33

Waszyngton


Sandecker rozejrzał się po Gabinecie Owalnym i pomyślał o historycznych decyzjach, które podejmowano w tym słynnym pokoju. Podczas ostatniej wizyty w Białym Domu został potraktowany jak parias. Ostrzeżono go, żeby trzymał się z daleka od spraw bezpieczeństwa narodowego. Kiedy jednak NUMA uratowała kapitana i załogę NR-1 i oszczędziła Białemu Domowi wstydu, admirał urósł do rozmiarów King Konga. Nie tracił czasu i od razu to wykorzystał.

Wszechwładna sekretarka w Białym Domu nie zawahała się, gdy zadzwonił i poprosił o pilne spotkanie z prezydentem. Przesunęła wizytę jakiegoś ambasadora i delegacji Kongresu u jej szefa. Nawet nie mrugnęła okiem, kiedy Sandecker powiedział, że chciałby rozmawiać tylko z prezydentem i wiceprezydentem.

Admirał zdecydowanie odrzucił propozycję przysłania po niego limuzyny. Przyjechał do Białego Domu dżipem cherokee z garaży NUMA. Recepcjonistka wprowadziła Sandeckera, Rudiego Gunna i Austina do Gabinetu Owalnego i dopilnowała, żeby podano im kawę w filiżankach z chińskiej porcelany.

Czekali. Admirał zwrócił się do Austina.

– Chciałem cię zapytać, Kurt, jakie to uczucie dowodzić pomnikiem narodowym?

– Podniecające, panie admirale. Niestety miałem tylko dwa działa na dziobie i nie mogłem dać salwy burtowej.

– Słyszałem, że wraz z załogą “Constitution” wykazaliście się wielką walecznością.

W oczach Gunna błysnęła wesołość.

– Krążą pogłoski, że okręt ma być włączony do Siódmej Floty. Oczywiście, po załataniu dziur.

– Podobno wycofają ze służby lotniskowiec, żeby zrobić dla niego miejsce – odrzekł Austin z miną pokerzysty. – Pentagon widzi szansę dużych oszczędności przy zastosowaniu żagli i knag.

– A co się stało z ludźmi, którzy was zaatakowali?

– Straż Przybrzeżna i policja przeszukały port. Na wyspie znaleźli trzy łodzie zatopione w bagnie. Miały kadłuby podziurawione pociskami jak sito.

– Byli ranni?

– Tak, załoga holownika. Zachowali jednak tyle przytomności umysłu, że udawali zabitych.

– A co z twoim znajomym Rosjaninem?

– Pocisk tylko go drasnął. Nic wielkiego.

– Co Razow miał do powiedzenia na temat tych piratów?

– Nic. Przerwał przyjęcie na jachcie, wyrzucił gości i wypłynął z portu, zanim ktokolwiek zdążył zadać mu jakieś pytania.

Sandecker zmarszczył brwi.

– Ten Razow to cwaniak. Trzeba go pilnować. Mamy go na oku?

Gunn przytaknął.

– Obserwujemy go z satelity. Płynie bez pośpiechu wzdłuż wybrzeża Maine.

– Po prostu dżentelmen na wycieczce własnym jachtem – zauważył sarkastycznie admirał.

– Poprosiłem nasz dział obserwacji satelitarnej o przysłanie tutaj ostatnich wyników – powiedział Gunn.

Drzwi otworzyły się i wszedł agent wydziału specjalnego.

– Szef idzie – uprzedził.

W holu zrobiło się głośno i do gabinetu wkroczył prezydent Wallace ze swoim urzędowym uśmiechem na twarzy i wyciągniętą ręką. Tuż za nim wmaszerował wysoki wiceprezydent Sid Sparkman. Po serii uścisków dłoni prezydent usadowił się za biurkiem. Wiceprezydent jak zwykle przysunął sobie krzesło i usiadł z jego prawej strony dla podkreślenia swojego miejsca w hierarchii władzy.

