Całe późne popołudnie i wieczór spędzili na spotkaniach z Jimmym Maitlandem, przełożonym Savicha, i zastępcą szefa FBI, Gilem Rainy z biura terenowego FBI w Los Angeles, szefem policji w Los Angeles Williamem Morganem i jego sztabem, łącznie z detektywem Flynnem. Mieli czas zaledwie na krótkie pożegnanie inspektora Deliona, zanim późnym wieczorem odleciał do San Francisco.
Prokurator okręgowy nie zamierzał wnosić aktu oskarżenia przeciwko Weldonowi DeLoachowi, bo doszedł do wniosku, że stracił on syna, a w Hollywood i tak nie będzie mu łatwo. Poza tym Weldon miał wskazać im miejsce, gdzie jego ojciec przez tyle lat zakopywał wszystkie zakrwawione ubrania. To była zdecydowanie wystarczająca kara. Co do kapitana DeLoacha, próbowali wyciągnąć z niego szczegóły, ale ciągle zachowywał się jak obłąkany. Udawał? Tego nikt nie wie. Ale faktem było, że umierał.
Nie było sensu zamykać starego człowieka w więzieniu, ale wiele pytań wciąż pozostawało bez odpowiedzi. Ciekawe, ile z nich znajdzie wyjaśnienie.
Następnego ranka, pożegnana przez Jimmy'ego Maitlanda, cała czwórka odleciała do Chicago. Przeszli rutynową kontrolę, jaka towarzyszyła podróży samolotem. Cóż, świat się zmienił. Ich odznaki FBI zostały obejrzane z każdej strony, dokumenty przeczytane trzy razy, a odciski palców pieczołowicie przeanalizowane, aż w końcu zostali przepuszczeni.
Wypożyczyli dwa samochody i wlekli się w niemiłosiernym korku, który i tak miał się nijak do tego w Los Angeles, i droga do hotelu Four Seasons zajęła im prawie czterdzieści pięć minut. Jak powiedział Savich, to była ich nagroda, na którą zgodził się Jimmy Maitland. Jak mówił Savich, szef pochwalił ich za kawał dobrej roboty, jaki wykonali, łapiąc scenariuszowego mordercę, i powiedział, że teraz mają nieograniczone możliwości. W tym przypadku odpowiadały one dwóm zwykłym pokojom, całkiem jednak przyjemnym, w luksusowym hotelu Four Seasons. Udało im się zarezerwować dwa sąsiadujące ze sobą pokoje.
Najpierw zamówili jedzenie.
– Dużo o tym myślałem – powiedział Savich nad swoją bezmięsną kanapką – i dyskutowałem z Sherlock i Dane'em w samolocie. Otóż, uważamy, Nick, że niekoniecznie John Rothman jest tu mordercą.
Nick poczuła, jakby ktoś uderzył ją pięścią w brzuch. Wstrzymała oddech. Wpatrywała się w kiwającą głowami trójkę i powiedziała:
– Nie, to niemożliwe.
– Ale zastanów się – powiedział delikatnie Savich, bo wiedział, że jest święcie przekonana, że ten człowiek próbował ją zabić. – To prawda, że John Rothman jest bardzo wpływowym człowiekiem, z ogromną siłą przebicia, mnóstwem przyjaciół, winnych mu przysługi, ale poza tym wszystkim, ma wiele do stracenia. Nie tylko swoją karierę polityczną, ale też życie. Swoje życie, Nick. Dla człowieka takiego jak on, z jego pozycją i umiejętnościami, zaprzepaszczenie tego wszystkiego tylko dlatego, że jego matka miała romans, kiedy był nastolatkiem, to po prostu nie ma sensu. Tak uważamy. – Uśmiechnął się do niej. – Wydaje nam się, że to może być Albia Rothman.
Dane tylko się uśmiechnął, ugryzł swoją kanapkę, całkiem smaczną.
– Albia – powtórzyła Nick bezbarwnym głosem, zapominając o kanapce w dłoni. – O co wam, do diabła, chodzi?
– Cóż – powiedział Savich – szczerze mówiąc, wydawała mi się podejrzana, kiedy pierwszy raz o niej wspomniałaś. Dlatego powiedziałem, że chcę to przemyśleć, przedyskutować z Sherlock i Dane'em. Nie twierdzę, że od razu pójdziemy z tym do Johna Rothmana, bo wcześniej pomyliliśmy się co do niego. Ale może zmienimy zdanie. I chyba powinniśmy poważnie przyjrzeć się jego siostrze.
