BRESLAU, ŚRODA 21 MARCA 1945 ROKU,
W PÓŁ DO DZIEWIĄTEJ RANO

Chloroacetofenon jest środkiem niebezpiecznym dla ludzkich oczu. Kiedy się do nich dostanie, powoduje łzawienie i pieczenie tak gwałtowne, że człowiek marzy o wiadrze wody, do którego mógłby wsadzić głowę. Pod wpływem chloroacetofenonu następuje gwałtowny skurcz oskrzeli i zaniewidzenie. Człowiek nie traci wtedy świadomości, ale można z nim zrobić wszystko.

Warstewka tego proszku leżała w zgięciu książeczki żołdu wystawionej na nazwisko Jürgen Hellmig. Stary portier Oskar Handke patrzył na zdjęcie zamieszczone w dokumencie i przecierał oczy ze zdumienia. Dla starego policyjnego portiera było oczywiste, że do kenkarty wklejono zdjęcie innego człowieka. Jeden rzut oka wystarczył, by Handke stwierdził, że stojący przed nim stary żołnierz nie mógł się urodzić w roku 1920, jak widniało w kenkarcie.

Handle spojrzał na strażnika stojącego u szczytu schodów z miną toreadora i sięgnął dłonią do guzika alarmowego zamontowanego pod pulpitem. Nie zdążył jednak go wcisnąć. Stary żołnierz stojący w oknie portierni pochylił się i dmuchnął.

Do oczu portiera dotarł suchy podmuch. Handle próbował przetrzeć oczy, ale poczuł, że ręce odmawiają mu posłuszeństwa. Jego ciało skręciło się i runęło na podłogę portierni.

Strażnik był w tym czasie zajęty podziwianiem potężnej budowy ciała drugiego żołnierza, który oparł swą stopę na najwyższym stopniu schodów i czyścił chusteczką zakurzony wysoki but kawaleryjski.

Kiedy strażnik zobaczył, co się dzieje, sięgnął po schmeissera. Wtedy potężny miłośnik czystych butów machnął chusteczką w kierunku jego twarzy. Chusteczka rozpostarła się, uwalniając chmurę białych kryształków. Nogi toreadora się rozeszły, jakby zrobił szpagat. Głową uderzył o posadzkę. Wydał z siebie żałosny skrzek, a potem charkot.

Potężny żołnierz wdarł się do dyżurki i wyjął spod lady oprawiony na wiśniowo zeszyt przepustek z napisem „Marzec 1945”. Podał go staremu i obaj opuścili boczną klatkę schodową.

Cała akcja trwała trzy minuty. Nikt w tym czasie nie wszedł do budynku tym bocznym wejściem od Anger. Przed upływem następnych trzech minut zeszyt raportów znalazł się w rękach siedzącego w wózku motocyklowym mężczyzny, którego twarz zakrywał wciśnięty na czoło kapelusz oraz postawiony kołnierz płaszcza. Kiedy olbrzym uruchamiał silnik, a jego towarzysz siadał na tylnym siedzeniu, zakapeluszony mężczyzna przebiegał wzrokiem zapisy w zeszycie raportów z ostatniego tygodnia.

Kiedy motocykl ruszył, pasażer w wózku wykrzyknął coś w nieznanym jego towarzyszom języku i stukał z radością w jedno z nazwisk interesantów, którzy odwiedzili w ciągu ostatnich siedmiu dni wydział RuSHA w Breslau.

Nazwisko to było bardzo podobne do tego, jakie nosił znienawidzony przez nazistów poeta Heine.

Загрузка...