ROZDZIAŁ 25

Quinlan zabrał ją do domu, do swojego mieszkania, do swojej sypialni, do swojego łóżka, gdzie teraz obejmował ją, lekko gładząc po plecach.

Była taka chuda. Wyczuwał kości biodrowe, przez materiał nocnej koszuli czuł chudość jej ramion. Pod wpływem impulsu chciał zatelefonować do chińskiej restauracji i zamówić wołowinę po seczuańsku z dużą ilością cukru, ale doszedł do wniosku, że woli kontynuować to, co właśnie robił. A poza tym przed chwilą nakarmił ją do syta spagetti z dużą ilością parmezanu i chlebem czosnkowym, który nie był tak dobry, jak chleb czosnkowy Marthy.

– James?

– Miałaś spać.

– Pan Brammer był wobec mnie bardzo miły. Powiedział mi też parę rzeczy o tobie.

Guinlan wlepił w nią wzrok.

– Żartujesz chyba. Brammer jest najbardziej milczącym człowiekiem FBI. Gdyby przyznawano za to nagrody, wygrałby jednogłośnie.

– Ale nie dzisiejszej nocy. Może był zmęczony albo podniecony, tak jak ty. Tak, powiedział mi mnóstwo rzeczy. Masz dużą rodzinę. Jesteś bardzo podobny do swojego ojca.

Interesujące, pomyślał Quinlan i mruknął gdzieś w jej włosy:

– Hmm… czy poza tym rozmawialiście tylko o sprawie i jej bohaterach?

– Głównie, ale nie wyłącznie. – Czuł, jak palcami przesuwa no jego bicepsach. Natychmiast napiął mięśnie. Pprtiyślał, że po prostu jest mężczyzną, który chce, aby jego kobieta świadoma była jego siły. Omal się głośno z siebie nie roześmiał.

– Co oznacza to „nie wyłącznie"?

– Ciebie. Opowiadał mi o tobie i twoim ojcu, i o Dillonie.

– Brammer i mój ojciec znali się od lat. Szkoda, że nie poznasz mojego staruszka. Był z niego niezły numer, Sally. Zmarł w ubiegłym roku na zawał serca, nagły, więc nie cierpiał, ale miał zaledwie sześćdziesiąt trzy lata. Potrafił człowieka tak rozzłościć, że miało się ochotę stłuc go na kwaśne jabłko, ale już po chwili trzeba było trzymać się za brzuch ze śmiechu.

– Zupełnie jak ty. Tak powiedział pan Brammer.

Znów gładziła jego bicepsy. I znów napiął mięśnie. W końcu mężczyzna jest tylko mężczyzną. Chyba nie dawało się przed tym uciec.

– Powiedział też, że lubisz pracować w pojedynkę, ale mimo to zawsze wie, czym się zajmujesz, nawet jeśli jesteś pewien, że nie ma o niczym pojęcia.

– Nawet w to nie wątpię. Stary cwaniak. Wszędzie ma swoich szpiegów.

– Może teraz zwerbował szpiega, który z tobą zamieszka?

– Na tego szpiega się zgadzam – rzekł Quinlan i pocałował ją.

Była miękka i uległa, ale daleka, jeszcze daleka. Nie mógł jej o to winić. Wyszeptał prosto w jej gorące usta:

– Pozostał jeszcze tylko twój ojciec, Sally. Złapiemy go. Nie ucieknie. Będzie ogromny skandal i wielki proces. Czy wytrzymasz?

– Tak – odparła, chłodnym i ostrym nagle głosem. – Prawdę mówiąc, nie mogę się doczekać. Chcę spojrzeć na niego z góry. Chcę móc opowiedzieć światu, jak bił swoją żonę. Chcę opowiedzieć światu, co zrobił ze mną. James?

– Słucham.

– Czy w życiu mojego ojca była jakaś inna kobieta? Ktoś, z kim zamierzał opuścić kraj?

– Nic o tym nie wiemy, ale to ciekawy pomysł. Będziemy musieli się temu przyjrzeć. To dopiero początek. Jak wspominałem, nasi ludzie przeglądają każdy skrawek papieru w domu twojego ojca i w jego biurze. Wszystko zostanie dokładnie zbadane. Nie widziałaś jeszcze FBI w takiej akcji, więc nie masz pojęcia, co to znaczy szczegółowe śledztwo. Dla naszego przyjaciela, Normana Lipsy'ego, chirurga plastycznego oznacza ono, że nawet najlepsi prawnicy w kraju nic mu nie pomogą i nie będzie mógł się nigdzie ruszyć. Będzie przesłuchiwany przez agentów co najmniej do przyszłej środy. Fakt, że do tej pory nic nie powiedział, o niczym nie świadczy. Jeszcze będzie mówić. Agenci już znaleźli więcej dowodów, niż potrzeba, żeby go oskarżyć o niezliczoną ilość przestępstw: o porwanie, zmowę, spisek, a to tylko początek listy. Sally, ciągle zachowujesz się z rezerwą. O co chodzi?

