Rozdział 19

Jason zdążył wyjść z Elizabeth Reyes z klasy, kiedy otrzymał od tyłu cios czymś twardym. Potknął

się, prawie odzyskał równowagę, po czym nastąpił drugi cios, tym razem w nogę za lewym kolanem.

Padł na twarz, czując, jak z płuc uchodzi mu powietrze. Wtedy dopadło go coś niewielkiego i wściekłego i zaczęło okładać po karku, policzkach, głowie. Dłonie miał uwięzione pod brzuchem.

Próbował oprzeć się na łokciach, żeby jakoś się podnieść i obrócić, ale w twarz oberwał podręcznikiem z twardymi rogami.

Zabiłeś ją, zabiłeś, zabiłeś! Ty draniu, ty sukinsynu. Ostrzegała mnie przed tobą. Ostrzegała!

Ethan! Na litość boską, Ethanie Hastings, przestań!

Ethan Hastings w ogóle nie zważał na polecenie pani Lizbet. Z tego, co udało się dostrzec zszokowanemu Jasonowi, ten komputerowy maniak dzierżył szkolny podręcznik i wiedział, jak się nim posługiwać. Jego róg trafił go w oko; Jason otrzymał kolejny cios i poczuł, jak po skroni cieknie mu krew.

Rozległ się odgłos biegnących nóg. Zjawili się inni, zwabieni tym nagłym zamieszaniem.

Ethan, Ethan! wołał z końca korytarza męski głos. Zejdź z niego. Natychmiast!

Wstawaj, wstawaj, wstawaj, wstawaj, pomyślał Jason. Na litość boską, wesprzyj się na rękach i WSTAWAJ.

Kochałem ją. Kochałem ją. Kochałem ją. Jak śmiałeś? Jak śmiałeś? Trzeci cios trafił Jasona tuż za uchem. Ujrzał gwiazdy. Miał wrażenie, jakby oczy obracały mu się do środka głowy. W piersi tak go ściskało, że nie mógł złapać tchu. Paliło go w płucach. Zaraz zemdleje. Nie mógł sobie na to pozwolić.


Tak cię, kurwa, nienawidzę!

I wtedy skończyło się to równie nagle, jak zaczęło. Pojawiła się jakaś postać, silne męskie ramiona złapały za wściekłe ciało ósmoklasisty i ściągnęły je z pleców Jasona. Wykorzystał ten moment, aby się obrócić, walcząc o oddech niczym wyrzucony na brzeg wieloryb. Bolała go klatka piersiowa. Głowa, plecy, noga za kolanem, gdzie oberwał encyklopedią. Kurwa mać.

Pani Lizbet przyglądała mu się, marszcząc z niepokojem brwi.

Nic ci nie jest? Nie ruszaj się. Wezwiemy karetkę.

Nie, próbował powiedzieć, ale to słowo nie wydostało z jego ust. W końcu udało mu się zaczerpnąć tchu i jego klatka piersiowa poruszyła się z wdzięcznością. I jakoś wyrzucił z siebie, cicho i żałośnie: Nie.

Nie bądź niemądry…

Nie! Wsparł się na dłoniach i kolanach, głowę trzymając opuszczoną. Nadal mu w niej dzwoniło.

Bolała noga. Bolała twarz. Z klatką piersiową było lepiej. Widzicie, prawdziwy postęp.

Powoli wstał i wtedy stał się świadomy otaczających go co najmniej kilkunastu wybałuszających oczy nastolatków i kilku bardzo zaniepokojonych dorosłych. Ethana Hastingsa trzymał mężczyzna, jak się okazało, nauczyciel WF u. Rudowłosy piegowaty chłopak, całe sześćdziesiąt kilo, nadal próbował

się wyrwać, patrząc na Jasona z autentyczną nienawiścią.

Jason dotknął dłonią twarzy i otarł pierwszą strużkę krwi. Następnie drugą. Ten dzieciak nieźle mu przyłożył, tuż przy lewym oku, ale nie było to coś, co by nie miało się zagoić.