Nick tylko patrzyła kolejno na każdego z nich. Odetchnęła głęboko, zjadła kawałek kanapki, zanim w końcu powiedziała:
– Nie nadążam za wami.
– Układ jest taki – wyjaśnił Dane – starsza siostra i młodszy brat mocno cierpią z powodu niewierności matki. Siostra jest święcie przekonana, że jest opiekunką swojego młodszego brata. Może zabiła matkę, a może nie, może jej śmierć tylko pogorszyła ich sytuację. Jest największym zwolennikiem swojego brata, uświadamia sobie, że nie zniosłaby, gdyby odszedł do innej kobiety. Kiedy więc na studiach on poznaje dziewczynę, ona zabija ją, a wygląda to jak wypadek.
Nick pokręciła głową.
– Ale skąd możecie wiedzieć, czy to wszystko jest chociaż bliskie prawdy? To wszystko wina tego Elliotta Bensona, przyjaciela Johna, który zawsze uganiał się za kobietami, które kochał i których pragnął John. Jest jeszcze jeden niezaprzeczalny fakt: John poślubił Cleo. Byli małżeństwem przez pięć lat. Skoro Albia chciała zatrzymać Johna dla siebie, dlaczego nie zabiła Cleo, zanim John się z nią ożenił? W ten sposób uchroniłaby go przed inną kobietą.
– Możliwe, że Albia nie miała ku temu okazji, zanim się pobrali. Zajmiemy się tym. Założę się o moją ostatnią kanapkę, że to był na pewno szalony romans i Albia nie miała szans, by powstrzymać go przed ślubem z nią. Więc musiała zaczekać na właściwy moment i, na razie ukrywać swoje uczucia. Przecież nie mogła tak po prostu sprzątnąć jego nowej żony, to byłoby zbyt podejrzane. I oczywiście chciała uchronić brata przed podejrzeniami o spowodowanie śmieci żony, musiało więc wyglądać to na wypadek.
– I tu jest pies pogrzebany – powiedział Dane. – Mówiłaś, że to od Cleo dowiedziałaś się o Elliocie Bensonie. Wiemy już, że Cleo nie napisała tego listu. Więc musi to być Albia.
Nick wyglądała na zamyśloną, jej wzrok utkwiony był w resztce kanapki.
– Przecież znałam Albię – powiedziała w końcu. – Przynajmniej tak mi się wydawało. Zawsze była dla mnie miła, chociaż nie byłyśmy przyjaciółkami, bo ona z nikim się nie spoufalała. Jest taka dostojna, poukładana i powściągliwa.
– Myślisz, że byłaby w stanie zrobić wszystko dla swojego brata? – zapytał Dane.
Nick w pamięci przywołała wspomnienie Albii i pokręciła głową.
– Nie mam pojęcia. Pamiętam, jak kiedyś, podczas jednego spotkania, Albia nie zgadzała się ze stanowiskiem Johna w jakiejś politycznej sprawie. Podała swoje argumenty, ale on nie zmienił zdania. Pamiętam, że byłam podobnego zdania co ona. Pamiętam też, że spojrzała na niego wtedy bardzo nienawistnie, ale więcej się o to nie kłócili.
– Mówiłaś, że Albia była mężatką, ale bardzo krótko – powiedział Savich.
– Tak. Jej maż zmarł nagle, o ile sobie dobrze przypominam. Chyba nie myślicie… nie, o nie. – Nick zanurzyła dłonie we włosach. – To bardzo skomplikowane. Od samego początku myślałam, że to John. Kiedy tej ostatniej nocy mnie zaatakował i chciał zacisnąć dłonie na mojej szyi, przysięgam, że w jego oczach widziałam, że chciał mnie zabić, i wiedziałam, że jest winny. Nie miałam co do tego wątpliwości. Byłam przerażona. Po co miałby to robić, jeżeli to Albia zabijała te kobiety?
– Może wcale nie chciał zrobić ci krzywdy – zasugerowała Sherlock. – Może chciał ci tylko zabrać list od swojej byłej żony. Chciał tego wystarczająco mocno, by cię zaatakować. Nick, stawką była tu jego kariera. Wszystko, na co pracował przez całe życie, mogło nagle się zawalić. Musiał pozbyć się tego listu. To była gra o wysoką stawkę, prawda?
– Owszem – przyznał Dane. – A czy on już wie, że Cleo nie żyje od dawna?
– Nie – odpowiedziała Nick. – Twierdził, że to niemożliwe, żeby Cleo chciała go tak skrzywdzić, że nie byłaby do tego zdolna. Och, sama już nie wiem. Tego już za wiele. Naprawdę myślicie, że to Albia Rothman chciała mnie zabić w Los Angeles?
