przekazy telewizyjne z zamieszkanych i rozwiniętych w dziedzinie nauki i techniki planet — w pełnej harmonii z dźwiękiem każdej gwiazdy. Ile na świecie istnieje kwiatów, tyle jest gwiazd! Wystarczy tylko mieć gwiazdofon skonstruowany przez wynalazcę Bielskiego — i piękno stanie się dostępne dla wszystkich (O czym mówią tulipany). Z drugiej znów strony Kirył Bułyczow nie trudzi się żadnymi uzasadnieniami, osłaniając nierealność założeń prawdopodobieństwem odtwarzanego obrazu codziennego bytu współpracowników stacji chronoskopowej w kosmosie. Gromadzą się zdarzenia sprzed niemal tysiąca lat, zachodzące na terytorium dzisiejszej Birmy. Kapłani zamierzają złożyć w ofierze bogom przepiękną dziewczynę. W jaki sposób młody uczony Ticke potrafił wejść w ekran chronoskopu i tym samym znaleźć się w przeszłości, żeby ratować dziewczynę — pozostaje zagadką i nie wymaga objaśnień (Konsekracja).
Przyswojenie przez fantastykę baśniowych założeń i obrazów przybliża ją do tradycji twórczości ludowej. Heroiką surowych lat wielkiej wojny ojczyźnianej z hitleryzmem jest owiany poemat proza Władimira Szczerbakowa Krasnyje koni. Sama treść legendy, jej tonacja, budowa metaforyczna — przywodzą na pamięć rosyjski epos o charakterze byliny.
Skoro już mowa o baśniach fantastycznonaukowych (zestawienie tych określeń może się wydać dziwne) — to opowiadanie Po co człowiek żył? chciałbym przeanalizować w ogólnym kontekście twórczości Wiktora Kołupajewa. Kryształowa moralność, przemożna czystość emocji leżą u źródeł jego zamysłu pisarskiego, gdzie następuje, nie tak przecież częsty w fantastyce, zbieg dwu zasad: estetycznej i etycznej. Człowiek w utworach Kołupajewa może podyskutować z losem, wrócić do czasów dzieciństwa, spotkać się z tymi, którzy na zawsze odeszli z życia, przerwać łańcuch przyczynowo-skutkowy niepożądanych, niepotrzebnych zdarzeń których nie potrafił w porę uniknąć. I podobnie jak niezwykłe doświadczenia, prowadzone w Instytucie Czasu, służą jako pretekst dla ukazania problemów moralnych, tak i w tym opowiadaniu prawdziwy artysta wchodzi w świat, by pomnożyć piękno i dobro, a nie dla uzyskania pieniędzy i sławy. I oto przejrzysta alegoria: nieszczęśliwy, pokrzywdzony Czesnokow z samozaparciem tworzy \v dalszym ciągu i dzięki swym niepojętym zdolnościom wprowadza tylko co zrodzone utwory do świadomości nieudolnych pismaków, którzy publikują je pod swoim nazwiskiem…
Coraz trudniej dziś rozgraniczyć fantastykę naukową od nienaukowej. Quasi-naukowy sztafaż towarzyszy także baśni fantastycznej, a tradycyjna SF coraz mniej jest zainteresowana uzasadnianiem naukowych idei i prognoz. Może dlatego Wadim Szefner widzi w fantastyce „przedłużenie poezji”. „Jeśli się zastanowić — wyjaśnia — to poezja i fantastyka podlegają tym samym prawom, z tym że fantastyka wykorzystuje je w szerszym aspekcie czasu i przestrzeni. Mówiąc na temat fantastyki, rozumiem pod tym określeniem nie tak zwaną fantastykę naukowo-techniczną, lecz tę, która wywodzi się z pojęcia fantazja” (z przedmowy do powieści Diewuszka u obrywa). W utworach Wadima Szefnera cudowność towarzyszy codzienności życia, w niektórych przypadkach nie wymaga ona wyjaśnień, w innych otrzymuje uzasadnienie, które łagodnie parodiuje schemat;SF, w innych jeszcze ma tylko umowne, ledwie zaznaczone tradycyjnie fantastyczne założenia.
Przy pozornej prostocie ironiczna proza Szefnera ma głęboki sens. Jego baśnie dla dorosłych (jedną z nich jest Skromny geniusz), na swój sposób pouczające, nasycone humorem, przekazują czytelnikom marzenie o harmonijnym, pięknym świecie, w którym „każdy człowiek może być sobą, nie rezygnując z własnej godności i nie wywyższając się nad innymi.
Im więcej się człowiek zastanawia nad fantastyka, tym bardziej wydaje mu się ona skomplikowana i wieloraka. Dysponuje szeroką skalą tematów, dużymi możliwościami artystycznej realizacji i twórczych założeń. W miarę możliwości stara się przygotować ludzkość do ostrych wiraży historii, przeciw którym człowiek w ostatecznym rachunku ma jeden jedyny oręż: moralną siłę duchową, męstwo, zdrowy rozsądek, szlachetność.
Fantastyka jest wszechobejmująca i w rzeczy samej nieograniczona, jak nieograniczony jest twórczy umysł. Wyraża nadzieje i niepokoje ludzkości, marzenia o dobrym jutrze i przestrogę przed grożącymi nieszczęściami i katastrofami. Przypuszczenie fantastyczne — to tylko zlepek tego, z czym się spotykamy dziś lub z czym się możemy zetknąć jutro.
Posłowie do niniejszego wyboru zakończę aforystycznymi strofami z wiersza Wadima Szefnera:
Patrzcie się w swoje odbicie, W ocean dni niewiadomych, Fantastyka — dalszy bieg życia, To jawa ze snów narodzona. Jewgienij Brandis