Co tutaj… W końcu pojawił się dyrektor. Phil Stewart spojrzał tylko na posiniaczoną i zakrwawioną twarz Jasona, następnie na rozwścieczonego Ethana, i zaczął wydawać rozkazy. Ty pokazał palcem na Ethana do mojego gabinetu. A reszta pokazał palcem na gapiące się dzieciaki z powrotem do klas.

Dyrektor przemówił. Uczniowie rozpierzchli się równie szybko, jak się wcześniej pojawili. Jason ruszył

korytarzem za Ethanem Hastingsem, podtrzymywany za łokieć przez zatroskaną panią Lizbet.

Próbował pojąć, co mu się właśnie przytrafiło, ale kiepsko mu szło.

Ree? zapytał cicho.

Na sali gimnastycznej. Każę Jennie zabrać ją na zajęcia z gospodarstwa domowego. Przez połowę czasu pieką tam ciasteczka. To powinno ją zająć.

Dziękuję.

Dotarli do gabinetu pielęgniarki. Elizabeth pokierowała go do środka, gdzie napotkał zszokowane spojrzenie korpulentnej kobiety w stroju chirurgicznym.

W pańskim wieku gra pan w dwa ognie? zapytała.

Wie pani, jak na takiego drobnego chłopca, komputerowy maniak potrafi być okropnie szybki.

Zaskoczona pielęgniarka popatrzyła na Elizabeth.

Mieliśmy sprzeczkę wyjaśniła nauczycielka. Niestety, pan Jones został zaatakowany przez ucznia.

Pielęgniarka otworzyła oczy jeszcze szerzej. Z jakiegoś powodu fakt ten stanowił afront dla męskości Jasona. Poczuł się w obowiązku dodać:

Miał podręcznik!

To w końcu sprawiło, że zaaferowana kobieta zajęła się jego okiem, po czym przyłożyła lód do szybko rosnącego guza na głowie.

Musi pan zażyć dwie aspiryny poinformowała go a potem spać przez osiem godzin. Miał ochotę się roześmiać. Osiem godzin? Dobrze by mu zrobiło spanie przez osiem dni. O tym mógł jednak tylko pomarzyć.

Wyszedł chwiejnym krokiem z gabinetu i ruszył w stronę części administracyjnej gimnazjum był

pewny, że dopiero tam zacznie się przygoda.

Phil Stewart siedział za wielkim dębowym biurkiem, meblem, który miał wywoływać respekt zarówno w uczniach, jak i dorosłych. Lewą część biurka zajmował niewielki płaski monitor, obok którego stał

wyglądający na skomplikowany aparat telefoniczny. Poza nimi leżała na nim tylko duża podkładka i złożone ręce Phila.

Ethan Hastings siedział na krześle w przysłowiowym kącie. Uniósł głowę, kiedy do gabinetu wszedł

Jason, i przez chwilę wyglądał tak, jakby mógł znowu przystąpić do ataku.

Jason uznał, że postoi.

Zadzwoniłem po rodziców Ethana oświadczył rzeczowo dyrektor. Po policję także. Napaść ucznia to bardzo poważna sprawa. Poinformowałem już rodziców Ethana, że zostaje zawieszony na pięć następnych dni, a dyrektor kuratorium podejmie decyzję w sprawie ewentualnego wydalenia. Pan może oczywiście wnieść oskarżenie przeciwko Ethanowi.

Chłopak zbladł, po czym buntowniczo zacisnął dłonie w pięści i opuścił wzrok na wykładzinę.

Nie sądzę, aby to było konieczne odezwał się Jason.

Patrzył pan w lustro? zapytał cierpko Phil.

Jason wzruszył ramionami.

Rozumiem siłę uczuć, targających w takiej sytuacji Ethanem i mną.

Jeśli miał nadzieję, że dzięki temu nawiąże jakąś więź z rudowłosym chłopakiem, spudłował. Ethan obdarzył go kolejnym groźnym spojrzeniem, a wtedy otworzyły się drzwi gabinetu i pojawiła się w nich głowa Adele.

