Rozdział 17

Molly wyszła z kuchni i zobaczyła Emmę, stojącą obok stołu w holu, z czekoladowym ciasteczkiem wypieku Milesa w ręku, wpatrującą się w ojca. Louey robił wrażenie bardzo zmieszanego.

– Pamiętam cię – powiedziała Emma powoli i ugryzła kawałek ciastka. – Jesteś moim tatą. Mama mówiła, że do mnie przyjedziesz.

– No właśnie – burknął Louey. – Więc przyjechałem… Strasznie urosłaś, dzieciaku.

– Dawno mnie nie widziałeś – rzekła Emma, nie spuszczając wzroku z twarzy człowieka, którego z trudem poznała. Louey wyglądał na zmęczonego i zdenerwowanego. – Mama mówi, że rosnę jak na drożdżach, zupełnie jak doktor Pepper. Doktor Pepper to mój ulubiony napój.

– Moim zdaniem jesteś bardzo wysoka. Słuchaj, Emmo… Hm… Na mnie już czas. Muszę zobaczyć się z pewnymi ludźmi i załatwić kilka spraw, wiesz?

– Wiem, tato – odparła, nie odrywając od niego oczu. – Wiem.

Molly złapała Loueya w holu na górze, kiedy godzinę później ułożyła Emmę do snu. Właśnie wychodził ze swojej sypialni. Gunther stał w odległości sześciu metrów od niego, z rękoma założonymi na piersi, i ze stoickim spokojem żuł wykałaczkę.

– Poświęciłeś Emmie niecałe dwie minuty, Louey. Trzeba dodać, że było to wasze pierwsze spotkanie po dwóch latach. Może zaproponowałbyś jej, żeby zagrała dla ciebie na pianinie? Ręczę, że będziesz pod dużym wrażeniem.

Louey Santera był w tej chwili bardziej zmęczony niż przestraszony, chociaż świetnie wiedział, że ma poważne powody, aby się bać.

– Porozmawiałem z nią, Molly. Co jeszcze miałem zrobić, na miłość boską? Mała wygląda dobrze, nic jej nie jest. No dobrze, następnym razem poproszę ją, żeby zagrała na tym durnym pianinie.

– I może później powiedziałbyś jej, że ją kochasz, co? Jesteś przecież jej ojcem. Nie wątpię, że ta myśl nigdy nie zaświtała ci w głowie, ale Emma po prostu cię potrzebuje.

– To ty chciałaś ją mieć, nie ja. Przed urodzeniem dziecka byłaś o wiele bardziej interesująca, Molly. Pamiętasz te zdjęcia, które mi zrobiłaś i zaniosłaś do redakcji „Rolling Stone”? Kupili je i opublikowali, ale ty powiedziałaś tylko, że są nie najgorsze, nic więcej. Szef działu fotograficznego „Rolling Stone” wychwalał je pod niebiosa. Nie mam pojęcia, dlaczego nie chciałaś więcej dla nich pracować.

– Masz bardzo wybiórczą pamięć, Louey. Byłam wtedy w ciąży i od rana do wieczora rzygałam jak struty kot. Nie miałam siły robić zdjęć. Odkąd Emma podrosła, powoli do tego wracam.

– Nikt nie zrobił mi nigdy tak dobrych zdjęć jak tamte.

Nietrudno było zgadnąć, że myślał wyłącznie o sobie. Louey zawsze myślał tylko o sobie. Molly miała ochotę przewrócić oczami i zdzielić go prawym sierpowym, lecz zamiast tego uśmiechnęła się spokojnie. Prawdę mówiąc, nie czuła do Loueya nienawiści – najczęściej w ogóle o nim nie myślała.

Wiedziała, że jego bezczelna pewność siebie skrywa najróżniejsze lęki i niepewności, które czasami wypełzały na powierzchnię. Rozumiała to, chociaż zdawała sobie także sprawę, że Louey potrafi niszczyć ludzi, którzy usiłują nawiązać z nim bliższy kontakt. Teraz bez trudu dostrzegła, że jest głęboko przerażony.

