Rozdział 12

Sen nie nadchodził. Mimo zmęczenia Chase nie mógł zasnąć. Myśli nie dawały mu spokoju. Cóż, u licha, powinien zrobić mężczyzna, który pragnie dziewczyny znajdującej się poza jego zasięgiem?

Jessie była dzieckiem. Cóż, może nie dzieckiem, ale córką Rachel. Tak więc, nawet gdyby ona sama tego pragnęła, nie mógłby jej posiąść bez ślubu.

A Chase absolutnie nie dojrzał do tego, by się ustatkować. Miał zaledwie dwadzieścia sześć lat i wiele planów. Przede wszystkim musiał odnaleźć swego ojca. Odłożył tę sprawę na kilka lat po bezowocnych próbach, jakie czynił w Kalifornii, gdzie podobno jego matka poznała Carlosa Silvę. Być może nadszedł już czas, aby kontynuować poszukiwania? Może należało udać się do Hiszpanii, skąd ojciec pochodził? Tak czy inaczej wolał skupić uwagę na ojcu niż na osiemnastoletniej kobiecie-dziecku, o której w ogóle nie powinien myśleć.

Ale to nie pomogło na długo. Nic zresztą nie pomagało. Wciąż wyobrażał sobie turkusowe oczy dziewczyny, jej zadarty nosek, wysunięty podbródek i ślicznie zaokrąglony tyłeczek.

– Niech to diabli! – Wyskoczył z pościeli tak nagle, jakby zobaczył ją obok siebie w łóżku. Potrzebował powietrza, świeżego powietrza, może nawet kąpieli w chłodnym strumyku, płynącym za domem.

Ubrał się pospiesznie w ciemnościach i wypadł z pokoju, jakby wyłącznie po to, by przyczyna tej rejterady wpadła mu w objęcia. Przez chwilę sądził, że to wszystko mu się tylko śni, lecz ciepło i zapach dziewczyny wydawały się aż nadto prawdziwe. A potem zrozumiał, że Jessie naprawdę znalazła się w jego ramionach.

Odsunęła się gwałtownie.

– Przepraszam – szepnęła. – Nie widziałam cię.

– Bo tutaj jest ciemno – odparł Chase, nie bardzo wiedząc, co mówi.

– Nie mogłam zasnąć, więc postanowiłam wybrać się na przejażdżkę – wyjaśniła Jessie. – Księżyc świeci tak jasno.

– Ja też cierpię na bezsenność. Może pojeździmy razem?

– Skoro nalegasz… – odrzekła i ruszyła w stronę wyjścia, nawet się nie oglądając.

Chase nie drgnął. Miał ochotę się powiesić. Kompletnie nie rozumiał, dlaczego zaproponował tej dziewczynie woje towarzystwo. Przecież spotkanie z Jessie było ostatnią rzeczą, jakiej pragnął. Należało się raczej od niej uwolnić. Po chwili jednak jakoś doszedł do równowagi. Vi mówił sobie, że jego nagła decyzja wynikła z troski. Nie mógł przecież pozwolić, by córka Rachel jeździła bez opieki o tej porze.

Jessie poprowadziła konia na niewielki pagórek, skąd roztaczał się wspaniały widok na dolinę. Szybko dotarli na miejsce i obojgu aż dech zaparło z wrażenia.

– Pięknie, prawda? – powiedział cicho Chase, gdy zsiedli z koni.

– W świetle księżyca strumień wygląda jak żywe srebro – zauważyła Jessie. – Tam jest więcej takich potoków. W jednym z nich lubię się kąpać. To bardzo słoneczne, odosobnione miejsce.

– Teraz nie zamierzasz chyba wchodzić do wody? -spytał niespokojnie Chase.

– Oczywiście, że nie – odparła Jessie ze śmiechem. – Jest stanowczo za zimno. – Przyjrzała się uważniej mężczyźnie. – Dlaczego nie włożyłeś kurtki?

– Bo nie przyszło mi to do głowy – odparł. – Ale nie marznę, naprawdę.

– Oczywiście, że marzniesz. – Poszła po dodatkową derkę którą zawsze trzymała w torbie przytroczonej do siodła. – Proszę. Możesz się tym owinąć.

