21 listopada

Quispel: Helena w gnozie szymonian (II w. n. e.) uznawana była za ideę stwórczą, żeński aspekt Boga. Przedstawiano ją z pochodnią w ręku jako tą, która pokazało światło demonom chaosu.

Rzecz dla mnie bardzo interesująca: Helena, by potwierdzić swą boskość, ukazała się wyznawcom jednocześnie w kilku oknach wieży. Quispel wykorzystuje ten fakt, by wyjaśnić skąd się wzięła „zła opinia” Heleny: W Antyku wieża (gr. purgos) służyła jako pomieszkanie (tegos). Jeśli szymonianie mówili, że Helena stała na wieży (epi purgou) to mogło być równie dobrze zrozumiane jako stanie na dachu domu, co było równoznaczne w języku greckim z oddawaniem się prostytucji.

Niewiele mi się na razie wyjaśnia, ale pewne zbieżności są zadziwiające. Wieża (hebr. MiGDoL) mogła się kojarzyć w języku greckim, a jest to język w którym spisywano Ewangelie, z prostytucją.

Quispel pisze, że Helena symbolizowała duszę, która upadla w świat ciemności, gdyż kierowała nią pożądliwość. Kurtyzana, pożądliwość, cudzołóstwo – wszystko to się wiąże w logiczny ciąg alegoryczno-symboliczny. Przyczyną upadku Sophii gnostyków, podobnie jak Heleny (gnoza szymonian miała swój początek w czasach przedchrześcijańskich), jest także „pożądliwość”. Upadła dusza (metafizycznie), kobieta upadła (moralnie) – ciekawa analogia. Tłumaczy ona chyba popularność Marii-Magdaleny w niektórych kręgach gnostyckich: Maria-Magdalena, będąc kurtyzaną czyli kobietą upadłą, stanowiła odpowiednik Sophii, uwięzionej w świecie ciemności. Tak jak i Sophię, Marię-Magdalenę ratuje Chrystus uwalniając ją z grzechu. Upadła Sophia jest prześladowana przez siedmiu archontów, podobnie jak Maria-Magdalena przez siedem duchów nieczystych.

W gnozie walentyniańskiej upadła Sophia pragnie powrócić do królestwa światłości. Miejscem jej pobytu jest Pathos (gr. cierpienie). Ojciec litujący się nad losem Sophii wysyła Chrystusa by uwolnił ją z Pathosu.

Czy istnieje tu pewna analogia do losów Marii-Magdaleny? Chyba tak, bowiem i Maria-Magdalena przebywa w domu cierpienia, jak można by przetłumaczyć hebrajskie słowo Betania. Chrystus jeden jedyny raz przybywa do Marii (tak jak Chrystus przybył do cierpiącej Sophii) i miejscem tym jest właśnie Betania. Zazwyczaj to Maria-Magdalena podąża za Mistrzem; przychodząc do domu Szymona, idąc za nim aż na szczyt Golgoty. To ona pierwsza biegnie do grobu Chrystusa, a gdy słyszy Jego głos jeszcze musi się odwrócić i postąpić krok naprzód usiłując Go dotknąć. Tylko dwa razy mówi się w Nowym Testamencie o tym, że Chrystus idzie w kierunku Marii-Magdaleny. Za pierwszym razem jest to scena poprzedzająca wskrzeszenie Łazarza w Betanii. Ale wczytując się w tekst można zauważyć, że jednak i tym razem Maria-Magdalena idzie do Mistrza, a miejscem ich spotkania nie jest Betania: Jn. 11.28-31 „… [Marta] przywołała po kryjomu swoją siostrę, mówiąc: Nauczyciel jest i woła cię. Skoro zaś tamta to usłyszała, wstała szybko i udała się do Niego. Jezus zaś nie przybył jeszcze do wsi, lecz był wciąż w tym miejscu, gdzie Marta wyszła Mu na spotkanie”.

W takim razie można uważać, że Chrystus zmierza w kierunku Marii-Magdaleny tylko raz; w scenie uczty w Betanii; Łk. 10.38-40: „W dalszej ich podróży przyszedł [Chrystus] do jednej wsi. Tam pewna niewiasta, imieniem Marta, przyjęła Go do swego domu. Miała ona siostrę imieniem Maria, która siadła u nóg Pana i przysłuchiwała się Jego mowie”. W czasie tej uczty Maria „…obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona”.

Czy rzeczywiście taka symbolika była oczywista dla gnostyków czytających „Ewangelię Marii-Magdaleny”, czy też jest to mój wymysł – zabawa słowami (Pathos, Betania), żonglerka cytatów i analogii.

Zostaje jeszcze zagadka świętej kurtyzany (Marii z Magdali), ubóstwionej ladacznicy (Helena).

Загрузка...