– Jesteś świetnym modelem, Louey – powiedziała, starając się go uspokoić. – Wiesz, że obiektyw cię kocha. Na świecie jest mnóstwo dobrych fotografów, którzy jeszcze nie raz zrobią ci świetne zdjęcia, ale to nie ma teraz nic do rzeczy. – Przerwała i potrząsnęła głową. – Nieważne. Jeżeli chcesz, żebym ci pomogła, zanim mój ojciec naprawdę się wkurzy, lepiej powiedz mi, co wiesz o porwaniu Emmy. Sam wiesz, co Mason potrafi, gdy straci nad sobą panowanie, a tym razem sprawa jest dużo poważniejsza niż wtedy w Denver.

– Nie było cię w Denver, kiedy twój tatuś zjawił się tam trzy lata temu, więc skąd możesz wiedzieć, do czego jest zdolny?

– Pamiętam za to, jak wiele lat temu przyjechałam tu na wakacje. Miałam wtedy dwanaście lat. Pewnego dnia obudziłam się tuż przed północą i zeszłam do kuchni, żeby napić się mleka. Zauważyłam, że w gabinecie ojca pali się światło i usłyszałam jakieś głosy. Uchyliłam drzwi i zajrzałam tam… – Molly zadrżała na wspomnienie sceny, którą teraz podsunęła jej pamięć. – Powiedz wszystko, co wiesz, Louey, nie wymądrzaj się. Kiedy ojciec określi cel działania, zmierza do niego po trupach. Ma dużo cierpliwości, ale kiedy ją traci, nie zna litości. W jaki sposób zaangażowałeś się w to wszystko? Podaj mi nazwiska ludzi, którym jesteś winien pieniądze.

W tej chwili zza rogu holu wyłonił się Ramsey. Właśnie przyszedł na górę i miał zamiar położyć się spać. Było już późno. Zobaczył Molly i Loueya, stojących naprzeciwko siebie jak para rewolwerowców, i usłyszał ostatnie słowa Molly.

Wiedział, że w gruncie rzeczy Molly nie wierzy, aby Louey był bezpośrednio zamieszany w porwanie Emmy, jest jednak niemal pewna, że były mąż ukrywa jakieś istotne informacje. Usiłowała teraz go postraszyć, co mogło okazać się sprytnym posunięciem. Ramsey był ciekaw, czy Louey to kupi.

Louey rzucił ostrożne spojrzenie w stronę Gunthera, który nadal z niewzruszonym spokojem opierał się o drzwi.

– Popełniłem poważny błąd, żeniąc się z tobą – syknął Louey. – Udawałaś pierwszą niewinną, a okazało się, że twoim tatusiem jest wielki gangster. Żałuję, że tak późno odkryłem prawdę.

– O co ci chodzi?

– Chcesz usłyszeć parę słów prawdy? – Wargi Loueya wykrzywił paskudny uśmiech. – Dobrze. Chciałem się z tobą pieprzyć, Molly, nie żenić. Niestety, twój tatuś dowiedział się o nas i nie pozostawił mi wyboru…

– To nieprawda, dlaczego kłamiesz? Mój ojciec nie miał pojęcia, że się z tobą spotykałam do dnia, kiedy powiedziałam mu o naszym ślubie. Nie patrz na mnie jak na idiotkę! Mówię ci, że wcześniej nic nie wiedział! Doskonale pamiętam, był kompletnie zaskoczony! Nie wymyśliłam sobie tego.

Louey zaśmiał się kpiąco, z politowaniem. Jego śmiech zmroził Molly do szpiku kości.

– To kłamstwo! – powtórzyła. Nie miała już siły. Czy w jej życiu nic nie było takie, jak sądziła? – Teraz, po tych wszystkich latach kłamiesz, żeby mnie zranić.

– Jasne, słodka Molly, oczywiście! Twój stary kazał nas śledzić, prawie od samego początku. Nie wiedziałaś o tym, co? Naturalnie że nie. Tak, jego ludzie nie spuszczali mnie z oka, a wszystko po to, aby chronić Molly przed zaćpanym gwiazdorem. Najprawdopodobniej wiedział nawet, kiedy straciłaś ze mną dziewictwo, i to co do minuty. Następnego dnia złożył mi wizytę. Dopiero wtedy trafiło do mnie, kim on w rzeczywistości jest.

– Nie kłamiesz? Mój ojciec zmusił cię, żebyś mi się oświadczył?!

