Rosie walczyła z całych sił, aby nie dać się usunąć z dworca. Lally znajdowała się tam, na dole, w Sing-Singu. Wiedziała o tym! Wszędzie było pełno glin. Kilku z nich stało przy stanowisku informacyjnym. Rosie odnalazła wzrokiem Hugh Taylora. To był ten miły facet z FBI, który zawsze z nią rozmawiał, jeśli przypadkiem znalazł się na stacji. Pobiegła do niego, chwyciła za ramię.
– Panie Taylor… Lally… – odezwała się błagalnym głosem. Hugh spojrzał na nią z góry i uwolnił ramię.
– Do diabła, wynoś się stąd, Rosie – powiedział ze złością.
– Nie, nie… – chlipała.
Dostrzegła, jak Hugh i jeden z policjantów chwycili za ramiona wysokiego mężczyznę, który stał przy nich. Zaczęli się szamotać.
Nagle rozległ się przeraźliwy krzyk.
– Tatusiu! Tatusiu!
Rosie się odwróciła. Mały chłopiec pędził przez halę i natychmiast ten wysoki mężczyzna minął ją, biegnąc w jego stronę.
Usłyszała, jak chłopiec mówi coś o złym człowieku. Może widział tego faceta, którego obserwowały z Lally? Mały płakał.
– Tatusiu, pomóż Sharon, ona jest ranna. Jest związana i jest tam z nią chora starsza pani – mówił przez łzy.
– Gdzie, Neil, gdzie? – dopytywał się błagalnie Steve.
– Chora starsza pani! – wrzasnęła Rosie. – To Lally! Jest w swoim pokoju. Wie pan gdzie, panie Taylor… W Sing-Singu… w starej pomywalni!
– Chodźmy! – zawołał Hugh.
Steve pchnął Neila w ramiona policjanta.
– Zabierzcie stąd mojego syna! – krzyknął i pobiegł za Taylorem.
Dwóch policjantów podążyło za nimi, zmagając się z ciężkim, metalowym arkuszem.
– Chryste! Wynośmy się stąd! – Ktoś otoczył Rosie ramieniem i pociągnął w stronę wyjścia. – Bomba wybuchnie lada moment!