– Cieszę się, że poprosił pan o to spotkanie – zaczął Wallace. – Mam okazję podziękować panu osobiście za uratowanie chłopaków z NR-1.

– Na Kurcie i reszcie Zespołu Specjalnego NUMA zawsze można polegać – zaznaczył Sandecker.

Prezydent zmrużył oczy.

– Słyszałem o tej sprawie w Bostonie, Kurt. Kto ostrzelał “Old Ironsides”? Co to za wariat?

– Ten sam, który kazał wymordować załogę statku NUMA, panie prezydencie. Michaił Razow.

Wiceprezydent pochylił się do przodu. Jego uśmiech nie pasował do groźnego spojrzenia.

– Michaił Razow to ważna osobistość w Rosji. Może być następnym przywódcą tego kraju. Ma pan jakiś dowód, że jest zamieszany w którąś z tych spraw?

– Naocznego świadka.

– Czytałem raport o ataku na “Sea Huntera”. To brednie rozhisteryzowanej kobiety – parsknął Sparkman.

Austin poczuł, jak żółć podchodzi mu do gardła.

– Rozhisteryzowanej, owszem. Ale to nie brednie. Zaufany człowiek Razowa, niejaki Borys, chciał, żebyśmy wiedzieli, że masakra jest zemstą za nasze wtargnięcie do byłej radzieckiej bazy okrętów podwodnych.

– Dobrze, że użył pan słowa “wtargnięcie”, bo inaczej nie można tego określić. To było pogwałcenie suwerenności obcego państwa.

Austin wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu, ale miał spojrzenie lwa śledzącego ranną antylopę gnu. Sandecker zauważył, że Kurt szykuje się do wysunięcia pazurów, i ubiegł jego atak.

– Co się stało, to się, niestety, nie odstanie. Ważniejsza jest teraźniejszość i przyszłość, panowie. Perspektywa spisku przeciwko Stanom Zjednoczonym. Z całym szacunkiem, panie wiceprezydencie, uważamy, że stoi za tym Michaił Razow.

– To śmieszne… – zaczął Sparkman, ale prezydent uciszył go gestem.

– Razow chce wypłynąć na fali powstania kozackiego – wyjaśnił Austin. – Podaje się za potomka Romanowów, czym zyskuje fanatycznych zwolenników. Pójdą za nim w ogień.

– Mówi prawdę?

– Nie wiemy, panie prezydencie. Ale mamy dowód, że wielka księżna Maria, jedna z córek cara, przeżyła rewolucję bolszewicką, wyszła za mąż i urodziła dzieci.

– Maria? – zdziwił się Wallace, bawiąc się długopisem na biurku. – Zawsze słyszałem tylko o Anastazji. Widziałem film Walta Disneya. Fascynujące. Czy Razow może udowodnić swoje pochodzenie?

– Nie byłbym zaskoczony, gdyby pokazał akt urodzenia. Rosjanie mają wieloletnie doświadczenie w fałszowaniu dokumentów pod rządami komunistów. Podejrzewamy, że poprze swoje roszczenia koroną Iwana Groźnego. Powie, że tylko prawowity władca Rosji mógłby mieć koronę. Kiedy zdobędzie władzę, nikt nie zażąda od niego próbki DNA.

– Ma tę koronę?

– Możliwe. Znaleźliśmy szkatułkę z listą carskich kosztowności, przewożonych na statku “Odessa Star”. W spisie nie było korony.

– A co z DNA?

– Kiedy Razow przejmie władzę, będzie mógł sfabrykować potrzebną próbkę. To nic trudnego.

– Rosjanie nie są głupi – stwierdził prezydent. – Naprawdę myślicie, że uwierzą w tę bajeczkę?

Sandecker uśmiechnął się pod nosem.

– Będąc przywódcą wybranym przez naród, wie pan lepiej ode mnie, jak politycy potrafią namącić ludziom w głowach.

Prezydent odchrząknął.

