7

Ned zdawał sobie sprawę, że doktor Ryan potraktował go z pewnym zaciekawieniem. Dlatego właśnie bał się wrócić do szpitala. Tyle tylko, że wrócić musiał. Musiał dotrzeć do pokoju, w którym leżała Lynn Spencer.

Jeśli mu się uda, może przestanie wciąż widzieć Annie w chwili, gdy nie mogła się wydostać z płonącego samochodu. Chciał zobaczyć ten sam grymas na twarzy Lynn Spencer.

Wywiad z tą jej siostrą, przybraną czy nie, był puszczany przedwczoraj w wiadomościach o szóstej, a potem o dwudziestej trzeciej. „Lynn bardzo cierpi” – powiedziała smutnym głosem. Co oznaczało: „trzeba jej współczuć”. Nie jej wina, że twoja żona nie żyje. Ona razem z mężem chciała was po prostu oszukać. Tylko tyle.

Annie. Jeżeli już udawało mu się zasnąć, zawsze o niej śnił. Czasami były to miłe sny. Znajdowali się razem w Greenwood Lake, czas zatrzymał się w miejscu piętnaście lat temu. Nie jeździli tam za życia jego matki. Mama nie lubiła gości. Ale kiedy umarła, odziedziczył po niej dom, a Annie bardzo się cieszyła.

– Nigdy nie miałam własnego domu. Urządzę go tak, że nie będzie na świecie milszego miejsca, mówię ci, Ned, zobaczysz.

I rzeczywiście. Domek był nieduży, miał tylko cztery pokoje, ale z czasem Annie odłożyła tyle, że starczyło na nowe szafki do kuchni i opłacenie człowieka, który je zmontował. W następnym roku zaoszczędziła na nowy sedes i umywalkę. Kazała Nedowi pościągać stare tapety i razem pomalowali dom – w środku i od zewnątrz. Kupili nowe okna od tego gościa, co się cały czas reklamuje w CBS, że tańszych nie ma nikt. No i w dodatku Annie miała swój ukochany ogródek.

Stale wracał myślą do czasu, gdy razem pracowali nad domkiem, kiedy go malowali. Śnił o tym, jak Annie wieszała zasłony, a potem odsuwała się od okna i mówiła, że pięknie wyglądają.

Myślał o wspólnych weekendach. Jeździli tam w każdy weekend od maja do października. Ogrzewali dom jedynie dwoma elektrycznymi grzejnikami, więc nie mogli mieszkać w nim zimą. Annie planowała, że kiedy już odejdzie na emeryturę, będzie miała odłożone tyle, że wystarczy na centralne ogrzewanie. I wtedy będą mogli tam mieszkać przez cały rok.

W październiku zeszłego roku sprzedał dom sąsiadowi, który chciał powiększyć swoją działkę. Nie wziął dużo, bo zgodnie z nowym prawem miejskim nie była to działka budowlana. Wszystko jedno, Ned i tak wiedział, że każdy dolar włożony w Gen-stone przyniesie mu fortunę.

Nie powiedział Annie, że sprzedaje dom. Nie chciał, żeby go odwiodła od tego pomysłu. Aż którejś zimowej soboty, w lutym, kiedy był w pracy, ona postanowiła przejechać się do Greenwood Lake. A tam domu już nie było. Wróciła i tłukła go pięściami po piersiach i nie uspokoiła się nawet wtedy, gdy ją zawiózł do Bedford, żeby jej pokazać, jak pięknie będzie mieszkała już wkrótce.

Ned żałował bardzo, że Nicholas Spencer nie żyje. Wolałby sam go zabić.

Gdybym go nie posłuchał, myślał, Annie wciąż byłaby przy mnie.

Aż nagle, zeszłej nocy, gdy znów nie mógł zasnąć, pokazała mu się Annie. Kazała mu iść do szpitala do doktora Greene’a.

– Potrzebne ci lekarstwo, Ned – powiedziała. – Doktor Greene ci je da.

Jeśli mu się uda zapisać do doktora Greene’a, pójdzie do szpitala i nikt nie będzie się dziwił, że go tam widzi. Dowie się, gdzie znaleźć Lynn Spencer, i pójdzie do jej pokoju. A zanim ją zabije, opowie jej wszystko o Annie.

Загрузка...