Przyjechała policja.

Wpuść ich.

Drzwi otworzyły się szerzej i Jason doznał nieprzyjemnego szoku na widok wchodzących do gabinetu sierżant D.D. Warren i jej pomagiera detektywa Millera. Czy przy tego typu drobnych incydentach nie powinni reagować szeregowi funkcjonariusze? Chyba że, oczywiście, detektywi dowiedzieli się o tym przez radio i dodali dwa do dwóch.

Jason zerknął z żalem na Ethana Hastingsa, rozumiejąc teraz, że wcześniejsze ciosy to nic w porównaniu ze szkodami, jakie ten chłopiec miał zaraz wyrządzić.

Sierżant D.D. Warren przedstawiła się, a zaraz po niej Miller. Uścisnęli dłoń Phila, skinęli głową Ethanowi, po czym obdarzyli Jasona tego rodzaju kamiennymi spojrzeniami, jakie większość gliniarzy rezerwuje dla gwałcicieli czy seryjnych zabójców.

Pogrążony w rozpaczy mąż, nakazał sobie w myślał ale dzisiaj naprawdę nie miał już ochoty na granie.

Słyszeliśmy o incydencie odezwała się Warren.

Phil wskazał na Ethana siedzącego z głową schowaną między kościstymi ramionami.

Ethan? zapytał cicho.

To jego wina wybuchnął chłopak, podnosząc głowę i celując palcem w Jasona. Pani Sandra ostrzegała mnie przed nim. Ostrzegała mnie.


D.D. obdarzyła Jasona spokojnym spojrzeniem, w którym można było dostrzec cień triumfu.

Co ci mówiła pani Sandra?

Wyszła za mąż bardzo młodo odparł z powagą Ethan. Miała osiemnaście lat. W sumie była niewiele starsza ode mnie.

Dorośli nie odezwali się ani słowem.

Ale już go nie kochała. Chłopak uśmiechnął się szyderczo, patrząc śmiało na Jasona.

Powiedziała mi, że już cię nie kocha.

Czy te słowa zabolały? Jason nie wiedział. Przebywał w swojej strefie, a tam nic nie było w stanie go zranić. Taki był sens tej strefy. Powód jej utworzenia? Powstała, kiedy był zbyt młody i zbyt słaby, aby robić cokolwiek innego w celu uchronienia się przed bólem.

Sandy mówiła mi, że pracuje z tobą nad pewnym projektem odezwał się łagodnie Jason.

Mówiła, że jesteś świetnym uczniem, Ethan, i że bardzo lubi z tobą pracować.

Ethan zarumienił się i ponownie spuścił głowę.

Od jak dawna ją kochasz? zapytał Jason, świadomy tego, że stojąca obok niego D.D.

zesztywniała, a oczy Phila Stewarta rozszerzyły się ze zdumienia.

Nie… zaczął dyrektor.

Nie zasługujesz na nią! wyrzucił z siebie Ethan. Przez cały czas pracujesz. Zostawiasz ją samą.

Ja bym ją lepiej traktował. Gdybym mógł, spędzałbym z nią każdą chwilę. Pomagam jej przy module nauczania. Chodzę na mecze koszykówki, tylko dla niej. Ponieważ to właśnie powinno się robić, jeśli się kogoś kocha. Powinno się przebywać z tą osobą, rozmawiać z nią.

Jak często przebywałeś w towarzystwie pani Sandry? zapytała go sierżant Warren.

Codziennie. Podczas okienka. Uczyłem ją nawigacji po Internecie, jak to wyjaśniać szóstoklasistom. Jestem bardzo dobry, wiecie, jeśli chodzi o komputery.

Cholera, pomyślał Jason. Cholera jasna.

Ethan, czy ty i pani Sandra wychodziliście gdzieś razem? zapytała Warren.

Widywałem się z nią w każdy czwartek podczas meczów koszykówki. Czwartkowe wieczory to moje ulubione wieczory w całym tygodniu.

Chodziłeś do jej domu albo może gdzie indziej?