– Tak, wiem, o co panu chodzi. Razow nie byłby pierwszym hochsztaplerem, który kupił ludzi fałszywymi obietnicami. Jest na nas wściekły za próbę wymazania go z krajobrazu politycznego. Zdaje się, że chce nas nastraszyć. Użyć groźby, żebyśmy się wycofali. Mam wiadomość dla pana Razowa: Stany Zjednoczone nie pozwolą się szantażować. Jeśli nie zareagujemy, będzie nam groził w nieskończoność.

Austin przypomniał sobie, co Pietrow mówił mu o dziewczynie Razowa.

– To może być bardziej skomplikowane niż zwykły szantaż. Razow miał narzeczoną, którą w Belgradzie przypadkowo zabiła bomba z amerykańskiego samolotu. Dlatego Razow tak nas nienawidzi.

– Kurt ma na myśli to – powiedział Sandecker – że powodem niechęci Razowa do Stanów Zjednoczonych są nie tylko nasze usiłowania zniszczenia jego kariery politycznej. Pragnie również zemsty.

Prezydent rozparł się na krześle i splótł dłonie na piersi.

– Co zamierza zrobić?

– Przypuszczamy, że znalazł sposób na uwolnienie energii zgromadzonej w złożach hydratu metanu pod szelfem kontynentalnym wzdłuż Wschodniego Wybrzeża. Destabilizacja szelfu może spowodować rozległe osunięcia dna morskiego, które wywołają tsunami, gigantyczne fale, skierowane na określone cele.

Zaskoczony Wallace wyprostował się.

– Chce pan powiedzieć, że Razow planuje uderzyć w Stany Zjednoczone wielkimi falami morskimi?

– Już to zrobił. Wysłał taką falę do Rocky Point.

Prezydent zwrócił się do Sparkmana.

– Sid, wyasygnowałem środki z budżetu federalnego na pomoc dla Rocky Point. Czy ktoś mówił, że to był zamach terrorystyczny?

– Nie, panie prezydencie, nikt. Wszyscy, z którymi rozmawiałem, uważają tę wielką falę za zjawisko wywołane przez siły natury, przez podwodne trzęsienie ziemi.

– I co pan na to, admirale? – zapytał Wallace.

– Być może, wysłuchanie specjalisty z tej dziedziny rozwiałoby wszelkie wątpliwości.

– Dobry pomysł – przyznał prezydent. – Kiedy może go pan sprowadzić?

– W każdej chwili. Wystarczy zadzwonić do recepcji. Prawdę mówiąc, ściągnąłem dwóch ekspertów. Doktora Leroya Jenkinsa, emerytowanego oceanografa z Uniwersytetu Maine, i doktora Hanka Reeda, geochemika z NUMA.

Prezydent uśmiechnął się.

– Nigdzie nie rusza się pan bez wsparcia, prawda, James?

– To stare przyzwyczajenie z akademii. Zamiast jednej torpedy lepiej naraz odpalić kilka. Pozwoliłem sobie również zaprosić tu głównego programistę komputerowego NUMA, Hirama Yaegera.

Wallace wydał polecenia do interkomu. Po kilku minutach agent wydziału specjalnego wprowadził do gabinetu Yaegera, Reeda i Jenkinsa. Yaeger uznawał tylko autorytet tych, którzy znali się na megabajtach. Mimo wizyty u prezydenta miał na sobie mocno znoszoną marynarkę sportową, podkoszulkę, dżinsy i buty dobre na pustynię. Jenkins włożył jasnobrązowy popelinowy garnitur z czasów pracy w college’u i nową niebieską koszulę, kupioną specjalnie na tę okazję, Hank Reed stawał na głowie, żeby coś zrobić ze swoją fryzurą w stylu Lyle’a Lovetta, ale nawet w garniturze i krawacie wyglądał jak kukła trolla.

Jeśli nawet prezydent był zaskoczony wyglądem ludzi, którzy weszli do Gabinetu Owalnego, dyplomatycznie nie dał tego poznać po sobie. Uścisnął im dłonie i powiedział:

– Admirał mówił nam o tsunami w Maine. Uważa, że falę wywołał człowiek.