– James, a co będzie, jeśli się myliłam? Jeśli się okaże, że byłam nadal pod wpływem środków odurzających i widziałam rzeczy, których naprawdę nie było? Jeśli to nie mój ojciec wybiegał przez drzwi balkonowe, ale ktoś inny? A może nie widziałam nikogo? A jeśli go zastrzeliłam, a cała ta reszta była… tylko grą mojej wyobraźni?

– Nie – powiedział i pocałował ją. – W żaden sposób. Jednej rzeczy jestem pewien w tej sprawie – jest szalona. Ale ty nie jesteś szalona. Mogę się założyć, że nie cierpisz nawet na zespół napięcia przedmiesiączkowego.

Uderzyła go w napięte ramię i zachichotała.

– Wspaniały odgłos. Zapomnij o całym tym szaleństwie, Sally. Widziałaś swojego ojca. Nie mam nawet cienia wątpliwości, podobnie jak Brammer, Dillon czy jak nie będzie jej miała pani Lilly, kiedy jej wszystko opowiemy. Twój ojciec musiał się zatrzymać, zobaczył, że wyrzucasz jego cenny pistolet i wrócił, żeby go zabrać. Przekonujące, nie sądzisz? Jeśli nie wrócił po broń, to gdzie jest teraz pistolet? Gotów jestem się założyć o meksykański obiad w stołówce, że ma tego RothSteyra.

Pochyliła się i pocałowała go w usta.

– Boże, mam nadzieję. Byłeś taki pewny, że sobie przypomnę.

– Nie modliłem się nigdy o nic bardziej od czasu, gdy miałem siedemnaście lat i bałem się, że Melinda Herndon jest w ciąży.

– Tak się cieszę, że go nie zastrzeliłam, chociaż miałabym na to ogromną ochotę. Ciekawa jestem, gdzie jest teraz.

– Znajdziemy go. Jego paszport zniknął. Agenci z Noelle przeszukali jego sejf w domu i skrytki bankowe. Możliwe, że uciekł na Kajmany albo do Szwajcarii, bo znaleźli rachunki bankowe z obu tych miejsc. Dopadniemy go. I to niedługo.

Leżała cicho, zupełnie bez ruchu u jego boku. Taki przyjemny był dotyk jej ciała. Nadal był podniecony, ale Sally musiała być wyczerpana. Miała dość przeżyć. Westchnął. Poprzestał na lekkim cmoknięciu jej w usta.

– Będziesz mogła już zasnąć?

– Mam przeczucie, James – powiedziała powoli. Czuł na szyi jej gorący oddech. – To dziwne i nie potrafię tego wyjaśnić, ale wydaje mi się, że ojciec nigdzie nie wyjechał. To znaczy, że opuścił kraj. Jest gdzieś tutaj. Nie umiem sobie tylko wyobrazić gdzie. Nic nie wiem, żebyśmy mieli jakiś domek wakacyjny nad morzem czy w górach.

– To ciekawe. Jutro spytamy Noelle. Ale pamiętaj, Sally, że to ja uchodzę za człowieka obdarzonego słynną intuicją, niezwykłym instynktem. Próbujesz mnie prześcignąć?

Quinlan przesunął się. Nadal miał na sobie koszulę i spodnie. Żałował, że nie jest nagi. Sally była w jednej ze swoich nowych koszul nocnych, bawełnianej szmatce, która spowijała ją od brody po kostki. Żałował, że ona też nie jest naga. Westchnął i pocałował ją w prawe ucho.

Marzył, by cała nagromadzona adrenalina uszła z jego ciała. Był podniecony i pełen żądzy. Żeby się oderwać od lubieżnych myśli, rzeki: – Zapomniałem ci powiedzieć. Miałem telefon od Davida Mountebanka. Przypominasz sobie szeryfa, prawda?

– Bardzo miły człowiek. Zajął się tobą. – Poczuł, jak jej palce delikatnie dotykają miejsca po szwach na głowie. – Zostało ledwie wyczuwalne zgrubienie.