– Nie sądzisz chyba, że zależało mi na żonie, co? Daj spokój, Molly, chyba nawet ty nie jesteś na tyle głupia! Zawsze lubiłem świeże, chętne dziewczynki, a ty patrzyłaś we mnie jak w obraz. Nie miałem zamiaru odmawiać sobie takiej przyjemności. Odrobina cierpliwości, kilka gierek i sama wlazłaś do łóżka. Chciałem być twoim pierwszym, jasne. Od zawsze mam słabość do dziewic, więc zrobiłem to, ale następnego ranka, zaraz po twoim wyjściu, w drzwiach stanął szanowny tatuś. – Louey wzruszył ramionami. – Pamiętam jednego z jego goryli, tego, któremu jakiś czas później ktoś odstrzelił łeb. Miał wielkie ręce. Złapał mnie nimi za szyję i podniósł wysoko. Potem twój tatuś poinstruował mnie, jak ma wyglądać nasza przyszłość. Miałem ci się oświadczyć, szczerze i z przekonaniem. Ostrzegł też, że jeżeli nie dochowam wierności jego córce, oszpeci mnie i nikt więcej nawet na mnie nie spojrzy. Uwierzyłem mu.

– Byłeś bardzo szczery – powiedziała Molly, zastanawiając się, jak to możliwe, że zdołała wydobyć z gardła jakieś słowa. – Doskonale pamiętam tamten wieczór… Ale przecież po naszym ślubie również sypiałeś z wieloma kobietami…

Louey niedbale wzruszył ramionami.

– A co miałem zrobić? Nie byłaś już pełną entuzjazmu panienką. W końcu zadzwoniłem do twojego ojca i przyznałem mu się, że robię skoki na bok. Powiedziałem, że ty nie jesteś tym specjalnie zainteresowana.

Roześmiał się. Molly nie mogła w to uwierzyć, ale on naprawdę się śmiał.

– Tatuś udzielił mi pozwolenia – dodał. – Przykazał mi tylko, żebym był dyskretny.

Upokorzenie i wściekłość wezbrały w Molly wielką falą. Wzięła zamach i wymierzyła mu mocny cios w brzuch. Louey ze świstem wypuścił powietrze z płuc, jęknął i zgiął się wpół.

– Ty draniu – powiedziała cicho. – Ty skończony draniu! Jesteś zdolny do wszystkiego, co? Jesteś jedynym mężczyzną, z którym spałam, więc nie mam skali porównawczej, ale posłuchaj mnie teraz uważnie – nigdy nie było mi z tobą dobrze, nigdy! Z tego, co słyszałam od innych kobiet, wynika, że w seksie jesteś równie prymitywny i ograniczony jak w życiu, a ja kupowałam to, ponieważ nie przyszło mi do głowy, że mogłabym spodziewać się czegoś więcej. Masz w sobie tylko chciwość i egoizm. I trochę sprytu, dzięki któremu szybko pojąłeś, że mój ojciec zmiótłby cię z powierzchni ziemi, gdybyś nie był mu posłuszny. Kazałeś porwać Emmę, prawda? Zrobiłeś to, bo przecież zawsze potrzebujesz pieniędzy! Wiedziałeś, że to Mason zapłaci za jej uwolnienie, ale w gruncie rzeczy wcale cię nie interesowało, od kogo dostaniesz forsę! – Przerwała na chwilę, ciężko dysząc. Nagle uderzyła się otwartą dłonią w czoło. – Jak mogłam być taka głupia?! Wcale nie chciałeś, żeby angażował się w to mój ojciec. To ja miałam zapłacić okup! Uznałeś, że w ten sposób po prostu odzyskasz swoje pieniądze! Nie sądziłam, że to zrobiłeś, ale teraz zmieniłam zdanie. Nie masz żadnych wielkich długów, o nie. Kazałeś ją porwać, żeby położyć łapę na forsie. – Znowu walnęła go w brzuch. – I zleciłeś to zadanie zboczeńcowi, pedofilowi! Zrobiłeś to własnej córce! Co z ciebie za człowiek, na miłość boską?!

Wymierzyła mu kolejny cios, po którym Louey z trudem się wyprostował.

– Nie – wykrztusił. – Nie zrobiłem tego… Nie bij mnie więcej, Molly… Pamiętasz, jak sprałem cię trzy lata temu? Jeżeli nie przestaniesz, teraz też się nie zawaham…

– Tylko spróbuj, glizdo – warknęła. – Tylko spróbuj!