– Prawdopodobnie – odparła Sherlock. – Idę o zakład, że na pewno podłożyła ogień w twoim mieszkaniu. A facet na harleyu? Może wynajęła kogoś, komu ufała tutaj, w Chicago?
Nick z niedowierzaniem kręciła głową.
– Facet, który próbował przejechać mnie samochodem, ten, który podpalił moje mieszkanie i facet na harleyu – to ta sama osoba. Jestem tego pewna. Właściwie, doszłam do tego we śnie, parę dni temu.
– To ma sens – oświadczył Dane. – Może to był jej kochanek, ktoś, komu mogła naprawdę zaufać.
– Może – zgodził się Savich. – A kiedy Linus przesłał mediom twoje zdjęcie i pokazali je w telewizji, ona cię rozpoznała i wiedziała, gdzie cię szukać. Nie było trudno dowiedzieć się, gdzie się zatrzymałaś i mieć cię na oku. A kiedy próba z harleyem nie udała się, nie miała czasu na wcielenie w życie kolejnego planu.
Nick pochyliła się nad stołem i ugryzła kawałek kanapki Dane'a.
– Interesujące zachowanie, Nick – powiedział Savich, uśmiechając się. – Najpierw gryzłaś ramię Dane'a, teraz jego kanapkę. Wygląda mi to na poważny akt agresji. Zniesiesz to jakoś, Dane?
– Dam sobie radę – odparł Dane i uśmiechnął się do Nick, dotykając swojego ramienia. – Jest za chuda. Niech gryzie, co tylko chce.
– Hm – mruknęła Sherlock i posłała mężowi spojrzenie, które sprawiło, że poczuł gorąco. Tak samo patrzyła na niego poprzedniej nocy, kiedy całując każdy centymetr jego ciała, sprawiła, że poczuł się jak w niebie.
– Dość tego – powiedział Savich do niej i do Dane'a. – Wróćmy do Cleo Rothman. Nie żyje od trzech lat. Idę o zakład, że starszy doradca, Tod Gambol, też nie żyje. Więc kto, jeżeli nie Albia Rothman, mógł przysłać ci ten list? Czy ktoś jeszcze przychodzi ci do głowy, Nick?
Nick pokręciła głową.
– Nikt inny, przyznaję. Ale posłuchajcie mnie wszyscy, byłam absolutnie pewna, że to charakter pisma Cleo.
Sherlock wzruszyła ramionami.
– To nic wielkiego. Wystarczyło, żeby Albia miała kopie listów lub notatek Cleo i wzorowała się na nich. Szkoda, że John Rothman zniszczył list. Zbadalibyśmy go i dowiedzielibyśmy się, kto go napisał. Może napisała ten list, żeby cię wystraszyć. Kiedyś chciała cię zabić, a może wcale nie. Może w końcu się tego dowiemy. Ale chciała, żebyś zniknęła, stąd list i historia z dziennikiem.
– Myślicie, że ten dziennik nie istnieje? – zapytała Nick.
– Nie – powiedział Dane. – Od początku nie miało sensu to, że John Rothman zostawia dziennik, w którym przyznaje się do morderstwa, w sejfie w swoim gabinecie i przypadkiem zostawia ten cholerny sejf otwarty. Nie, Albia wymyśliła ten dziennik, by cię przestraszyć i oczyścić teren.
– Senator Rothman też nie napisał tego listu – oświadczył zdecydowanie Savich. – Musiałby być niespełna rozumu. To Albia go napisała, bo chciała, żebyś zerwała z jej bratem. Kiedy to nie poskutkowało, zaczęła poważnie zastanawiać się nad zabiciem ciebie.
– Cóż, Rothman może i jest niespełna rozumu – powiedziała Sherlock. – Ale posłuchaj, Nick, jeżeli okaże się, że za tym wszystkim stoi jego siostra, nadal chcesz wyjść za senatora?
– Mam inne plany – powiedziała bez namysłu Nick.
– Ona nie może poślubić senatora – oświadczył Dane. – Znowu ugryzła mnie w ramię, nie wspominając już o kanapce. Liczę, że to duży krok w kierunku zaangażowania.
– To mi wygląda na coś poważnego – mruknął Savich. Sherlock poklepała Nick po ramieniu i uśmiechnęła się do męża.
– Ostatniej nocy poczułam wielką ulgę, że wszystko się wyjaśniło. I nikt się nie spodziewał takiego zakończenia. – Znowu spojrzała na Savicha tak, że zaczął drżeć, potem potrząsnęła głową i odchrząknęła. – Teraz będziemy mieli inne zajęcia. Wrócimy do domu, do Seana. Długo nie widzieliśmy naszego chłopca. Jak go znam, zmusza babcię, żeby tańczyła, by go zabawić. Dobra, co wy na to, żeby już na dziś skończyć?