Dyrektor Stewart wyglądał tak, jakby miał zaraz dostać zawału.

Ale Ethan pokręcił głową.

Nie powiedział żałośnie, po czym przeniósł nadmiernie ożywione spojrzenie z powrotem na Jasona. Mówiła, że nie mogę przychodzić do niej. Że to by było zbyt niebezpieczne.

Co jeszcze pani Jones mówiła na temat swojego męża? zapytała Warren.

Chłopak wzruszył ramionami.

Takie tam. Różne rzeczy. Ale nie musiała wszystkiego mówić. Sam widziałem. Była taka samotna.

Smutna. Pewnego dnia to nawet się popłakała. Widać było, że chce od niego odejść. Ale była przerażona. No bo tylko na niego popatrzcie. Też byłbym przerażony.

Wszyscy posłusznie spojrzeli na Jasona, jego podkrążone oczy, kilkudniowy zarost. Wbił wzrok w podłogę. Pogrążony w rozpaczy mąż, pogrążony w rozpaczy mąż.

Ethan, wygląda na to, że ty i pani Sandra dużo ze sobą rozmawialiście. Wysyłałeś może do niej e maile albo dzwoniłeś na jej komórkę czy kontaktowałeś się z nią w jakiś inny sposób? zapytała pani sierżant.

Taa, jasne. Ale powiedziała, żebym nie dzwonił ani nie pisał za często. Nie chciała, aby jej mąż nabrał podejrzeń. Kolejne wściekłe spojrzenie.

A więc ty i pani Sandra spotykaliście się poza szkołą odezwał się dyrektor Stewart. Wyglądał na mocno zatroskanego.

Ale Ethan pokręcił głową.

Już to mówiłem, spotykaliśmy się podczas jej okienek. I w czwartkowe wieczory. Na meczach koszykówki.

Co jeszcze robiliście podczas tych meczów? zapytała Warren.

To znaczy?

Policjantka wzruszyła ramionami.

Chodziliście razem na spacery, może wokół szkoły, albo siedzieliście w klasie i rozmawialiście, a może coś innego?

Chłopak zmarszczył brwi.

Oczywiście, że nie. Miała ze sobą swoją córkę. Nie mogła tak po prostu odejść i zostawić Ree samej. Pani Sandra to bardzo dobra mama!

Warren zerknęła na Jasona.

Pracuję w czwartkowe wieczory wyjaśnił cicho. A więc owszem, była z nią wtedy Ree.

Lekko skinęła głową i widział, że zastanawia się nad tymi samymi pytaniami, co i on. Ethan Hastings wyraźnie uważał, że łączy go z Sandy jakiegoś rodzaju związek. Ale jak daleko ten związek się posunął? Prawdziwa relacja fizyczna pomiędzy nauczycielką a uczniem? Czy jedynie pobożne żytnia nastoletniego chłopca?

Sandy o jasnych włosach i młodzieńczym wyglądzie nie różniła się zbytnio od innych młodych, ładnych, jasnowłosych nauczycielek, które ostatnimi czasy aresztowano za niestosowne relacje z nastoletnimi uczniami. A Ethan prawdopodobnie właściwie odczytał jej sygnały Sandra bez wątpienia czuła się samotna, zaniedbywana, przerastało ją godzenie pracy i obowiązków rodzicielskich. Ethan był

pełną uwielbienia widownią, szybko zasypującą ją pochwałami i poświęcającą jej całą swoją uwagę, Niemniej jednak był tylko chłopcem. Jason chciał wierzyć w to, że gdyby żona rzeczywiście go zdradziła, nie zrobiłaby tego z trzynastolatkiem. No ale ci pozostali mężowie myśleli najpewniej tak samo.

Ponownie rozległo się dyskretne pukanie do drzwi. I ponownie pojawiła się w nich głowa Adele.

Przyjechali rodzicie Ethana Hastingsa powiedziała.

Dyrektor Stewart skinął głową i drzwi otworzyły się szeroko, ukazując mocno zaszokowanych i przygnębionych rodziców.

