Rozdział 39

Hotel Greyhaven

Great Bear Road

Maestro, Wirginia

Poniedziałek, wczesne popołudnie

Przepraszamy za spóźnienie, ale mieliśmy małe spotkanko z Chappym, Tonym i Cynthią.

Sherlock uśmiechnęła się na powitanie, a Savich uściskał Ruth i potrząsnął dłonią Dixa.

– Najwyraźniej przydało się wam trochę snu – zauważył szeryf. – Mieliście ciężką noc.

– To prawda, ale spaliśmy trochę rano – odparł Savich.

– W każdym razie dopóki Sean nie wskoczył na łóżko i nie rozpoczął tańca wojennego – dodała Sherlock.

Gdy usiedli i złożyli zamówienie, Dix rozejrzał się po wielkiej sali z ogromnym, kamiennym kominkiem na przeciwległej ścianie i belkowanym sufitem.

– Ta restauracja to jedna z najlepiej strzeżonych tajemnic w Maestro. Poczekaj, aż spróbujesz wegetariańskiego minestrone, Dillon. – Uniósł filiżankę kawy. – Za rozwiązanie wszystkich problemów w Maestro.

Ruth uśmiechnęła się szeroko.

– Rozwiązaliśmy je, Dix, więc się rozchmurz.

Savich rozsiadł się wygodniej na krześle i popatrzył na nich oboje.

– No dobrze, opowiedzcie nam o tym spotkaniu w Tarze.

– Mówiłem wam już, jak bardzo byłem zaskoczony, że Gordon tak się postawił. Naprawdę miałem nadzieję, że uda nam się go złamać, ale nic z tego.

Ruth westchnęła.

– Liczyliśmy, że się przyzna, i dla większego efektu zrzuciliśmy na niego wszystko naraz.

– To było widać w jego oczach, kiedy powiedzieliśmy mu, że Helen była odpowiedzialna za śmierć Erin i Walta. Wiedział, Helen musiała mu się przyznać.

– Wiesz, Dix, teraz myślę, że to Chappy poinstruował go, jak ma się wobec nas zachować – powiedziała Ruth. – Gordon nigdy nie wydawał mi się aż tak silny. – Wzruszyła ramionami. – To robota Chappy'ego. I bardzo możliwe, że Chappy zrobił coś więcej niż tylko pomoc przy ucieczce z miasta.

– Nie zdziwiłbym się, gdyby Chappy zniszczył dowody, jeśli jakieś istniały – przyznał Dix.

– Przypisujesz Chappy'emu spore zasługi, Ruth – zauważył Savich.

– Chcę tylko powiedzieć, że Chappy pomógł bratu, i to nie tylko w ucieczce.

– Zresztą nie tylko on – dodał Dix. – Kiedy rano byliśmy w Tarze, okazało się, że wszyscy są w to zamieszani.

Wyjaśnił dokładnie, co miał na myśli, i pomachał marchewką w stronę Ruth.

– I dlatego nasza agentka FBI jest przekonana, że to Chappy zorganizował wielką ucieczkę Gordona. Będziemy cierpliwi, ale jeśli o mnie chodzi, to dopóki nie mamy żadnych dowodów, Gordon może nie wracać.

Savich pomyślał, że Dix w ogóle nie chce, żeby Gordon wracał, bez względu na to, czy znajdą się jakieś dowody czy nie.

Podano lunch i rozmowa zeszła na chłopców. Przy deserze złożonym z ciepłej szarlotki Ruth powiedziała:

– No dobrze, opowiedzcie, jak udało się wam namierzyć Mosesa Grace i Claudię.

Sherlock popatrzyła na męża.

– Hm, sprawa wygląda tak. To, co zrobił Di1lon, nie jest do końca zgodne z prawem i staramy się to trzymać w ścisłej tajemnicy, więc uznajcie się za uprzywilejowanych.

Dix uniósł brwi.

– Co ty zrobiłeś, Savich? Możecie liczyć na moją dyskrecję, jeśli to ma pozostać między nami.

Savich skinął głową i odłożył widelczyk na talerz.

– Wiecie, że kiedy ktoś dzwoni pod dziewięćset jedenaście, dyspozytor niemal natychmiast widzi numer i lokalizację dzwoniącego, bez względu na operatora sieci. Zaprogramowaliśmy anteny w Waszyngtonie tak, żeby wszystkie telefony na moją komórkę były odbierane też w Budynku Hoovera jako telefony pod dziewięćset jedenaście. Przymocowaliśmy MAX – a do tablicy rozdzielczej i czekaliśmy na telefon od Mosesa. Kiedy zadzwonił, ujrzeliśmy na ekranie śliczny żółty punkcik, który pokazywał nam dokładnie lokalizację Mosesa.

Przeprogramowanie anten nie było trudne, ale ciężko nam było zdobyć zgodę operatorów sieci komórkowych. Pomógł nam sam Moses, bo po podłożeniu bomby w Bonhomie Club stał się terrorystą stanowiącym zagrożenie publiczne i bardzo ważni ludzie chcieli go jak najszybciej powstrzymać.

– Czyli, że każdy, kto dzwonił pod twój numer, był nagrywany i lokalizowany przez FBI. Czy to legalne?

– Zwykłe nie. – Savich uśmiechnął się i zatopił zęby w szarlotce.

Загрузка...