Jenkins, bawiąc się nerwowo węzłem krawata, opowiedział o tsunami w Rocky Point i swoim śledztwie w tej sprawie.

Prezydent zwrócił się do Reeda.

– Zgadza się pan z doktorem Jenkinsem?

– Całkowicie. Nie widzę powodu, żeby wątpić w jego wnioski. Moje badania wskazują, że odpowiednio wielka siła użyta w określonych punktach szelfu kontynentalnego mogłaby wywołać takie skutki.

Wtrącił się Austin.

– Opisałem fachowcom pocisk, który widziałem na “Atamanie”. Uważają, że może to być bomba wstrząsowa z ładunkiem o dużej zdolności penetracyjnej. Wirniki wprowadzają głęboko w dno morskie. Może mieć głowice podobne do nuklearnych pocisków balistycznych.

– Chyba nie sądzi pan, że to głowice jądrowe? – przeraził się prezydent.

– O ile wiem, wystarczą konwencjonalne materiały wybuchowe. Niektóre są tak silne, jak nuklearne. Jest jeszcze coś. Kapitan i sternik NR-1 powiedzieli mi, że Ataman używał ich łodzi podwodnej do poszukiwań słabych miejsc, uskoków i cienkiej warstwy osadu wzdłuż zboczy i kanionów szelfu kontynentalnego.

– Gdzie jest teraz ten statek Atamana?

– Gdzieś u wybrzeży Nowej Anglii. Poprosiłem naszych ludzi od obserwacji satelitarnej, żeby go namierzyli. Niedługo kurier dostarczy tu wyniki.

– Powiem recepcjonistce, żeby go natychmiast przysłała do nas – odrzekł prezydent i zwrócił się do Sparkmana. – Jesteś górnikiem, Sid. Wiesz coś o hydracie metanu?

Sparkman milczał podczas prezentacji faktów. Wyglądał, jakby męczyła go zgaga.

– Tak, panie prezydencie. To zamrożony gaz ziemny. Niektórzy nazywają go “ognistym lodem”.

– Wróćmy do szczegółów, doktorze Jenkins. Czego możemy się spodziewać u naszych wybrzeży?

– Zniszczenia zależą od głębokości wód przybrzeżnych, kształtu zatok i obecności rzek, gdzie wielkie fale koncentrują swoją energię. Możliwe, że po uderzeniu w brzeg fala osiągnęłaby wysokość trzydziestu metrów.

Prezydent był zaszokowany.

– To mogłoby spowodować niewyobrażalne zniszczenia.

– Niestety, są gorsze rzeczy niż tsunami – odrzekł cicho Jenkins.

– Co może być gorszego od gigantycznej fali, uderzającej w gęsto zaludniony rejon? – zdziwił się prezydent.

Jenkins wziął głęboki oddech.

– Panie prezydencie… Masowe uwolnienie metanu mogłoby wywołać globalne ocieplenie na wielką skalę.

– Co? Myślałem, że musimy się martwić tylko o zanieczyszczenie atmosfery przez przemysł i samochody.

– To też, ale… Proszę posłuchać, dam panu przykład. W jedenastym wieku do atmosfery dostała się ogromna ilość uwolnionego metanu. Rozpoczęło się globalne ocieplenie. Tropiki sięgnęły na północ aż do Anglii, a morze dochodziło do Arizony.

W pokoju panowała cisza.

– Razow musi o tym wiedzieć – odezwał się w końcu Sparkman. – Dlaczego miałby to robić?

– Rosjanie zawsze chcieli ocieplić północne pustkowia swojego kraju – wyjaśnił Reed. – To niewiarygodnie bogate rejony, ale klimat jest bardzo surowy. Mówiło się kiedyś o podgrzewaniu wód arktycznych energią jądrową, żeby to osiągnąć. Podwyższenie temperatury pozwoliłoby na zasiedlenie i rozwój tamtych terenów. Jednocześnie niektórzy spekulują, że globalne ocieplenie zamieniłoby środkowe stany USA w pustynię.

