10

Fort Benning, Georgia, Sol III
23:21, 23 grudnia 2001

Mike podniósł wzrok, kiedy generał Horner wszedł do ciasnego biura.

W pomieszczeniu nie było żadnych osobistych rzeczy, stacji roboczej ani innych przedmiotów oprócz sejfu zamykanego na szyfr, które wskazywałyby, że ktoś w nim pracował. W ciągu ostatnich kilku miesięcy porucznik spędzał w biurze tak mało czasu, że pomieszczenie stało się dla niego biurem raczej tylko z nazwy niż rzeczywistym miejscem pracy. Zamiast tradycyjnego komputera miał inteligentny przekaźnik, z którym można się było komunikować w dowolny sposób i który dysponował większą mocą obliczeniową niż cała korporacja Intela. W jego pamięci Mike przechowywał rodzinne zdjęcia, każdy przekaz wideo, jaki otrzymał od dziewczynek, kiedy nie miał jeszcze przekaźnika, i zapis wszystkich rozmów, jakie z nimi odbył od tamtej pory.

— Tak, sir? — zapytał.

Spostrzegł stojącego z tyłu nowego adiutanta generała.

Widok, jaki zobaczył generał, uznałby przed przybyciem Galaksjan za komiczny, ale teraz był tak oczywisty jak widok myszki przy komputerze. Porucznik siedział ze wzrokiem zawieszonym w przestrzeni i stukał palcami w pusty blat biurka. Nosił okulary, które podłączone do inteligentnego przekaźnika na biurku tworzyły iluzję klawiatury i monitora. Obraz był niewidoczny dla Hornera — mikroskopijny projektor laserowy w okularach tworzył go bezpośrednio na siatkówce oka porucznika — ale generał używał tego samego systemu i doskonale zdawał sobie sprawę z jego realności.

— Uporałeś się już z propozycjami udoskonalenia urządzeń? — zapytał Mike’a, ignorując nowego adiutanta.

Mimo że Mike był oficjalnie jego młodszym adiutantem, generał jasno wytłumaczył nowo przydzielonemu podpułkownikowi, że porucznik O’Neal jest jego zaufanym zastępcą. Może pułkownik będzie kiedyś w połowie tak przydatny jak Mike, ale do tego czasu niech lepiej siedzi cicho na kanapie i nie przeszkadza.

Sposób, w jaki nakłoniono go do przyjęcia na adiutanta oficera spoza wojsk powietrznodesantowych, był nieprzyjemny. Najwyraźniej departament do spraw personelu sił lądowych wystarczająco położył łapę na GalTechu, żeby mieszać się do decyzji personalnych, nawet tych tradycyjnie „prywatnych” jak wybór adiutanta. Kiedy tylko jednostki pancerzy wspomaganych zostaną włączone do floty, problem zniknie, ale na razie pozostawał on przedmiotem jeszcze jednej gry politycznej, w której Horner nie chciał w tej chwili brać udziału. Jednak skoro to on będzie pisał raport oceniający przydzielonego mu oficera, pułkownik powinien przełknąć obrazę i rzeczywiście siedzieć cicho na cholernej kanapie.

— Tak, sir — odpowiedział Mike. — Ponieważ z pewnością nie pozwolą nam użyć antymaterii jako źródła energii, sugeruję zastosowanie zaawansowanego systemu maskującego. Mój prototyp wykazał w każdej symulacji, jaką przeprowadziliśmy, czteroprocentowy wzrost prawdopodobieństwa przetrwania. Po prostu uważam za sensowne zwiększyć nieco fundusze na systemy maskujące.

— A kwestia długości treningów?

— Ja mówię tysiąc godzin, personel chce sto pięćdziesiąt. Ja mówię w terenie albo w symulatorach, oni wolą trening teoretyczny. Impas — orzekł Mike.

— Dobra, pora pomachać komuś moimi gwiazdkami przed nosem. Czas czy jakość?

— Jakość — odparł Mike, mając na myśli ćwiczenia. — Spróbuj dłużej niż sto pięćdziesiąt godzin, ale nie kosztem jakości. Dobre szkolenie w krótszym czasie jest prawdopodobnie lepsze niż długie złe ćwiczenia.

— Ma być niezły trening, co? — Horner zmarszczył czoło z rozbawienia.

— Tak, sir — uśmiechnął się Mike, kiedy przypomniał sobie ich pierwsze spotkanie.

— To obietnica GalTechu — dodał Horner. — „To będzie niezły trening albo GalTech nie jest GalTechem.” Urwał, a na jego twarzy pojawił się pozbawiony radości uśmiech.

— Ocena sił ekspedycyjnych również należy do GalTechu. Jednostki NATO i Amerykańskiego Korpusu Ekspedycyjnego stworzą teraz jeden korpus wyposażony w broń najnowszej generacji. Głównymi częściami składowymi będą druga dywizja pancerna, siódma dywizja kawalerii i ósma dywizja piechoty. Będzie też batalion pancerzy wspomaganych z osiemdziesiątej drugiej powietrznodesantowej, drugi batalionu trzysta dwudziestego piątego pułku. Oni mają najwięcej sprzętu, a po zaliczeniu Testu Przydatności Operacyjnej zostali uznani przez Generalny Inspektorat za przygotowanych do walki.