Chciała powiedzieć coś jeszcze, ale jedynie potrząsnęła głową i odeszła.

Ramsey przez długą chwilę stał bez ruchu. Ludzie potrafili ranić się nawzajem na tyle sposobów… Teraz on, sędzia Ramsey Hunt, szybko podszedł do Loueya Santery, który usiłował odzyskać oddech, zerkając to na Gunthera, to na własne stopy.

– Cześć, Louey, jak ci leci? Louey z wysiłkiem podniósł głowę.

– Czego chcesz, kutasie?

Ramsey obdarzył go pogodnym uśmiechem.

– Molly zdrowo ci przylała. Wiedziałem, że jest silna, ale to była po prostu jatka. Musiałeś ją mocno wkurzyć.

– Molly jest odważna, kiedy za drzwiami czeka tatuś albo jeden z jego goryli. Wiesz, co zrobiłby ze mną Gunther, gdybym na nią dmuchnął? Nie mogłem nic zrobić…

Wciąż z tym samym uśmiechem na ustach Ramsey chwycił Loueya za przód koszuli, wyprostował go i posłał prawy sierpowy prosto w szczękę. Louey zawył boleśnie i szarpnął się do tyłu. Ramsey rozluźnił uścisk i Louey z rozpędu wyrżnął plecami o ścianę.

– Kawał drania z ciebie, wiesz? – powiedział spokojnie Ramsey. – Teraz będziesz miał się nad czym zastanawiać. Nie mogę się już doczekać, kiedy znikniesz mi z oczu. Molly ma rację – Mason rzeczywiście lada chwila straci cierpliwość. A kiedy to się stanie, będziesz martwy, chłopcze.

– Jesteś pieprzonym sędzią, skurwysynu, zapomniałeś o tym?! Zobacz, jaki z ciebie przedstawiciel systemu sprawiedliwości! Oskarżę cię o pobicie, słowo daję! Postaram się, żeby zabronili ci wykonywania zawodu! Ja cię jeszcze dorwę!

– Może zechcesz dorwać mnie od razu, co? Czekam, Louey. Jeżeli przyjdzie ci ochota jeszcze się trochę poszturchać, jestem na twoje usługi. – Ramsey pokręcił głową. – Wszystko wskazuje na to, że wynająłeś zboczeńca, by porwał twoją córkę. Jestem skłonny przypuszczać, że nie wiedziałeś, komu płacisz, ale z tego widać, jaki z ciebie mądrala. Jeśli okaże się, że rzeczywiście to zrobiłeś, pójdziesz za kratki. Kto wie, może spotkamy się w sali sądowej.

– Pracujesz w San Francisco, idioto!

– To prawda, ale mam wielu przyjaciół wśród sędziów. – Ramsey ruszył do swego pokoju, pogwizdując cicho. – Spokojnej nocy, Louey. Ranek nadejdzie szybciej, niż się spodziewasz.

Ramsey wszedł do sypialni. Nie zapalając światła, wyciągnął się na łóżku i wbił wzrok w pogrążony w mroku sufit. Czy Louey rzeczywiście zorganizował porwanie Emmy? Jeszcze w tej chwili wydawało mu się to zupełnie nieprawdopodobne. Z drugiej strony było oczywiste, że Louey nie kieruje się w życiu żadnymi zasadami moralnymi…

– Słyszałeś wszystko, prawda? Ramsey usiadł gwałtownie.

– Molly? Co tu robisz? I w dodatku po ciemku?

– Czekałam na ciebie. Widziałam, jak podniosłeś go i uderzyłeś.

– Mocno oberwał od nas obojga, więc może ocknie się w nim jakaś resztka sumienia, chociaż nie stawiałbym na to. Jakim cudem mogłaś kiedykolwiek uważać, że go kochasz?

– Miałam wtedy dziewiętnaście lat i byłam potwornie głupia.

