Mimo turystów Paryż, jak co roku, tego dnia jest pusty. Zamknięte okna, zwinięte rolety, nieczynne sklepy. Od placu Denfert Rochereau w stronę stacji Saint Jacques posuwa się ponuro milcząca manifestacja anarchistów. Starcy z rozwianym romantycznie włosem, potargani młodzieńcy, bardzo ładne dziewczyny. Ciszę przerywa regularny brzęk szkła. Anarchiści systematycznie, bez złości czy agresji, po prostu jakby wykonywali żmudny obowiązek, kasują łomami wszystkie znajdujące się na drodze ich marszu szyby wystawowe. Policja zniknęła, by nie przeszkadzać ludowi paryskiemu w świętowaniu rewolucji. Po dojściu do Saint Jacques anarchiści postanawiają zdobyć więzienie. Jest to rzeczywiście czyn bohaterski, przerastający odwagą i rozmachem zdobycie Bastylii. No bo i cóż takiego dokonał lud paryski 14 lipca 1789 roku? Oswobodził sześciu więźniów i to nie więźniów politycznych, a czterech pospolitych kryminalistów, jednego księdza i markiza.
Anarchiści nie zdobyli więzienia przy Saint Jacques, widocznie siły porządku Piątej Republiki okazały się silniejsze od régime’u monarchii.