Uzurpator podejrzewał, że z powodu rocznicy może wystąpić pewne opóźnienie, ale nie spodziewał się całkowitego odesłania z kwitkiem.
— Proszę przyjść pojutrze — rzekł strażnik z telefonem. — Może nawet minąć tydzień, zanim ktokolwiek panią przyjmie. — Rae zapytała dlaczego, a on potrząsnął głową, nie odejmując telefonu od ucha. — Zrekompensujemy pani dodatkowe koszty. — Znów nasłuchiwał. — Zbyt wiele się teraz dzieje. Proszę sobie pozwiedzać miasto.
Uzurpator, rzecz jasna, bez trudu słyszał wszystko, co mówi osoba w słuchawce. Ekscytacja w głosie tej kobiety — poznał Naomi, z którą wcześniej rozmawiał — była oczywista. Najwyraźniej spóźnił się o dzień. Musiał nastąpić jakiś przełom w sprawie.
Poszedł pieszo do miasta, pokonując prawie milę i zatrzymując się po drodze w sklepie z pamiątkami, by kupić trochę luźnych ubrań i zrzucić oficjalny mundurek. Sprzedawca pokazał mu, jak zawiązać tradycyjne lavalava. Do tego Rae wybrała niebieską koszulę, którą w innym kontekście określiłaby jako hawajską. Jaskrawe kolczyki i naszyjnik z pereł dopełniły kamuflażu.
Samoa w rzeczywistości uzyskało niepodległość pierwszego stycznia, ale ponieważ ten dzień i bez tego był świętem, z rozsądku przeniesiono uroczystości na czerwiec. Uzurpator wkroczył do miasta w zrezygnowanym, niemal ponurym nastroju. Świętuj, powtarzał sobie, świętuj.
Zobaczył wszelkiego typu tańce i śpiewy, które dla prawdziwego człowieka mogłyby być ciekawsze. Jedzenie też go nie cieszyło. Wyścigi kajaków i łodzi z pływakami, parady koni wykonujących wyuczone ewolucje — wszystko na nic.
Wykorzystał swoją udawaną amerykańskość oraz kobiece wdzięki, by zaskarbić sobie sympatię dwóch weteranów, wyglądających na nieco ponad setkę. Jeden był zadziwiająco błyskotliwy i elokwentny, szczególnie kiedy mówił o wojnie. Był pacyfistą. Po drugiej wojnie światowej walczył w Korei i nie czuł sympatii ani dla niej, ani dla Wietnamu, ani dla tuzina mniejszych wojenek i pseudowojenek, które nastąpiły potem.
(Fakt, że podczas drugiej wojny wysłano go na Samoa, uważał za łut szczęścia, japońskie dowództwo w ostatniej chwili zrezygnowało z inwazji na wyspy samoańskie, więc jedynym kontaktem z wrogiem, jaki mieli stacjonujący tu żołnierze, był odległy ogień karabinu maszynowego z przepływającej łodzi, który nikogo nie dosięgnął).
Staruszek nie miał pojęcia o projekcie Poseidona, choć świetnie pamiętał katastrofę łodzi podwodnej, która dostarczyła pretekstu do całego przedsięwzięcia. To nigdy by się nie wydarzyło, gdyby te przeklęte spasione koty trzymały swoje łapska z dala od Indonezji — przytaczał z pasją popularną opinię, bynajmniej nieprzeszkadzającą Stanom Zjednoczonym zaangażować się w bieżący konflikt indonezyjski. Uczyniły to, rzecz jasna, z ramienia międzynarodowych sił pokojowych, które składały się w 88 procentach z Amerykanów i nietrudno było dostrzec, że bynajmniej nie utrzymują pokoju.
Przy okazji rozmowy ze staruszkiem „ładna amerykańska dziewczyna” została sfilmowana i pokazana w wiadomościach holowizyjnych. Jak się wkrótce okazało, nie zaszkodziło to jej perspektywom zawodowym, bo wiadomości nadano akurat w momencie, gdy wyczerpana ekipa badawcza zrobiła sobie przerwę na obiad i Jan rozpoznała jej nazwisko. Russ prawdopodobnie natychmiast postanowił ją zatrudnić, żeby poprawiła im nastroje.
Uzurpator przez cały dzień zwiedzał Apię, dobrze wiedząc, że to, co widzi, nie jest typowe. Żadna rasa, która na co dzień bawiłaby się tak szaleńczo, nie mogła przetrwać.
Następnego ranka znów odesłano go z kwitkiem; wszyscy byli zbyt zajęci, by z nim rozmawiać. Wrócił do pensjonatu i spędził resztę dnia na surfowaniu po sieci, układając mozaikę z informacji, które Poseidon raczył ujawnić, i dodając do niej trochę plotek i spekulacji.
Niektóre z tych ostatnich były niesamowicie dziwaczne: utrzymywały, że za projektem stoi CIA, a nawet że wszyscy, którzy przy nim pracują, w rzeczywistości są Obcymi i sfingowali całą sprawę, żeby w odpowiedniej chwili ujawnić się rasie ludzkiej.
Uzurpator, który był prawdopodobnie najbardziej inteligentnym czytelnikiem tej teorii, pomyślał, że wcale by się nie zdziwił, gdyby okazała się trafna. Rzeczywistość jednak była inna.
Na wyspie przebywały tylko dwie pozaziemskie istoty.