– A on był wielką gwiazdą rocka…

– Tak. Patrzyłam w niego jak w obraz. Przedstawił nas sobie mój przyjaciel, który dość dobrze go znał. Słyszałeś, dlaczego zaczął ze mną chodzić. Byłam słodką, naiwną idiotką i nie poszłam z nim do łóżka zaraz po pierwszej randce. Tylko z tego powodu zaprosił mnie na następną. Ale i wtedy się z nim nie przespałam. Zrobiłam to dopiero wtedy, gdy pewnego wieczoru wypaliłam skręta i za dużo wypiłam… Boże, jak żałośnie to brzmi… Tak czy inaczej, wreszcie mnie zaliczył. – Molly zadrżała na samo wspomnienie. – Nie chcę o tym więcej myśleć, Ramsey. Dał mi Emmę i tylko to się liczy. Żeby mieć Emmę, zatańczyłabym z samym diabłem.

– Nie wątpię – powiedział.

Podniósł się z łóżka. Teraz widział ją wyraźnie. Stała przy oknie, oświetlona srebrzystym promieniem księżycowego światła, który przedostawał się do pokoju między zasłonami. Odwróciła się twarzą do niego.

– Słyszałeś wszystko, co powiedział?

– Tak, i z przyjemnością go uderzyłem. To tylko mama namiastka człowieka, Molly.

– Myślisz, że rzeczywiście miał coś wspólnego z porwaniem Emmy?

– Może. Niewykluczone, że trafiłaś w dziesiątkę. Chciał odzyskać pieniądze. Ciągle zadaję sobie jednak te same pytania i nie rozumiem, skąd wzięli się ci wszyscy zawodowcy… Kto za nami jechał? Pamiętasz chyba, że żądanie okupu przyszło już po ucieczce Emmy. Nie potrafię oprzeć się wrażeniu, że gdyby ci ludzie nas znaleźli, bylibyśmy martwi. Ale dlaczego? Gdzie tu sens? Przecież wtedy nie dostaliby żadnego okupu.

– Wiem.

Panującą w domu ciszę przerwał nagle ostry, rozdzierający krzyk. Oboje w jednej chwili wybiegli z pokoju Ramseya i wpadli do sypialni Emmy i Molly. Molly chwyciła Emmę w objęcia i przytuliła ją mocno.

– Wszystko w porządku, kochanie, wszystko w porządku… Oddychaj głęboko. Mama jest przy tobie, skarbie. Nic złego się nie dzieje. Jestem tutaj i Ramsey też tu jest…

Ramsey usiadł z drugiej strony i w milczeniu głaskał Emmę po plecach.

– Znowu śnił ci się ten straszny człowiek, Em? Kiwnęła głową, kryjąc twarz na ramieniu matki.

– Obudził mnie jakiś hałas… – wyszeptała. – Spojrzałam w okno i zobaczyłam go. Przyglądał mi się z uśmiechem. Miał popsute zęby, tak samo jak wtedy…

Ramsey natychmiast podszedł do okna i wyjrzał na zewnątrz. Nic, tylko ciemność. Otworzył okno. Byli na pierwszym piętrze. Pod oknem znajdował się okap, wystarczająco szeroki, aby utrzymał się na nim dorosły człowiek. Ramsey długo wypatrywał wśród zarośli i drzew jakiegoś śladu ruchu. Bezskutecznie. Idealnej ciszy nie zakłócał żaden odgłos, w pobliżu nie było też widać żadnego z ochroniarzy. Odwrócił się i spojrzał na Emmę.

– On nigdy nie zostawi mnie w spokoju – powiedziała łamiącym się głosem. – Ciągle na mnie czeka. Czułam, że po mnie przyjdzie i przyszedł… Przyjechał tu za nami aż z Kalifornii…

Molly patrzyła bezradnie na Ramseya. Potrząsnął głową.

– Jesteś pewna, że widziałaś go za oknem, Em?

– Tak. Uśmiechał się do mnie. Tak strasznie się bałam… Matka objęła ją mocniej.

– Wiem, skarbie, ale teraz naprawdę nic ci nie grozi. Jesteśmy tu z tobą obydwoje.

– On już nie wróci, Emmo – rzekł Ramsey. – I daję ci słowo, że wkrótce przestanie ci się śnić. A teraz zejdę na dół i rozejrzę się w ogrodzie.

Był już przy drzwiach, kiedy Emma go zawołała. Odwrócił się.

– Tak, Emmo?

– Dziękuję, że mi uwierzyłeś. Ramsey się uśmiechnął.