Ethan zawołała kobieta, przeciskając się obok stojących w gabinecie dorosłych, aby dotrzeć do syna.

Ethan mocno przytulił się do mamy, natychmiast zmieniając się z obiecującego Don Juana w przerażonego małego chłopca. Jason pomyślał, że mają takie same włosy. Krótki rudawy paź matki zlewał się ze zmierzwionymi włosami syna. Byli dwoma ziarnami grochu w jednym strąku. Idealnie dopasowani.

Wycofał się z powrotem do strefy, tego magicznego miejsca, gdzie nic nie było w stanie go zranić.

Ja tego nie rozumiem zaczął ojciec, po czym dostrzegł bandaż na twarzy Jasona. On zaatakował pana? Mój syn zaatakował dorosłego mężczyznę?


Ma obiecujący prawy sierpowy wyjaśnił Jason, a kiedy ojciec Ethana pobladł, dodał: Proszę się nie martwić, nie zamierzam wnieść oskarżenia.

Sierżant Warren przyjrzała mu się ze świeżym zainteresowaniem.

Ethan był wytrącony z równowagi kontynuował Jason. Potrafię to zrozumieć. Dla mnie ten tydzień też jest paskudny.

Na twarzy ojca pojawiła się jeszcze większa konsternacja, ale Jasonowi nie chciało się już niczego wyjaśniać. Koniec tego dobrego. Pora wracać do domu.

Nie zawracał sobie głowy pożegnaniami, po prostu wyszedł z gabinetu, gdy tymczasem dyrektor Stewart zaczął wyjaśniać „domniemany incydent" i konsekwencje dyscyplinarne dwojgu rodzicom, którym najpewniej w ogóle nie przyszło do głowy, że ich pochłonięty komputerami syn mógłby skrzywdzić choćby muchę.

Przy wyjściu ze szkoły Jasona dogoniła sierżant Warren Nie zaskoczyła go. Był zmęczony i wykończony, więc to oczywiste, że zamierzała wykorzystać taki stan.

Tak szybko pan wychodzi? zawołała za nim.

Muszę odebrać córkę.

W końcu znalazł pan kogoś nadającego się do opieki nad nią?

Odwrócił się spokojnie, nie połykając haczyka.

Jest na zajęciach z gospodarstwa domowego. Z tego, co wiem, pieką tam ciasteczka.

Tęskni za matką, prawda? Nic nie odpowiedział.

To musi być trudne. Mieć tylko cztery lata i być ostatnią osobą, która widziała matkę żywą.

Nic nie odpowiedział.

D.D. skrzyżowała ramiona na piersiach i podeszła bliżej. Krok miała agresywny. Jak samiec alfa mierzący wzrokiem ofiarę.

Jak się ma pański kot?

Jak to kot.

Odnalezienie się Pana Smitha z pewnością bardzo uszczęśliwiło pańską córkę.

Prawdę mówiąc, rozpłakała się z tęsknoty za matką.

I taka jest właśnie pańska linia obrony: że ciepły, kochający ojciec, taki jak pan, nigdy nie skrzywdziłby zwierzęcia swego dziecka. Jason milczał.

D.D. podeszła jeszcze bliżej, odwracając głowę w stronę gabinetu dyrektora szkoły.

No więc co pan myśli o swoim rywalu? Może i jest młody, ale wygląda na to, że Ethan Hastings spędza z pańską żoną więcej czasu niż pan.

Powinniście porozmawiać z panią Lizbet odparł Jason.

Czyżby? Wie o relacji Sandy z Ethanem?

Owszem, o jej prawdziwej naturze.

A jaka ona jest?

Zadurzenia ze strony uczniów to ryzyko zawodowe. Proszę spytać jakiegokolwiek nauczyciela.

Dla mnie brzmi to jak coś więcej niż zadurzenie.

Może w przypadku Ethana Hastingsa tak właśnie jest.

Dowiedział się pan o tym? Zrobił zazdrosny? Poczuł pan, że musi pokazać Sandy, gdzie jej miejsce?

