W jakieś dwadzieścia minut później Grubin ponownie zaczął dorzucać do paleniska. Musiał się spieszyć, żeby zdążyć na moskiewski pociąg. Krzątał się przy kotle, a Milica trzymała świeczkę osłaniając jej płomyk przed wiatrem. Palce przeświecały różowo, a oświetlona od dołu twarz stała się zagadkowa. Grubin kręcił głową i Amaz zaczął gderać, żeby zajął się robotą zamiast gapić się na księżniczkę.
— Zaczekam tu na ciebie — powiedział Sawicz do żony. — Jedźcie sami. Muszę pomyśleć, przemyśleć bardzo wiele rzeczy.
— On ma kompleks niższości — poskarżyła się Wanda Helenie, bo niby komu miała się poskarżyć? — Różnica wieku między nami nie jest znów taka wielka. Mamy przed sobą co najmniej dwadzieścia lat szczęśliwego pożycia. Powiedz, Lena, czy jestem złą żoną?
— Nie namawiaj go — powiedziała Helena Siergiejewna. — Niech zostanie.
— A jak popełni samobójstwo?
— Nie popełni — powiedział Ałmaz.
— Nie lubię, kiedy się o mnie mówi jak o nieobecnym — powiedział Sawicz i odwrócił się, żeby odejść, ale Wanda go dopędziła.
Udałow obejmował Ksenię w talii i mówił do Grubina gorączkowym tonem, jakby stal na peronie u drzwi odchodzącego pociągu:
— Powiem naszym, sąsiadom z domu, żeby się nie denerwowali, i rybki będę karmił. Za światło zapłacę, nie bój się. I za mieszkanie. Oddasz po powrocie. Pisz listy, Sasza. Szkoda, że nie wypiliśmy na drogę.
— Ciągle tylko o jednym myślisz — powiedziała Ksenia czule. — Nic, tylko byś pił.
— Pewnie się bardzo bałeś, Saszeńka? — zapytała Milica zdmuchując świecę.
— Nie — odparł Grubin z udawaną beztroską. — Pamiętałem, że mamy w walizce próbki eliksiru. Powtarzałem w duchu tabliczkę mnożenia, żeby Przybysz z Kosmosu nie przeczytał moich myśli. W najgorszym razie odłożylibyśmy młodość na jakieś dwa lub trzy lata.
— Ja bym nie zdążyła — powiedziała Milica takim tonem, jakby chodziło o kogoś innego.
— Pisz, nie zapominaj — powtórzył Udałow gładząc się dłonią po brzuchu, rozkoszując się solidnością swego dorosłego ciała. Ubrany był w piżamę Sawicza, gdyż spodenki Maksymka rozleciały się na strzępy podczas powtórnego przeobrażenia.
— Pisz, Nikitka — powiedziała Wanda wsiadając do samochodu. — Na poste restante. Jak tylko przyjadę, natychmiast wyślę do ciebie telegram.
Samochód sapnął i ruszył.
Wanda uniosła się z kanapy i obejrzała się za Sawiczem. Sawicz nie odwracając głowy odchodził we mgłę.
Udałow i Ksenia objęci stali po pas we mgle i machali rękoma na pożegnanie.
Oni też rozpłynęli się we mgle i w łoskocie tłoków.
Samochód płynął rzeką mglistych oparów.
Przez nieboskłon przemknął odlatujący statek kosmiczny, nie wyróżniając się niczym spośród innych sputników i rakiet.