– Jeżeli jeszcze nie uciekł, na pewno go złapiemy. Chyba nie do końca była o tym przekonana. Szczerze mówiąc, on także nie, ponieważ uważał, że był to tylko kolejny zły sen. Mimo to zamierzał dokładnie przeszukać cały teren z pomocą ochroniarzy. Przy okazji upewni się, czy rzeczywiście mają się na baczności. Emma sennie ssała kciuk.

– Położę się teraz i przytulimy się do siebie, Em – odezwała się Molly. – Mocno się przytulimy.

– Czy Ramsey też mógłby się do nas przytulić? Nawet się nie zawahał.

– Jasne, Emmo. Poleź na razie z mamą, a ja zaraz przyjdę. Poszukam tylko tego złego człowieka i wracam. Potem przytulę was obie i wszyscy spokojnie zaśniemy.

Emma rzuciła mu zaniepokojone spojrzenie i wyciągnęła kciuk z buzi.

– Uważaj na siebie, Ramsey, bardzo cię proszę – szepnęła. – To okropnie zły człowiek. On nawet pali.

– Niedługo wrócę, Emmo. I będę tak ostrożny jak sędzia. Parsknęła cichutko i przełknęła ślinę.

– To było dosyć zabawne, Ramsey.

Miles zapukał lekko do drzwi sypialni, potem uchylił je cicho. Emma leżała przytulona do Molly, Ramsey spał w fotelu obok łóżka, przykryty wełnianą narzutą. Było późno, po ósmej rano. Miles zawahał się w progu, nie wiedząc, co robić.

– To ty, Miles?

– Tak, Ramsey. Może zajrzeć do was za jakiś czas?

– Nie, powinniśmy już wstawać. – Ramsey usiadł wyprostowany i przeciągnął się. – Skręciłem się w obwarzanek – powiedział, rozcierając kark.

Podniósł się, lecz w tej samej chwili rączka Emmy błyskawicznie wysunęła się spod kołdry i chwyciła go za rękaw. Molly obudziła się i próbowała usiąść w taki sposób, aby nie trącić Emmy.

– Nie śpię, mamo. Złapałam Ramseya.

– Właśnie widzę. To ty, Miles?

– Tak, Molly… – Miles nagle przerwał i odwrócił głowę. – Dzień dobry panu. Jak pan widzi, Ramsey i Molly czuwają nad Emmą.

– To śmieszne – oznajmił Mason Lord. – Co ty tu robisz, Ramsey, do diabła?

– Jeżeli obaj na chwilę wyjdziecie, Molly i ja trochę się oporządzimy – odparł spokojnie Ramsey, nie wypuszczając z dłoni ręki Emmy. – Jestem tu dlatego, że Emma miała zły sen i obudziła się w środku nocy. Staram się trzymać wtedy w pobliżu, żeby szybciej się uspokoiła. Puść mnie teraz, Em, dobrze? Wszystko w porządku.

Nachylił się nad dziewczynką, pocałował ją i delikatnie poklepał po policzku. Mason Lord odwrócił się bez słowa. Usłyszeli go po chwili, z głębi korytarza.

– Dzień dobry, Louey – rzekł zimnym, twardym głosem. – Mam nadzieję, że dziś rano będziesz miał mi wiele do powiedzenia.

– Więc ona jednak z nim sypia, co?

– Masz bardzo brudne myśli, Louey. Sugeruję, żebyś zszedł na dół, zjadł porządne śniadanie, na przykład grzankę z bekonem, a potem opowiedział mi o wszystkim, co ostatnio wydarzyło się w twoim byle jakim życiu.

– Powtarzam, że nie porwałem Emmy! To także moje dziecko! Dlaczego wszyscy mówicie o niej ciągle córka Molly? Musicie mi uwierzyć! Ja…

Całe szczęście, że Miles zamknął wreszcie drzwi.

Ramsey zadzwonił do doktor Loo i poinformował ją o koszmarnym śnie, który wydał się Emmie tak rzeczywisty. Lekarka natychmiast umówiła się z nimi na wizytę. Po drodze do jadalni Mason Lord zatrzymał Ramseya i wziął go na stronę.