– Jest uzależniona od adrenaliny – powiedział Savich, obejmując żonę i całując ją w ucho. – A może po spotkaniu z senatorem wybierzemy się gdzieś potrenować?
– To działa tak, że Dillon będzie trenował do upadłego, a kiedy uśmiechnie się do mnie, wszystko będzie jasne – powiedziała Sherlock.
– Chcesz powiedzieć, że to morderczy trening pomaga ci w pracy? Nie cukier? – zapytał Dane.
– Żadnego cukru. Tylko pot i łzy – powiedział Savich. – Zadzwonię teraz do Jimmy'ego Maitlanda i opowiem mu, co ustaliliśmy, i zapytam, czy chce powiadomić policję w Chicago. Sherlock, a może zadzwonisz do biura senatora Rothmana i sprawdzisz, czy tam jest. Chciałbym go zaskoczyć, tak jak zrobiliśmy to z Linusem Wolfingerem.
Nick z założonymi rękami rozsiadła się na krześle. Patrzyła na nich kolejno i nie mogła w to uwierzyć.
– To nie dzieje się naprawdę.
W końcu poszli do siłowni na rogu Rusk i Pine, bo senator Rothman był w Waszyngtonie i planował wrócić do biura dopiero późnym popołudniem.
Na ekranie wielkiego telewizora zawieszonego pod sufitem na siłowni zobaczyli zastępcę szefa FBI, Jimmy'ego Maitlanda, otoczonego przez ludzi z FBI w Los Angeles, tamtejszą policję i dziennikarzy.
– Powiedziałem panu Maitlandowi, że nie chcemy brać udziału w tym zamieszaniu – oświadczył Savich. – On dobrze sobie radzi z takimi rzeczami.
Patrzyli, jak dziennikarze tłoczą się wokół nich i wszyscy naraz wykrzykują pytania. Przynajmniej sześciu dziennikarzy chciało wiedzieć, gdzie są Dane, Sherlock i Savich. Jeden nawet zapytał o tę bezdomną kobietę – podobno naocznego świadka – która nie była w stanie zidentyfikować Linusa Wolfingera.
Nick głośno zagwizdała.
Jimmy Maitland podniósł rękę.
– Wybaczcie – powiedział. – Ale agenci zajmują się już następną sprawą. Jeśli chodzi o tę bezdomną kobietę, ma się dobrze. Zaczęła nowe życie. Poproszę o następne pytanie.
Delion wrócił do Los Angeles na konferencję prasową po tym, jak miał ciężką przeprawę z dziennikarzami w ratuszu w San Francisco. Był tu razem z Flynnem, stali razem, obaj śmiali się. Flynn machał ręką, jakby kozłował piłkę do koszykówki, swobodnie opowiadając o szczegółach sprawy. W sprawie kapitana DeLoacha odsyłał do prokuratora okręgowego.
Rzecznik prasowy Premier Studios wyraził wstrząs, zaskoczenie i głęboki żal szefa, Milesa Burdocka. Poinformował wszystkich, że emisja „Superagenta” ostatecznie zostanie wznowiona. Nikt nie chciał, żeby gwiazdy zostały ukarane za coś, o czym nie miały pojęcia. Nie wspomniał o tym, że teraz na pewno każdy będzie chciał obejrzeć program i osiągnie najwyższe wskaźniki oglądalności. Nie powiedział też, że z zysków, jakie przyniesie program, ma zamiar pokryć koszty procesów sądowych, które na pewno zostaną wytoczone studiu po tym, jak jego własny dyrektor naczelny popełnił morderstwa, posługując się scenariuszami programu.
Belinda Gates i Joe Kleypas stali za plecami rzecznika prasowego. Rzecz jasna, byli bardzo zadowoleni. W końcu rzecznik ogłosił, że Frank Pauley przejmie obowiązki Linusa Wolfingera na stanowisku prezesa Premier Studios.
Kiedy konferencja prasowa dobiegła końca, czwórka oglądających ją na monitorze telewizora w siłowni w Chicago wydała radosne okrzyki.
– Tylko Belinda trochę nam pomogła – powiedziała Sherlock. – Ale nawet ona zawiodła.
– To mi o czymś przypomniało – powiedział Savich do żony. – O tych wałkach, które miałem wyciągać z twoich włosów. – I pocałował ją.
– Jutro je kupię – obiecała Sherlock.