Mogę z ręką na sercu powiedzieć, że nie jestem typem zazdrośnika.

D.D. uniosła brew, nie kryjąc sceptycyzmu.

Każdy jest typem zazdrośnika. Nawet trzynastoletni Ethan Hastings, sądząc po guzie na pańskiej głowie.

Miał podręcznik odparł automatycznie Jason. Dopadł mnie z tyłu.

D.D. uśmiechnęła się do niego, prawdziwe uosobienie życzliwości.

Proszę dać już spokój. To wystarczająco długo trwa. Proszę nam powiedzieć, co się wydarzyło w środę wieczorem. Pary kłócą się ze sobą, wszyscy to rozumiemy. Zwłaszcza młoda para godząca pracę zawodową z rodzicielstwem. No a Sandy, młoda, śliczna i w większość wieczorów samotna… A więc wpadł pan w szał. Być może powiedział coś, czego nie powinien. Może zrobił coś, czego nie powinien.

Im prędzej nam pan powie, tym prędzej to wszystko zakończymy. W pewnym sensie zamkniemy tę sprawę dla pana i pańskiego dziecka. Proszę sobie tylko wyobrazić, jak bardzo Ree jest w tej chwili przerażona. Proszę sobie wyobrazić, jak to jest budzić się każdego ranka z ostatnimi słowami matki w głowie… Nic nie powiedział.

D.D. przysunęła się jeszcze bliżej, aż poczuł zapach mydła jakiego użyła podczas porannego prysznica. Miała jasne kręcone włosy, nieco podobne do Sandy. Śliczne włosy, tak powiedziała Ree, niewątpliwie już tęskniąc za matką.

Proszę mi powiedzieć, gdzie ona jest wyszeptała D.D. wprost do jego ucha. Proszę mi po prostu powiedzieć, gdzie jest, a ja sprowadzę ją do domu dla Ree.

Nachylił się ku niej, tak blisko, że ustami musnął jej policzek. Poczuł, że odruchowo się wzdrygnęła.

Proszę o to spytać Ethana Hastingsa szepnął. D.D. się cofnęła.

Obwinia pan trzynastoletniego chłopca? zapytała z niedowierzaniem.

Nie można nie doceniać młodych odparł z kamienną twarzą. To, co ja robiłem w jego wieku…

D.D. spoważniała.

Jak na bystrego mężczyznę zachowuje się pan bardzo głupio oświadczyła lapidarnie.

Dlatego, że nie pozwalam wam się aresztować?

Nie, dlatego, że nie potrafi pan dodać dwóch do dwóch. Powiem to tak: według pana to nie pan jest osobą, która skrzywdziła Sandrę…

Zgadza się.

Ale według pańskiej córki w środę wieczorem ktoś wszedł do waszego domu i skrzywdził Sandy.

Zgadza się. Jego głos był tym razem ostrzejszy.

Pańska córka coś wie. Więcej niż ma ochotę powiedzieć. Marianne Jackson ma co do tego pewność. Ja także. I mówię to panu teraz, że jeśli tej dziewczynce spadnie z głowy choć jeden włos, wyślę pana do piekła i z powrotem.

Tym razem nie odpowiedział. Głównie dlatego, że był zbyt zaszokowany, by mówić.

Chodzi pani o to… o to…

Obserwujemy pana. W każdej minucie, w każdej godzinie, każdego dnia. Proszę zapewnić tej małej bezpieczeństwo.

Wtedy dotarło do niego, nie jedynie groźba, ale przekazane w sposób bardziej subtelny ostrzeżenie.

Ree była ostatnią osobą, która widziała Sandy żywą. Ree wiedziała więcej niż obecnie chciała bądź

była w stanie powiedzieć. Ree stanowiła klucz do tej łamigłówki.

Co znaczyło, że ten, kto skrzywdził Sandy, miał iście diabelską motywację…

Jason nie potrafił dokończyć tej myśli. W piersi zaczęło go zbyt mocno ściskać. Ze strachu czy wściekłości? Trudno powiedzieć. Może w przypadku człowieka takiego jak on te emocje były jednym i tym samym.