– Kazałem Guntherowi podstawić mercedesa pod dom – powiedział. – Możecie nim pojechać do tej lekarki. Słyszałem też o wieczornych poszukiwaniach…

– Nie natknęliśmy się na żaden ślad wizyty nieproszonego gościa, ale szczerze mówiąc, nie spodziewałem się czego innego. Ten człowiek przyśnił się Emmie, więc kiedy się ocknęła, jeszcze nie do końca przytomna, spojrzała w okno i pomyślała, że go tam widzi. Zdarza się to nawet dorosłym, dlatego nie ma się co dziwić sześcioletniej dziewczynce, i to po takich przeżyciach. Umówiliśmy się z doktor Loo od razu, dopóki wszystko jest jeszcze świeże w pamięci Emmy. – Zmarszczył brwi i zamilkł ze wzrokiem utkwionym w oknie.

– O co chodzi?

– Jest bardzo prawdopodobne, że Emma umiałaby opisać porywacza. Myślałem o tym już wcześniej, ale doszedłem do wniosku, że nie można narażać jej na dodatkowy stres. Może teraz jest właściwy moment. Moglibyśmy zaprosić tu współpracującego z policją rysownika…

– Żadnej policji. Gliniarze zawsze wtykają nos w nie swoje sprawy. Umówię jakiegoś grafika i skontaktuję go z doktor Loo.

Ramsey skinął głową i wszedł do jadalni, gdzie czekały już na niego Emma i Molly. Jadalnia była uroczym pokojem w kolonialnym stylu, z łukowatymi oknami wychodzącymi na znajdującą się na tyłach domu część ogrodu oraz lśniący błękitem basen. Usiadł przy stole nakrytym ręcznie haftowanym obrusem i sięgnął po jedno z przygotowanych dań.

– Lubię doktor Loo – oświadczyła Emma, zanurzając łyżkę w owsiance, którą specjalnie dla niej zrobił Miles. – Naprawdę wierzycie, że widziałam tego człowieka?

– Mogło ci się tak tylko wydawać, bo przed sekundą obudziłaś się ze złego snu, ale na pewno wkrótce wyjaśni się, jak to było. Niepokoi cię, że to mógł być tylko sen?

– Nie. – Emma westchnęła głęboko.

Ramsey nigdy by nie przypuszczał, że z piersi dziecka może wyrwać się tak ciężkie westchnienie. Molly wstała szybko i stanęła za krzesłem Emmy.

– Zaplotę ci włosy we francuski warkocz, Em. Teraz sterczą na wszystkie strony.

Podczas gdy Emma jadła owsiankę, Ramsey popijał kawę i obserwował, jak Molly splata warkocz. Jej dłonie poruszały się pewnie i płynnie. Doszedł do wniosku, że musi się tego nauczyć. Przypomniał sobie żałosne warkoczyki, które wychodziły spod jego dłoni zaraz po znalezieniu Emmy.

– Pokażesz mi, jak to się robi? – zwrócił się do Molly, która okręcała gumką koniec warkocza i wiązała na niej ładną żółtą kokardę.

– Oczywiście. Emmo, pozwolisz Ramseyowi poćwiczyć na twoich włosach?

– Jasne, mamo, Ramsey szybko nauczy się wszystkiego.

– Tyle ufności! – Molly się zaśmiała i pocałowała córkę w ucho. – Jeżeli już skończyłaś, kochanie, to powinniśmy się zbierać. Poproszę Milesa, żeby podjechał samochodem.

– Twój ojciec powiedział, że Gunther podstawi go odpowiednio wcześniej – rzekł Ramsey.

Kiedy pięć minut później wyszli przed dom, samochód stał nieco dalej, na szerokim podjeździe. Nagle spośród otaczających trawnik krzewów wypadł Louey Santera. Podbiegł do samochodu i gwałtownym szarpnięciem otworzył drzwiczki.

– Próbuje uciec – rzekł Ramsey i pokręcił głową. – Biedny idiota… Wracaj, Louey! – zawołał. – Przecież wiesz, że nie zdołasz się stąd wydostać! Brama jest zamknięta i pilnuje jej dwóch ochroniarzy z bronią! Daj sobie spokój, głupku! Na miłość boską. Mason nie zamierza wyrywać ci paznokci! Jeżeli powiesz mu prawdę, na pewno nie zrobi ci krzywdy!

Louey wymownym gestem pokazał mu środkowy palec. Potem przekręcił kluczyk w stacyjce mercedesa. Była to ostatnia rzecz, jaką zrobił w życiu.

Загрузка...