— A co z ARTEP? — zapytał Mike. Test Gotowości Bojowej i Program Oceny ARTEP był dla wszystkich jednostek ostatecznym egzaminem gotowości. — Zgłosiliśmy propozycję, żeby nie uznawać jednostek za przygotowane do walki przed przeprowadzeniem testu ARTEP.

— Przegłosowano nas. Reszta sił ekspedycyjnych nadaje się do akcji, a batalion pancerzy wspomaganych leci z nimi, gotowy czy nie.

— A mają Banshee?

Antygrawitacyjne bojowe wozy pancerne były niezbędne do zapewnienia pancerzom wspomaganym mobilności strategicznej.

— Bardzo mało, a wsparcie artyleryjskie zapewnią 105 mm, 155 mm i MLRS. HOW-2000 trzymane są w rezerwie.

— Jezu — Mike potrząsnął głową i chwycił przyrząd do gimnastyki dłoni. — Lecą na Barwhon czy Diess?

— Diess.

— A jak dokonamy oceny?

— Cóż, poruczniku, pamiętacie ten prototyp pancerza dowódcy, który gdzieś upchnęliście?

— Mam się pakować?

— Masz być w Bazie Lotniczej Pope we wtorek o północy za dwa tygodnie. Przynajmniej będziesz mógł spędzić Boże Narodzenie z Sharon i dziećmi.

— A potem Diess?

— W Pope będzie przedstawiciel USGF TRADOC — Biura Strategii i Szkolenia Lądowych Sił Zbrojnych Stanów Zjednoczonych, który zapozna cię ze szczegółami. Twój wylot na orbitę zaplanowano w siedemdziesiąt dwie godziny później. Poza dokonaniem oceny masz też inną misję. Jednostka jest niedostatecznie wyszkolona i nie ma własnych ekspertów. Tak naprawdę na to określenie zasługują tylko członkowie zespołów projektanckich i komisji z dowództwa piechoty. Więc twoim drugim zadaniem będzie szkolenie batalionu i doradztwo w sprawach zatrudnienia i taktyki. Problem polega na tym, że jesteś porucznikiem. Tak się składa, że znam dowódcę batalionu, podpułkownika Youngmana. Pamiętasz mojego poprzednika w batalionie?

— Tak, sir. Mam nadzieję, że nie chodzi panu o to, co mam na myśli.

— Podpułkownik Youngman ma znakomite akta i doświadczenie w działaniach wojennych. Jest też dobrym dowódcą. Ale jak na mój gust jest trochę zbyt arogancki, jeżeli chodzi o jego zdolności i wiedzę. Przypuszczam też, że obawia się nowych technologii. To może stwarzać pewne problemy.

— To dlaczego dostał pierwszy batalion pancerzy wspomaganych?

— Wiedzieli, że akcja jest niebezpieczna, więc przydzielili dowódcę sprawdzonego w działaniach wojennych; wybór nie był duży. Poza tym jak zawsze w grę wchodzi polityka. Piechota morska zadecydowała, które jednostki dostaną pierwsze pancerze wspomagane na Barwhon, a wojska powietrznodesantowe ustaliły, które jednostki dostaną je na Diess. Ja wolałbym kogoś bardziej elastycznego, ale mądrzejsze głowy ustaliły, że z jakiegoś powodu powinien to być drugi batalion trzysta dwudziestego piątego pułku, dowodzony przez Youngmana.

Podpułkownikowi Paulowi T. Youngmanowi na pewno nie podobałoby się, gdyby doradzał mu jakiś inny podpułkownik, a tym bardziej porucznik, więc będziesz musiał zachowywać się możliwie taktownie. Ja mam teraz dużo pracy, a następny w kolejce byłeś ty.

— A Gunny Thompson?

Starszy podoficer z zespołu piechoty w GalTechu został przeniesiony do programu z floty Marines. Na początku odnosił się sceptycznie do pomysłu pancerzy wspomaganych, ale potem stał się jednym z jego głównych orędowników.

— Dostał to samo zadanie w jednostkach wybranych przez piechotę morską na Barwhon, więc zostałeś tylko ty.

I niestety nie będziesz miał za dużego wsparcia. Ponieważ zakończono już fazę projektów i rozpoczęto produkcję, nasza gwiazda blednie.

— Więc co się stanie po dokonaniu oceny?

— Mam nadzieję, że obydwaj dostaniemy dowództwo. Zasłużyłeś na kompanię. Ale projekty i decyzje zaopatrzeniowe miały zły wpływ na moją karierę. Spodziewam się czegoś w rodzaju „J-3, Dowództwo Obrony Terytorialnej, środkowy zachód”.

— To głupie. Skoro odmładzają tylu starych wiarusów, powinni dać to stanowisko komuś, kto przynajmniej słyszał strzały w Wietnamie.

— Nie przejmuj się tym, Mike. Ty i ja jesteśmy wojownikami. Jeśli historia może nas czegoś nauczyć, to tego, że na początku wojny zawodowi oficerowie dzielą się na dwa obozy, menadżerów i wojowników, a władzę mają menadżerowie. Tak było w każdej wojnie; Halsey był na początku drugiej wojny światowej tylko kapitanem, a Kusov pułkownikiem. W toku wojny zarządcy wracają do mniej ważnych zajęć jak logistyka, a dowodzenie przejmują wojownicy. Nasza szczęśliwa gwiazda znowu rozbłyśnie, kiedy tylko sprawy pochrzanią się na dobre.

Mogę się założyć.

Загрузка...