Nikt nie skrzywdzi mojego dziecka usłyszał własny głos. Ze mną będzie bezpieczna.

D.D. popatrzyła na niego.

Czyżby? A ile razy myślał pan tak samo w odniesieniu do żony?

Jason Jones odszedł sztywnym krokiem. D.D. nie ruszyła za nim. Wróciła do gabinetu dyrektora, gdzie wraz z Millerem po raz kolejny przypuścili atak na Ethana, mniej więcej z takim samym skutkiem.

Ethan Hastings był przekonany, że Jason Jones to wcielone zło, i jednocześnie nie był w stanie przedstawić choćby jednego przekonującego powodu, dla którego Sandra Jones mogła uważać męża za niebezpiecznego. Chłopiec znalazł swoją księżniczkę, a w osobie Jasona Jonesa widział smoka, broniącego do niej dostępu.

Jego rodzice byli zrozpaczeni. Ojciec posunął się nawet do tego, że na boku wspomniał D.D. o bracie żony, wujku Ethana, pracującym dla policji stanowej…

D.D. nie miała serca mówić temu człowiekowi, że koneksje rodzinne z policją stanową raczej nie zapewniają dodatkowych punktów u policji bostońskiej.

Ona i Miller zanotowali zeznania Ethana, zajęli jego telefon komórkowy, aby poszukać obciążających wiadomości pomiędzy nim a dwudziestotrzyletnią nauczycielką, po czym wzięli się za Elizabeth Reyes, alias panią Lizbet, która miała bardziej bezstronną ocenę zdarzeń.

Kiedy skończyli, była już piąta i D.D. miała ochotę na lasagne.

Ale jesteś ożywiona stwierdził Miller.

Dobry dzień przyznała.

Nadal nie odnaleźliśmy Sandry Jones i doszedł nam trzeci podejrzany, trzynastoletni Romeo.

Nie sądzę, aby Sandra Jones sypiała z Ethanem Hastingsem. Choć fajnie będzie przeszukać jego telefon.

Miller spojrzał na nią z ukosa.

Jak możesz być tego taka pewna? Oglądasz te same wiadomości co ja? Wygląda na to, że wszystkie ładne nauczycielki romansują w dzisiejszych czasach z ósmoklasistami.

To prawda. D.D. zmarszczyła nos. I nie, dla mnie nie ma to żadnego sensu. No bo przecież kobieta, która wygląda jak Sandra Jones, nie miałaby problemu z przyciąganiem męskiej uwagi.

To kwestia dominacji zapewnił ją Miller. Te kobiety nie pragną związku partnerskiego, ale takiego, w którym mężczyzna będzie robił to, co mu każą. A jako że ci z testosteronem nie słyną z chęci do współpracy, panie skłaniają się ku młodszym.

A więc, to testosteron należy winić? D.D. uniosła brew. Ha, może powinnam więcej czasu spędzać w lokalnym gimnazjum. Odetchnęła głęboko. Niemniej jednak nie uważam, aby Sandy sypiała z Ethanem Hastingsem. No bo i jak? Z tego, co nam wiadomo, zawsze miała ze sobą Ree.

Miller zastanawiał się przez chwilę.

Może był to jeden z tych, jak to się mówi, „romansów emocjonalnych"? Sandy w zasadzie uwiodła Ethana za pośrednictwem telefonu, e maili itd. Wtedy jej mąż natrafił na te wiadomości i zabił ją w przypływie pełnej zazdrości furii.

Albo wspomniała o tym miejscowemu zboczeńcowi, Aidanowi Brewsterowi, i on ją zabił w przypływie pełnej zazdrości furii. Masz rację, mamy zbyt wielu podejrzanych. Ale jest i dobra strona tego wszystkiego.

Dobra strona?

Domniemany związek Sandry Jones z uczniem daje nam uzasadniony powód zajęcia jej komputera.

Miller się ożywił.

Dobry dzień zgodził się.

Загрузка...