Zbliżyła się, by zarzucić mu koc na ramiona. Tego już nie mógł znieść. Dzieliło ich zaledwie parę centymetrów. Ręce Chase'a działały niezależnie od jego woli – otoczyły dziewczynę, by zaraz potem zniewolić ją w mocnym uścisku. Usta poszukały jej ust. Okazał się zbyt słaby, by posłuchać głosu sumienia, toteż przeniósł całą odpowiedzialność na Jessie i liczył skrycie na to, że dziewczyna go odtrąci. Może potrafi uczynić coś, by Chase'owi wróciła zdolność myślenia.

Jessie jednak wcale nie zamierzała z nim walczyć. Pozwoliła się zaskoczyć, ale teraz odczuwała jedynie dziwne ciepło rozlewające się powoli po całym ciele i silne ściskanie w żołądku.

Chase całował ją coraz namiętniej, a wraz z siłą tych pocałunków rosła jej tęsknota.

Gdy język mężczyzny przedarł się przez jej zaciśnięte wargi, rozchyliła usta. Jęknęła cicho i przycisnęła się mocniej do muskularnego ciała Chase'a. Wyczuła dowód jego pożądania i bardzo ją to podnieciło. Chase zaniechał wszelkiej walki i poddał się. Nie myślał już o konsekwencjach swoich czynów.

Pociągnął Jessie na ziemię, za posłanie służył im koc, który dziewczyna zarzuciła mu na ramiona. Leżała na Chasie, jej nogi znajdowały się między nogami mężczyzny. Dotyk tego wspaniałego ciała poraził Summersa jak piorun. Przetoczył się na nią – szybko, gwałtownie. Każdemu ruchowi towarzyszył niecierpliwy pośpiech.

Rozpiął jej pasek i wyciągnął koszulę ze spodni. Jego dłoń powędrowała pod cienki materiał i dotknęła piersi. Kiedy Jessie zaczęła wydawać cichutkie jęki rozkoszy, Chase stracił panowanie nad sobą. Był zbyt podniecony, aby zachowywać się delikatnie, ona zresztą znajdowała się w takim samym stanie. Próbując dotknąć nagiego torsu, oderwała kilka guzików jego koszuli. Skóra mężczyzny paliła ją niczym ogień, mięśnie jego pleców okazały się twarde i napięte. Wbiła w nie paznokcie, przyciągając go do siebie.

Cichy głos pytał ją kilkakrotnie, czy na pewno wie, co robi, ale udawała głuchą. Zaczęła głaskać tors Chase'a, sięgnęła jego barków, szyi, włosów.

Wargi mężczyzny wpijały się zachłannie w jej usta -czuła, że będzie miała siniaki, ale przynaglała Summersa coraz bardziej stanowczo, błagając o więcej.

Szarpnął jej majtki, pomogła mu je ściągnąć do kostek, ale gdy – chcąc je zdjąć – zaczął walczyć z butami, zaprotestowała gwałtownie. Płonęła. Nie zniosłaby, gdyby Chase odsunął się od niej choćby na chwilę.

Pociągnęła go za włosy, tak aby położył się na niej.

– Pragnę cię teraz – szepnęła ochryple. – Teraz. Błądził ustami po jej szyi, przesunął je na ucho.

– Ale ja chcę czuć ciebie ca…

– Teraz, Chase.

Chęć, by ujrzeć całe jej ciało w świetle księżyca nie była tak silna jak natarczywe żądania dziewczyny. Rozebrał się w mgnieniu oka, a ona rozchyliła kolana. Wilgotne ciepło ułatwiało wejście, ale Chase czekał jeszcze chwilę, aby rozkoszować się najpełniej pierwszym pchnięciem. A potem poczuł, że drogę blokuje mu coś, czego zupełnie się nie spodziewał.

– O mój Boże! – szepnął z rozpaczą. Nigdy w życiu nie czuł się gorzej. – Tak mi przykro, Jessie.

Nie zwróciła na jego słowa uwagi; wypchnęła stanowczo biodra do góry i wydała głęboki jęk. Nikt nie powiedział jej o bólu, ale ból zaraz minął, a w jego miejsce powróciła ta silna, nieposkromiona potrzeba, która ogarnęła Jessie jak powódź.

Poruszał się w niej delikatniej, aniżeliby tego sobie życzyła, a w dodatku znacznie wolniej, ale odkryła, że ta wymyślna tortura daje efekty – zwiększa pragnienie, przedłuża oczekiwanie. A kiedy doszła na szczyt, spełnienie trwało nieskończenie długo.

Kilka chwil później, kiedy Chase opadł na nią bezwładnie i leżał bez ruchu, Jessie przytuliła go do siebie.

