W Alliance Française przy Bulwarze Raspail 101 wkuwałam słówka i gramatykę, natomiast przy numerze 56 Bulwaru Raspail natrafiłam na jakąś szkołę czy akademię. Mijałam codziennie jej szklaną wieżę, aż kiedyś zajrzałam do środka, akurat wywieszano program studiów na rok 89/90. Przyjmowano kandydatów, którzy mają ochotę zapisać się na studia doktoranckie albo dyplomowe – mile widziane zaliczenie kilku lat studiów na innej uczelni. Można było wybrać przeróżne fakultety: od geologii, matematyki aż po sinologie czy muzykoznawstwo. Student ma obowiązek chodzić na wybrane seminarium – dwie godziny tygodniowo i konsultować się w trakcie pisania pracy z promotorem. Przejrzałam nazwiska profesorów: Castoriadis, Pomian, zastanawiając się czy warto dalej brnąć w filozofię. Przypominam sobie smętne dywagacje nad Heglem, nudę oblepiającą aż do snu oczy na seminariach z Habermasa, wietrzejący urok Szkota Eriugeny czy Księgę Gamma Metafizyki Arystotelesa, śpiewaną przez zalanych kolegów w rytmie bluesa, ze stripteasem w momentach najbardziej gamma metafizycznych, i odechciało mi się studiowania filozofii. Pięć lat na ćwiczenie umysłu w logice i erudycji wystarczy. Teraz trzeba zająć się czymś poważnym.
Inne seminaria: Profesor Milan Kundera – „Rola muzyki w powieści” – to mnie nie interesuje, Profesor Dérida – też mało interesujące, jak widzę Nietzschego przechodzę na drugą stronę ulicy. Fakultet neolitu mógłby być nawet ciekawy, ale wydział ten znajduje się nie w Paryżu a w Tailuzie. Antropologia – owszem, to jest coś, co sprawia mi przyjemność. Niestety jest tylko antropologia średniowiecza. Chciałabym popisać o kulcie czaszki, najwięcej na ten temat można znaleźć w Antyku i trochę wcześniej. Nie bądźmy jednak szczegółowi, antropologia to antropologia i w średniowieczu jakieś czaszki też się znajdą, trzeba będzie przekonać do tego promotora. Jako że szkoła czyli Ecole de Hautes Etudes en Sciences Sociales, będąc powiązana z Sorboną, pozostała szkołą półprywatną, może finansowo pozwolić sobie na zatrudnienie pana Kundery czy pana Besançona. Że nie jest to któryś z państwowych uniwersytetów paryskich łatwo się przekonać już w czasie zapisów. Na uniwersytetach szaleństwo, tłumy czekające dwa, trzy dni w kolejkach do sekretariatu. Chcąc się zapisać do Ecole des Hautes Etudes prosi się telefonicznie o spotkanie z wykładowcą. W gabinecie profesor, popijając spokojnie kawę, ma wystarczająco dużo czasu by w nieobowiązującej, uroczej konwersacji przekonać się czy student nadaje się na studenta.
– A więc, Panie Profesorze, studiowałam w Polsce co prawda filozofię, ale interesowała mnie wyłącznie filozofia średniowiecza. Spór o uniwersalia, Civitas Dei świętego Augustyna (straszne kłamstwa i w dodatku za pomocą świętych), święty Tomasz z Akwinu i jego Summa Theologiae. Ale tak najbardziej to w filozofii interesowała mnie antropologia. Szukanie na przykład odzwierciedlenia tez teologicznych w architekturze. Schemat wpisania ciała Chrystusa w katedrę gotycką, z zawsze zachowaną orientacją wschód – zachód. Taki układ symboliczno-architektoniczny sięga w swej tradycji czasów wcześniejszych. Już w neolicie znajdujemy groby zorientowane na osi wschód – zachód. Najlepiej zachowały się z tych grobów czaszki. I tak dalej przez Neolit, Egipt, Palestynę, dobrnęłam do nieszczęsnego średniowiecza. W średniowieczu, tak, w średniowieczu czaszka ludzka, to znaczy jej reprezentacja ma inne nieco znaczenie. Chociażby funkcja czaszki w inicjacji zakonu Templariuszy, informacje na ten temat pochodzą z akt inkwizycji, niemniej można podejrzewać, że istniał pewien związek z rozpowszechnioną ówcześnie herezją… – w tym momencie profesor na szczęście przerwał mój wywód mający go przekonać o istnieniu niewątpliwych powiązań pomiędzy neolitycznym kultem czaszki i jej przedstawieniem w średniowieczu.
– Gdy pani mówiła przeglądałem to co pani napisała; plan poszukiwań i pani dossier. Interesujące, oto moja akceptacja i podpis z małym zastrzeżeniem. Prowadzę seminarium z nawróceń w średniowieczu, a nie z herezji. Skieruję zatem panią na seminarium dotyczące wyobrażenia i reprezentacji ciała w średniowieczu; jak sądzę będzie tam ktoś, kto zajmuje się głową lub czaszką, która wieńczy korpus ludzki.
W ten oto sposób po półgodzinnej rozmowie zostałam studentką E. H. E. S. S., Wydziału Antropologii ze specjalizacją czaszka ludzka. Temat niezły, ale tak naprawdę, co mam o tej czaszce napisać? Gdzie tu jakąś czaszkę średniowieczną znaleźć. Obrazy przedstawiające świętego Hieronima pochylonego nad stołem, na którym leży Biblia i zmurszała czaszka, pokutująca Maria-Magdalena wpatrująca się w puste oczodoły czaszki i na tym kończy się moja wiedza.