Maestro, Wirginia
Niedziela południe
Chłopcy połknęli pierwszego hamburgera i pieczonego ziemniaka, jeszcze zanim skończyli mówić o pokoju okazań na posterunku policji w Richmond. Dopiero gdy zabrali się do komponowania drugiego hamburgera, Rob zmienił temat:
– Dziś rano lód na stawie był super, tato. Ścigaliśmy się i ja wygrałem. Bez trudu.
– Tylko raz byłeś lepszy ode mnie, Rob – uściśli Rafe – i to dlatego, że oszukiwałeś. A reszta dzieciaków miała po dwanaście lat.
– A Pete? On jest ode mnie starszy.
– To kretyn, nie wie, która noga jest która.
Ruth i Dix odchylili się na krzesłach i patrzyli, jak chłopcy jednocześnie jedzą i się kłócą.
– Niesamowite jest to, że pamiętam, jak siedziałem tak przy stole z moimi braćmi – powiedział Dix.
Ruth skinęła głową, ale widać było, że myśli o czymś innym. – Odwaliliśmy dziś rano kawał dobrej roboty, Ruth, daj swoim szarym komórkom odpocząć.
– Nie mogę.
– Ruth, jeździsz na łyżwach? – spytał Rob. – Myślisz, że przegonisz mojego brata? Jeśli tak, to będziesz mogła pościągać się ze mną.
– A zwycięzca będzie walczył ze mną, dobrze? – zaproponował Dix.
– Żeby z tobą przegrać, musiałby być upośledzony, tato.
– I ślepy – dodał Rafe.
– Taki jesteś dobry? – zainteresowała się Ruth.
– Wygraj z moimi chłopakami, a zobaczysz.
Ruth uśmiechnęła się i podała chłopcom musztardę.
Dix zauważył, że Rob nie zabrał się od razu do jedzenia, co było dziwne.
– Co się dzieje, Rob?
Chłopiec ostrożnie odłożył widelec na talerz.
– Nie wiem, ale coś jest z tobą nie tak, tato. Wydaje mi się, że jesteś bardzo spięty. Ruth też.
– Chyba masz rację. – Dix domyślał się, dokąd zmierza ta rozmowa.
– Rafe i ja rozmawialiśmy… – Rzucił bratu ostrzegawcze spojrzenie.
– Tak?
– Cóż, może… Nic takiego, tato. Możemy porozmawiać o tym później. – Rob odsunął krzesło, złapał hamburgera i wstał. – Idziemy na sanki. Dzięki za lunch.
– Poczekaj na mnie, Rob!
– Uważajcie na siebie! – krzyknęła za nimi Ruth.
Dix otworzył usta, żeby dowiedzieć się, o co chodziło, ale nic nie powiedział. Chłopcy słuchali plotek i wyobraźnia musiała im podpowiadać różne wyjaśnienia. Rob miał rację, oboje z Ruth byli spięci. Rozmowa z chłopcami mogła poczekać, aż będą do niej przygotowani, a to.nastąpi dopiero wtedy, gdy to wszystko się skończy.
– Pewnie winią mnie – powiedziała Ruth, kompletnie go zaskakując. – Łatwo jest pomyśleć, że to wszystko nigdy by się nie zdarzyło, gdybym tu nie przyjechała.
– Jeśli tak myślą, to się mylą i wkrótce to zrozumieją. Są sprawiedliwi i bystrzy. Najlepsze, co możemy dla nich zrobić, to zakończyć tę sprawę najszybciej, jak to możliwe. Wtedy pomożemy im uporać się z tym. Potrzebują trochę czasu.
Zadzwoniła komórka.
– Szeryf Noble.
Ruth obserwowała twarz Dixa, gdy słuchał.
– Dzwonił Cesar Morales – powiedział po skończonej rozmowie. – Nie zdobył dla nas tego nazwiska.
– Mam ochotę siarczyście zakląć. No dobrze, Dix, nie czaruj. Po co dzwonił?
– Okazało się, że dziewczyna Dempseya wydawała ostatnio mnóstwo gotówki. Przyłapali ją na tym i w końcu przyznała się detektywowi, że Tommy dał jej dziewięć tysięcy dolarów, żeby przechowała je do powrotu jego i Jackiego.
Serce Ruth zaczęło bić szybciej.
– Czy powiedziała cokolwiek, co mogłoby naprowadzić nas na ślad osoby, która dała Dempseyowi pieniądze?
– Tak jak mówiłem, Cesar nie podał mi żadnego nazwiska.
Ale Tommy powiedział swojej dziewczynie, że tę robotę zleciła im kobieta. – Przerwał i uśmiechnął się szeroko. – A dokładnie powiedział, że będzie robił dla tej szurniętej suki ze szkoły muzycznej w Maestro.