– Tak. Ale wracając do szeryfa, oba morderstwa nadal pozostają dla niego zagadką. Doktor Spiver istotnie został zamordowany, nie ma żadnych wątpliwości. Mountebank chce oficjalnej pomocy FBL Przekonał już wszystkich, że tamci starsi państwo, Harve i Mar-ge Jensenowie, zostali zabici gdzieś w tamtych okolicach, a zniknięcia pozostałych osób też się wiążą z morderstwami w Cove. Sprawą zajmą się agenci z Portland oraz ja, z biura w Waszyngtonie. Rozpełzną się po całym przeklętym mieście.

Całowała jego szyję, jej palce leciutko targały włosy na jego piersi. Wolno mówił dalej.

– Jadę tam, Sally. Tak, Brammer o tym wie. Uważa, że to dobry pomysł. Chce, żebym porozmawiał z Amabel. Wszyscy chcemy wiedzieć, jaki jest jej udział w całej tej historii. Uwierz mi bowiem, że jakiś musi być. Chyba powinnaś rozważyć możliwość wybrania się tam ze mną.

On sam przeanalizował już ogrom niebezpieczeństwa, na jakie narażona będzie w małym miasteczku na wybrzeżu Oregonu i tego, które groziłoby jej ze strony ojca, gdyby została tutaj sama, bez niego. Nie, chciał ją mieć przy sobie. Tylko w ten sposób będzie mógł ją ochraniać. W Cove będzie się kręciło tylu agentów, że nikt nie będzie miał szansy zrobić jej krzywdy.

– W jaki sposób mogłaby być zamieszana w tę sprawę, James? Kocha mnie przecież. Przygarnęła mnie Amabel.

– Nie próbuj mnie zmylić. Musi być jakoś zamieszana. Kiedy powiedziała mnie i Davidowi, że uciekłaś, bo się przestraszyłaś, byłem absolutnie pewien, że jest w to wszystko zamieszana. Pytanie tylko jak bardzo.

– Odzyskałam teraz moją mamę. Chciałabym też odzyskać moją ciocię Amabel. Modlę się, żeby nie była wplątana w tę historię.

– Nie tylko odzyskałaś mamę, dostałaś także mnie i nigdy mnie nie stracisz, przysięgam. I będziesz jeszcze miała caią moją rodzinę. Są okropni i kochani zarazem, czasem zalezą za skórę, ale w sumie są wspaniali. A jeśli okaże się, że Amabel była zaangażowana w całą tę sprawę, damy sobie z tym wspólnie radę, ty i ja.

Poczuł, że jej dłoń ześliznęła się w dół, palce wsunęły się pod koszulę i zaczęły go pieścić. O mało nie spadł z łóżka. Nie, jest wyczerpana, nie może jej na to pozwolić, nie tej nocy. Powziął postanowienie. W żaden sposób nie będzie jej zachęcał. Pokręcił głową i zapytał:

– Sally, jesteś pewna?

– O tak – odpowiedziała i pocałowała go w tors. – Zdejmę ci koszulę, James.

Roześmiał się. Śmiał się ciągle, gdy jej usta wędrowały po jego brzuchu, a potem niżej, aż zamknęły się wokół niego. Jęknął i zadrżał z wrażenia. Wydawało mu się, że nigdy nie przestanie jęczeć, pragnąć, dopóki nie znajdzie się głęboko w niej. Tego właśnie pragnął najbardziej na świecie, być głęboko w niej i czuć jej pełne przyzwolenie, usłyszeć, jak wykrzykuje swoją miłość do niego na cały świat.

A kiedy był już głęboko w niej, wiedział, że jest tak jak trzeba, może nawet jeszcze lepiej. Była esencją jego życia, jego przyszłością. Była najwspanialszą rzeczą, jaka przydarzyła mu się w życiu.

Wyszeptała tuż przy jego piersi:

– Kocham cię, James. – Drżał cały, unosił się ponad nią jak szaleniec, ale ona była równie szalona, co przyprawiało go o jeszcze większą gwałtowność.

Zanim jego ciało poddało się orgazmowi, zdołał jeszcze pomyśleć, że mężczyzna ma taką samą potrzebę przynależności jak kobieta. Mężczyzna musi czuć, że jest pożądany i kochany, tak samo jak kobieta.

Kiedy ugryzła go w szyję, a potem krzyknęła, wiedział, że wszystko będzie wspaniale.

– Ja też cię kocham – powiedział, gorącym oddechem parząc jej otwarte usta.

Życie, pomyślał na chwilę przed zapadnięciem w głęboki sen, jest niezwykle. Pojechał do Cove, żeby znaleźć wariatkę, która mogła być morderczynią swojego ojca. Zamiast tego znalazł Sally.

Naprawdę życie jest piękne.

Загрузка...