BRESLAU, PIĄTEK 6 KWIETNIA 1945 ROKU,
WPÓŁ DO DRUGIEJ W NOCY

Kiedy Mock zrozumiał, na jaki widok naraził chłopców, znów zrobiło mu się niedobrze. Myśl o deprawacji nieletnich wycisnęła mu rosę na czoło. To mali ulicznicy, pocieszał go jakiś głos, i już niedługo obaj poznają osobiście „tajemnicę przekazywania życia”. Poza tym niewiele widać przez tę dziurę. Aby zagłuszyć wyrzuty sumienia, jeszcze raz przypadł do ziemi i zerknął do magazynku. Niestety, przez dziurę było widać wszystko, co mogło uniemożliwić sen dorastającemu chłopcu.

Na podłodze bezokiennego pomieszczenia stały dwa duże świeczniki. W ich świetle świeciły się błyszczące ciała. Piersi kobiet kołysały się nad podłogą. Palce stóp zaciskały się nerwowo. Rozrzucone mokre włosy wciągały kurz podłogi. Piszczał parkiet pocierany przez pośladki. Przez drzwiczki wlewała się woń potu.

Mock zwrócił uwagę na jednego z uczestników orgii. Różnił się od pozostałych i strojem, i zachowaniem. Nie był nagi – jego ciało było szczelnie okryte bordowym pikowanym szlafrokiem. Siedział nieporuszony pod ścianą, w najdalszym kącie pokoju. Był bardzo skoncentrowany. Obserwował półotwarte usta kobiet, wstążki śliny, zaciśnięte szczęki mężczyzn, falujący pod skórą tłuszcz, wypieki na policzkach. Nasłuchiwał warknięć, pisków i rzężenia.

Nagle jedna z kobiet bez pary przestała się zajmować sama sobą i podpełzła do niego. Uśmiechając się, rozwiązała mu pasek od szlafroka. Mężczyzna wziął zamach i uderzył ją w twarz. Potem chwycił ją za włosy i pociągnął w kąt pokoju. Nie chodził, nie pełzał, lecz przesuwał się pośladkami po podłodze, powłócząc nogą. Kobieta położyła się na brzuchu, a mężczyzna przycisnął ją swym ciężarem. Rozejrzał się podejrzliwie. Wszyscy byli zajęci. Dopiero wtedy rozchylił poły szlafroka i przykrył się nim jak kołdrą.

Mock przyjrzał się jego zagipsowanej nodze. Znał i kobietę, i mężczyznę. Byli to Waltraut Hellner i SS – Obersturmbahnführer Hans Gnerlich.

Загрузка...