– Moi doradcy informują mnie na bieżąco o globalnym ociepleniu – odrzekł prezydent. – O ile dobrze rozumiem, to bardzo skomplikowany proces. Nie ma gwarancji, że wszystko pójdzie po myśli Razowa.

– Razow najwyraźniej zamierza zaryzykować – odpowiedział Reed.

– Boże! – przeraził się prezydent. – To byłaby katastrofa na niewyobrażalną skalę.

– Byłoby jeszcze gorzej – zauważył Sandecker. – Razow ma wielkie statki do wydobywania hydratu metanu i osłabienie Stanów Zjednoczonych dałoby mu możliwość kontrolowania przyszłych światowych zasobów energii. Stałby się ich globalnym zarządcą.

– Trzeba powstrzymać tego szaleńca – zdecydował prezydent.

– Eskadra myśliwców szybko załatwiłaby sprawę – powiedział wiceprezydent.

– Tylko czy mamy wystarczające dowody, żeby zatopić ten statek? – zapytał Wallace. – Zwłaszcza przy obecnej sytuacji w Rosji.

– Bardzo słusznie, panie prezydencie – powiedział Sandecker. – Wszyscy wiemy, co się tam dzieje. Prawicowe siły Razowa zwalczają umiarkowanych. Zaatakowanie rosyjskiego statku dostarczyłby Razowowi argumentów na to, że Stany Zjednoczone to wróg. Umiarkowani przegraliby. Rosyjski arsenał jądrowy przeszedłby pod kontrolę kozackich szaleńców.

– Ale nie możemy pozwolić, żeby ten statek wykonał swoje zadanie – odparł prezydent.

Zapukano do drzwi i do pokoju wpadła zdyszana młoda kobieta z dokumentami.

– Przepraszam za spóźnienie – powiedziała. – Wyniknęła pewna komplikacja.

– Jakie mogły być problemy ze znalezieniem tego statku? – zdziwił się Sandecker.

– Namierzyliśmy go tak szybko, że postanowiliśmy przyjrzeć się Wschodniemu Wybrzeżu aż do Florydy.

– Znaleźliście drugi statek?

– Trzy. I trzy następne w drodze. Na wybrzeżu Pacyfiku też coś się dzieje.

Kiedy kurierka wyszła, prezydent wybuchnął.

– Trzy statki?! I trzy następne w drodze? Jasna cholera! Skąd mamy wiedzieć, które miasto jest celem? A jeśli kilka naraz?

Sandecker zwrócił się do Yaegera.

– Hiram?

– Kurt i Paul odwalili kawał roboty – powiedział Yaeger. – Dali mi dostęp do zaszyfrowanych plików w komputerze na statku Atamana. Ale Razow używał systemu steganograficznego. Łączność była zakodowana w zdjęciach cyfrowych. To standardowa metoda terrorystów, bo obrazy trudno rozszyfrować. W tym wypadku chodziło o fotografię menu rosyjskiej restauracji. Okazało się, że to część operacji Atamana o nazwie “Trojka”.

Wtrącił się Austin.

– Razow powiedział mi, że “Trojka” to po prostu projekt otwarcia centrów handlu w trzech miastach amerykańskich. I że to żadna tajemnica.

– W menu były ukryte plany jego prawdziwej operacji – ciągnął Yaeger. – Klucz do szyfru znajdował się na jachcie Razowa. Znów dzięki Kurtowi Max i ja mogliśmy wejść do głównego komputera na jachcie. Wytropiliśmy w systemie kod binarny. Prawdziwa operacja to nie “Trojka”, tylko “Chart rosyjski”.

Austin uniósł brwi.

– Gorki i Sasza. – Na widok zdumionych min wyjaśnił: – To imiona dwóch chartów rosyjskich Razowa. Uwielbia je.

– Ja też lubię psy – odrzekł prezydent – ale bardziej interesują mnie szczegóły tej operacji.

– Z pliku Chart wynika, że trzy statki będą skierowane do Bostonu, Charlestonu i Miami – powiedział Yaeger.