– Cudownie – szepnęła. Podniósł głowę.

– Bardziej niż sądzisz – odparł cicho.

Jego usta spoczęły przez chwilę na jej ustach i powędrowały na szyję, a potem na ucho. Położył jej głowę na ramieniu z głębokim westchnieniem zadowolenia. Nigdy nie przeżył równie wspaniałego odprężenia, Powoli morzył go sen, ale walczył z ogarniającym go znużeniem, pragnąc delektować się dotykiem cudownego ciała Jessie.

Była zupełnie inna niż kobiety, z którymi do tej pory sypiał. Żadna z nich nie okazała bowiem tak płomiennej namiętności. Jessie pragnęła go równie dziko jak on jej. Nawet dziewictwo nie stanowiło przeszkody dla tej gorącej dziewczyny. Dziewictwo! Ach, byłby zapomniał! Jessie wplątała go w poważną kabałę.

Wyczuła jego napięcie.

– Co się stało? – spytała.

– Nic – odparł stanowczo zbyt szybko. Zmarszczyła brwi.

– Żałujesz, że to zrobiliśmy, prawda?

– A ty nie? – zareplikował bez wahania.

– Dlaczego miałabym żałować?

– Bo byłaś dziewicą – jęknął.

– Oczywiście – odparła z uśmiechem. – A ty co sobie myślałeś?

Znalazł się w pułapce.

– Kiedy zobaczyłem cię po raz pierwszy, bynajmniej nie zachowywałaś się jak dziewica.

– Ach, wtedy! – prychnęła lekceważąco. – Po prostu nie bardzo zdawałam sobie sprawę z tego, co on robi.

– Przypuszczam, że powiesz to również o tym, co zdarzyło się przed chwilą.

Domyśliła się, że Chase jest zazdrosny i uśmiechnęła się szeroko.

– Co t y robiłeś, wiedziałam dobrze.

Milczał, co wprawiało ją w coraz większe zakłopotanie.

– Nie rozumiem, czym się tak martwisz – powiedziała.

– Byłaś dziewicą. Nie miałem prawa… Przecież bym przestał.

– Wiem – odparła cicho, gdyż pamiętała, jak się zawahał. – Bardzo się cieszę, że nie przestałeś.

– Już ty się o to postarałaś. Zachichotała radośnie.

– Nie widzę w tym nic śmiesznego, Jessie.

– A ja nie rozumiem problemu. Ja też cię pragnęłam. Skoro nie rozpaczam, dlaczego ty marudzisz?

– Chyba niczego ode mnie nie oczekujesz? – spytał niespokojnie.

– Co masz na myśli?

– Daj spokój, przecież dobrze wiesz, o co mi chodzi. Wiem, że jesteś inna niż te wszystkie dziewice, które oddają cnotę wyłącznie po to, aby schwytać mężczyznę w pułapkę, ale gdyby Rachel wiedziała, co zaszło, na pewno zaczęłaby się domagać…

– …ślubu – dokończyła za niego Jessie. W jej oczach błysnęło zrozumienie. – A ja, oczywiście, nie jestem wystarczająco dobra na twoją żonę.

– Tego nie powiedziałem.

Uderzyła go z całą wściekłością, jaka w niej wezbrała.

– Drań! – syknęła, zrywając się z ziemi. – Jak brałeś, co chciałeś, nie miało to dla ciebie znaczenia., ale teraz zaczynasz się bać konsekwencji.

– Jessie…

– Niech cię diabli porwą! Nienawidzę cię! Przez ciebie czuję się jak wyrachowana oszustka. Wcale taka nie jestem. I dlatego tak cię nie cierpię.

Żałował, że nie odgryzł sobie języka.

– Jessie, naprawdę bardzo mi przykro – zaczął ze skruchą, ale ona tymczasem odeszła na bok, aby ubrać się gdzieś z dala od Chase'a. Już gotowa, chwyciła derkę i wskoczyła na siodło.

– Zniszczyłeś to, co się stało, i nic nie może tego zmienić – zawołała. – Nie wyszłabym za ciebie, nawet gdybyś mnie o to błagał. Tak więc nie musisz się martwić, że powiem Rachel. Nie chcę, by wciąż przypominała mi o czymś, o czym pragnę zapomnieć.

Odjechała, a on miał na tyle rozumu w głowie, by jej nie gonić.

Загрузка...