Rozdział 29

Billy przeprosił i wyszedł, a Jessie została przy stole z Rachel. Nie spożywała posiłku w tak krępującej ciszy od czasów, gdy ona i jej ojciec mieli ze sobą na pieńku. Nic dziwnego, że mały tak szybko się ulotnił.

Na szczęście Jessie zdążyła się już przyzwyczaić do tej nieprzyjemnej atmosfery, toteż nie traciła apetytu. Było to ważne, gdyż wieczorami mogła sobie powetować stracone posiłki. Nie zamierzała dopuścić do tego, aby napięcie zniweczyło szansę na pełne wykorzystanie chwil, kiedy czuła się całkiem normalnie, jakby w jej ciele nie zaszła żadna zmiana.

Grobowe milczenie przeciągało się w nieskończoność. Obie kobiety usilnie starały się na siebie nie patrzeć. Wreszcie Jessie opróżniła talerz i nie pozostało jej nic innego, jak tylko rozpocząć wreszcie niemiły temat. Westchnęła ciężko.

– On nie musi tu długo zostać. Najwyżej tydzień, dopóki nie będzie mógł usiąść na koniu bez zagrożenia otwarcia ran. Tydzień to w końcu nie tak długo.

Rachel patrzyła na córkę zimnym, kamiennym wzrokiem.

– Dlaczego przywiozłaś go tutaj?

– Słuchaj, nie lubię go bardziej niż ty, ale nikt inny nie chciał się nim zająć. Jakoś nie potrafiłam się tak po prostu od niego odwrócić.

– W jaki sposób odniósł rany?

– Złodziej wpadł w panikę i zadał mu cios w plecy. Rachel spuściła oczy.

– Zważywszy na profesję Chase'a, trudno się temu dziwić – rzekła ochrypłym głosem.

Po raz pierwszy wypowiedziała tak pogardliwą uwagę o swym pupilu w obecności dziewczyny.

– Wiedziałaś, że jest hazardzistą, ale przedtem nie miało to dla ciebie znaczenia.

– Chase, którego znałam, był zupełnie inny – powiedziała zimno Rachel.

– Nie wiem, co z niego za człowiek, ale to nie moja sprawa. I nie twoja. Summers nie odpowiada za swoje czyny przed żadną z nas.

– Dziwną przyjmujesz postawę. Po tym, co ci zrobił…

– Dasz wreszcie temu spokój? – spytała Jessie. – Zrobiliśmy to razem. 1 tylko ty z tego powodu płaczesz.

– Skoro tak, dlaczego za niego nie wyszłaś, kiedy cię o to prosił?

– Bo uczynił to za późno – odparła gorzko Jessie. – Tak naprawdę on wcale nie chciał się ze mną ożenić i doskonale o tym wiedziałam. Czyj honor udałoby mi się uratować, gdybym stanęła przed ołtarzem? Chyba wyłącznie twój.

Głos Rachel zmiękł.

– To znaczy… że wyszłabyś za niego, gdyby cię kochał? Jessie potrząsnęła głową.

– Skąd ty bierzesz takie pomysły? Ten człowiek nie żywi do mnie żadnych głębszych uczuć. Nie znaczę dla niego więcej niż jego inne kobiety.

– Jesteś pewna? Może on cię kocha, tylko nie zdaje sobie jeszcze z tego sprawy? Przecież nie wyjechał; został w mieście.

– Bo chciał się upić.

– Ale dlaczego? Może kocha cię tak bardzo, że…

– Zamierzasz go bronić?

– Absolutnie nie. Skąd!

– Cieszę się, że to słyszę, gdyż nie wyszłabym za mąż za nicponia.

– A więc jednak ci na nim zależy.

Jessie zirytowała się do tego stopnia, że najchętniej zaczęłaby sobie wyrywać włosy z głowy. Pochyliła się i walnęła pięścią w stół. Na jej policzki wystąpiły krwiste rumieńce.

– On mnie nic nie obchodzi! Mógłby nawet umierać z głodu, a ja nie przestąpiłabym progu jego pokoju. Leży w tym domu, ale nie zamierzam się do niego zbliżać. Nawet na niego nie spojrzę. Ty go tutaj ściągnęłaś, więc właśnie ty musisz się nim zaopiekować.

Rachel wstała sztywno od stołu.

– Odmawiam pielęgnacji człowieka, który zhańbił moją córkę.

Jessie otworzyła szeroko oczy i przez chwilę patrzyła za odchodzącą Rachel. Nagle zerwała się z krzesła i wybiegła za nią aż do korytarza.

– Nikt mnie nie zhańbił, słyszysz?! – wrzasnęła.

– Trudno, bym nie słyszała, skoro się tak wydzierasz -odparła spokojnie Rachel. – Ale to nie zmienia faktów. Nie pomogę Chase'owi.

– Mimo iż jest twoim przyjacielem?

– Był nim – rzekła Rachel z uporem, zatrzymując się przy drzwiach. – Skoro ktoś musi się nim zajmować, niech to będzie Kate. Ona na pewno nie będzie miała nic przeciwko temu.

– Skąd ta pewność? – wychrypiała Jessie. – Nie wolno ci obarczać jej pielęgnacją Chase'a.

– A tobie nie wolno podrzucać go mnie – skwitowała Rachel i zamknęła za sobą drzwi.

Dwadzieścia minut później Jessie zaniosła jedzenie do pokoju Chase'a. Miała nadzieję, że będzie mogła wyładować na nim swój zły humor, lecz, niestety, Summers spał jak zabity. Zostawiła więc talerz na stoliku stojącym obok łóżka, upewniła się, że chory jest przykryty i szybko wyszła na korytarz.

Загрузка...