– Ale przecież właśnie w tych miastach Ataman ma otworzyć centra handlu – zauważył zaskoczony wiceprezydent.

– Czy może być lepsza przykrywka dla tej operacji? – zapytał Sandecker.

– Admirał ma rację – przytaknął Yaeger. – Natknąłem się na rozkazy ewakuacji personelu Atamana i zwinięcia interesów w tych miastach. Niestety w komputerze na jachcie nie znalazłem informacji, czy celem jest jedno miasto, czy wszystkie trzy.

– Stawiam na Boston – powiedział Austin. – W hotelu Boston Harbor odbywa się teraz międzynarodowa konferencja finansistów. Są na niej przedstawiciele wszystkich krajów, które próbują podstawić nogę Razowowi.

– Więc reszta statków ma tylko nas zmylić?

– Nie wykluczam możliwości, że Razow zamierza zniszczyć wszystkie trzy miasta, ale Boston może być głównym celem.

Austin otworzył akta, które trzymał na kolanach. Wyjął dwie mapy narysowane na kalce i położył je na biurku prezydenta.

– Jedna to Rocky Point, druga to port bostoński z przyległościami.

Prezydent nałożył jeden arkusz na drugi i zaklął pod nosem.

– Są prawie identyczne.

Austin przytaknął.

– Uważam, że kiedy Razow szukał miejsca do wypróbowania swego urządzenia do robienia fal, wybrał Rocky Point, bo najbardziej przypominało okolice Bostonu.

Prezydent sięgnął do telefonu.

– To mi wystarczy. Zwołuję nadzwyczajne posiedzenie gabinetu z udziałem szefów połączonych sztabów. Rozważmy uderzenie z morza i powietrza. Do diabła z ryzykiem. Może będziemy musieli ewakuować te miasta. Ile mamy czasu?

– Operacja ma się rozpocząć za niecałe dwadzieścia cztery godziny – odpowiedział Yaeger.

– Masowa ewakuacja wywoła panikę – zauważył Sandecker – i spowoduje wiele ofiar. Mogę zaproponować coś innego, panie prezydencie?

Ręka Wallace’a zawisła w powietrzu.

– Słucham, ale nie mogę zapominać o moich obowiązkach naczelnego dowódcy sił zbrojnych.

– Nie prosimy o to. Przypuszczamy, że niebezpieczeństwo grozi przede wszystkim Bostonowi i może dwóm innym miastom. Według informacji Hirama, centrum dowodzenia Razowa znajduje się na jego jachcie. Proponuję unieruchomić je. Dla pewności wyślemy też na wszystkie trzy statki drużyny szturmowe, które rozbroją ładunki wybuchowe. Pod jakimś pretekstem spróbujemy też opóźnić ruch statków.

Prezydent w zamyśleniu podrapał się w brodę.

– Dobry pomysł. Oczywiście nie mogę wydać oficjalnej zgody na akcję na wodach międzynarodowych. Jeśli coś się nie uda, będę musiał wszystkiemu zaprzeczyć.

– To nie byłaby pierwsza operacja NUMA bez wiedzy rządu – odparł Sandecker.

– Tak – przyznał sucho prezydent. – Co o tym myślisz, Sid?

– Nie można tolerować poczynań Razowa. Ja bym go zlikwidował. Proponuję ogłosić pogotowie bojowe dla okrętów podwodnych i myśliwców. Jeśli plan admirała nie wypali, zatopią jacht i statki Atamana.

– Dobrze – zgodził się prezydent. – Admirale, ma pan moje błogosławieństwo. Ale to nie może wyjść poza ściany tego pokoju. Sid, zacznij działać. Porozum się natychmiast z dowództwami operacji specjalnych i odpowiednich sił zbrojnych.

Zerknął na zegarek.

– A teraz wybaczcie, ale mam spotkanie w Ogrodzie Różanym z zastępem skautów z mojego rodzinnego stanu.


Kiedy Gabinet Owalny pustoszał, Sandecker dotknął rękawa Sparkmana.

– Moglibyśmy zamienić kilka słów na osobności?

Wiceprezydent wydawał się zakłopotany.

– Oczywiście. Może wyjdziemy na świeże powietrze? Porozmawiamy o tym, jak utrzymać w tajemnicy romans Białego Domu z NUMA.

Wyszli z rezydencji do portyku południowego. Sandecker rozejrzał się po wypielęgnowanym terenie.

– Piękne miejsce, prawda?

– Najładniejszy widok w Waszyngtonie.

– Szkoda, że pan tu nigdy nie zamieszka.

Sparkman zaśmiał się nienaturalnie.

– Nie zamierzam się wyprowadzać z obserwatorium marynarki. Tutaj nie byłoby mnie stać na rachunki za ogrzewanie.

– Niech pan nie będzie taki skromny, Sid. Cały Waszyngton wie, że będzie pan następnym prezydentem.

– Nie ma gwarancji, że wygram wybory. Może nawet nie dostanę nominacji.

W tonie Sparkmana było coś dziwnego.

– Nie jest pan szczery. Ambicje polityczne to nie grzech.

– W tym mieście wszyscy je mamy. Nawet pan.

Sandecker odwrócił się twarzą do niego.

– Nie przeczę, Sid. Ale moich ambicji nie finansuje rosyjski szaleniec. Co Razow panu obiecał? Tylko niech pan nie odpowiada, że nie wiem, co mówię. Został pan złapany za rękę.

Blef admirała udał się. Sparkman przez moment wyglądał tak, jakby chciał wybuchnąć, potem nagle się załamał.

– Miałem dostać dużą część zysków z wydobycia hydratu metanu u wybrzeży Stanów Zjednoczonych – wyznał drżącym głosem. – To byłby miliardowy interes.

– Teraz, kiedy zna pan prawdziwą przyczynę podmorskich poszukiwań Atamana, zmienił pan front?

– Oczywiście! Słyszał pan, co mówiłem w Gabinecie Owalnym. To ja zaproponowałem twardą linię.

– Chyba nie dlatego, żeby pańska tajemnica nie wyszła na jaw?

Sparkman uśmiechnął się słabo.

– Wiem, że nie lubi pan tracić czasu, admirale. Przejdźmy do rzeczy. Czego pan chce?

– Po pierwsze, żeby pan wiedział, że jeśli choć słowo z rozmowy w Gabinecie Owalnym przedostanie się do Razowa, wykończę pana.

– Mogę być chciwy, ale nie jestem zdrajcą, admirale. Nie ma mowy, żebym ostrzegł Razowa po tym, czego się dowiedziałem o jego planach.

– W porządku. Po drugie, natychmiast po zakończeniu tej sprawy złoży pan rezygnację.

– Nie mogę…

– Może pan i zrobi to. Inaczej pańska rola w tej aferze zostanie ujawniona przez CNN. Zgoda?

– Zgoda – szepnął Sparkman z żałosną miną.

– I jeszcze coś. Niech pan przekaże Razowowi, że nadal nie wiemy, po co porwano NR-1. Mała dezinformacja nie zaszkodzi.

Sparkman skinął głową.

– Dziękuję, panie wiceprezydencie. Nie będę panu dłużej zabierał czasu. Wiem, że ma pan masę roboty. Musi pan wykonać polecenia prezydenta.

Sparkman wyprostował się.

– Ktoś z mojego personelu będzie z panem w stałym kontakcie, żebyśmy mogli koordynować działania.

Rozstali się bez uścisku dłoni. Sparkman wrócił do Białego Domu, Sandecker poszedł na parking. Czekała tam reszta delegacji NUMA. Admirał był wściekły, że Sparkman okazał się takim durniem. Kiedy wsiadał za kierownicę dżipa, w jego niebieskich oczach płonął zimny ogień.

– Panowie – powiedział – nadszedł czas, żeby zagonić charty pana Razowa do budy.

Загрузка...